Chodzi o to, że pismo nie może sobie pozwolić na przypięcie łatki "to co jest u nas jest też w necie". Redakcja wie, że każdy czytelnik ma dostęp do sieci i gdyby miał świadomość, iż teksty z gazety może znaleźć w sieci (choćby nawet jeden), to zamiast wydawać dychę w kiosku, znajdzie autora i tytuł w sieci, do tegp posiedzi godzinę dłużej na necie, szukając ciekawych czytadeł - przy okazji narażając się też na gorsze teksty, ale za to ma dychę w kieszeni. Nie tylko studenci zwracają na to uwagę.
Wyobraź sobie przeciwieństwo - czasopismo w kiosku, które przedrukowuje wyłącznie teksty z internetu - ale tylko te świetne. I co? I to, że po sieci krążyłaby jedynie lista tych tekstów wraz z linkami do źródeł. I cała praca redakcyjna poszłaby w gwizdek.
gebilis pisze:w necie odkrywam naprawde świetne kawałki, a w ksiązkach często spotykam smieci.
Idealny temat do prowadzenia bloga.