Cześć. Jestem jednym z organizatorów inicjatywy. Jako że trochę postanowiliście nam nawrzucać, to ja postanowiłem kilka rzeczy wyjaśnić.
Wątek jest wrzucony do tutejszego działu konkursy, bo trudno inaczej, ale jak sama nazwa i podklejony post na profilu na facebooku mówią, jest to projekt literacki, nie konkurs. Dlatego nie ma żadnej nagrody.
Praw autorskich nikt w momencie wysłania wam nie odbiera – nie napisaliśmy o tym, ale właśnie dlatego, że nie było żadnej wzmianki o oddaniu praw autorskich uznałem, że to oczywiste. Zajmuję się prawem i uwierzcie mi, że skoro nie musicie się zgadzać na oddanie praw do tekstu, to znaczy, że zostają przy was.
Chociaż rzeczywiście, może sam opis projektu nie jest wystarczająco przejrzysty i niektórzy mogą się pogubić. Wrzucę jakieś ładne podsumowanie zasad w punktach.
Ale to niewielka pokusa... bo opowiadanie można puścić w takiej postaci nie wiążąc jego losów z pozostałymi tekstami.
A może liczy na nieśmiałych geniuszy, takich, którym nie starczy odwagi zwrócić się osobiście do wydawnictwa? Bo bonusów nul...
A widzieliście jakieś wydawnictwo, które wydrukuje wam jedno opowiadanie?

Inicjatywa polega na tym, żeby spróbować połączyć siły – rzadko zdarza się ktoś, kto ma kilkanaście opowiadań zebranych i gotowych do słania do wydawnictw, a inną drogą jest tylko publikacja w e-zinach albo Nowej Fantastyce, jako ostatnim czasopiśmie na rynku. Ewentualnie pozostają konkursy, ale oprócz często atrakcyjnych nagród jedynym, na co możecie liczyć, to wydanie w zbiorze o nakładzie zaspokajającym potrzebę autorów, ich najbliższych i miejscową bibliotekę.
Inicjatywa przypomina mi sytuację, w której dajmy na to, pan Adam Przechrzta ma lenia i mówi: "Napiszcie mi, ludziska, opowiadania fantastyczne z motywem kawki, a ja se to wydam". Ewentualnie kompletnie ktoś bez nazwiska i pozycji chce się w ten sposób dorobić.
Nie do końca rozumiem – chcemy zebrać tak opowiadania nasze, jak i innych, wybranych przez nas autorów, i wydać jako antologię. Gdzie tu „róbcie coś za mnie”?
Dorobić na projekcie wydania zbiorku raczej też się nie dorobię (bo niby jak?)– pieniędzy od ludzi nie zbieram, bo to nie self-pub, a jak będzie honorarium, to przecież nie całe dla mnie.