91

Latest post of the previous page:

Ogólnie to polecałbym wpierw założyć do tej dyskusji i planowania oddzielny temat :)
"Laugh and the world laughs with you, weep and you weep alone." Ella Wheeler Wilcox

92
jestem za - tylko jeszcze tu zaoftopuję

W piątek 21 czerwca o 18-tej bedę w Traficu (Warszawa) brał udział w promocji książki R.W.Wyrostkiewicza "Absurdy postępu" i dyskusji panelowej.

Dotrę na miejsce zapewne 30 minut wcześniej - jakby ktoś chciał autograf - to niech mnie łapie

95
Nawiązując do tematu zarobków warto wspomnieć o liście najlepiej zarabiających pisarzy świata, publikowanej co roku przez Forbes. Pierwsze miejsce chyba nikogo nie dziwi...

1. E. L. James – 95 milionów dolarów
2. James Patterson – 91 mln dol.
3. Suzanne Collins – 55 mln dol.
4. Bill O’Reilly – 28 mln dol.
5. Danielle Steel – 26 mln dol.
6. Jeff Kinney – 24 mln dol.
7. Janet Evanovich – 24 mln dol.
8. Nora Roberts – 23 mln dol.
9. Dan Brown – 22 mln dol.
10. Stephen King – 20 mln dol.
11. Dean Koontz – 20 mln dol.
12. John Grisham – 18 mln dol.
13. David Baldacci – 15 mln dol.
14. Rick Riordan – 14 mln dol.
15. J. K. Rowling – 13 mln dol.
16. George R. R. Martin – 12 mln dol.

Można mieć tylko nadzieję, że pani James osiądzie na laurach (?) i niczego więcej już, ku uldze ludzkości, nie napisze :P
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

98
No bo rynek angielskojęzyczny jest największy, z oczywistych względów. Swego czasu zrobiłem rajd po rosyjskich i francuskich forach w poszukiwaniu odzewu na polską fantastykę ( także tę tłumaczoną). Wynik: odzew niewielki ( za wyjątkiem Sapkowskiego, ale to dopiero po wyjściu gry "Wiedźmin"). Rosjanie nawet czytają po polsku, ale głównie pirackie kopie. Generalnie się podoba ( znaczy polska fantastyka Rosjanom), ale mało komu z nich przychodzi do głowy rzucić okiem na nasze teksty. Przecież mają swoje, najlepsze :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

99
Navajero pisze:francuskich forach w poszukiwaniu odzewu na polską fantastykę ( także tę tłumaczoną). Wynik: odzew niewielki
Nie ma się co łudzić - język polski to getto. Wprawdzie zdarzają się przyjemne niespodzianki jak choćby David Foenkinos cytujący Gombrowicza, ale generalnie polska literatura jest we Francji słabo znana. W dużej księgarni, w dziale zagranicznym naliczyłem może ze dwie, trzy książki (zdaje się Tokarczuk i Masłowska).

No i polscy wydawcy nie płacą w dolarach :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

100
smtk69 pisze:No i polscy wydawcy nie płacą w dolarach :)
Ja nie jestem taki interesowny jak Ty, przyjąłbym i euro :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

101
Navajero pisze:przyjąłbym i euro
To jesteś tak samo interesowny, tylko mniej wybredny! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

102
Mniej wybredny? Wypraszam sobie! :P Choć prawda, że euro to teraz ryzyko. Niestety na złote, carskie ruble nie ma co liczyć :D
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

103
smtk69 pisze:Nie ma się co łudzić - język polski to getto.
Tak było zawsze i tak zawsze będzie. O Mickiewiczu czy Sienkiewiczu na zachodnich uniwersytetach słyszeli tylko slawiści - za to o Conradzie już praktycznie każdy. Coś im się tam obijają Szymborska i Miłosz, ale za to Herbert to już trochę egzotyka (poza Niemcami, gdzie miał dobrych tłumaczy). Nie ma tutaj nawet co biadać, a tylko zaakceptować ten stan rzeczy. Albo zmienić język. W wypadku angielskiego nie jest to nawet takie trudne. ;)
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

104
Sepryot pisze:Albo zmienić język.
Powiem szczerze - gdybym dał radę - nie zastanawiałbym się ani sekundy. Ale pisanie w obcym języku jest cholernie, wyjątkowo, niemożebnie wręcz skomplikowane. I bardzo łatwo wyjść na językowego idiotę...
http://ryszardrychlicki.art.pl

105
Jest wyjście - napisać po polsku, a potem szybko przetłumaczyć, rozesłać po świecie, przyjąć chwytliwe pseudo i hajda na światowe salony literackie. Zapłacą Wam w ełro, dólarach...
Ech, pomarzyć, mówią, dobra rzecz.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

106
smtk69 pisze:Powiem szczerze - gdybym dał radę - nie zastanawiałbym się ani sekundy. Ale pisanie w obcym języku jest cholernie, wyjątkowo, niemożebnie wręcz skomplikowane. I bardzo łatwo wyjść na językowego idiotę...
Ja prawdę mówiąc uważam, że jest to możliwe tylko przy przejściu z języków fleksyjnych na niefleksyjne - polski -> angielski, francuski -> niderlandzki i tak dalej. Nigdy w drugą stronę. Dowodem na to są przede wszystkim najsłynniejsi: Conrad i Nabokov. Przecież ten drugi swoje największe dzieło, czyli "Lolitę", napisał po angielsku. A obydwaj ewakuowali się na zachód w wieku dość zaawansowanym - Conrad miał 17 lat, a Nabokov 21.

Ale to też nie jest reguła. Krasiński, Jasieński? Większość ich twórczości powstawała po polsku, ale pisywali też po francusku i to wcale udane rzeczy. "Palę Paryż" zrobiło swego czasu gigantyczny huk w Europie, a nie przetrwało chyba tylko przez silne osadzenie w swojej epoce historycznej.

Wydaje mi się, że to wcale nie takie skomplikowane. Trudne, owszem, zapewne nie dla każdego, ale bariera to chyba przede wszystkim poznanie danego języka. Część późniejsza, czyli korzystanie z niego w literaturze, powinno już nie być takie karkołomne. Inna natomiast sprawa, czy gra jest warta świeczki, czy też skórka - wyprawki? Osobiście poważnie bym się zastanowił. Okej, pisząc po Polsku nie doczekam się międzynarodowej kariery, ale tez nie ma co się oszukiwać: dojdę do dużo lepszych efektów artystycznych. Nejtiw spik zawsze pozostanie nejtiw spikiem.

A wyjścia na językowego idiotę mało bym się obawiał, bo taka Rowling czy pan Martin i tak piszą na zasadzie "Kali jeść, Kali pić". ;)


Edit -> Dorapo - tylko tak szczerze, jakim cudem oddać artystyczną doskonałość danego dzieła przekładając je z wyżej wspomnianego języka FLEKSYJNEGO na NIEFLEKSYJNY? Moim zdaniem to nawet nie marzenie, tylko mrzonka. :P
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”