Co sądzisz o tym tekście (tylko szczerze)?

Bardzo dobry! (Brak głosów)
Dobry
Liczba głosów: 1 (50%)
Przeciętny/Nijaki (Brak głosów)
Słaby
Liczba głosów: 1 (50%)
Bardzo słaby (Brak głosów)
Liczba głosów: 2

Dziwny dzień - próbka tekstu.

1
Witam.



W przyszłości mam zamiar przedstawić jakieś większe i sensowniejsze fragmenty, jednak nie mogłem się powstrzymać i chcę zaprezentować Wam taki króciutki tekst - to moje pierwsze opowiadanie, pisane w tradycyjny sposób, na papierze i dlatego tylko tyle tutaj umieszczam, bo nie bardzo mi się chciało tyle przepisywać, a mam wiele innych spraw. Jestem ciekaw, co o nim sądzicie - o stylu, formie itd. śmiało piszcie, co się Wam nie podoba, ale jeśli coś się akurat zupełnie przypadkowo spodobało, to też nie zawahajcie się o tym wspomnieć.



Dla bardziej leniwych, którzy jednak zdołali przeczytać tekst, zamieszczam ankietę. Tylko proszę, zagłosujcie szczerze! ;)



Oto ten fragment (układ tekstu jakiś pokręcony, zawsze tak się robi, gdy się wkleja tekst z innego edytora):



Janek - powiedział mężczyzna głosem, który zabrzmiał jakoś nieszczerze - chodźmy już. Chodź.

Przeszli w głąb niezwykle długiego i szerokiego korytarza, z początku oświetlonego słabym światłem żarówek, które były niemal niewidoczne. Jego koniec był pogrążony w mroku. Po drodze kilkakrotnie mijali miejsca, w których od głównego korytarza odchodziły prostopadle inne, węższe - już zupełnie ciemne.

Chłopak czuł się tu niepewnie. Wiedział, że już kiedyś był w tym

miejscu, jednak nie budziło to w nim żadnych miłych uczuć - przeciwnie, ogarniał go wielki, a zarazem trudny do określenia niepokój.

Po zaskakująco krótkiej chwili doszli do starych, drewnianych drzwi - sprawiały wrażenie, jakby nie otwierano ich od lat - zatrzymali się.

Doszliśmy do miejsca - rzekł mężczyzna, którego twarz oświetliło teraz mdłe światło i wyglądał na dość starego - które było naszym celem.

Otworzę teraz te drzwi i oświetlę wnętrze - tu jego twarz wykrzywił grymas, który miał być zapewne fałszywym uśmiechem, a wydał się wyjątkowo złośliwym - Widoku, który tam zobaczysz, będziesz żałował na wieki!

Wyjął niewielki klucz i włożył go do zamka. Otworzył drzwi, zawiasy skrzypnęły żałośnie i rozległ się demoniczny śmiech...



Dokładnie w tym momencie Janek się obudził. Był cały spocony, serce biło jak oszalałe. Po chwili zdał sobie sprawę, że znów miał ów nieprzyjemny sen, który nie wiadomo dlaczego wybudzał go ostatnio stosunkowo często, a który nawiedzał go od miesięcy. Wziął kilka głębszych oddechów i spojrzał na zegarek przy łóżku. Była 6:25, sobota.

Chłopak wiedział, że dziś już nie zaśnie, więc, po chwili nieudanych prób powrotu do krainy Morfeusza (wiedział już z doświadczenia, że gdy obudziwszy się ze swojego "dyżurnego" koszmaru kładł się z powrotem do łóżka, nigdy nie miał kolejnych. Właściwie to był jedyny zły sen, który mu się śnił ostatnimi czasy), wstał. Podszedł do okna. Słońce nieśmiało rozpoczynało swoją codzienną wędrówkę, czubki drzew, widocznych po lewej, i dachy domów, widoczne daleko po prawej, były oświetlone pomarańczowozłotymi promieniami. Na niebie nie dało rady dostrzec ani jednej chmurki. Oczywiście okna, w którym stał Janek, nie oświetlał blask słońca - dwa szare bloki mieszkalne, których widok witał wszystkich mieszkających w domu Janka - też bloku zresztą - skutecznie zasłaniały stojące naprzeciwko budynki od porannych słonecznych promieni. Zimą słońce nie gościło wcale w jego domu. Latem natomiast, tak jak półtora miesiąca temu, już wcześnie rano oświetlało wszystkie okna, w jednym z których - oknie pokoju chłopca - czasem pojawiała się wówczas niewyspana, siedemnastoletnia twarz naszego bohatera, ozdobiona niemal czarnymi, dość krótko ostrzyżonymi włosami.

Był koniec września i chłód panował na zewnątrz. Janek otworzył na chwilę okno, jednak wkrótce je zamknął. Cały czas wpatrywał się w widok po lewej po prawej, pogrążony w myślach. Nie lubił tej pory roku. Nawet jeśli

świeciło słońce, to często ogarniała go wówczas jakaś niewypowiedziana tęsknota nie wiadomo za czym, uczucie przemijania i melancholii. Właśnie jesień skłaniała go do takich egzystencjalnych refleksji. Rozmyślał wówczas o różnych dawno minionych wydarzeniach ze swego życia, w których uczestniczył, o rzeczach, których nie udało mu się dokonać a czego bardzo żałował; o niesprawiedliwości - największej chyba pladze toczącej ten świat - i o wielu innych, najprzeróżniejszych sprawach.

Tym razem rozpamiętywał jednak głównie wydarzenia poprzedniego dnia. Dzień ów - mówiąc bardzo eufemistycznie - nie należał do najprzyjemniejszych w życiu Janka. Okazało się, że uzyskał on ze sprawdzianu z matematyki ocenę niedostateczną, co zdarzało mu się dotąd wyłącznie na fizyce. W rzeczywistości zaskoczyła go ta jedynka, bo nie

przygotowywał się do klasówki mniej niż zazwyczaj; a zwykle dostawał z

matematyki przynajmniej solidne trójki, czasem czwórki. Na pewno wolał

biologię.

Ponadto dowiedział się także, że dziewczyna, która nie była mu obojętna - Hanka jej było na imię - znalazła sobie chłopaka, Jurka. Janek

znał go z widzenia; był powszechnie lubianą osobą. Kiedy się uśmiechał, robił to w specyficzny sposób. Na samo wspomnienie tego uśmiechu, w którym nierzadko pojawiała się domieszka szyderstwa (albo przynajmniej Janek dopatrywał się go nieustannie), chłopak odczuwał wręcz organiczny wstręt. A teraz, kiedy sprawy potoczyły się w taki a nie inny sposób, wypełniająca go niechęć stała się szczególnie silna.

Stał tak w oknie, oświetlony promieniami wschodzącego słońca i pogrążony w myślach. Nie chciało mu się nawet poruszyć. Po chwili doszedł do wniosku, że może jednak spróbuje się położyć. Powolnym krokiem zbliżył

się do łóżka, położył się. Zanim zdołał zakryć się kołdrą, już spał. Przeczucia, nawet te, co do których nie ma się wątpliwości, bywają zwodnicze.



***



Zza okna dobiegł głuchy odgłos. Janek otworzył oczy. Szary gołąb przechadzał się po parapecie. Nagle odleciał. Chłopak spojrzał na budzik - była godzina pół do jedenastej, a mimo to nie chciało mu się

wstać. Zdecydował się na to dopiero wtedy, gdy jego mama weszła do pokoju.

- Janek - zagadnęła zaskakująco spokojnie - zamierzasz dziś

wstać? śniadanie jest przygotowane, zrobiłam kanapki. Wstań, ubierz się i

zjedz.

- O, cześć mama - chłopiec przywitał matkę zaspanym głosem. - Gdzie tata?

- Pojechał zawieźć wideo do naprawy, wiesz, do pana Krzyśka. Ale mamy

dobrodziejstwo z tym człowiekiem. Naprawia nam sprzęt za połowę ceny, i

jeszcze nawet w weekendy przyjmuje!

- Tak, niesamowite dobrodziejstwo - odparł Janek, którego jakoś nie ekscytowała życzliwość, jaką okazywał rodzinie specjalista od sprzętu RTV. - Już wstaję.

- Dobrze, idę do kuchni - oznajmiła mama i wyszła.

- Aha, później pomożesz mi przy sprzątaniu w piwnicy, dobrze? - okazało

się, że rodzicielka jednak wróciła (często tak się jej zdarzało).

Janek wstał. Spojrzał na szafkę i biurko, a następnie w okno. Nie

przeczuwał, że dzień ten przyniesie wydarzenia, które na zawsze odmienią

jego życie i sposób patrzenia na świat. że zobaczy rzeczy, o istnieniu których nie miał pojęcia, a które wywrócą jego obraz świata do góry nogami.

Istnieje bowiem cienka granica pomiędzy zwykłą codzienną rzeczywistością a innymi, równoprawnymi rzeczywistościami, których wieczne współistnienie jest jednym z podstawowych praw natury. Istnieją możliwości, aby przekraczać naturalną i zaskakująco cienką granicę między nimi, czasem zdumiewająco proste. Jedynie uzyskanie wiedzy o tych sposobach jest rzeczą wymagającą pewnych umiejętności.

Bywa też jednak, że, przekroczywszy tę granicę, znajdujemy się w

miejscu, w którym nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć i z rozrzewnieniem wspominamy czasy, gdy nie wiedzieliśmy, iż ono istnieje. Jednak powrót do starych, bezpiecznych realiów jest wówczas niemożliwy.

- Janek, chodź, bo herbata stygnie! - mama ponownie ponagliła chłopaka.

- Już idę, idę! - Janek ruszył spokojnym krokiem ku drzwiom.





C. d. n.



P. S. Jakieś dziwactwa się czasem pojawiają, jeśli piszę w Wordzie, tak

jak teraz. I układ tekstu też koślawy i dziwaczny, wybaczcie. :?
Nie wiem, co tu dodać.

2
Po co Ci ankieta? Wystarczy minuta, żebyś się przekonał, że tutaj ludzie się rozpisują komentując teksty i ankiety im są zbędne. Wystarczyło przejrzeć tematy na chybił trafił. -_-



Mam dziś dużo wolnego czasu i nudzi mi się, więc mogę spokojnie wygrzebywać błędy z tekstu :mrgreen:



Zanim do tego przejdę, najpierw ogólny komentarz. Tekst jest po prostu... nudny. Nic sie tu nie dzieje, historia jest nijaka (tak, wiem. Nie rozkręciła się jeszcze. Dlatego dopisz resztę i wrzuć na forum większy kawałek). Całość kojarzy mi się z blogowymi fanfikami.



Styl (tu: budowa zdań)... nienajgorszy (traktuj to jako komplement - trochę wprawy i będziesz fajnie pisać <wyjmuje pompony z podskakuje w przykrótkiej spódniczce>), aczkolwiek robisz sporo błędów (logicznych i interpunkcyjnych).


(układ tekstu jakiś pokręcony, zawsze tak się robi, gdy się wkleja tekst z innego edytora)
Użyj mocy (przycisku delete którym ślicznie przesuniesz tekst)


Janek - powiedział mężczyzna
Myślniki na początku dialogów.


słabym światłem żarówek, które były niemal niewidoczne.
Niewidoczne, bo tak słabo świeciły (bez sensu), czy były gdzieś ukryte?


rzekł mężczyzna, którego twarz oświetliło teraz mdłe światło
żeby zdanie było spójne, wszystkie wyrazy powinny być w tym samym czasie. Rzekł - przeszły, oświetliło - przeszły. Na co słowo "teraz"? Przecież to światło go oświetliło, a nie OśWIETLA.


Otworzę teraz te drzwi i oświetlę wnętrze
Widoku, który tam zobaczysz, będziesz żałował na wieki!
Po prostu sztuczne, facet przygotowuje swoją ofiarę na szok. Gdzie element zaskoczenia?


więc, po chwili
Bez przecinka.


po chwili nieudanych prób powrotu do krainy Morfeusza [...], wstał
Jak wyżej, bez przecinka przed "wstał".


po lewej, i dachy
...

Bez przecinka.


Oczywiście okna, w którym stał Janek, nie oświetlał blask słońca - dwa szare bloki mieszkalne, których widok witał wszystkich mieszkających w domu Janka - też bloku zresztą
Dziwne zdanie. Coś mi się w nim nie podoba, ale nie wiem sama co. Dom w tym zdaniu oznacza budynek... Ale dom to dom, ja mieszkam w domu, a blok mieszkalny to blok mieszkalny [no chyba, że mówimy o domu jako ognisku domowym]. To raz, a dwa, że z tego zdania wynika, iż to Janek był właścicielem domu/bloku.


oświetlało wszystkie okna, w jednym z których - oknie pokoju chłopca
Co chwila powtarzasz słowo "okno". Możnaby napisać "oświetlało wszystkie okna, w jednym z których - tym w pokoju chłopca..."


naszego bohatera
O rany, to jedno słówko "naszego" przypomina mi, że ta historia nie dzieje się naprawdę, a jest jedynie wypocinami autora. To niekoniecznie błąd, myślę, że czasami można w ten sposób bawić się z czytelnikiem, grać barda, który mu coś (czytelnikowi) powiada, ale jak dla mnie można tu to spokojnie wywalić.


twarz naszego bohatera, ozdobiona niemal czarnymi, dość krótko ostrzyżonymi włosami
Twarz była ozdobiona włosami? No, no, bardzo rozwinięty fizycznie był nasz ten siedemnastolatek, brodę sobie zapuścił.


Janek otworzył na chwilę okno, jednak wkrótce je zamknął.
On miał takie hobby - otwieranie i zamykanie okien. :mrgreen: Dodaj, że było mu zimno. ;)


ogarniała go wówczas jakaś niewypowiedziana tęsknota nie wiadomo za czym, uczucie przemijania i melancholii. Właśnie jesień skłaniała go do takich egzystencjalnych refleksji. Rozmyślał wówczas o różnych dawno minionych wydarzeniach ze swego życia, w których uczestniczył, o rzeczach, których nie udało mu się dokonać a czego bardzo żałował; o niesprawiedliwości - największej chyba pladze toczącej ten świat - i o wielu innych, najprzeróżniejszych sprawach. Tym razem rozpamiętywał jednak głównie wydarzenia poprzedniego dnia. Dzień ów - mówiąc bardzo eufemistycznie - nie należał do najprzyjemniejszych w życiu Janka. Okazało się, że uzyskał on ze sprawdzianu z matematyki ocenę niedostateczną, co zdarzało mu się dotąd wyłącznie na fizyce.
Cholera... Niech i tak będzie, mamy bohatera z filozoficznym zacięciem. Tylko czemu ten dumający nad takimi sprawami jak niesprawiedliwość, sens życia bohater nagle popadł w melancholie z powodu oceny w szkole [o, ja wiem, ja wiem! Słuchał pseudo punk-rocka, czyli tak zwanego emo-rock, miał czarne włosy wpadające do oczu, nick Black_Tear's_Of_Dead_Fallen_Goth_Angel i nosił ze sobą opakowanie depresantów... {Patren wyjmuje pompony i skacze w przykrótkiej spódniczce, szczerząc siekacze ze śmiechu}]? Wiesz o co mi chodzi? Zaniżasz jego poziom. Filozof by się raczej zastanawiał, czy oceny w ogóle mają jakiś sens, a nie nad tym, że on nigdy nie dostał na matematyce jedynki, a teraz dostał. Normalny licealista psioczyłby na nauczycielkę, która najwyraźniej miała zły dzień.


Ponadto dowiedział się także, że dziewczyna, która nie była mu obojętna - Hanka jej było na imię - znalazła sobie chłopaka, Jurka.
Proszę Cię, nie czytaj więcej blogów.


organiczny wstręt
A co to jest "organiczny wstręt" [napisała prawie 'orgazmiczny'...]?
Wolę zginąć jak lew, niż żyć jak pies. Podniosłam się, przeskoczyłam ten mur - DOSYć?



"Ja Twórca, ja Amen. Ja Wybuchem, ja Panem." (Lux Occulta - "Tworzenie")

3
O ja pitolę. Vincent Marina, nie jestem pewien czy Ty wiesz jak bardzo takie posty jak Twoje potrafią zniechęcić początkującego pisarza do dalszego pisania. Ja rozumiem, że chciałaś pomóc, bo to jego pierwsze opowiadanie, ale przez kopiowanie połowy pracy i wytykania każdego możliwego błędu to raczej tego nie osiągniesz :/ Pomijając fakt, że na większość Twoich argumentów (powiem, że czasem celnych) mógłbym odpowiedzieć podobnymi argumentami, to jeden z nich po prostu mnie wkurzył niezmiernie:


Cholera... Niech i tak będzie, mamy bohatera z filozoficznym zacięciem. Tylko czemu ten dumający nad takimi sprawami jak niesprawiedliwość, sens życia bohater nagle popadł w melancholie z powodu oceny w szkole [o, ja wiem, ja wiem! Słuchał pseudo punk-rocka, czyli tak zwanego emo-rock, miał czarne włosy wpadające do oczu, nick Black_Tear's_Of_Dead_Fallen_Goth_Angel i nosił ze sobą opakowanie depresantów... {Patren wyjmuje pompony i skacze w przykrótkiej spódniczce, szczerząc siekacze ze śmiechu}]? Wiesz o co mi chodzi? Zaniżasz jego poziom. Filozof by się raczej zastanawiał, czy oceny w ogóle mają jakiś sens, a nie nad tym, że on nigdy nie dostał na matematyce jedynki, a teraz dostał. Normalny licealista psioczyłby na nauczycielkę, która najwyraźniej miała zły dzień.


Kurna :/ Może wystarczy, że po prostu powiem, że koleś może być i filozofem i wrażliwym człowiekiem i się mimo wszystko przejmować takimi rzeczami jak oceny. O.

A opowiadanie rzeczywiście mało ciekawe - jak narazie. Pisane dość zgrabnym językiem, widać potencjał (akurat w tym się z Mariną zgadzam :) ). Domyślam się też, że koniecznym do rozwoju akcji jest przedstawienie codziennego życia nastolatka. Więc autor niekoniecznie musiał opierać pracę na blogach :P

4
No nie moge... ale wy jeździcie po tej Twórczości ludziii!!!!!!!!!!



Co najgorsze nie zauważacie jaki został koncept zastosowany przez twórce tego opowiadania!!! Tak się troche zastanawiam nad tym jakie wy mieliście pioczątki?



Wincent Marina twoja opinia o nudności bierze sie z tego, że nie rozpoznajesz gatunku.... Autor opowiadania zastosował bardzo trudny rodzaj tekstu!! Moze i nie na jego siły, bo słusznie wyłapałeś błedy.... Ale jest to żadko używany rodzaj opowiadania (może zastosowany przez przypadek?) w którym jedna myśl ciągnie do następnej, a ta do jeszcze jednej, ta znowu do kolejnej i tak ciągle przez całe stronnnice książki... nielicznych pisarzy podejmuje taki trud... Jedna myśl wiąże z sobą skojarzenia a ta następne... Prosty ciąg nielogicznech myśli umysłu... Bowiem nasze myśli jak ich nie skoncentrujemy płyną niczym fala na oceanie...



Jak się domyślam będzie to opowiadanie lub coś o umyśle i postrzeganiu rzeczywistości.....



Radze popracować nad stylem,mieszasz je, robisz błedy ale to naturalne:P



Nie porzucaj pióra tylko weź kartkę i poprzepisuj wszystko kilka razy a napewnio zostaną przez Ciebie wyłapane...
Pisanie to jest to co lubie..

5
Wiesz, po przeczytaniu tekstu postanowiłem poczekać z konkretną oceną do momentu aż wkleisz większy fragment, bo póki co mało mogę powiedzieć.



Tekst, a przynajmniej wklejony fragment jest nudny, chwilami nawet bardzo.



Nie podoba mi się język, w którym piszesz op. jest jakiś sztuczny, tak jakbyś silił się na pisanie inaczej niż mówisz. Może się mylę, ale tak to odbieram.


Autor opowiadania zastosował bardzo trudny rodzaj tekstu!...Ale jest to żadko używany rodzaj opowiadania (może zastosowany przez przypadek?) w którym jedna myśl ciągnie do następnej, a ta do jeszcze jednej, ta znowu do kolejnej i tak ciągle przez całe stronnnice książki.
Niestety nie mogę się z tobą zgodzić. Taki zabieg właśnie jest bardzo łatwy do zastosowania, dlatego też tak rzadko jest stosowany (według mnie) - ostatnio, po prostu liczy się progres i szukanie co raz to nowych form, by zaszokować czytelnika.

Taki "zlepek myśli" jest dobry na ćwiczenie stylu, bo wtedy zaczynasz się uczyć jak pisać tak, żeby fabuła była spójna - zgodność przyczynowo skutkowa.



Powtórzę po raz setny, że właśnie wytykając - bardzo nie lubię tego słowa, bo jest tak negatywnie nacechowane - błędy, pomagamy początkującym, bo jak na początku ktoś tego nie zrobi mogą nie posłuchać później.



Wracając do tekstu to brak kilku przecinków, do tego błędy wymienione przez Vincent Marina. Jednak wszystko da się poprawić, więc pisz. Styl lekko kuleje przez język, po prostu dajesz sobie małe pole do popisu - tak uważam.



Od siebie, zupełnie osobiście dodam, że filozofowie nie zajmują się takimi rzeczami jak ocena. Wiem bo studiuję filozofię i spotkałem na swej drodze kilku filozofów. My mamy zupełnie inne problemy, o wiele bardziej błahe.





Pozdro.



P. S. Czekam na kolejny fragment, bardziej obszerny.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

6
Przeczytałam :)



Nie mogę powiedzieć, że mi się podobało. To znaczy, jeśli chodzi o treść, to niczego sobie - pamiętajmy, że to jest fragment tekstu. Ale jesli oceniać pod względem stylu - to z całą szczerością muszę przyznać, że wiele mu brakuje. Zdania czasami są niejasne, zagmatwane, trudno odczytać, o co w nich chodzi (np. zdanie z oknami, już wcześniej wymieniane, z blokiem/domem, również przytoczone wcześniej), a poza tym - stylem też można zainteresować czytelnika. Zbudować krótsze, jaśniejsze zdania, które w prosty sposób przekazują to, co chcesz przekazać czytelnikowi.

7
@Vincent Marina: nie czytuję blogów, a na pewno nie wzoruję się na nich... ;)



Dzięki za opinie, zarówno pozytywne jak i nieco mniej przychylne. Na razie nie będę miał czasu, żeby dodać kolejny fragment, ale w przyszłości - mam zamiar.



+++++++++++[[[[Jak się domyślam będzie to opowiadanie lub coś o umyśle i postrzeganiu rzeczywistości..... ]]]]



Zgadza się - w ogólnym zarysie. Dobrze się domyśliłeś, aż sam się zdziwiłem. :idea:



Pozdrawiam wszystkich i zachęcam kolejnych miłośników twórczości do

wypowiadania się. :)
Nie wiem, co tu dodać.

8
z początku oświetlonego słabym światłem żarówek
"Z początku" kojarzy się raczej z pojęciem czasu a nie miejsca.


po chwili nieudanych prób
Emm... no nie bardzo coś.


czubki drzew, widocznych po lewej, i dachy domów, widoczne daleko po prawej,
widoczne


pomarańczowozłotymi
pomarańczowo-złotymi


Oczywiście okna, w którym stał Janek, nie oświetlał blask słońca - dwa szare bloki mieszkalne, których widok witał wszystkich mieszkających w domu Janka - też bloku zresztą - skutecznie zasłaniały stojące naprzeciwko budynki od porannych słonecznych promieni.
Można by to napisać tysiąc razy prościej i jaśniej. Musiałam czytać dwa razy, żeby się zorientować, o co chodziło. Zresztą cały ten fragment... ale to później ;>


Był koniec września i chłód panował na zewnątrz.
Dziwny szyk zdania


- O, cześć mama - chłopiec przywitał matkę zaspanym głosem. - Gdzie tata?
No więc sytuacja wygląda tak: chłopak się budzi, po chwili mama przychodzi do pokoju, żeby go powiadomić o śniadaniu. A skąd on do cholery wiedział, że nie ma taty?! Z tekstu wynika, że miał własny pokój, a nie spał w salonie czy coś, żeby od razu widzieć skład domowników. No i wątpię, żeby porannym zwyczajem w tej rodzinie było zwalanie się wszystkich jej członków do sypialni właśnie przebudzonej osoby (wtedy miałby się prawo dziwić, że przyszła tylko mama).





No a teraz powracamy do fragmentu, gdzie tak długo i zawile rozwodziłeś się nad tym co, kiedy i w jakie okna świeci. Był to fragment nudny, a co gorsza, zupełnie niepotrzebny, bo i tak potem to wszystko olałeś i powypisywałeś nielogicznie w związku z tym rzeczy:


Oczywiście okna, w którym stał Janek, nie oświetlał blask słońca (...)

parę zdań dalej

Stał tak w oknie, oświetlony promieniami wschodzącego słońca
Hę? Co Ty na to?



Fragment ostatni to jakaś zwykła scenka rodzajowa, nie ma co oceniać. Pierwszy fragment, koszmar - o, tu się można czepiać.

Niby opisałeś dokładnie, co gdzie i jak bardzo jest oświetlone, ale... był to opis strasznie suchy i mało plastyczny. W opisywaniu snów czy koszmarów to bardzo ważne, żeby opis była ładny, płynny, nadawał klimatu i pozwalał czytelnikowi wszystko sobie wyobrazić. U Ciebie nawet nie poczułam niepokoju czy czegokolwiek, nic.



Gdybym głosowała w ankiecie, zaznaczyłabym "nijaki".



Aha, i następnym razie upominaj się w shout boxie, a nie zakładaj oddzielne tematy. To grozi ostrzeżeniem.

9
Obywatelko, chyba troszkę namieszałaś :wink:
pomarańczowo-złotymi
Gdybyś miała złoty sweterek z pomarańczowymi rękawami, to byłby pomarańczowo-złoty, bo oba kolory można odróżnić. Ale promienie słońca? Tu złoty, tam pomarańczowy, a może się znajdzie różowy? :D Pomarańczowozłoty to dwa kolory zmieszane w jeden, dlatego bez pauzy.


chłopak się budzi, po chwili mama przychodzi do pokoju, żeby go powiadomić o śniadaniu. A skąd on do cholery wiedział, że nie ma taty?! Z tekstu wynika, że miał własny pokój, a nie spał w salonie czy coś, żeby od razu widzieć skład domowników. No i wątpię, żeby porannym zwyczajem w tej rodzinie było zwalanie się wszystkich jej członków do sypialni właśnie przebudzonej osoby (wtedy miałby się prawo dziwić, że przyszła tylko mama).


Wstał późno, więc możliwe, że reszta domowników już się rozeszła, a on może miał do taty ważną sprawę i chciał to już załatwić. Dlatego zapytał, gdzie on jest. To nie jest dla mnie niejasna sytuacja - może nie myślę tak, jak autor chce, ale przynajmniej sobie wytłumaczyłam po swojemu. Przynajmniej jest miejsce dla własnych domysłów czytelnika.

No i to już sprawa bohatera, czy przejmuje się baniakiem z matmy, czy nie. Filozofom nikt nie narzuci, o czym mają myśleć. Ich poglądy. Jakby autor napisał, że rasista zakochał się w Murzynce, byłoby to błędem?

10
Co do sweterka czy tam promieni to może masz rację, mnie tam uczono, że przez myślnik ;)



A tą drugą sytuację ja zrozumiałam, jako że zauważył brak taty i dlatego spytał gdzie jest. No cóż ani moja, ani Twoja wina, tylko autora, bo nie napisał jasno.

A co do pozostawiania miejsce na domysły czytelnika, myślę, że istnieją znacznie lepsze sytuacje niż ta omawiana, by zastosować ten zabieg. W zwykłej scence rodzajowej, bez och-ach-wielkiego znaczenia, napisanie czegoś niejasno prowadzi raczej do niezrozumienia ze strony czytelnika, który może uznać coś za kompletną głupotę (patrz moja wypowiedź na temat tego fragmentu w poprzednim poście). Nie sądzę, żeby to było korzystne i mogło być usprawiedliwiane "chęcią pozostawienia miejsca na domysły czytelnika".

11
Obywatelka AM pisze:

Oczywiście okna, w którym stał Janek, nie oświetlał blask słońca (...)

parę zdań dalej

Stał tak w oknie, oświetlony promieniami wschodzącego słońca
Hę? Co Ty na to?



Aha, i następnym razie upominaj się w shout boxie, a nie zakładaj oddzielne tematy. To grozi ostrzeżeniem.


No, faktycznie trochę niekonsekwentnie... Chyba że słońce zdążyłoby oświetlić okno w czasie, kiedy Janek stał w nim, ale to by trochę za długo trwało... Przynajmniej mnie by zmęczyło takie długie stanie. ;)



Dobrze, nie będę zakładał takich tematów.



Co do pomarańczowozłotych promieni, to rzeczywiście chodziło mi o kolor pośredni między złotym a pomarańczowym, jak zasugerowała Dwuoka. :)



Natomiast odnośnie czubków drzew - miałem na myśli sytuację, kiedy wschodzące słońce oświetla tylko najwyższe czubki drzew - zatem całe drzewa mogły być widoczne, ale tylko ich czubki oświetlało słońce. Może przesadna drobiazgowość, ale o to mi chodziło.
Nie wiem, co tu dodać.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron