Podsumowanie
Maraton zakończony i chociaż ostatnie dni to raczej był spokojny, spacerkowy finisz (głównie skupiony już na świętach), to uznałam, że muszę zamknąć ten rachunek jakoś sensownie.
To zdecydowanie mój najlepszy maraton. Zrealizowałam
wszystkie założenia z malutkim naddatkiem. Przez te dni napisałam
195 150 znaków, czyli około
30 000 słów. Średnio mniej więcej
6000 znaków dziennie, czyli powyżej tego, co sobie wyznaczyłam.
Sporo dały mi te dni, zwłaszcza na początku, gdy myślałam, że już nic z tego nie będzie, a udawało się jakimś cudem przykleić się do krzesła i dopisać chociaż te 5k. Takie udowodnienie sobie, że jak naprawdę się chce, to można.
Oporniej trochę z poprawkami. Zresztą teraz, zabierając się za korektę wojennego (tak, tak, wiem, zostało mi 5 dni, a mam kompletną "surówkę"... Ale jakoś dam radę

) widzę, że za długo się do tego zbieram, rozważam wszystko tysiąc razy i odruchowo próbuję możliwie "obronić" swój wcześniejszy sposób myślenia.
Na razie maraton zamykam. Być może wrócę w lutym. Teraz korekta tekstów, zamieszanie Sylwestrowe i później egzaminacyjne. Nie widzę już miejsca na to bieganie.
Dzięki wszystkim za kibicowanie!
