Latest post of the previous page:
W sprawie samego grafomana. Widzę, że zdefiniowaliśmy tu jeden typ: grafoman - megaloman. Taka osoba produkuje kolejne swoje teksty bez żadnej autocenzury. Gdy spotyka się z rzeczową krytyka unosi się dumą i tłumaczy, co tak naprawdę miał na myśli, szuka usprawiedliwienia. Duma, czy też pycha nie pozwala mu zabrać się za pracę nad sobą, wszak on już jest doskonały.Istnieje drugi typ grafomana - cierpiętnik i masochista. Na początku można go pomylić z bardzo krytycznym i świadomym siebie autorem. Szybko jednak można go rozszyfrować.
Grafoman- masochista wiecznie chodzi ponury, nigdy nie ma niczego dobrego do powiedzenia na temat własnej twórczości, nazywa kolejne opowiadanka tekturą, potworkiem, napisanym w tramwaju na kolanie mazajem. Grafoman tego typu, gdy w końcu ktoś go przeczyta i wypunktuje co nie działa, urządzi sesję samobiczowania, zacznie zarzekać się, że w takim razie kończy z pisaniem, wywołując w czytelniku uczucie winy i skonfundowania.
Obydwa typy grafomanii łączy tak naprawdę styl myślenia, jest to styl myślenia skoncentrowany na "ja". Grafoman odczuwa parcie, żeby jego Myśl, co świat zadziwi wszyscy zobaczyli i hołubili. Grafoman traktuje wszelką krytykę swojego tekstu, jako krytykę siebie, niezależnie, czy jest masochistą, czy megalomanem.
I teraz, ważne pytanie - czy z grafomanii można wyjść? Moim zdaniem, jak najbardziej, chociaż wymaga to sporo wysiłku i pracy nad sobą. Nie oznacza to oczywiście, że można z grafomanii wyjść wprost do pisarstwa. Grafoman "wyleczony" może stać się świadomym czytelnikiem, sprawnym odbiorcą kultury. W obecnym świecie, który próbuje każdemu wcisnąć w gardło nakaz bycia kreatywnym, kompetentny odbiorca jest szczególnie ważny.
Grafomania to nie tylko kwestia zdolności językowych, wyczucia języka i nieuchwytnego talentu (w pełni zgadzam się z przedmówcami, trzeba mieć to "coś"), ale również podejścia do siebie i do świata. Ktoś, kto może i ma tę malutką drobinkę talentu w sobie, może całe życie grafomanić, jeżeli tkwi w błędnym przekonaniu o własnej wartości. Jeżeli jednak upora się z tymi demonami, będzie w stanie wejść na drogę rozwoju, tyle, że do pomocy w wejściu na tę drogę potrzebny jest bardziej psycholog niż literacki mentor.