16

Latest post of the previous page:

Niektórzy uważają, że mężczyzna używający wulgaryzmów jest bardziej "męski", ale - moim zdaniem - przeklinanie nie czyni bardziej męskim, podobnie jak kupienie w kiosku kolorowego magazynu o samochodach i położenie go w widocznym miejscu w domu.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

17
Potem czyta to sobie młody umysł, nasiąka i klnie (nasiąkanie cudzym językiem, to nie bajka o złym wilku).
Jakoś trudno mi uwierzyć, że ludzie, którzy używają słowa na k jak przecinka, należą do grupy szczególnie oczytanych i że to z książek czerpią wzorce zachowania. (Generalizuję oczywiście – wyjątki zawsze mogą się zdarzyć ;))
Co do samych wulgaryzmów, jest to dla mnie środek jak każdy inny. To czy dobrze zagra w utworze czy nie, zależy od umiejętności autora.
przede wszystkim literatura powinna opisywać życie elit - żeby czytelnicy mieli do czego aspirować.
Z punktu widzenia czytelnika, uważam, że literatura powinna być przede wszystkim różnorodna :P
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

18
Humanozerca pisze:świadczą one o braku oczytania, ubóstwie słownictwa i problemach emocjonalnych samego autora
To bzdura! :D Pamiętam, jak na zajęciach z języka polskiego przerabiałem fragment powieści "Tequila" Krzysztofa Vargi: narracja w tymże utworze jest prowadzona w pierwszej osobie, zaś sam narrator jest trzydziestoletnim liderem grupy rockowej, który w swoich wypowiedziach nie szczędzi soczystych, licznych wulgaryzmów, jak na prawdziwego rockowego muzyka przystało :P Po wprawieniu całej mojej klasy w szok ("Jak szkoła może przedstawiać nam takie wulgarne utwory!?"), polonistka broniła Vargi: że czytała jego inne utwory, że wie, iż ten autor nie jest wulgarnym człowiekiem. Więc, jak widać, wszystko zależy od sytuacji. Używanie wulgaryzmów w nadmiarze wcale nie musi świadczyć o "ciemnocie językowej" piszącego :)

Co do mojego dialogu: może go tu wkleję, żebyście mogli ocenić, czy wulgaryzmy w nim zastosowane można zostawić, czy trzeba usunąć? ;)
„Przekupić można każdego. Tyle, że jedni cenią się bardziej, drudzy zaś mniej.”

19
Użyłeś argumentu z autorytetu. Dla mnie ta polonistka nie ma racji. W podobny sposób można by bronić np. porno. Jasne, że każda forma ekspresji może oddać coś ważnego... Ale ja zwyczajnie nie wierzę, że tworzenie postaci wulgarnej, rozpisanej na kilkaset stron nie działa na samego piszącego. A, czytanie utworów o prymitywach (rockowych, czy innych), nie wpływa na odruchowe używanie słów. Jak się to robi ciurkiem, to oddziałuje. Wiem po sobie.

Oczywiście problem rynsztoku na salonach nie istnieje. Ludzie, którzy rzucają mięsem, nie kończą studiów, nie robią kariery, nie czytają i nie wchodzą do tak zwanej elity. Śpijcie dalej. :P

20
Marcin Dolecki pisze:Niektórzy uważają, że mężczyzna używający wulgaryzmów jest bardziej "męski"
problem pojawia się w chwili gdy dziewczyny które uważaliśmy za boginie odchodzą z takimi żałosnymi pajacami...

21
Andrzej Pilipiuk pisze:problem pojawia się w chwili gdy dziewczyny które uważaliśmy za boginie odchodzą z takimi żałosnymi pajacami...
bo to złe kobiety były :D
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

22
Właśnie. Wielu mężczyzn wmawia sobie, że te, na którym im zależy, są wyjątkowe. Problem jest najbardziej poważny wówczas, gdy pomimo prób wmawiania sobie czegoś przeciwnego - że ukochana osoba wcale nie była boginią - taka argumentacja nie pomaga.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

23
Humanozerca pisze: Oczywiście problem rynsztoku na salonach nie istnieje. Ludzie, którzy rzucają mięsem, nie kończą studiów, nie robią kariery, nie czytają i nie wchodzą do tak zwanej elity. Śpijcie dalej. :P
problem widzę w mocnej dewaluacji elit. te nasze salony są khm...

nasze społeczeństwo gnije z obu końców od góry i od dołu. Środek się jakoś trzyma choć i tu pojawiają się ogniska zgnilizny.

Jest też problem podwójnego języka - maskowania swej wulgarności w towarzystwie. mieszkając na poprzednim osiedlu miałem niejednokrotnie ochotę nagrać rozmowy dzieciaczków prowadzone na boisku i puścić ich rodzicom...

Przykładem jest też niejaki michnik który rozmawiając prywatnie na przemian albo się jąka albo używa słowa na k... zamiast przecinka i sam karierę zrobił i wiele karier ludziom roztrzaskał...(publicznie hamuje się tytanicznym wysiłkiem woli)(poczytajcie stenogram nagrania z afery Rywina jakim to językiem pogadała sobie w cztery oczy nasza "elita") J.Owsiak też rzuca mięchem - na co jest wiele relacji.

[ Dodano: Pon 03 Cze, 2013 ]
Natasza pisze: bo to złe kobiety były :D
Złe chyba nie. Tylko głupsze niż sądziłem...
zresztą nie było ich dużo. Ale ich wybory niekiedy były kuriozalne.

[ Dodano: Pon 03 Cze, 2013 ]
Marcin Dolecki pisze:Właśnie. Wielu mężczyzn wmawia sobie, że te, na którym im zależy, są wyjątkowe.
a po co się interesować tymi nie-wyjątkowymi!?
Problem jest najbardziej poważny wówczas, gdy pomimo prób wmawiania sobie czegoś przeciwnego - że ukochana osoba wcale nie była boginią - taka argumentacja nie pomaga.
może trzeba sobie powiedzieć że to były boginie ale nie naszej religii?
Hinduska Kali też jest boginią... ;)

24
Żeby nie odbiegać od tematu: nie jestem bynajmniej zwolennikiem zaprzestania używania wulgaryzmów w literaturze (zresztą nawet gdybym był, to jakie by to miało praktyczne znaczenie? :D ) Trudno mi jednak pomyśleć o sytuacji, gdy użycie wulgaryzmu nie może być zastąpione czym innym (chociażby stwierdzeniem, że ktoś zaklął). Inwencja autora w tym względzie raczej będzie popłacać (np. gouvniage Witkacego :) )
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

25
Offtop
Andrzej Pilipiuk pisze:problem widzę w mocnej dewaluacji elit. te nasze salony są khm...
Andrzej, chyba zjawisko jest starsze i bardziej typowe niż nam się wydaje. po prostu łatwiejszy dostęp do elit jest - klęły elity w średniowieczu (trochę rot sądowych zostało jako świadectwo i trochę literatury ludycznej) . Tylko ich nie nagrywano i nie puszczano w internecie a na salonach mniejsze tłumy bywały.
Ostatnio zmieniony pn 03 cze 2013, 14:53 przez Natasza, łącznie zmieniany 2 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

26
Andrzej Pilipiuk pisze:
może trzeba sobie powiedzieć że to były boginie ale nie naszej religii?
Hinduska Kali też jest boginią... ;)
Albo diablice podszywające się pod boginie :D
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

27
Podsumujemy?

moim zdaniem wulgaryzmów trzeba używać z dużym wyczuciem.
I lepiej mniej niż więcej. I raczej słabsze niż mocniejsze.

Można też powymyślać własne ;) np. "sflondrysyn" u Witkacego ;)

[ Dodano: Pon 03 Cze, 2013 ]
W tym momencie głośno chrupnął kawałek szkła, rozdeptany adidasem. Trzech przypakowanych byczków w dresikach zagrodziło starcom drogę.
– No co, dziadki? Zawędrowało się, urwał, za daleko od domu? – warknął ten najbardziej masywny. – Wyskakiwać, urwał, z kasy.
– Że co? – zdziwił się Semen.
– Stul, urwał, ryj i forsę dawaj!
– Nie nawykłem rozdawać jałmużny!
– Dawaj, urwał, kasę albo łomot będzie! – Zacisnął pięść wielką jak bochen. – Bejsbol, Glaca do roboty! – Skinął na swych pomagierów.
– Spierdalaj wieśniaku do chlewa, wsadź w ryj w koryto obok swojej dziewczyny i zabulgotaj – odparł życzliwie Wędrowycz.
– Jakub? – Kozak dał mu sójkę w bok. – Co ty pieprzysz? Króliki ci się we łbie na starość zalęgły czy jak?
– No co?
– To przecież my jesteśmy wieśniaki. Stary Majdan to wieś… Wojsławice też straciły prawa miejskie.
– Oż kurde, faktycznie. – Egzorcysta zdziwił się tak bardzo, że prawie przegapił cios.

*

Najwulgarniejszy chyba kawałek mojej prozy

28
Andrzej Pilipiuk pisze:I lepiej mniej niż więcej. I raczej słabsze niż mocniejsze.
Zgodzę się, że lepiej mniej. Ale nie, że lepiej słabsze. Niech autor się dobrze zastanowi, czy chce kląć, ale jak już to robi, to z całą mocą. Tu nie ma miejsca na półśrodki, moim zdaniem.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

29
Święta Perpetuo i Felicyto, co się tutaj wyprawia :)

Na zakończenie moich refleksji: można kogoś wziąć za żonę, mówiąc, że się ją bierze za żonę, ale nie można kogoś obrazić, mówiąc, że się go obraża :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

30
Jak dla mnie sa dwa podejscia: 1. Prawdziwe. 2. Bezwulgaryzmowe.
Oczywiscie przecza sobie.

Przeklinmy wszyscy. Kwestia tego, jakczesta i jaoich sytuacjach. Niektorzy lubia pisac tak,jak mowia prawdziwi ludzie,inni wolaPana Samochodzika. Kwestia gustow. Przeklenstwa to srodek stylistyczny. W kiazce dla dzieci nie wypada. W ksiazce o dresach wrecz trzeba. Powinno sie uzywac swiadomie.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

31
Andrzej Pilipiuk pisze:Jest też problem podwójnego języka - maskowania swej wulgarności w towarzystwie. mieszkając na poprzednim osiedlu miałem niejednokrotnie ochotę nagrać rozmowy dzieciaczków prowadzone na boisku i puścić ich rodzicom...
Ja myślę, że problemem to jest wyciąganie wniosków na temat poziomu intelektualnego czy moralnego na tej tylko podstawie, że ktoś przeklina. Wulgaryzmy to przecie doskonały sposób na wzmocnienie przekazu! A i normalne jest, że w różnych sytuacjach człowiek się różnie zachowuje - na przykład po kościele się nie biega, ale w parku można i jest to nawet wskazane.
Ale zgadzam się, że jeśli o wulgaryzmy chodzi, to w prozie trzeba raczej z umiarem, a i w życiu lepiej też, bo się dewaluują ;)
No i trzeba się starać, żeby w miarę naturalnie brzmiało, bo czasem rzeczywiście mogą robić wrażenie wciśniętych na siłę. Niedoścignionymi mistrzami w tej dziedzinie są tłumacze z języka angielskiego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”