16

Latest post of the previous page:

Selekcja jakościowa istnieje w normalnym wydawnictwie bo ono zarabia na czytelnikach. Kiepski tekst równa się klapa finansowa. Firmy wydające na koszt autora, zarabiają na tychże autorach. Po kiego im jakieś sito? Im więcej, tym lepiej i weselej :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

17
Navajero pisze:Firmy wydające na koszt autora, zarabiają na tychże autorach. Po kiego im jakieś sito? Im więcej, tym lepiej i weselej
Teoretycznie - powinno im zależeć na kreowaniu jakiegoś sensownego wizerunku wydawnictwa (nie wydajemy wszystkiego tylko rzeczy tzw nieopłacalne dla innych wydawnictw - niszowe). Mimo wszystko jakiś procent ze sprzedaży wpada im do kieszeni, a czytelnik raz zrażony kompletną chałą już więcej takiego wydawnictwa nie kupi. Więc jakieś sito chyba jednak jest.
Jednak nie liczyłbym na sensowną pracę z redaktorem - cała praca wydawnictwa tego typu sprowadza się jedynie do korekty tekstu. Nie ma co liczyć także na dobrą promocję - autor zdany jest na siebie. Słowem - trzeba być naprawdę pewnym swego tekstu, żeby go wydać w ten sposób.
http://ryszardrychlicki.art.pl

18
smtk69 pisze:Teoretycznie - powinno im zależeć na kreowaniu jakiegoś sensownego wizerunku wydawnictwa (nie wydajemy wszystkiego tylko rzeczy tzw nieopłacalne dla innych wydawnictw - niszowe). Mimo wszystko jakiś procent ze sprzedaży wpada im do kieszeni, a czytelnik raz zrażony kompletną chałą już więcej takiego wydawnictwa nie kupi. Więc jakieś sito chyba jednak jest.
Toż to oni na autorach ogarniętych obsesją wydania się zarabiają, nie na sprzedaży :p
jestem zabawna i mam pieski

19
No zaraz, zaraz, ale chyba coś się w tym wątku zgubiło.. Chyba jednak jest różnica między finansowaniem przez autora, a współfinansowaniem. Zgoda, jeśli autor sam wszystko finansuje może zostać z pełną piwnicą własnego tytułu, ale współfinansowanie to trochę inna brocha. Znalazłem takie wydawnictwo: http://www.wydawnictwo-evanart.com/ Autor dopłaca tylko część, oni resztę. Drukują, dystrybują, pokazują się na targach książki, reklamują wydanie i dodruki robią na własny koszt. Chyba nie będą więc ryzykować i drukować każdy możliwy gniot jaki tylko wpadnie im w ręcę. Tutaj jakieś sito chyba jednak jest.
Optymista uważa, że żyjemy w najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

20
Najczęściej nie ma różnicy, jest tylko erystyka, bowiem to "współfinansowanie" obejmuje wszystkie koszty i zysk wydawcy :)

Ale żeby wiedzieć to na pewno, musisz znać cenę za usługę. Czyli szczegóły. Na stronie tego wydawnictwa ich nie znalazłem, więc nie wiem, jacy są. Bo wyjątki się zdarzają, i owszem. Ale jako wyjątki, reguła bezlitośnie grabi autora z forsy i złudzeń :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

21
Ja się zagłebiać w ich stronę nie mam zamiaru, skoro od razu na wejściu po prostu kłamią. Masłowska nie słała Wojny... do wydawców, tylko od razu po napisaniu wydała ją w Lampie i Iskrze Bożej.

22
Dorzucę swoje trzy grosze do tematu współfinansowania. Otóż, pół problemu, jeżeli wydawnictwo wyraźnie określa warunki. To jest w porządku. Mogę skorzystać lub ominąć szerokim łukiem. Mój wybór. Gorzej, jeśli wydawca zachęca do udziału w pewnej serii, prosi o kontakt osoby zainteresowane, ale dopiero po wysłaniu książki autor dowiaduje się, że chętnie, chętnie, ale ze współfinansowaniem. Przyznaję, nie wiem czy wszystkie pozycje w serii będą publikowane w ten sposób. Nie wiem też jakie są konkrety (znaczy: ile kasy trzeba wyłożyć). Być może dla najlepszych tekstów wydawca ma inną ofertę albo współfinansowanie odbywa się na bardzo atrakcyjnych warunkach. Jednak, tak czy inaczej, chyba miło by było wspomnieć o zasadach publikacji już w anonsie.

23
Witam,
WFW reklamuje się, że książka trafia do ponad 2500 punktów sprzedaży, potem okazuje się,
że oferuje na początek wydanie 200 egzemplarzy, za które trzeba zapłacić powyżej 5000 złotych.
Jeśli mowa o 200 egzemplarzach, to czy w ogóle należy się martwić o dystrybucję?
W jaki sposób te 200 książek ma trafić do tych 2500 punktów sprzedaży zapytałam grzecznie, ano sama informacja o nowej publikacji ma tam trafić, a książki będą sprzedawane głównie przez stronę internetową wydawnictwa.

24
Takie osoby dokonują cudów, a ty podważasz ich zdolności, lekce sobie ich ważysz, a nawet.., brr.... Przecież ludzie, którzy są cudotwórcami, nie zwykli oszukiwać :) :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

25
zdecydowanie są to cudotwórcy bo przy marżach dystrybucji sięgających 45-50% oferują autorowi 70% ;)

w dodatku 200 książek rozdzielą między 2500 punktów dystrybucji podczas gdy mamy w Polsce ok 800 księgarni. ;)

cool - myślę że to firma cholernie bogatego miłośnika książek - szlachetnego filantropa gotowego w imię rozwoju literatury solidnie dokładać do interesu (50%+70% > 100%). A informacja o konieczności współfinansowania to tylko ściema żeby biedaka nie ukamienowali maszynopisami... ;)

26
MARCEPAN 30 pisze:No zaraz, zaraz, ale chyba coś się w tym wątku zgubiło.. Chyba jednak jest różnica między finansowaniem przez autora, a współfinansowaniem. Zgoda, jeśli autor sam wszystko finansuje może zostać z pełną piwnicą własnego tytułu, ale współfinansowanie to trochę inna brocha. Znalazłem takie wydawnictwo: http://www.wydawnictwo-evanart.com/ Autor dopłaca tylko część, oni resztę. Drukują, dystrybują, pokazują się na targach książki, reklamują wydanie i dodruki robią na własny koszt. Chyba nie będą więc ryzykować i drukować każdy możliwy gniot jaki tylko wpadnie im w ręcę. Tutaj jakieś sito chyba jednak jest.
Chciałbym dodać ze wydawnictwo Evenart tylko obiecuje reklamę i pomoc. Po wpłaceniu im kasy zaczynają się schody. Biorą wszystko co popadnie aby wpłacić im kasę...
Nie polecam, ale wiadomo każdy robi jak chce

28
Miałem z nimi kontakt. Istotnie, informacja na stronie wydawnictwa kusi. Kiedy napisałem pierwszego maila z zapytaniem o jakieś detale, odpisali, żebym wysłał im tekst (nie próbkę). Jak na nastolatka byłem dostatecznie szczwany, żeby tego nie robić (a nuż zechcą mnie oszwabić...?). Zdaję sobie sprawę, że wydawnictwa wolałyby unikać procesowania się z autorami o prawa autorskie, ale tak czy inaczej zaśmierdziało mi podpuchą.
Ze strony raziła w oczy informacja o pisarzu Ireneuszu I. Może to mój brak znajomości rynku zaważył na tym, że gościa nie mogłem zidentyfikować, nie wiem. Szukałem znanych pozycji - brak. Przynajmniej wtedy, nie orientuję się, jak jest teraz.
Podejrzewam, że wymiar współfinansowania jest zależny od objętości tekstu. Dystrybucja, reklama zapewne opiera się na tych samych schematach, których koszty są zbliżone tak dla krótkiego opowiadania, jak i dla kilkutomowej sagi. Samo drukowanie, o groszowe sprawy, podobno. Czytałem gdzieś w Internecie, że wydruk i oprawa, to nakład rzędu kilku złotych/egzemplarz. Przyjmijmy, że wydawnictwo poniesie koszt 5 zł/egzemplarz (teoretycznie) i wyprodukuje ich 200, a od autora zażyczy sobie 2500 zł. Czysty zysk w wysokości 1500 zł + zysk ze sprzedaży.
Osobiście mój debiut wolałbym wydać za free, charytatywnie, niż próbować się wybić, inwestując.

29
ja sama niestety uwierzyłam WFW i utopiłam tam kasę, żałuję bardzo tego, teraz zamierzam wydac ponownie inna pozycję ale z innym wydawnictwem, niespieszy mi się obserwuje sobie go po prostu, ale WFW niestety ma fajna i długa umowę , która nalezy dokładnie przeczytać oni "Mogą" "zastzregają" ale nie muszą, jest o tym wpis na ww.fundacjaoskar.pl warto tam zerknąć i zobaczyć, ja na pewno z nimi nie wydam

31
próbowałam, ale nie udało sie, trudno, niby recenzje były dobre ale pozostało ale... a WFW nie reaguje na moje prosby o rozliczenie, najlepsze że miałam wieczór autorski w zeszłym roku, gdzie sprzedano przy tym w księgarni około 40 egzemplarzy a oni tzn WFW stwierdzili, że nic nie sprzedano, to gdzie są pieniądze , które ludzie placili księgarzowi, który pokazał mi dwa miesące temu, że kase przekazał WFW, ja jednak spróbuje jeszcze raz w tym nowy najpierw tak jak pisałam poobserwuję,

Wróć do „Wydawnictwa”