91

Latest post of the previous page:

Navajero pisze: Przecież ja nie proponuje reglamentacji kursów,
ja bym wystawiał certyfikaty prowadzącym.
dla wyeliminowania ewidentnych oszustów...

92
Andrzej Pilipiuk pisze:ja bym wystawiał certyfikaty prowadzącym.
dla wyeliminowania ewidentnych oszustów...
Andrzeju, na czym polega oszustwo oszusta? Jeżeli zapisuję się na kurs to sama weryfikuje prowadzących, zgodnie z moją wiedzą i oczekiwaniami, prawda? Reglamentowanie zawodów zdaje się jest de mode. Jeżeli chcę, żeby uczyła mnie pisać Tokarczuk, to źle?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

93
Grimzon pisze: Natomiast talent jest niemierzalny i nie można jednoznacznie powiedzieć czy go ktoś ma czy nie.
Z talentem jest trochę podobnie jak z urodą, czasami warto powiedzieć publicznie, że ktoś jest piękny, bo inaczej tak ważna sprawa mogłaby pozostać niezauważona :)

Na serio, łatwo poznać wielki talent i olbrzymi brak talentu, największy problem jest z określeniem odcieni szarości.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

94
Natasza pisze:Andrzeju, na czym polega oszustwo oszusta? Jeżeli zapisuję się na kurs to sama weryfikuje prowadzących, zgodnie z moją wiedzą i oczekiwaniami, prawda?
albo dajesz się nabrać na reklamę.

Np.
To studium literacko-artystyczne na UJ - to jest werfikowalne. widzimy listę osiągnięć absolwentów, widzimy kto wykłada. W efekcie możemy sobie powiedzieć: publikują nieliczni któzy przez to przeszli i wydają głownie tomy wierszy - ja chce pisać prozę - to nie dla mnie.

Ale masa takich warsztatów prowadzona jest przez bliżej nieznanych ludzi, czasem pisarzy którzy mają w dorobku 2-3-4 książki wydane oficynach krzakach (być może POD)
Reglamentowanie zawodów zdaje się jest de mode.
reglamentacja nie
certyfikacja

Możesz iść do zwykłego magla,
albo do magla gdzie na ścianie wisi dylom czeladniczy wystawiony przez cech istniejący od 1578 roku ;)

95
Andrzej Pilipiuk pisze:reglamentacja nie
certyfikacja

Możesz iść do zwykłego magla,
albo do magla gdzie na ścianie wisi dylom czeladniczy wystawiony przez cech istniejący od 1578 roku ;)
Andrzeju, po Tobie bym się tego monopilozowania nie spodziewał. :) Myślałem, że jesteś gospodarczym liberałem, czy jak się tam zwie tych dziwaków. ;)

Najlepsze certyfikaty wystawia rynek, a nie żadne cechy. Tam gdzie cechy, tam zawsze będzie krętactwo, nepotyzm i kolesiostwo.

Jeśli ktoś jest na tylko naiwny, żeby łapać się na pierwszą lepszą reklamę bez sprawdzenia co i kto mu oferuje dany produkt, to już problem tej osoby. Na pewno nie Twój. No chyba, że robisz u konkurencji. ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

96
padaPada pisze: No chyba, że robisz u konkurencji. ;)
dobry pomysł ;)

*

A szczerze - tu rynek niewiele pomoże - bo renomę taka szkoła będzie zdobywać i ćwierć wieku...

szkoła nauki jazdy autem może przedstawić swoje weryfikowalne wyniki: 15% naszych uczniów zdało egzamin za pierwszym razem przy średniej 9%

97
Navajero pisze:Bo co prawda i tu i tam liczy się talent, ale różnica jest taka, że mierny stolarz sprzeda swoje wyroby, po prostu ograniczy się do wytwarzania topornych krzesełek czy stołów ogrodowych, a człowiek utalentowany będzie np. tworzył prawdziwe dzieła sztuki i sprzedawał je dużo drożej. Ktoś, kto nie ma talentu literackiego i pewnego doświadczenia życiowego, które umożliwiłoby mu opowiadanie ciekawych historii, nie znajdzie kupca na swój towar: nie ma specjalnego zapotrzebowania na teksty na poziomie fanfiku.
Zapotrzebowanie na "literaturę" na poziomie fanfiku? Oczywiście, że jest. Może mnie ktoś tu znienawidzi na zawsze, ale poziom fanfiku znajduję, i to znajduję w sprzedających się w ogromnych ilościach "dziełach", takich jak "Zmierzch" czy na ten przykład "50 Shades of Grey", z którego krytycy się śmiali, a sprzedaż okazała się z kosmosu.

Wracając do meritum: Tak jak rzemieślnik może odbębniać fuchę i sprzedawać byle jakie stołki, tak i osoba pisząca (może nie pisarz, nie przejdzie mi to przez klawiaturę) może książki produkować i na nich zarabiać.
Ah, gravity - thou art a heartless bitch.
by Sheldon Cooper

98
hati pisze:Zapotrzebowanie na "literaturę" na poziomie fanfiku? Oczywiście, że jest. Może mnie ktoś tu znienawidzi na zawsze, ale poziom fanfiku znajduję, i to znajduję w sprzedających się w ogromnych ilościach "dziełach", takich jak "Zmierzch" czy na ten przykład "50 Shades of Grey", z którego krytycy się śmiali, a sprzedaż okazała się z kosmosu.
To nie są dobre przykłady. Bo każda z tych pozycji miała potężny marketing. Czy odniosłyby podobny sukces gdyby ukazały się na blogasku Ziutka Piętki? Ośmielam się wątpić.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

100
Navajero pisze: To nie są dobre przykłady. Bo każda z tych pozycji miała potężny marketing. Czy odniosłyby podobny sukces gdyby ukazały się na blogasku Ziutka Piętki? Ośmielam się wątpić.
Hm, prawda. Ale gdyby nikt tego w końcu nie przeczytał, to by szybko tak akcja promocyjna zdechła. A nie tylko ludzie to czytali, ludzie kupowali kolejne części. I je też czytali. Mało tego, szli do kin, żeby obejrzeć tą samą - za przeproszeniem - kupę, ale na dużym ekranie (tu piję do Zmierzchu).

Ale prawda, bez promocji rzeczywiście by się coś takiego nie wybiło.
Ah, gravity - thou art a heartless bitch.
by Sheldon Cooper

101
Osoby, które wykładają spore pieniądze na promocję tej a nie innej książki, zwykle mają do tego podstawę. Czy tą postawą jest wartość literacka tekstu, to już inna sprawa.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

102
No "Zmierzch" to jest tu chyba bardzo dobrym przykładem. Zakładam, że były badania psychologiczno-socjologiczne nad potencjalnym targetem i poszło. Wampiry przestały być żądnymi krwi nocnymi łowcami. Zamiast tego zaczęły uwodzić nastolatki, które zawsze o tym marzyły, żeby przespać się z żywym trupem o długich kłach (tutaj mam na myśli nie tylko "Zmierzch", bo po jego sukcesie zmierzchopodobnych pozycji pojawiło się na pęczki). Wampir, wilkołak, obaj zakochani w głównej bohaterce, troszkę krwi i dużo, dużo miłości - przepis na bestseller. Uogólniam, ale tak to w moich oczach wygląda.

Przypomniał mi się dowcip:

"Po trwającym pięćset lat śnie wampir wstaje z trumny i idzie coś dziabnąć. W lesie aż roi się od zwierzyny, ale on ma ochotę na ludzką krew, jako że lepsza jakościowo. Idzie, idzie, ale wiosek nie widać. 'Yh, trzeba iść na miastowych' - mówi, po czym rusza w stronę, gdzie niegdyś znajdowała się nieduża mieścina. Przez pięćset lat mieścina rozrosła się znacznie. Nasz wampir idzie ulicą, rozgląda się i widzi w sklepach podobizny jemu podobnych istot, ale... jakby inne. Włosy nie są zmierzwione, lecz precyzyjnie ułożone w zawadiackie fryzury i (o zgrozo!) rude! I wszędzie figurki, plakaty, filmy, książki, gry z wampirami o takim wyglądzie. Stary wampir patrzy na to i nie wierzy w tą degrengoladę jego gatunku. Trąca jakąś dziewcznę i pyta:
- Co to k***a jest?
Ona odpowiada znudzonym głosem:
- Komercja, panie, komercja."

(Koniec dowcipu, fanfary)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

103
Bartosh16 pisze: Wampir, wilkołak, obaj zakochani w głównej bohaterce, troszkę krwi i dużo, dużo miłości - przepis na bestseller.
no ba ;)
dlatego napisałem "Wampira z M3" i "Wampira z MO" ;)

tzn. liczyłem na bestseler a wyszło jak zwykle.
Przeczytali ludziska skrzywili się i powiedzieli - "No nawet niezłe ale lepiej dawaj nowego Wędrowycza dziadu..."

104
Andrzej Pilipiuk pisze: Przeczytali ludziska skrzywili się i powiedzieli - "No nawet niezłe ale lepiej dawaj nowego Wędrowycza dziadu..."
Ale i tak pewnie lepiej na tym wyszedłeś, niż jakby "pisarz od prozy wampirystycznej" wziął się teraz za napisanie powieści o starym dziadu, alkoholiku i degeneracie, który mieszka na polskiej wsi...
Znaczy pewni bohaterowie/zjawiska (także kulturowe zjawiska) trudniejsze są do skopiowania, a może nawet są niekopiowalne.

105
Czemu kopiować? Czy w pisarstwie nie chodzi o kreatywność i oryginalność?
"Depcząc cudze ślady dojdziesz tam, gdzie oni. Tylko szukając własnej ścieżki, masz szanse dojść dalej". To mądre słowa, choć nie wiem, do kogo należą.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

106
Powiem tak - są rzeczy niepowtarzalne.

faktycznie - machnąłem dzieło z życia agresywnego wiejskiego chlora i wygrałem.

na innych polach było już gorzej.
tzn. inni moi bohaterowie też są w miarę oryginalni ale takiej furory nie zrobili.

Stanisława Kruszewska - nie ma innej polskiej powieści o kobiecie która żyje 350 lat. Spodobało się - ale bez fajerwerków.

dr. Paweł Skórzewski - nie ma chyba innych polskich opowiadań medical-fiction, a z carską Rosją też prawie nikt nie próbuje się zmierzyć. ("Lód" Dukaja)

Robert Storm - fantastyka bliskiego zasięgu opowiadana głównie przez pryzmat kuriozalnych antyków znajdowanych przez bohatera. Też brak odpowiednika.

4 bohaterów z ogromnym potencjałem.
jak 4 ładunki dynamitu. Ale "odpalił" na dobre 1.

Wróć do „Wydawnictwa”