31

Latest post of the previous page:

1k do powieści sensacyjnej, w sumie to już ok 45k znaków, niestety drewno, póki co wstrzymam się z pisaniem powieści- jak mam tak pisać to lepiej nie pisać,

aby iść jednak do przodu wezmę udział w dwóch konkursach w tym miesiącu, potem w kolejnych dwóch (przynajmniej) traktuję to jako etiudy przed rzeczami poważniejszymi,

32
Smoke pisze:doszedłem do momentu gdy chcę pisać ale nie wiem co, tzn nie wiem za co się zabrać;
Skąd ja to znam? :) Mój standard to cztery teksty rozgrzebane plus ze trzy na etapie pomysłu/konspektu i dylemat, do czego usiąść w danej chwili, kiedy mam tylko godzinę czasu... Dlatego jestem oddaną fanką szortów, bo się można z nimi uporać i doprowadzić do końca za jednym podejściem. Dłuższe teksty to zmora straszliwa.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

33
przemilczmy ilość znaków w dniach poprzedzających ten post, uznajmy, że pracowałem w myślach nad fabułami opowiadań na dwa konkursy (pomińmy, że średnio się udało)

mówi się, że lepiej pisać niż nie pisać, nawet słabo ale pisać, ale doszedłem do wniosku, że lepiej nie pisać niż być tartakiem- fabryką drewna

to trochę jak z ćwiczeniami fizycznymi- jak ktoś ćwiczy dla siebie a jednocześnie ściemnia, to niech lepiej zajmie się czymś pożyteczniejszym, bo to nie przyniesie oczekiwanych efektów podobnie jak mielenie paździerza w niczym nie rozwija własnego talentu

34
Smoke pisze:mówi się, że lepiej pisać niż nie pisać, nawet słabo ale pisać, ale doszedłem do wniosku, że lepiej nie pisać niż być tartakiem- fabryką drewna
Polecam ci czytać. Mi to pomaga - jeżeli czytam (coś dłuższego oczywiście) to nie piszę i vice versa. Nie potrafię wziąć się za czytanie choćby małej książeczki, jeżeli mam w głowie pomysł do napisania. Może więc spróbuj złapać jakąś książkę, a potem wróć, kiedy nabierzesz hmm... jakby to nazwać? Sił pisarskich? :D

Pozdrawiam i trzymam kciuki.

35
Zoraj, to jest dobre bo obcujesz z piórem mistrza (ale to zabrzmiało) jednak w moim przypadku jest tak, że szybko przejmuję styl owego mistrza *oczywiście jako nieudolna kopia, dlatego jak piszę to nie czytam

ale teraz ani nie piszę ani specjalnie nie czytam- i już wiem czemu- naczytałem się ostatnio poradników jak pisać i okazało się, że wszystko co piszę w powieści jest sprzeczne z zasadami tam zawartymi i chyba za dużo o tym myślałem

ostatecznie doszedłem do wniosku, że będę pisał po swojemu- cokolwiek z tego wyjdzie, bo jak będę pisał według tamtych rad to napiszę coś... przewidywalnego, coś co będzie kolejną odbitką, schematem, może będzie wszystko poprawnie poprowadzone- bohater, fabuła itp ale tym przecież nie zawojuję świata bo wszyscy mają te same wskazówki więc wszyscy napiszą podobnie

wolę wszystko postawić na jedną kartę

36
wolę wszystko postawić na jedną kartę
haha jak narazie wszystko co napisałem mieści się na jednej karcie <wmordęjeża>
plan na dziś był 10k a wyszedł 1k i to bez przekonania, myślę nad tymi scenariuszami

37
rozumiejąc jak daleko jestem od poziomu druku chwilowo nawet nie myślę nad żadną z powieści ale pozwolę sobie dla sportu napisać alternatywne zakończenie Lalki- krótkie i smutne i oczywiście wrzucę do zweryfikowania

38
coś mi się ostro pomieszało z tą Lalką, w sumie to miało być nie tyle zakończenie co opis nocy poślubnej Stacha i Łęckiej (kilku nocy). myślałem, że skoro bohaterowie są już stworzeni a ja mam pomysł to pójdzie gładko, tymczasem dopiero teraz widzę na co się szarpnąłem- codziennie piszę i codziennie kasuję- cały czas zero znaków, potęga oryginału jest obezwładniająca, dam sobie jeszcze tydzień a jak się nie uda to będzie opowiadanie akcji "Odbicie"

39
Kiedyś też pisałam alternatywne zakończenie Lalki na konkurs. Pisałam o tym, że do Rzeckiego przyszedł duch Wokulskiego i ucięli sobie rozmowę. W sumie nawet mi się podobało to jak wyszło, ale gdzieś mi wcięło połowę tekstu. Rzeczywiście nie jest to łatwa rzecz, ale swoją drogą fajna zabawa :-)

40
w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy mam prawo zmienić zakończenie Lalki i uczynić jej jeszcze bardziej przygnębiającym niż oryginał, ale doszedłem do wniosku, że ideały romantyzmu nie zostały (d)ostatecznie osądzone i skazane, więc pójdę na całość

inna sprawa, że nie da się jednak pisać równolegle dwóch poważnych tekstów, np. historii wiejskiego wirażki i Wokulskiego, więc bedzie po kolei

Lady! wstaw co masz choć dziwi mnie ten duch Wokulskiego, wszak Prus daje nam stu procentową pewność, że Stach przeżył- po to (i tylko po to) tak pozytywnie wykreował Węgiełka (sumienność, uczciwość i pracowitość) żeby dać rękojmię dobrze wykonanej roboty- skoro Węgiełek mówi, że dwa tygodnie szukał i nie znalazł to znaczy, że nie znalazł bo nic tam nie było (a nie że zrobił sobie tam piknik)

dalszych przygód Barona można spodziewać się za tydzień

41
Smoke pisze: dziwi mnie ten duch Wokulskiego,
rzecz dzieje się w noc śmierci Rzeckiego. Można więc założyć, że starzec nie widzi ducha tylko własne myśli tworzą przed nim taki obraz. Rzecki to była moja ulubiona postać i głównie na niej się skupiłam.


Nie wiem, czy mogę tutaj? tekst nie jest wszak do weryfikacji i jest krótki, więc wstawię dla ciebie w ramach ciekawostki :-) Tekst był pisany dobre cztery lata temu.

WWW„Boże ty mój, jak ten świat się zmienia. Jakie ta nasza Warszawa płata figle na stare lata. A ludzie?! Ci to już nawet nie do poznania, jakbym ich nie znał nigdy. Na ten przykład przychodzi dziś do mnie Szuman. Rzec muszę, że coraz częściej zachodzi do mnie z jakimiś ziółkami, bo kaszel mnie męczy niemiłosierny. Przyszedł więc z całą paczuszką ziół i całą kieszenią tabletek i siadł w kącie izby. Jak siadł, tak siedział przez dobre dwie godziny. Nic nie mówił, a i ja bałem się my przerwać to melancholijne milczenie. W końcu jednak sobie myślę, że gryzie go coś porządnie i zacząłem wypytywać Raz o tym, co na mieście słychać, później co u Stawskiej (rzec też muszę, żem dawno jej nie widział, a z Szumanem dość często się rozmijają na ulicy), a on tylko coś tam mruczy i stęka i potakuje. Wreszcie wstał, podszedł do okna, zakasłał przejmująco i rzecze: Ignacy, koniec z włosami! Jam myślał, że nie dosłyszałem (bo rzecz musze, że ze słuchem u mnie też nie za bardzo), to pytam się raz i drugi. A nawet trzeci, a on za każdym razem, że z włosami koniec. Dlaczego – pytam, a on (jak Boga kocham, prawdę mówię!), czerwieni się i drapie i chrząka i rzecze tajemniczo: widzisz, Rzecki, nauka i kobieta to dwie kochanki, które nigdy się nie ścierpią…
WWW- Co ty gadasz, Szuman, przyjacielu!
WWW- A no widzisz, uwiodły mnie, starego bydlaka, loczki pewnej pani magister z apteki na Mokotowej…
WWWJak mi to powiedział, tom myślał, że to znowu Warszawę z armat ostrzeliwują! Łysina Szumana i jakieś loczki pani magister?! To mi się w tej mojej udręczonej głowie nie chciało pomieścić. A Szuman rozgadał się tym swoim zwyczajem i jak nie zacznie prawić, że to dobra kobieta, że ziółka przysyła, że uczona i wogóle. Ja milczałem, bo nagle mi się wydało, że z obcym kimś siedzę w izbie (a z obcymi to ja mało ostatnio gadam). Szuman pogadał, pogadał, rozmaślił się i poszedł, zostawiając mnie samego. Boże ty mój, myślę, jeśli Szuman się zmienił, to już cały świat stanął na głowie!”

WWWRzecki przerwał pisanie, bo atak kaszlu wstrząsnął jego ciałem. Ziółka pani magister a i owszem, pomagały, ale tylko tyle, co Ignacy nie pluł już krwią. Duszności ciągle nie dawały spać, ani wyjść nigdzie. Stary subiekt więc całymi dniami i nocami siedział w swej izbie i pisał, co mu myśli na pióro przyniosą. Atak wstrząsał ciałem subiekta, rzucając go na oparcie ciężkiego fotela, aż kłęby kurzu ulatywały w p[powietrze. Po chwili jednak kaszel minął, a Rzecki mógł pisać dalej.

WWW„Boże, nawet pamięć już nie ta sama ( może za dużo w mojej głowie wspomnień o Stachu i nic już się więcej zmieścić nie chce?). Przypomniało mi się pewne zdarzenie sprzed kilku dni. A mianowicie zmarło się baronowej Krzeszowskiej. Chciałoby się co nieco dobrego napisać o tej wiedźmie, ale nic zmyślić nie mogę. Ludzie gadają, że przed swa śmiercią nachodziły jakieś mary i głosy słyszała. Służba mówiła, że baronowa jednej nocy mówiła do płonącego ognia w kominku i zarzekała się, że tam siedzi jej córeczka z laleczką w ręku. Krzeszowska śmiała się i płakała. Szuman mówi, że ludziska przed swą śmiercią widzą takie widziadła Aż mnie dreszcze przechodzą. Człowiek tak sam w tej ciemnej izbie siedzi, kąty ciemne…Ach, co tu dużo pisać…Umiera się ludziom i tyle, zawsze przecież tak było i będzie. Amen!”

WWWTo „Amen” jeszcze nie wyschło na papierze, gdy nagle Rzeckiego dobiegło jakieś chrobotanie o drzwi. Ni to pukanie, ni szuranie. Rzeckiego zmroziło. „Pies jakiś podszedł pod moje drzwi, czy jaki diabeł?!” – Pomyślał Rzecki, wstając z fotela. Przyłozył ucho do drzwi i nasłuchiwał.
WWWPukanie. Stary subiekt odskoczył od drzwi i zakaszlał nerwowo.
WWW- Kto tam?! – Zakrzyknął drżącym głosem.
WWW- To ja, Ignacy! Stach! – Dobiegł go męski głos. Ten sam, który dudnił mu w pamięci, który tak często wspominał.
WWW- Stach?! – Rzecki bez zwłoki otworzył drzwi i cofnął się. Trochę ze strachu, a trochę z grzeczności, by przyjaciel mógł wejść do izby.
WWWStanął przed nim ten sam Stach, którego sobie zapamiętał. Z mądrym spojrzeniem i tą swoją powagą odmalowaną na umęczonej twarzy.
WWW- Stach? – Zapytał jeszcze raz Rzecki, a gdy przyjaciel uśmiechnął się, Ignacy padł mu w ramiona.
WWW- Miesiące już mijają, jak cię ani nie ma, ani cię nie słychać! Gdzieś się podziewał?! Ale siadaj, Stachu, siadaj! Zaraz zaparzę ci ziół, opowiem ci wszystko. Ale wpierw ty mi opowiesz wszystko. Gdzieś się podziewał, o żeś robił?! Przyszło mi się doczekać naszego spotkania.
WWWKiedy już Ignacy posadził Stacha na miękkim barłogu, sam klapnął na swym przesiąkniętym kurzem fotelu. Uśmiech nie znikał mu z twarzy, a w oczach raz po raz błyskała drobna łza..
WWW- Mów więc, przyjacielu, gdzie cię nosiło? Mów mi wszystko! Czasu mamy w bród!
WWW- A co mam ci Ignacy powiedzieć? – Pytał Wokulski, z troską obserwując twarz przyjaciela. – Mówić, co robiłem przez te miesiące? Minęły jak bezsenna noc. Chodziłem to tu, to tam i żegnałem się…
WWW- Żegnałeś się? – Cos ścisnęło żołądek starego subiekta, a atak kaszlu uniemożliwił dalsze pytania.- Pojawiasz się po kilku miesiącach, żeby się żegnać?
WWW- Ano tak – przytaknął Wokulski, ani na chwile nie spuszczając wzroku. – Tak bez pożegnania odejść nie można, czyż nie? Byłem już u Stawskiej, ale spała. Postałem troche na łóżkiem małej. Urosła. Byłem u Szumana, ale zajęty był rozmową z jakąś panią magister. Wcale ładnie się prezentują razem. Byłem też u Ochockiego. Chłopaka czeka wielka, acz samotna przyszłość. Bo przecież nauka i kobieta to dwie kochanki, które nigdy się nie ścierpią…Byłem tez u Izabeli…
WWW- U Łęckiej?! Dawno o niej nie rozpowiadają. Znikła, jak spadająca gwiazda. Ale po coś do niej poszedł?
WWW- Żeby zobaczyć, jak wygląda gwiazda, która spadła. – Wokulski zamyślił się i długo nic nie mówił. Nad czymś rozmyślał, jakieś wspomnienie ciążyło mu na sercu. – Jest w zakonie. Spotkałem ją w celi, jak się modliła. Modliła się do mnie, Ignacy…A w jej słowach było tyle wyrzutu i nienawiści, że chciałem ją i zabić i błagać o wybaczenie. Powiedz mi Ignacy, czy to moja wina, że ona tak cierpi?
WWW- O czym ty mówisz?! Stachu kochany?!
WWW- Powiedz mi to tylko, czy to przeze mnie? Czy to przez moją miłość?!
WWW Rzecki zamyślił się. Zrozumiał nagle, że coś w głowie przyjaciela się pomieszało. Męczy go ciągle ta kobieta, ten demon wcielony i żyć mu nie daje. Odparł więc bardzo powoli:
WWW- Ta kobieta już od początku była skazana na cierpienie i wiecznie niezadowolenie.

Tekst jest urwany, ale dalej przychodzi do niego z rana Szuman, odkrywa go martwego, a na stole dwie szklanki herbaty. Przy czym jedna jest nienaruszona, jakby Rzecki pił sam ze sobą.

42
Lady Kier pisze:Łysina Szumana i jakieś loczki pani magister?!
:)
Lady Kier pisze:A mianowicie zmarło się baronowej Krzeszowskiej.
:)
Lady Kier pisze:Żeby zobaczyć, jak wygląda gwiazda, która spadła.
a to już poezja


co tu dużo mówić, po prostu świetne, tak trudne zadanie a poprowadziłaś tekst jak po szynach :) merci

44
Lalka pisze się, aktualnie jest 5,2k i istnieje ryzyko, że będzie przed przygodami Barona, których jest 14,2k ale żeby nie było że nie ma opisów, postacie są niedoinwestowane a przestrzenie niewypełnione to całość może przekroczyć 50k a tego do niedzieli nie zrobię, poza tym po raz pierwszy stosuję retrospekcję i suspens i mam przy tym trochę roboty bo sporo się dzieje i to równolegle ze sobą.
w Lalce zaś nic się nie dzieje; fabuła ograniczona jest do poziomu filmów w których nigdy nie ma lektora ani napisów a rozumiane są wszędzie, od razu przechodzimy do sypialni Państwa Wokulskich :P

45
z pisaniem jest jak z kopalinami- trzeba trafić na bogate złoże a nie wydobywać z siebie jak popadnie i liczyć, że 10k ton mułu znajdzie się coś, cokolwiek wartościowego a nie tylko złoto głupców

owszem, idealnie byłoby pisać dużo i dobrze, ale...

stąd dziś 1k Lalki, tylko 1k a i pewności żadnej, że jest to dobre, no ale widocznie więcej, lepiej się nie dało- bo przecież nie działam na własną niekorzyść, więc i to trzeba uznać za dobrą monetę

46
Smoke pisze:z pisaniem jest jak z kopalinami- trzeba trafić na bogate złoże a nie wydobywać z siebie jak popadnie i liczyć, że 10k ton mułu znajdzie się coś, cokolwiek wartościowego a nie tylko złoto głupców
zostaw do obeschnięcia, kto wie, moze coś złotego błyśnie w błocie.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”