31

Latest post of the previous page:

Pierwszy dzień nie był najgorszy, drugi jeszcze lepszy, później praca nieco pokrzyżowała mi plany, ale i tak nie jest źle.

W sumie w ciągu tygodnia nastukałam 42811 znaków

Dziś i jutro będzie kicha, za dużo pracy, za mało czasu na życie, a na dodatek wypadałoby zrobić jakieś zakupy i coś świątecznego ugotować/upiec... Może ktoś pożyczy mi na kilka dni niewolnika?

32
Tym razem kiepsko, w ciągu ostatnich dni tylko 5220 znaków, nastukanych w drugi dzień świąt.
Ale to Wasza wina! Prosiłam o niewolnika, prawda? Prosiłam! A dostałam niespodziewanych gości i sama czułam się jak niewolnik. Mam nadzieję, że przed kolejnymi świętami bardziej się postaracie. No!

Wiem, wiem, teraz zżerają Was wyrzuty sumienia ( i bardzo dobrze). Pobijcie się jeszcze trochę z myślami, a ja tymczasem wyjadę sobie na kilka dni do domku w lesie, gdzie ani internet, ani zasięg żadnej sieci komórkowej nie sięga i potworzę w ciszy i spokoju.
Po powrocie zdam relację z tych potworności, które stworzyłam.

34
olla, to trzeba było nas zaprosić na święta, to jakoś o tym niewolnictwie byśmy pomyśleli ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

35
Wróciłam, ale nie było to łatwe. Głównie dlatego, że samochód odmówił współpracy i musiałam posiłkować się autostopem. Ale warto było wyjechać - wyprodukowałam ok. 5 tys. znaków, mam już całość i nawet zaczęłam kreślić i kasować. Idzie mi to znacznie lepiej niż pisanie, jest szansa, że za jakiś miesiąc będę znów miała pusty plik ;)
B.A.Urbański pisze:olla, to trzeba było nas zaprosić na święta, to jakoś o tym niewolnictwie byśmy pomyśleli ;)
Ale w jakim sensie pomyśleli? "Olka, kawałek sernika i schłodzone piwo, ale już!" czy raczej "Biedna dziewczyna, tak się męczy, pomóżmy jej. Masz jeszcze trochę Pavulonu?" ;)

36
Uff, niedługo koniec... Maratonu, nie poprawiania. Skoro już o poprawianiu mowa - w ostatnim poście zeżarło mi jedno zero, miało być 50 tys.znaków. Niby drobiażdżek, a jaka różnica ;)

W ciągu ostatnich dni skasowałam dwa rozdziały i napisałam od nowa, poprawiłam trzy inne (wyrzucając 2/3 objętości) oraz nabyłam drogą kupna kolejny słownik synonimów. Nieźle, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że w firmie jestem zawalona robotą i codziennie zostaję po godzinach.

37
olla pisze:Ale w jakim sensie pomyśleli? "Olka, kawałek sernika i schłodzone piwo, ale już!" czy raczej "Biedna dziewczyna, tak się męczy, pomóżmy jej. Masz jeszcze trochę Pavulonu?" ;)
Myślę, że jakoś byśmy sobie poradzili ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

38
B.A.Urbański, właśnie tego się obawiam ;)

Ostatni dzień maratonu, czas na podsumowania. Chciałam skończyć powieść - skończyłam. Prawie. Wczoraj wieczorem zorientowałam się, że przydałyby się jeszcze ze trzy rozdzialiki, pisane z punktu widzenia jednej z postaci. Zajmę się tym po powrocie z wrocławskiego maratonu, tym razem tangowego.
Poprawiłam 8 rozdziałów, dzisiaj może dam radę wygładzić dziewiąty. Jestem zadowolona z ilości. Co do jakości - hmmm... Na pewno czeka mnie masa przeróbek. Później leżakowanie tekstu. Znów poprawianie. I trzeba będzie to komuś pokazać (brrr...)

39
To nie najlepszy czas na maraton. Możliwe nawet, że najgorszy - do końca czerwca muszę zaliczyć przeprowadzkę, codziennie pracuję po 10-12 godzin (wspólniczka ma urlop), a jak nie pracuję, to wyjeżdżam na maraton tangowy. Poza tym chyba podtrułam się domestosem, ale jeśli od tego zdechnę, to przynajmniej w czystej łazience.

Czas maratonu - od teraz do końca sierpnia.
Cele:
zrobić korektę powieści (utknęła w martwym punkcie) + dopisać ze 2 rozdziały
napisać opowiadanie kryminalne z Wrocławiem w tle
wysłać coś do "Chimery"
przegonić z balkonu gołębie

Na razie czas na pisanie znajdę tylko w pracy (albo i nie), od drugiego tygodnia lipca także na balkonie.
No to zaczynam i mam nadzieję, że ta decyzja to nie efekt wdychania stężonego chloru...

40
Taaak. Nie było łatwo, ale coś tam jednak zrobiłam:

- najważniejsza rzecz: pozbyłam się gołębi. Mam siatkę, kot jest przeszczęśliwy, ptactwo mniej. Kup, zdrapanych z balkonu, wystarczyłoby do nawiezienia wszystkich działek w okolicy.
- zaczęłam pisać wrocławski kryminał. Wpadłam na dziwaczny pomysł, bohaterowie sami mi się do tego pomysłu dopasowali, nie zawsze miałam dostęp do laptopa, więc część twórczości nosiłam w zeszycie. Do dzisiaj. Dziś rano to wklepałam i okazało się, że przekroczyłam już 70tys. znaków. A jestem co najwyżej w połowie. Teraz potrzebuję nowego, krótszego pomysłu...
- powieści nie ruszyłam, a szkoda
- mam już pierwszą wersję opka do "Chimery". Bardzo pierwszą.

Ostatnie 3 dni natomiast przeleżałam z brzuchem do góry, śpiąc po 12 (słownie: dwanaście) godzin na dobę i czytając jakieś głupawe kryminały. Żywiłam się czereśniami i babką piaskową (nie żebym szczególnie lubiła, ale wypróbowywałam różne przepisy i dopiero za trzecim razem wyszła bez zakalca ;)

Dziś koniec urlopu. Poproszę o solidnego kopniaka w tyłek (nie powinniście mieć problemów z trafieniem, bo z dnia na dzień jest coraz większy)

41
Poprawiłam tekst do "Chimery", ale to jeszcze nie to. Więc leży i czeka na kolejne przeróbki.
Ciągle grzebię w powieści. Czy może raczej: się grzebię niemiłosiernie. Może w najbliższym tygodniu się rozkręcę - znikam na tydzień w lesie. Oby padało, oby padało...

42
Bilans ostatniego tygodnia: poprawionych 8 rozdziałów powieści, zjedzona sterta kani i góra kurek, prawdziwki się suszą, a ogródek zarasta zielskiem.

W zasadzie jeden z rozdziałów napisałam od początku, to już trzecia wersja i wreszcie mam konflikt, małe co nieco na temat bohaterów oraz wątek kryminalny. Krótki rozdzialik, a tyle szarpaniny, że teraz czuję się, jakbym już miała z górki.

Mam też nowy pomysł na kryminał z Wrocławiem w tle, ale już teraz widzę, że nie zmieszczę się w limicie :-/

43
Pora wrócić do żywych, znaczy się: piszących.

Najpierw podsumowanie ostatniego maratonu, który po drodze niestety wziął i zdechł.

Co ja tam sobie planowałam? Poprawiać powieść - lichutko, lichutko, ledwie 16 rozdzialików ruszonych.
Z Wrocławia nic nie wyszło - a raczej wyszły, dwa niedokończone kryminały, które i tak nie mieściły się w limicie znaków.

Jedyny plus dodatni to opowiadanie do "Chimery" - zostało opowiadaniem miesiąca i można je przeczytać w październikowym numerze :)

A teraz uroczyste rozpoczęcie kolejnego maratonu - od dziś do 13-go listopada. Cel mam jeden - wyprowadzić wreszcie pozostałe rozdziały powieści na prostą.

44
olla pisze:.Z Wrocławia nic nie wyszło - a raczej wyszły, dwa niedokończone kryminały, które i tak nie mieściły się w limicie znaków.
Moje pisanie na konkurs też się tak zwykle kończy. Pomysł się rozrasta, a opowiadanie płynie poza wyznaczony limit. Z kryminałami jest o tyle łatwiej, że stosunkowo często pojawia się jakiś konkurs na ich napisanie - dokończ je w wolnym czasie i czekaj ;)
Jedyny plus dodatni to opowiadanie do "Chimery" - zostało opowiadaniem miesiąca i można je przeczytać w październikowym numerze :)
Super, gratulacje! Masz jakieś namiary na wersję elektroniczną? :)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

45
Natalia Szczepkowska pisze:Super, gratulacje! Masz jakieś namiary na wersję elektroniczną? :)
Dzięki :) Na razie nie, ale pewnie za jakiś czas wrzucą je na fb.

Co do niedokończonych opowiadań - jak już poprawię powieść, to będę miała co robić... ;)

46
Gratulacje! Trzymam kciuki za dokończenie niedokończonych!
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”