32
in_absentia pisze:
- Masłowska Dorota i jej żałosna grafomania okrzyknięta talentem;



- Coelho Paulo i jego "bardzo odkrywcze książki o sensie życia i nie tylko" lub inaczej "jak napisać powieść, w której każde zdanie nadawałoby się do zbioru sentencji na każdy dzień roku" - kalka z innych pisarzy, przetwarzanie, nic odkrywczego, a wręcz przeciwnie;



- Grochola i inne podobne neoharlequiny;


W "Wojnie polsko-ruskiej" Masłowskiej doszłam do drugiego rozdziału xD Dalej nie byłam w stanie, aczkolwiek spojrzałam trochę inaczej na swoją "twórczość" czego wynikiem były odwiedziny Ciotki Weny.



Jdyne ksiązki Paula Coelho które przeczytałam to "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" oraz "Alchemik" . I podobały mi się. Mimo bezsenswoenego końca tej pierwszej, same opisy miłości, tęsknoty to było coś dla mnie w momencie kiedy to czytałam - świerzo po rozstaniu, nie mogąc zapomnieć rozdrapywałam sobie rany na nowo i płakałam po nocach. (mówią że nastolatkowie nie wiedzą co to jest miłość. Nieprawda. Wiedzą, przynajmniej po części.)



A Grochola.... tandeta do n-tej potęgi. Po to, żeby zarobić kasę. Nie czytałam i nie będę czytać. Jestem na NIE od kad zobaczyłam recenzję. Wystarczyło.



Martuś.
"If you marry me.

Would you bury me?

Would you carry me to the end?"

33
in_absentia pisze:
- Coelho Paulo i jego "bardzo odkrywcze książki o sensie życia i nie tylko" lub inaczej "jak napisać powieść, w której każde zdanie nadawałoby się do zbioru sentencji na każdy dzień roku" - kalka z innych pisarzy, przetwarzanie, nic odkrywczego, a wręcz przeciwnie;


Czytałam ,,Alchemika" - potwornie nudny i męczący wciskanymi wszędzie niemal na siłę złotymi myślami. Potem ,,Być jak płynąca rzeka" - tu już nieco cieplejsze odczucia, zwłaszcza po pierwszym rozdziale. ^^

Skoro już jesteśmy przy nielubianych książkach, też dorzucę coś od siebie, jako że o tych lubianych mogłabym pisać i pisać, i wciąż nie napisałabym wszystkiego. ;)

Primo: ,,Eragon" Paoliniego. Ale o tym czymś wypowiadałam się już w innym temacie. :]

Secundo: twórczość Doroty Terakowskiej. ,,Władca Lewawu" - nijakie. Nieciekawie napisane i zbyt wydumane. ,,W krainie kota" - zacytuję Ciastka: głupie to i nudne. :P Jeszcze bardziej wydumane od Lewawu, a myślałam, że to nie lada wyczyn. Czegoś tak bezsensownego nie czytałam chyba nigdy. ,,Tam, gdzie upadają anioły" - po prostu nieciekawe. Nie dobrnęłam nawet do połowy, bo usnęłam. Strasznie mi się nie podoba styl Terakowskiej, który miał sprawiać wrażenie oryginalnego i tajemniczego - nie wyszło jej.
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

34
Złota trójka, czyli trzy genialne (pierwszoosobowe) pozycje:



1. Wilk Stepowy.

2. Lot nad kukułczym gniazdem.

3. Zabić drozda.



Oprócz tego: "Stąd do wieczności", "Samotność długodystansowca" (wiem, to opowiadanie, ale ostatnio jam je przeczytał i mnie urzekło), Gombrowicz, Witkacy, Lem i inni.
„Marceli ocknął się na sekundę ze straszliwego koszmaru i ujrzał rzeczywistość zwykłą normalnego człowieka. Było strasznie – uciekł szybko do swoich światów."

"Jedyne Wyjście" - S.I. Witkiewicz.

36
Nie wczytałam się jeszcze w wasze posty w tym dziale (wszystko w swoim czasie), ale mam nadzieję, że nie będzie miało to wpływu na zadane przeze mnie pytanie ;]

Soo:

Lubicie książki Mariusza Sieniewicza i literaturę zaangażowaną, uogólniając, wrzucając do jednego wora, jako całokształt zjawiska?

Ostatnio dałam mamie do przeczytania fragment "Czwartego nieba" i powiedziała mi, że za bardzo kseruję z Sieniewicza. Nie wiem czy jest się czym martwić, czy może to tylko subiektywne wrazenie. :roll:

37
a prpos Masłowskiej, mówiąc brzydko, najwiekszą niewiadomą polskiej sceny literackiej jest nie od dziś: z kim dziewczyna sypia?



Poza Masłowską, bo szkoda słów:

Ostatnio mało czytam beletrystyki, trzeba się do tego niestety przyznac. To jednak co mnie z beletrystyki najlepszego w życiu spotkało to:

Do namysłu:

"Zwierzenia klowna" Bolla

"Proces" Kafki

"Upadek" Camus

"Obcy" Camus

"Ragtime" Doctorow

Dalej długo by wymieniac.

Do śmiechu:

R. Topor

Vonnegutt

Obaj panowie wszystko co w ręce wpadnie, choc W. najlepiej wspominam "Sniadanie miestrzów", "Matkę noc" i "Kocią kołyskę"
heh

40
Czytam z rozkoszą:

Vonneguta, Nabokova, McLiama Wilsona, Townsend, Hellera, Tolkiena, Pratchetta, Sapkowskiego :), Głowackiego, Tyrmanda... i jeszcze paru innych.

Więcej nie tknę:

Coelho, Rowling, Browna.



Masłowskiej jeszcze nie tknąłem. Boję się.



Ciekawostka: nie wiem, jak to możliwe, ale wydałem dzisiaj mnóstwo pieniędzy na cienką (w sensie objętościowym) "Alicję" J. Piekary. Myślę, że to wina kapitalnej okładki i tytułu. Miałem nadzieję, że pierwsze 10 stron odpędzi mnie od półki, ale się nie udało...
- I`d much rather be happy than right any day.

- And are you?

- Ah, no.

43
Mnie jakoś nie zainteresowała, może jestem spaczony.



BTW, skończyłem "Alicję" Piekary. Polecam. Lekka, ciekawa, miejscami niemal perłowa 'obyczajówka' z elementami fantastyki. No i ta okładka... ;) Czekam na drugi tom.
- I`d much rather be happy than right any day.

- And are you?

- Ah, no.

45
Akurat w "Alicji" jakoś nie dojrzałem ani mhroku, ani gothyku. O Piekarze w ogólności nie baudzo mogę się wypowiadać, bo przeczytałem jeno dwie pozycje - wymienioną i "Młot na czarownice", który był imho słaby i przekombinowany. I te dwie książki różnią się diametralnie.
- I`d much rather be happy than right any day.

- And are you?

- Ah, no.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron