16

Latest post of the previous page:

W ten właśnie sposób znalazłam ten splagiatowany tekst. Z tą różnicą, że w kochanych googlach wpisałam po prostu imię psa (Baraban) ciekawa, co wyskoczy. A tu - niespodzianka!



Swoją drogą... łał, w porównaniu z moim upomnieniem nie dałeś jej szansy. :D Muszę się nauczyć stanowczości.
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

17
winky pisze:N kto w takim razie może subiektywnie stwierdzić, że warto wysłać tekst do druku?


ja.



wyślij mi na priv a (odstawszy w dłuuugiej kolejce) poznasz całą starszną prawdę.

Dodane po 1 minutach:
weber pisze:
Czasem warto wrzucić do google krótkie zdanie ze swojego opa i sprawdzić czy gdzieś go nie użyto bez naszej zgody.


ja kiedyś odkryłem moje opowiadanie problem w tym że nie przypominałem sobie bym coś takiego napisał :wink:

18
Andrzej Pilipiuk pisze:


wyślij mi na priv a (odstawszy w dłuuugiej kolejce) poznasz całą starszną prawdę.


Serio długa ta kolejka? Noszę się z zamiarem dotrzymania towarzystwa czekającym. Lepiej wiedzieć jak dawkować nervosol :)





A wracając do tematu. Na stronie Nowej Fantastyki nie napisali, że tekst musi być wcześniej nie publikowany.



Poza tym, tekst wrzucony na forum można zmienić przy pomocy "edit"- wkleić coś innego, zmienić temat. O ile to możliwe, forumowicze zmodyfilowali by swoje posty... Na pewno da się coś wykombinować. Nie wierzę, że nie da się tego przeskoczyć 8)

20
Ja chyba prześlę maila do redakcji i jak normalny człowiek, kulturalnie zapytam.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

23
W jednym z tegorocznych numerów Nowej fantastyki poszło opowiadanie "ZADUPIE J(EDEN)" - Tomka Orlicza, które wcześniej było umieszczone w necie. Parowski o tym wiedział. Niemniej jednak to raczej wyjątek niż reguła.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

24
powiem wam z wlasnego doswiadczenia - jedno opowiadanie wrzucilem na bloga, a nastepnego dnia dostalem maila od red nacz, ze tekst zostal przez nich automatycznie odrzucony, a wczesniej zostal zakwalifikowany do druku.
Jak chcecie weryfikować swoje teksty na forach literackich używajcie tymczasowych tytulów oraz wrzucajcie tylko fragmenty.
skazany na potępienie...

25
I cały ambaras z tym netem. Najpierw człowiek próbuje, dopieszcza, słucha rad, poprawia - na żywo, bo w tym cała frajda, że ktoś reaguje, tekst nie jest martwy. A potem wydawcy mówią stop - ja tego nie wydrukuję, bo to było przeczytane przez 10 - 100? osób w necie. A że się podobało i ma poparcie? To nie ważne.
Nadal jakoś nie mogę przyswoić sobie tego, że tekst puszczony w necie - to tekst spalony.
Ktoś dał przykład, że gdy film był widziany w tv to nie zacheci do pójscia do kina. Nie wiem - w kinie jest ta magia i atmosfera, której nigdy nie uświadczysz w domu - więc wybranie sie do kina z chłopakiem, dziewczyną na film (nawet oglądany w tv) da zupełnie inny obraz tego filmu i przeżycia będą nieporównywalne - zwłaszcza gdy film nam sie spodobał.
To samo z tekstem puszczonym w necie - gdy chwyci i zdobędzie uznanie- wydany dotrze do szerszej grupy odbiorców niż to możliwe w necie.
Tym bardziej zastanawia mnie ten problem, gdy w necie odkrywam naprawde świetne kawałki, a w ksiązkach często spotykam smieci. (Może za dużo czytam ksiązek?)
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

26
Chodzi o to, że pismo nie może sobie pozwolić na przypięcie łatki "to co jest u nas jest też w necie". Redakcja wie, że każdy czytelnik ma dostęp do sieci i gdyby miał świadomość, iż teksty z gazety może znaleźć w sieci (choćby nawet jeden), to zamiast wydawać dychę w kiosku, znajdzie autora i tytuł w sieci, do tegp posiedzi godzinę dłużej na necie, szukając ciekawych czytadeł - przy okazji narażając się też na gorsze teksty, ale za to ma dychę w kieszeni. Nie tylko studenci zwracają na to uwagę.

Wyobraź sobie przeciwieństwo - czasopismo w kiosku, które przedrukowuje wyłącznie teksty z internetu - ale tylko te świetne. I co? I to, że po sieci krążyłaby jedynie lista tych tekstów wraz z linkami do źródeł. I cała praca redakcyjna poszłaby w gwizdek.
gebilis pisze:w necie odkrywam naprawde świetne kawałki, a w ksiązkach często spotykam smieci.
Idealny temat do prowadzenia bloga.

27
I tu się nie zgodzę:
Tony pisze: gdyby miał świadomość, iż teksty z gazety może znaleźć w sieci (choćby nawet jeden), to zamiast wydawać dychę w kiosku,
nie przytaczam całej wypowiedzi - ale ja czytam gazety tylko w sieci, a moi znajomi mają neta i tak kupują gazety. Tony, to tylko wybieg a nie fakt. Do tego co drukowane mozesz wrócić w każdej chwili, gdy tego potrzebujesz- w necie nie zawsze znajdziesz to co było na swoim miejscu.
Ksiżąki też kupuje się by mieć je pod ręką, A też korzysta sie z ksero, - czyli twój argument odpada.
^_^
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

30
ancepa pisze:Czy jakieś internetowe ziny płacą swoim twórcom? ;)
Zina żadnego nie kojarzę. Ale tu taka ciekawa informacja ze strony F&SF:
Szanowny Autorze,
Magazyn Fantasy&Science Fiction – zarówno w tradycyjnym wydaniu kwartalnym, jak i internetowym – zamierza publikować polską fantastykę stojącą na wysokim poziomie literackim, nieszablonową i ciekawą. [...] Jako pismo w pełni profesjonalne oferujemy TAKIE SAME stawki autorskie dla tekstów przeznaczonych do publikacji w kwartalniku, jak i na naszej stronie internetowej.
Źródło: F&SF
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”