Latest post of the previous page:
Zaczęłam więc pisać...I po mniej więcej jednej stronie zablokowało mnie na amen. Miałam poczucie, że nie tylko z tym początkiem, który już naskrobałam, coś jest nie tak, ale że w ogóle cały pomysł nie trzyma się kupy. Dlatego odłożyłam tekst i zapomniałam o nim do tego stopnia, że nawet darowałam sobie research. Wreszcie we wrześniu, zupełnym przypadkiem, wykopałam w jednej z licznych gór książek piętrzących się w moim mieszkaniu starą książczynę o Marii Bohuszewiczównie, którą wieki temu, jako całkiem jeszcze mała dziewczynka, dostałam od którejś z ciotek.
Zaczęłam to czytać, często wzdychając z rozrzewnienia, bo co piąte słowo tego dzieła brzmiało „postępowy”, a co dziesiąte „ideowy”, ale i tak wyłuskałam wiele ciekawych informacji i efekt tego był taki, że w pewnym momencie mnie olśniło i zrozumiałam, jak właściwie powinna wyglądać ta książka.
Cofnęłam więc akcję o kilka lat, zmieniłam pewne szczegóły i… poszło! Obecnie dojeżdżam po trochu do końca pierwszego rozdziału, a drugi mam już właściwie w szkicu. Problem jest taki, że pewnie nie wyrobię się w terminie konkursowym, ale to w sumie kwestia drugorzędna, bo wreszcie znalazłam historię, którą naprawdę chcę opowiedzieć.
No i po raz kolejny okazało się, że jeśli mam blokadę, to najwidoczniej jeszcze nie wpadłam na ten właściwy pomysł.