Dziennik maratończyka - dni III-VII
Okazało się, że przecież jest konkurs "Otwartym tekstem" i B.A. obiecał, że weźmie udział. Musiał przerwać prace nad
siusiakiem w czasie. Na szczęście teksty na konkurs miał napisane wcześniej. Trzeba było je tylko poprawić.
Teraz musi zdecydować, który wybrać do wysłania.
1)
Siusiak-duch - B.A. wydawało się, że był lepiej napisany. Ale to chyba dobrze, że B.A. nabrał do niego dystansu i mogł poprawiać.
2)
Dziwny siusiak - miniatura, która jest dziwna nawet jak na standardy B.A.-a.
3)
Siusiak bliskiego zasięgu - B.A. wspominał o nim w maratonie
cranberry. Trochę o zagrożeniach płynących z rozwoju technologii. Nie-cyberpunk, bo bohaterowie nie są wykluczeni, ale też nie jest to postcyberpunk, bo jednak ta technologia robi więcej złego niż dobrego. Konkluzja? B.A.punk
4)
Apokaliptyczny siusiak - miniaturka o dość specyficznym końcu świata.
5)
siusiak w czasie - B.A. jednak trochę napisał. Wrócił do filharmonii i rozbudował scenę, a później skupił się na skutkach mieszania w przeszłości. Poza tym B.A. zorientował się, że przecież poprzednim razem napisał zakończenie, a później epilog. Dlatego logiczną wydała się potrzeba podzielenia wszystkiego na rozdziały. Przebiegło to raczej bez problemu, ale to pierwszy tak krótki tekst, który B.A. musiał dzielić.
Ale B.A. trafił na pewien problem. B.A. wyczuwa w tym siusiaku inspirację Lemem. Jak B.A. pisze, to nie kieruje się, żeby było lemowate, ale jak B.A. czyta, to przebija się wpływ Lema na B.A.-a. Jak sobie z tym poradzić? Na ile to jest dobre, a na ile złe? Jak rozdzielić wpływ (inspirację) od chamskiej zrzynki?
Mieliście coś takiego? Możecie coś doradzić?
Przyrost siusiaków: 2268 słów
Przyrost w tym maratonie: 4946 słów
Poprawione siusiaki: 20,5 strony
Poprawione siusiaki w tym maratonie: 29,5 strony
Podkład muzyczny: Seether - Fake it
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude