musisz się odpowiednio nazywać

1
W "Dzienniku" z zeszłego tygodnia ukazał się ciekawy, krótki tekścik, część z was może się z nim zapoznała.

Generalnie chodziło o to, że brytyjski pisarz David Lassman wybrał kilka rozdziałów z klasyka, mianowicie "Dumy i uprzedzenia" Jane Austen, pozmieniał ich tytuły, pozmieniał imiona bohaterów i pod jakimś tam kobiecym pseudonimem wysłał do 18 wydawnictw. Efekt? 17 wydawnictw bądź nie odpowiedziało, bądź odpisali, że nie są zainteresowani, a tylko jedno odpowiedziało, że zauważają uderzające podobieństwo do książki Austen i żeby na przyszłość nie wzorować się tak bardzo na twórczości innych :D

czyli bez agenta jesteś nikim.

mnie nachodzi jeszcze jeden smutny wniosek. żeby bez problemów wydać książke, dobrze mieć znaną, wyrobioną markę; jak widać gdyby Jane Austen dzisiaj żyła, to nie wydałaby klasyka, którego zresztą przeniesiono na duży ekran. szok, co? :wink: to samo chyba ma się z muzyką czy filmem. w podziemiu tworzy sporo zdolnych ludzi, ale lepiej wydać kogoś sprawdzonego, czyje nazwisko zagwarantuje nam odpowiednią sprzedaż. nawet jeśli to jest gniot, to krytyka i publiczność i tak się zachwyci, bo to np. tarantino. smutne.
żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, gdy umrzesz.

2
Jak dla mnie podałeś zły przykład z Quentinem Tarantino. Nie skończył żadnej szkoły filmowej, miał wykształcenie niepełne podstawowe, a mimo to przewyższa niejednego z nas ilorazem inteligencji. Debiut genialny, potem świetne Pulp Fiction... następnie długo nic dobrego i teraz całkiem przyzwoity Death Proof.



Podałbym na ten przykład coś bardziej na nasze realia. Ryszard Zatorski. Znacie? Podejrzewam, że nazwisko dużo wam nie mówi, a zapewne niejeden z was zasponsorował tego pana. Jak? Pójściem do kina na gniot typu "Tylko mnie kochaj" bądź "Dlaczego nie!" - to jest smutne.



Co do tego tematu... To chyba normalne, że nawet redaktor nie może być na tyle obiektywny, by wydać coś, co jemu się nie podoba. Gdybym był takim redaktorem i ktoś przysłałby mi jakiś tekst Stachury (który skądinąd jest przeto jednym z najznakomitszych pisarzy XX wieku w Polsce) odrzuciłbym ten tekst, bo dziś panują inne zasady niż 40 lat temu :wink:

4
Szewczyk pisze:
Co do tego tematu... To chyba normalne, że nawet redaktor nie może być na tyle obiektywny, by wydać coś, co jemu się nie podoba.


to nie ma nic wspólnego z obiektywnościa bądź nie.



Redkator ma tekst.

do jego oceny ma swoją wiedzę o rynku.



wie co ludzie czytają, co jest na topie, co ewentualnie może byc na topie niebawem.



jeśli trafia mu się ksiązka pasująca do schematu może uznać że kieruje sie jak do produkcji albo nie.



w tym celu uzywa swojego czytelniczego rozeznania. Stwierdza. ok mi sie podoba to i ludziom powinno. Jesli stwierdzi że coś mu zgrzyta to odwala i tyle



oczywiście mówimy o sytuacji idealnej gdy redaktor jest do wykonywania tej roboty przygotowany, zna choćby dany podgatunek



podstawowy problem jest taki że w wydawnictewach siedzą z reguły



a) młodzi idioci spokrewnieni z szefem którym kazali wykonywać zajęcie ktorego nie chciał nikt inny



b) entuzjastyczni wyznawcy np staw wars którzy na resztą fantastyki patrzą spodełba



c) starzy wyjadacze którzy od 20 lat czytają tylko maszynopisy bo po co czytać cośco wydaje konkurencja.



d) etc.



trafienie na redaktora z prawdziwe zdażenia jst bardzo trudne. Na szczęscie z roku na rok ich szeregi rosną. Rynak wstaje i trawa ostra walka - poważni wydawcy czyszczą dakcje z ludzi niekompetentnych. niepoważni w ciagu najbliższch 5-8 lat pojdą z torbami, chyba ze jak supernova mają kilku topowych autorów - wtedy w niewielkiej niszy będą działąć dalej

Dodane po 1 minutach:
Ninetongues pisze:
W nim goście na każdej stronie wymyślają sposoby aby zachęcić Cię, żebyś to właśnie do niego wysłał swój tekst. Le sigh.


wojny tam nigdy nie było.

co więcej nikt nie wycinał dekretami całych działów prozy...

Re: musisz się odpowiednio nazywać

5
kali pisze:lepiej wydać kogoś sprawdzonego, czyje nazwisko zagwarantuje nam odpowiednią sprzedaż. nawet jeśli to jest gniot, to krytyka i publiczność i tak się zachwyci, bo to np. tarantino. smutne.


To prawda, przynajmniej po części....



A ja bym poszedł w drugą stronę. Zamiast bazować (podszywać się?) na sławnym nazwisku można sobie wymyślić (lub odziedziczyć po przodkach) krótkie, zwięzłe i z czymś się kojarzące.... np. "Lupa"
jestem, więc pisze...


Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.

6
Cóż, muszę przyznać, że "Lupa" średnio mnie pociąga. A debiuty zawsze są ciężkie ;)



Ale z Tarantinem to racja - po wyrobieniu nazwiska ludzie patrzą tylko na nie. Skąd wzięłyby się teksty typu "totalny gniot twórców jakiegoś wypasionego, kasowego hiciora - musisz to obejrzeć, bro!"?



Chociaż Tarantino jako przykład niezbyt mi pasuje, bo lubię jego twórczość. Kill Bill'a, chociażby ;)
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

7
GreyMoon pisze:po wyrobieniu nazwiska ludzie patrzą tylko na nie.


i tak i nie. sława jest bronią obosieczną.



w Polsce całą masa ziejących frustracją typków tylko czeka by móc napisać "Pilipiuk skiepścił"

8
Andrzej Pilipiuk pisze:
GreyMoon pisze:po wyrobieniu nazwiska ludzie patrzą tylko na nie.


i tak i nie. sława jest bronią obosieczną.



w Polsce całą masa ziejących frustracją typków tylko czeka by móc napisać "Pilipiuk skiepścił"


Tu się zgadzam. Ostatnio nagrodę Zajdla wygrała M.L. Kossakowska i od razu powiedziano, że ludzie wcale opowiadania nie czytali, tylko nagrodę dostała "za nazwisko". Bzdura, kobieta piszę dobrze i trudno niektórym się do tego przyznać... Z teksty w stylu "może i jej się należało, ale w poprzednich edycjach" jakoś mnie nie przekonują.



Ten.
Małe, żółte i kopie? Mała, żółta kopareczka.

9
Tenshi pisze:
Tu się zgadzam. Ostatnio nagrodę Zajdla wygrała M.L. Kossakowska i od razu powiedziano, że ludzie wcale opowiadania nie czytali, tylko nagrodę dostała "za nazwisko".


na pewno wcześniejsza popularność może jakoś przechylić szalę - ale próbka kontrolna (znaczy mój przypadek: 10 nominacji nagroda jedna i dawno) wskazuje że niekoniecznie.



wokół nagrody im. Zajdla narosła masa plotek - niektóre były dość obrzydliwe...

10
Tenshi pisze: nagrodę Zajdla wygrała M.L. Kossakowska i od razu powiedziano, że ludzie wcale opowiadania nie czytali, tylko nagrodę dostała "za nazwisko". Bzdura, kobieta piszę dobrze i trudno niektórym się do tego przyznać...
hm, pisanie dobrze is not enoguh.



poza tym do mnie jej proza nie przemawia, "zakon..." mnie zmeczył, bo kossakowska ma manierę przegadanych dialogów, bohaterów, którzy nie są wiarygodni i jakiegoś takiego kobiecego, mętnego stylu pisania.



wole cos surowszego, andrzej mi bardziej odpowiada, ćwiek, nawet grzedowicz.

u niej "twardziel" jest jakiś nijaki taki.

metrosexualny jej wychodzi.





pierdola, nie facet.



hmm.

"sławny" nie znaczy idealny. ASa opowiadania wiedźmina były swietne (imo), ale już saga po 2 tomie stała się ciężkawa, o narrenturm nie wspomnę.

o zaraza, wspomniałam.



ergo - nazwisko nazwiskiem, a nawet najlepszym zdarzy sie popełnic cos paskudnego, np. gemmela cykl katastroficzny (cośtam o wilku było, nie pamiętam, bo naprawde marne, chociaz za gemmela, gdyby żyl, mozna by mnie pokroić)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

11
poza tym do mnie jej proza nie przemawia, "zakon..." mnie zmeczył, bo kossakowska ma manierę przegadanych dialogów, bohaterów, którzy nie są wiarygodni i jakiegoś takiego kobiecego, mętnego stylu pisania.


Nie mówię, że wszystkim twórczość Kossakowskiej musi się podobać. Sama nie jestem wielką fanką i suuuper sie na jej dziełach nie znam - po prostu je lubię i w moim mniemaniu umie pisać. Ale wkurzają mnie osoby, które mówią "tak tak umie, ale nie zasłużyła" albo "bo ja wiem, kiedyś zasłużyła, teraz to tylko nazwisko". Takie gadanie o niczym. Można powiedzieć "nie podobało mi się" i koniec. Sugestie, że coś jednak było odprawione nieuczciwie i w ogóle obrazoburczo, uderzając w dumę porządnego pisarza, dla mnie sa głupie. To takie plotkowanie o "upie" Maryni.



Ten.
Małe, żółte i kopie? Mała, żółta kopareczka.

13
oj ten, jaka z ciebie idealistka wychodzi... :roll:

oczywiscie, ze tak mówia, i oczywiście, ze mówic będa, bo tak ludzie mają.

szczególnie w momencie, w kórym brak im merytorycznych argumentów, a powiedzenie, ze "dostał/a za nazwisko" z miejsca podważa wartość dziela i sugeruje, ze obojętnie od poprzednich dokonań, to nagrodzone kicha jest, i basta.
topic killer pisze:czyli podsumujmy:



dobre nazwisko otwiera pewne drzwi.

dlatego macie zapieprzać żeby sobie takowe wyrobić Wink
a potem sie dziwujesz, ze ludzie nie wiedzą, co na takie dictum powiedziec...

niech cię zaraza, no masz racje :)



ciekawi mnie pyrkonowy punkt programu dot. min. cwieka i kozakowej - w którym będzie pytanie czy pisarz, kóry wydal 2 ksiazki to juz weteran pióra czy jeszcze początkujący autor.



ćwiek wydał 3 kawałki - 2x klamca i liżąc ostrze, które jest dośc pożądne, ale nie porywa, natomiast kozakowa ma na koncie nocarza - świeży dosć nurt w tematyce wampirycznej, i renegata, który jest już ciężkawy, nudnawy i ewidentnie pisany na siłę.

a podobno kroi sie tom 3.

i tak sie bujam na boki czy to warto brać.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

14
ravva pisze:ciekawi mnie pyrkonowy punkt programu dot. min. cwieka i kozakowej - w którym będzie pytanie czy pisarz, kóry wydal 2 ksiazki to juz weteran pióra czy jeszcze początkujący autor.
IMO to zależy od osoby. Czasem wyda dwie książki totalna świerzynka, a czasem ktoś, kto wcześniej dłuższy czas współpracował z czasopismami ( niekoniecznie fantastycznymi), pisał prace/ kiążki naukowe, pracował w redakcji jakiegoś pisma. Wtedy taka osoba na pewno nie jest początkująca :) A znam takowych kilka.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

15
ravva pisze:
ciekawi mnie pyrkonowy punkt programu dot. min. cwieka i kozakowej - w którym będzie pytanie czy pisarz, kóry wydal 2 ksiazki to juz weteran pióra czy jeszcze początkujący autor..


zależy od kilku czynników



1) jakość dzieła - np Marek S. Huberath pisze niewiele - wydał do tej pory chyba 5 książek ale o tym że jest to najwybitniejszy pisarz z naszej bandy było wiadomo gdy jeszcze publikował (też bardzo sporadycznie!) opowiadania.



2) społeczny odbiór dzieła - czy wizja zaprezentowana przez pisarza porwała ludzi. Jak w piwnicy w Lublinie wpadam na imprezkę (kilkudziesiecioosobową) fanów wampirycznych służ specjalnych i jestem świadkiem pasowania kolejnych adeptów na pełnoprawnych krwiopijców to nie wnikam czy M.Kozak napisała jedną ksiazkę czy dziesięć tylko z szacunku zdejmuję czapkę z głowy.



3) są wreszcie weterani którzy przegrzali (np Jacek Dukaj pożeglował zea dlaeko w stornę głownego nurtu i "Lodu" nie jestem w stanie przeczytać)...



4) albo tacy którzy posuwają sie do przodu bardzo powli lub wcale (K.T.Lewandowski)



5) i tacy jak ja którzy niby wydają dużo, piszą w miarę strawnie, a ciągle nie mogą przejść jakiegoś twórczego przełomu, pokonać progu dzielącego ćwierćinteligenta od intelektualisty.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”