Przepraszam, że do tego wracam, ale pierwsze zdania są ważne, to one sprawiają, czy tekst trafia do czytelnika, czy nie.
Póki co, w realiach rzeczpospolitych żyję pokarmem myśli gromadzonym przez lata.
Mam pomysł na przeróbkę dania. Może powinno brzmieć tak: "Póki co, pomimo nastania nowych czasów, żyję pokarmem myśli zgromadzonym przez lata Rzeczypospolitej drugiej i pół, oraz jej następczyni". Ale to niech Natasza rozważy. Mnie w każdym razie - przepraszam, że do tego wracam - irytuje, wyłamanie się z numerowania i łatwe, przedwczesne zrównanie Rzeczypospolitych. Czas historyczny nie rządzi się prostą linearnością. Jedno dziesięciolecie może być dłuższe od drugiego o dziesięć lat (z powodu zmiany społecznej, gospodarczej, ustrojowej i wszelkiej innej).
Po pierwsze z czyjegoś punktu widzenia trzeba pisać.
Jasne. Pytanie tylko, co lepsze: kamera tożsama z oczami, kamera za plecami głównego bohatera, kamera w helikopterze czasoprzestrzennym...
Po drugie, nie rozumiem dlaczego punkt widzenia narratorki miałby pozbawiać nas kilku porządnych ludzkich portretów? Pewnie, będą ona najprawdopodobniej napisane z jej perspektywy,
Bo wiesz, w skrajnym przypadku te portrety będą papierowe, albo lustrzane względem samej narratorki. Dobrze też, jeśli istnieje zbieżność charakterologiczna między narratorką-bohaterką a kimś, kto umie oddać sprawiedliwość różnym ludziom. Tymczasem narratorka Nataszy robi wrażenie egocentrycznej, niespecjalnie przejętej moralnym aspektem życia, może nawet lekko cynicznej.
Osobnym tematem jest ów "nie-patriotyzm". Gubię się, bo czy dziś ktoś zgani "nie-patriotyzm" względem PRL? (Patrz argument z brata.) I tak na odchodnym, mam rodzinę na trzech kontynentach. Wyemigrowali dość dawno temu, nie wywodzili się z jakichś wyżyn społecznych, nikt nie zapomniał języka w gębie, choć na obczyźnie rośnie już trzecie pokolenie.