Generalnie chodziło o to, że brytyjski pisarz David Lassman wybrał kilka rozdziałów z klasyka, mianowicie "Dumy i uprzedzenia" Jane Austen, pozmieniał ich tytuły, pozmieniał imiona bohaterów i pod jakimś tam kobiecym pseudonimem wysłał do 18 wydawnictw. Efekt? 17 wydawnictw bądź nie odpowiedziało, bądź odpisali, że nie są zainteresowani, a tylko jedno odpowiedziało, że zauważają uderzające podobieństwo do książki Austen i żeby na przyszłość nie wzorować się tak bardzo na twórczości innych

czyli bez agenta jesteś nikim.
mnie nachodzi jeszcze jeden smutny wniosek. żeby bez problemów wydać książke, dobrze mieć znaną, wyrobioną markę; jak widać gdyby Jane Austen dzisiaj żyła, to nie wydałaby klasyka, którego zresztą przeniesiono na duży ekran. szok, co? :wink: to samo chyba ma się z muzyką czy filmem. w podziemiu tworzy sporo zdolnych ludzi, ale lepiej wydać kogoś sprawdzonego, czyje nazwisko zagwarantuje nam odpowiednią sprzedaż. nawet jeśli to jest gniot, to krytyka i publiczność i tak się zachwyci, bo to np. tarantino. smutne.