16

Latest post of the previous page:

Drodzy państwo. Oprócz "czy?" i "która?" ciekawi mnie chyba najbardziej "jak?".

Porozmawiajmy też o tym, co się dzieje w człowieku. :)

[ Dodano: Nie 02 Cze, 2013 ]
Wiem, że odrobinkę zboczę z tematu, ale mnie rozbiła ostatnio nie książka, a (o dziwo!) gra.

Grając w To the Moon się autentycznie poryczałem. :P
www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!

17
A ja, zastanowiwszy się głęboko, dochodzę do wniosku, że jestem szalenie prosta w obsłudze. Nic nie porusza mnie tak, jak stary, dobry konflikt tragiczny. Postaw postać w sytuacji bez wyjścia, każ jej wybierać między złem a złem albo szukać rozwiązań niemożliwych - już mnie masz.

"Cyd" Corneille'a. I jemu podobne. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

18
Osobiście wolę słowo "poruszyła" od wstrząsnęła, ale niech będzie.. Dawno temu mocno przeżyłem lekturę Janusza Korczaka "Król Maciuś Pierwszy" i "Król Maciuś Pierwszy na wyspie bezludnej. Przeczytałem oba tomy i okropnie się zawiodłem na autorze, bo uśmiercił głównego bohatera. Dopiero później zrozumiałem, że takie rozwiązanie pasuje do kompozycji utworu. Korczak otwartym tekstem upchał w "bajce" masę wartościowych dorosłych rzeczy. W tekście pojawiają się ważkie obserwacje na temat zachowań społecznych, życia politycznego, samolubstwa małolatów. Widać też przybliżanie takiego drobiazgu, jak problem dostępu do morza, albo aluzje do narodowych projektów imperialnych, czy kolonialnych. Dopatruję się nawet psychologicznie alternatywnego względem szkolnej opozycji Sienkiewicz-Gombrowicz przepracowania traumy rozbiorów...

Dlatego Korczak mną - niech będzie - wstrząsnął swoim podejściem do wszelakiej młodocianej niedojrzałości. Pozwolę sobie na jeszcze parę uwag na temat jego osoby. Niedawno znalazłem w jednym czasopiśmie branżowym opinię Janiny Kotarbińskiej (żony Tadeusza), wedle której Janusz Korczak swoją męczeńską śmiercią wpisał się w model etyki spolegliwego opiekuństwa a jego czyn przewyższa dokonanie o. Kolbego.

Problem w tym, że Korczak był samodzielnym myślicielem, wielkim humanistą i pedagogiem. Nie potrzebuje takich podpórek i przepraszam za określenie, zawłaszczeń. Tadeusz Kotarbiński i inni "wolnomyśliciele" nie dorastają mu do pięt, takich ludzi (z etosem) już po prostu nie ma. Chociaż on sam pozostawał agnostykiem a nawet przynależał do masonerii, w świetle jego twórczości i postawy, nierozwinięte racjonalistyczne metafory dojrzałości wydają się bezczelnym kłamstwem, oszustwem, retorycznym nadużyciem odklejonym od życia i praktyki.

19
Dorzucę się do puli. Nic z klasyki. Lektury rzekłbym...pokoleniowe. "Świat według Garpa", bo pierwsze zetknięcie ze smutkiem przemijalności, entropii, "Mag", bo w jakiś sposób inicjacyjne - człowiek jako biologiczna istota uzależniona od kultury, "Bohater na ośle", bo odkrycie, że można świat tak epileptycznie powykręcać, opisując go, "Mała apokalipsa", bo słowa polepione z "nic-się-właściwie-nie dzieje" tworzą grozę o wymiarze ostatecznym. Do żadnej z tych książek już nie wróciłem, w przeciwieństwie do innych z kategorii "ukochane", ale temat nie o tym.

20
Możesz o nich powiedzieć coś więcej. Jakim sposobem od razu "przeskoczyłeś" do lektur "pokoleniowych" takich jak: "Świat według Garpa"? Wcześniej nie spotkałeś się z entropią i smutkiem przemijania? Pojawia się ona nie tylko u Korczaka, ale również w "Smudze cienia" Conrada, czy "Małym Księciu". Ja o Garpie w ogóle nie czytałem A, "Małą apokalipsę" Konwickiego czytałem w szkole. Dobrze się czytało, utwór twórczo wpisuje się w pewne konwencje... ale w sumie niczym nie zachwyca.
\

21
Eryth pytał o to, jak wstrząsa... Jak lektura zmienia mnie czy moje życie.
Dla mnie to tak, jak spotkania z ludźmi - z tyloma byłam w grupach formalnych i nieformalnych, każdy coś we mnie wrzucił i poniosłam to ze sobą w życie, ale są także tacy, którzy są jakoś inaczej ważni.
I tu się łączy - literaturę - tę ważną - podrzucali mi ludzie dla mnie ważni. Nie chodzi nawet o tytuły - ale dosłownie, fizycznie książki.
Tak pamiętam pierwsze spotkanie z Grudzińskim (ręczna kopia "Wieży") - zawsze to opowiadanie będzie miało dla mnie jakąś głębię czytania podwójnego - losów bohaterów, Grudzińskiego i moich własnych. Zawsze mam tego "Grudzińskiego" ze sobą, już oficjalnie wydanego, bo tamto to w szkatułce rodzinnej jest.
Dlatego ważne jest dla mnie pojęcie "autorytetu/idola/mentora" - bo lektury stanowią dla mnie rodzaj dialogu - nie tylko z autorem, ale w ogóle z ludźmi. Tymi ważnymi zwłaszcza.

Książka, która mnie najbardziej zdumiała? "Świat Zofii". Bo ja taką książkę planowałam napisać - miałam ją nawet poukładaną w głowie i w notatkach. I potem ktoś ja napisał pierwszy. Prawie tak jak ja to sobie obmyślałam :P
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

22
"Świat Zofii" został opublikowany po norwesku, a jednak tłumaczenia książki szybko pojawiły się w innych krajach. To również świadczy o tym, że powieść Gaardnera jest bardzo dobra..
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

23
Rzeczywiście "Świat Zofii" jest dobrze napisany i nieźle wypromowany, ale do arcydzieła mu trochę brakuje. Jak dla mnie, na przykład, za dużo w niej nie zawsze trafnego i nie zawsze niekontrowersyjnego wykładu, ponadto pewne wątki nie zostały w pełni wykorzystane. Brakuje zabawy samym myśleniem. A, na końcu pojawia się dużo bezkrytycznej fascynacji wschodu.
\

24
Mając 13 lat przeczytałam "Rok 1984" Orwella. Trzepnęło mną naprawdę mocno, choć miałam jeszcze za małą wiedzę, żeby załapać w pełni kontekst odniesień historyczno-politycznych (np. nie zrozumiałam ironicznego wydźwięku faktu, że główny bohater ma na imię Winston). Ta książka radykalnie przesunęła mi granice tolerancji na brzydkie realia, przemoc w literaturze oraz ponure zakończenia, bo wcześniej byłam przyzwyczajona do trzymających w napięciu przygodówek z happy endem.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

25
"Księżyc Yakuzy", autobiografia Shoko Tendo. Nie jest to żadna patetyczna historia, poruszająca problemy wielkiej wagi, ani nic z tych rzeczy. Nie zawiera symboli, odniesień historycznych, ni politycznych. Jest to po prostu historia kobiety, której życie nigdy nie rozpieszczało, wręcz odwrotnie. Gdyby nie fakt, że jest to autobiografia to uznał bym tą historię za strasznie naciąganą, bo jak można mieć takiego pecha i z sytuacji pozornie najgorszej z możliwych znajdować się w jeszcze gorszej.
"Laugh and the world laughs with you, weep and you weep alone." Ella Wheeler Wilcox

26
Jest kilka pozycji, które w taki lub inny sposób mną wstrząsnęły:

- "Król szczurów" - Jamesa Clavella,
- "Chłopiec z latawcem" - Khaleda Hosseiniego,
- "Wielki marsz" - Stephena Kinga,
- "Dymy nad Birkenau" - Seweryny Szmaglewskiej,

a także... (nie śmiejcie się) "Księżyc w nowiu" - Stephenie Meyer. Przy tej ostatniej pozycji usprawiedliwieniem jest fakt, że cierpiałam wtedy na depresję poporodową ;)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

27
Mogę powiedzieć, że w pewnym sensie wstrząsnęła mną "Wojna i pokój". Miałam wtedy szesnaście lat i nigdy wcześniej nie czytałam książki, która przedstawiałaby Napoleona jako wroga i najeźdźcę.
Nikt nie kupi powieści urban fantasy, żeby w środku znaleźć polskie kino moralnego niepokoju.
by Bel

28
ida, zerknąłem na ikonkę pod Twoim imieniem i pierwsza myśl to Małgorzata Nikołajewna.
Kompletnie rozebrał mnie opis ostatniej podróży M&M z Wolandem i spółką + wyjaśnienie, dlaczego Korowiow był tym, kim był. Miałem wtedy z 10 lat i nauczyłem się go na pamięć.
Wiesz? Nie istniejesz.

29
Zdziwiłam się, jak trudno mi przypomnieć sobie książkę, która by mnie naprawdę poruszyła. A przecież jestem typem wrażliwca.
Przychodzą mi teraz na myśl dwie pozycje:
Ocaleni. Życie, które znaliśmy Susan Beth Pfeffer - książka teoretycznie dla młodzieży. Tej przed osiemnastką. Piszę teoretycznie, bo (według mnie) książka wpływa bardzo mocno na emocje. Nie chodzi o fabułę - ta jest ciekawa, ale bez jakiś gigantycznych rewelacji. Za to sposób, w jaki opisane są zmagania z przeszkodami... To, jak autorka z punktu widzenia nastolatki (nie, właśnie nie mary sue!) pokazała walkę o przeżycie, czynności, które kiedyś były proste... Jak dla mnie naprawdę godne polecenia.
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.

30
Przypomniało mi się w czasie dialogu na sb.

"Król Szczurów" Clavella.

Przez długi czas myślałem, że nie napisano nic lepszego.

Pozdrowienia,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”