Latest post of the previous page:

poczekam aż andrzej przeczyta ten endjuowy post i skomentuje, bo mnie ilosc przerosła

Latest post of the previous page:
bo to taka blacha jest.covu pisze:o ty, patrz, mnie też odstraszył rozmiar (jak nigdy wcześniejravva pisze:
poczekam aż andrzej przeczyta ten endjuowy post i skomentuje, bo mnie ilosc przerosła)...
Mam nadzieję, że jest jeszcze miejsce w tej loży oczekujących...poczekam aż andrzej przeczyta ten endjuowy post i skomentuje, bo mnie ilosc przerosła
Jest autor, jest konflikt, nie da się rozwiązać to się bierze prawnika.endru pisze:Zostałem POMÓWIONY! Przez kogo – przez wydawnictwo.
ostatnio w Polsce za to wywożą do lasu i podrzynają gardła... :(Dlaczego?
Bo upomniałem się o własne pieniądze.
Normalka - nie umiecie się wysłowić - to się bujajcie leszcze.Nie doczekawszy się odpowiedzi co do treści jaką miałem zawrzeć z tym z wydawnictwem wymówiłem im wszystkie wcześniejsze ustalenia.
jak dobre - to do normalnego wydawcy.Mam ich nawet sporo, ale w szufladzie.
Hmmm... Owoż uważam że autor jak ma problem to powinien załatwiać takie rzeczy przez prawnika. Potem można upublicznić - ale upublicznianie jako metoda walki? Przede wszystkim nieskuteczne...Autor ma prawo być niezadowolony z działania swojego wydawnictwa i wyrazić to na jego stronie internetowej w szczególności, gdy nie odpowiada na jego monity.
ok.Arogancja i złośliwości w dyskusji o metodach pracy wydawnictwa winna była mi zapalić wcześniej ostrzegawcze czerwone światło.
Ło w mordę... Niepełnosprawni mają swoje charaktery i narowy. Są wsród nich ludzie wspaniali których nieszczęście własne uwrażliwiło na kłopoty innych. Są ludzie zdeterminowani na przełamanie ograniczeń. Są też zgorzkniali frustraci. Są wreszcie i tacy dla których niepełnosprawność staje się sposobem na życie lub carte blanche na robienie świństw...A co ja! Byłem głupi litując się i wierząc, że osoba niepełnosprawna nie może być z gruntu zła.
Oby tylko raz.Może! - i to mnie boli. Boli mnie też moja łatwowierność. Ale mnie można oszukać tylko raz i nigdy bezkarnie.
moje wpisy znalazły się w podkataogu "Czarna lista wydawnictw" - ostrzegałem przed tymi którzy mnie oszukali.
Dziwię się niektórym pisarzom lamentującym o doznanych krzywdach materialnych, autorskich i nic nie rąbiących, aby tego uniknąć na przyszłość a trzeba o tym mówić i to głośno.
jak wielu.Przy wydaniu debiutującej książki byłem w straszliwej niewiedzy co do działań wydawnictw na rynku książki.
za drugim razem trucina może byc zawinięta w ładniejszy papierek...Przy drugiej mam już taką wiedzę i nigdy nie podpiszę żadnej umowy niekorzystnej dla mnie jako autora tekstu.
ok.Nie łudźcie się, że będzie inaczej. Nie będzie!
gorzej jak ktoś nawet nie próbuje przebić się do normalnych.Wiem jak ciężko jest przebić się do „normalnych” wydawnictw więc korzysta się się z tych płatnych.
powinna też zawierać klauzule co się dzieje jeśli wydawca się nie wywiązuje.II najważniejszą rzeczą dla autora jest UMOWA – wydawnictwo może być z gruntu uczciwe, ale umowa jaką zawrze z autorem niekoniecznie musi być dla autora korzystna.
Nie koniecznie.Dobry tekst przebije się z każdego wydawnictwa o ile ma szansę ujrzeć światło księgarni i jej witryny z półkami.
to raczej niemożliwe.Więc podpisując umowę zażądajcie sobie w jej treści umieszczenia punktu że:
książka będzie w sieci księgarskich tam i tam lub w hurtowni takiej i takiej.
raczej księgarnie na które w określonych hurtowniach czekają wkurzeni panowie z windykacji grzejąc kotły ze smoła i szukując pierze do posypywaniaSą księgarnie (większość) co mają umowy z określonymi hurtowniami i od innych nie biorą książek.
to nie zaszkodzi.Gdziekolwiek jesteś Ty lub Twoi znajomi niech wchodzą do księgarń i pytają o Twoją książkę.
z wszystkimi dwiema?endru pisze: Rozmawiaj z sieciami księgarskimi w twoim mieście
Ciężka sprawa. Raczej bym się dogadał z domami kultury - ale też może być kuso.staraj się o spotkania autorskie a twoje szanse na zaistnienie wzrosną niebotycznie w stosunku do działań wydawnictwa.
ciężka sprawa.wstaw punkt w którym o cenie książki decydujesz Ty i wydawnictwo musi to z tobą uzgodnić
hmmm... taaa... 20% okładkowej?Pamiętaj, że autor może uzgodnić wynagrodzenie brutto lub netto – ważne:
od ceny na okładce od której będzie miał określony procent, minimum 20%
ok.punkt w którym o każdej Promocji książki ”za grosze” wydawnictwo musi mieć twoją zgodę.
ok.wstaw punkt w którym wydawnictwo nie może sprzedawać twoich książek na licytacji np. na Allegro lub na wysprzedaży po 5 zł.
koszt wywieszenia plakatów w sieci księgarni w liczbie dostrzegalnej do ok 15 tyś.Ponadto spróbuj zobowiązać wydawnictwo do określonej reklamy – za co i tak ty płacisz.
ok.Wszystkie reklamy na ich stronach w internecie i itd. to standard i niewiele kosztuje albo tyle co nic.
za jakieś 700 zł można mnieć ok 1000 szt.wyjdź poza to i zaproponuj druk 10 plakatów do każdych wydanych 100 książek . Aby było taniej to mogą być takie same jak okładki.
z tym że niektóre zechcą za to kasę.Po to, aby hurtownie i księgarnie miały co wstawić na swoje witryny.
kapitał zakładowy de facto wiele nam nie powie - wydawca wybiórczej spółka AGORA miała "na starcie" coś ok 10 tyś dzisiejszych zł. (a papier i druk na kredyt czy jakoś tak).W sytuacji różnego rodzaju spółek z o.o. lub komandytowych czy innych to jest od tego Sądowy Rejestr, gdzie dowiesz się tych samych rzeczy a ponadto jakim kapitałem zakładowym dysponuje firma, kto ją reprezentuje i gdzie jest zarejestrowana itd.
Każdy to może zrobić jest to bezpłatne i jawne.
chyba że mamy wujka ubeka - on odzyska wszystko z odszkodowaniami za zwłokę i straty moralnePamiętaj również o tym że:
jednoosobowe firmy lub spółki cywilne odpowiadają za długi całym swoim majątkiem ( jeżeli go mają) a z reguły nie, więc nie licz na zwrot utopionych tam pieniędzy np. gdy nie rozliczą się z Tobą ze sprzedaży Twoich książek.
ano cóż...Wszystkiego rodzaju spółki z o.o. i inne nie odpowiadają za nic o ile nie prowadzą działań niezgodnych z prawem. Upadną i nic nie dostaniesz.
Straszne co!
natychmiast po uzyskaniu wyroku sprzedaj roszczenia za 1/4 wartości firmie windykacyjnej... To chociaż tę 1/4 zobaczysz...Ale takie jest u nas prawo. Owszem możesz się sądzić dochodzić swoich praw uzyskać nawet wyrok i to w zasadzie wszystko z nielicznymi wyjątkami.
standard...Więc żądaj w umowie rozliczeń co miesiąc,
de facto wuzetki nie mówią nam nic.Faktury, zapisy księgowe, książki w komisie – w hurtowniach i księgarniach oraz te WZ to znaczy do wydania bez zapłaty to może przytłaczać, ale tylko na początku.
I od US w miejscu zarejestrowanej działalności wydawnictwa dowiesz się ile tak naprawdę sprzedało się Twoich książek, gdzie i za jaką cenę. Masz prawo do wglądu w wyniki kontroli.
ciekawe.Otóż ogólnie mówiąc zarzucili mi, ze robię mnóstwo błędów na każdej stronie i tych ortograficznych, interpunkcyjnych itd.
oj błyskotliwe, wredniutkie zagranie!!!Więc kiedy już dostałem tekst po „korekcie” wrzuciłem go na – porównaj dokumenty, żeby sprawdzić jak korektor się napracował.
wzruszyłem sięravva pisze: no nic, wierzę w andrzeja :-)
*tuli*Andrzej Pilipiuk pisze:wzruszyłem sięravva pisze:no nic, wierzę w andrzeja :-)
hmmm... eee... hmmm...endru pisze: Nie wierzycie, że z takiego streszczenia czy konspektu można samemu napisać książkę i wydać pod własnym nazwiskiem w zaprzyjaźnionym wydawnictwie lub za pomocą kolegi/koleżanki tam pracujących.
ooo...! Przykłady - podaj koniecznie.Można a historia zna wiele takich przykładów.
O ile jestem w stanie uwierzyć w zaiwaninie maszynopisu (tzn. całej powieści) "Cichy Don" Szołochowa (zwłaszcza w sytuacji gdy autor idzie do piachu albo nie może dochodzić praw) o tyle kadzież pomysłu wydaje mi się raczej mało prawdopodobna.Jałowy pozbawiony pomysłów pisarz, który publikuje w takich wydawnictwach tylko czeka na taką okazję.
errata: na zachodzie wysyła się raczej do agenta, w Polsce nie warto wysyłać do 100 bo liczy się 20-25. Na zachodzie np. w USA średnio taki pisarz wysyła do ok. 500 wydawnictw a u nas myślę, że wystarczy do 100.
ok.Masz trzy, cztery teksty to wysyłaj wszystkie.
hmmm... Spróbować można...Możesz też chodzić po redakcjach i próbować zainteresować odpowiedniego człowieka w redakcji swoimi tekstami. Tylko nie zanudzaj ich za bardzo bo zniechęcisz ich do siebie.
pierwsza książka to pierwszy krok do przodu. Nawet nie krok. Postawienie stopy na stopniu szybko odjeżdżającego pociągu. Wydanie pięciu - to już jakiś konkret...Każda metoda jest dobra kiedy prowadzi do celu. A Twoim celem jest zaistnieć na tym trudnym rynku.
to jeszcze trzeba znaleźć czytelników którzy tego gniota kupią...Nawet jak napisałeś gniota i Tobie wydrukowali to niewątpliwie odniosłeś sukces
jako niemal 40-letni starzec poczuwam się w obowiązku ostrzec Was wszystkich że na naukę pewnych rzeczy robi się szybko za późno. Pewnych zaniedbań edukacyjnych z młodości nie nadrobi się nigdy albo nadrobi nieliczne a i to kosztem ogromnego wysiłku.Moje motto na dzisiaj – na naukę nigdy nie jest za późno.
Endru
Kiedyś bardzo popularna była gra planszowa, w której kupowało się ziemię (lub obiekty), a następnie stawiało się na niej domki i hotele. W polskiej wersji gra miała nazwę "Fortuna". Uwielbiałem w nią grać z kolegami. Jeden z moich pierwszych wniosków był ten, że pojedynczy poważny błąd lub nieszczęśliwy przypadek zwykle pociągał za sobą cały łańcuch porażek i ostatecznie traciło się szansę na zwycięstwo.Andrzej Pilipiuk pisze: na naukę pewnych rzeczy robi się szybko za późno. Pewnych zaniedbań edukacyjnych z młodości nie nadrobi się nigdy albo nadrobi nieliczne a i to kosztem ogromnego wysiłku.
cinek, bój sie Boga, skąd ludzie w wieku nastu lat maja wiedziec, co chcą robić przez całe życie, a przecież wtedy ida na studia, decydują się na zawód, etc.Marcin Dolecki pisze:Z błędami dotyczącymi np. spraw finansowych czy wyboru zajęcia, które chce się wykonywać, niestety bywa podobnie jak z małą kulą śniegową staczającą się po stoku - porażki narastają lawinowo i bardzo trudno to odwrócić.
To w sumie należałoby zmienić tytuł wątku na coś w rodzaju Wydawnictwa opłacane i płacące.Romek Pawlak pisze:Twoje określenie wprowadza w błąd