Latest post of the previous page:
ja bym wystawiał certyfikaty prowadzącym.Navajero pisze: Przecież ja nie proponuje reglamentacji kursów,
dla wyeliminowania ewidentnych oszustów...
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Andrzeju, na czym polega oszustwo oszusta? Jeżeli zapisuję się na kurs to sama weryfikuje prowadzących, zgodnie z moją wiedzą i oczekiwaniami, prawda? Reglamentowanie zawodów zdaje się jest de mode. Jeżeli chcę, żeby uczyła mnie pisać Tokarczuk, to źle?Andrzej Pilipiuk pisze:ja bym wystawiał certyfikaty prowadzącym.
dla wyeliminowania ewidentnych oszustów...
Z talentem jest trochę podobnie jak z urodą, czasami warto powiedzieć publicznie, że ktoś jest piękny, bo inaczej tak ważna sprawa mogłaby pozostać niezauważonaGrimzon pisze: Natomiast talent jest niemierzalny i nie można jednoznacznie powiedzieć czy go ktoś ma czy nie.

albo dajesz się nabrać na reklamę.Natasza pisze:Andrzeju, na czym polega oszustwo oszusta? Jeżeli zapisuję się na kurs to sama weryfikuje prowadzących, zgodnie z moją wiedzą i oczekiwaniami, prawda?
reglamentacja nieReglamentowanie zawodów zdaje się jest de mode.

Andrzeju, po Tobie bym się tego monopilozowania nie spodziewał.Andrzej Pilipiuk pisze:reglamentacja nie
certyfikacja
Możesz iść do zwykłego magla,
albo do magla gdzie na ścianie wisi dylom czeladniczy wystawiony przez cech istniejący od 1578 roku
 Myślałem, że jesteś gospodarczym liberałem, czy jak się tam zwie tych dziwaków.
 Myślałem, że jesteś gospodarczym liberałem, czy jak się tam zwie tych dziwaków. 

dobry pomysłpadaPada pisze: No chyba, że robisz u konkurencji.

Zapotrzebowanie na "literaturę" na poziomie fanfiku? Oczywiście, że jest. Może mnie ktoś tu znienawidzi na zawsze, ale poziom fanfiku znajduję, i to znajduję w sprzedających się w ogromnych ilościach "dziełach", takich jak "Zmierzch" czy na ten przykład "50 Shades of Grey", z którego krytycy się śmiali, a sprzedaż okazała się z kosmosu.Navajero pisze:Bo co prawda i tu i tam liczy się talent, ale różnica jest taka, że mierny stolarz sprzeda swoje wyroby, po prostu ograniczy się do wytwarzania topornych krzesełek czy stołów ogrodowych, a człowiek utalentowany będzie np. tworzył prawdziwe dzieła sztuki i sprzedawał je dużo drożej. Ktoś, kto nie ma talentu literackiego i pewnego doświadczenia życiowego, które umożliwiłoby mu opowiadanie ciekawych historii, nie znajdzie kupca na swój towar: nie ma specjalnego zapotrzebowania na teksty na poziomie fanfiku.
To nie są dobre przykłady. Bo każda z tych pozycji miała potężny marketing. Czy odniosłyby podobny sukces gdyby ukazały się na blogasku Ziutka Piętki? Ośmielam się wątpić.hati pisze:Zapotrzebowanie na "literaturę" na poziomie fanfiku? Oczywiście, że jest. Może mnie ktoś tu znienawidzi na zawsze, ale poziom fanfiku znajduję, i to znajduję w sprzedających się w ogromnych ilościach "dziełach", takich jak "Zmierzch" czy na ten przykład "50 Shades of Grey", z którego krytycy się śmiali, a sprzedaż okazała się z kosmosu.
Hm, prawda. Ale gdyby nikt tego w końcu nie przeczytał, to by szybko tak akcja promocyjna zdechła. A nie tylko ludzie to czytali, ludzie kupowali kolejne części. I je też czytali. Mało tego, szli do kin, żeby obejrzeć tą samą - za przeproszeniem - kupę, ale na dużym ekranie (tu piję do Zmierzchu).Navajero pisze: To nie są dobre przykłady. Bo każda z tych pozycji miała potężny marketing. Czy odniosłyby podobny sukces gdyby ukazały się na blogasku Ziutka Piętki? Ośmielam się wątpić.
no baBartosh16 pisze: Wampir, wilkołak, obaj zakochani w głównej bohaterce, troszkę krwi i dużo, dużo miłości - przepis na bestseller.
 
 
Ale i tak pewnie lepiej na tym wyszedłeś, niż jakby "pisarz od prozy wampirystycznej" wziął się teraz za napisanie powieści o starym dziadu, alkoholiku i degeneracie, który mieszka na polskiej wsi...Andrzej Pilipiuk pisze: Przeczytali ludziska skrzywili się i powiedzieli - "No nawet niezłe ale lepiej dawaj nowego Wędrowycza dziadu..."