Lubię pisać i jeść pierogi

1
Cześć, Dzień Dobry, Witajcie!

Mam na imię Mateusz i obecnie mieszkam w Poznaniu. Oczywistym jest, że lubię pisać. W innym wypadku nie byłoby mnie tutaj. Ale prócz pisania bardzo lubię jeść. Kocham pierogi w każdej postaci, a najbardziej te pieprznie pikantne.
Kuchnia i literatura to dwie moje największe miłości, ale serce mam pojemne, więc istnieje jeszcze trzecia oblubienica - ogrodnictwo. Uprawiam swoje własne papryki (w tym różnego rodzaju chili), pomidory, mam jednego urodziwego ananasa, a w domu rodzinnym z bólem serca zostawiłem owadożerne rosiczki.
Tyle o mnie. Raz jeszcze - dzień dobry! :)

2
Cześć. Ogrodnictwo - ładne hobby. Czy piszesz czasem o roślinach?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
Rzadko w tekstach, które piszę pojawiają się odniesienia do roślin, ich opisy, czy też opisy ich smaku lub oddziaływania na człowieka. Wydaje mi się to nieatrakcyjne z punktu widzenia czytelnika, szczególnie w odniesieniu do tego o czym zazwyczaj piszę.
Gdy zacznie się sezon, a więc za jakieś trzy i pół miesiąca mam zamiar ruszyć z blogiem na temat uprawy papryk chili, na którym krok po kroku postaram się przeprowadzić każdego zainteresowanego przez proces uprawy od nasionka do dorosłej, owocującej rośliny.
Łatwo się o nie dba, obficie owocują, dają dużo satysfakcji i zrobiły się modne, podobnie jak pomidory koktajlowe. Każdy, kto ma trochę miejsca na parapecie albo na balkonie, paręnaście złotych na doniczkę, ziemię i nasiona może mieć swoją własną roślinę.
Thana, pytasz akurat o ogrodnictwo, bo sama uprawiasz rośliny?

4
chilipouder pisze:Thana, pytasz akurat o ogrodnictwo, bo sama uprawiasz rośliny?
Wręcz przeciwnie! Jestem w tej dziedzinie antytalentem i z fascynacją oraz podziwem spoglądam na tych, którzy potrafią coś wyhodować. :)
chilipouder pisze:Wydaje mi się to nieatrakcyjne z punktu widzenia czytelnika,
Coś Ty! A tu? http://lubimyczytac.pl/ksiazka/35346/wystarczy-byc
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

5
Powitać :)

Za pierogi duży plus na wstępie. Nieśmiertelne danie. Nobla wynalazcy!

Swoją drogą, kiedyś miałem ochotę coś zjeść w pewnym mieście. Zobaczyłem szyld: "PIEROGARNIA", wchodzę i się uśmiecham. Mówię, że chcę pierogi, a miła pani odpowiada, że są tylko mrożone. Pytam więc, czy jest opcja odgrzania, ot, choćby w mikrofali. Ona na to, że takowej opcji nie ma i że robią tylko na wynos, mrożone. Niewiele razy w życiu się tak zawiodłem.

Tyle miłości, a gdzie kobieta?
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

7
Witam :)

Podzielisz się z nami informacją, o czym zazwyczaj pisujesz? Jakieś konkretne gatunki?
To, że nie o roślinach już wiem.

Co do ogrodnictwa:
Też lubię grzebać w ziemi. Na parapecie mam dwie kalamandryny, które niemal non stop owocują. Można je dodać do herbaty, mają ciekawszy aromat aniżeli cytryna.
Mam też imbir, któremu co jakiś czas trzeba zmieniać donicę, bo korzenie rosną jak szalone.
W tym roku wysadziłam do gruntu pomidory, za nic tylko nie mogę sobie przypomnieć ich nazwy, ale były tak wytrzymałe, że zbierałam je jeszcze pod koniec października.
Poza tym, kocham różne kwiatki i oryginalne warzywa. Kolorowa kukurydza! Jej kolby wyglądają cudownie, ułożone w koszyczku pomiędzy ozdobnymi kabaczkami.

8
Thana
Wręcz przeciwnie! Jestem w tej dziedzinie antytalentem i z fascynacją oraz podziwem spoglądam na tych, którzy potrafią coś wyhodować.
Sam jestem przykładem tego, że z zasuszacza kwiatów, można niespodziewanie stać się ogrodnikiem. Trafiło mnie dwa lata temu. W dzieciństwie jedyną rośliną z jaką miałem bliższą styczność była trawa na boisku. Teraz uprawiam nawet trawę... dla mojego kota, który jak każdy sierściuch uwielbia ją sobie od czasu do czasu podgryzać.


Bartosh16
Za pierogi duży plus na wstępie. Nieśmiertelne danie. Nobla wynalazcy!
No ba!
Zjeść na mieście dobre pierogi, to jak trafić w totka. Nie ma to jak domowe, świeżo zrobione i przed chwilą wyjęte z wody. A najlepiej jeszcze ze skwarkami z boczku! Takie można jeść do rozpuku, aż się farsz będzie sypał uszami. :)
Tyle miłości, a gdzie kobieta?
Wolałem nie wymieniać jej razem z resztą. Ona ma specjalne miejsce na liście. :)

Smoke
witaj, twoje upodobania idą w parze; wszak pisarze są tak biedni, że herbatę robią w wodzie po pierogach
Tego jeszcze nie próbowałem, ale kto wie...

Mandragora
Podzielisz się z nami informacją, o czym zazwyczaj pisujesz? Jakieś konkretne gatunki?
Pierwszy autor, którym mając ze 12 lat byłem zafascynowany to Koontz. Jako dzieciakowi odpowiadała mi prostota jego książek i tematyka, czyli thriller, horror. Później przerzuciłem się na kryminały. Nie wiem, czy wypada przyznać się do tego facetowi, ale miałem na boku krótką fascynację romansami. Lubię Llosę. Mam słabość do Márqueza. Może też dlatego to co pisuję jest mieszanką horroru, kryminału z odrobiną romansu, ale dosłownie ociupinką. :) Jak będę już mógł wrzucić coś do zweryfikowania, to chętnie przedstawię próbkę.
Też lubię grzebać w ziemi. Na parapecie mam dwie kalamandryny, które niemal non stop owocują.
Też chciałem sobie jedną kupić, ale nie byłem przekonany, czy da sobie radę w zimie w pomieszczeniu z centralnym ogrzewaniem. Chyba są dosyć wrażliwe na suche powietrze?
W tym roku wysadziłam do gruntu pomidory, za nic tylko nie mogę sobie przypomnieć ich nazwy, ale były tak wytrzymałe, że zbierałam je jeszcze pod koniec października.
Koktajlowe, w przeciwieństwie do klasycznych potrafią rosnąć w nawet mało przyjaznych warunkach. Nie zdziwiłbym się, gdyby na wiosnę odbiły. Są bardzo wytrzymałe.

9
chilipouder pisze:Cytat:

Też lubię grzebać w ziemi. Na parapecie mam dwie kalamandryny, które niemal non stop owocują.


Też chciałem sobie jedną kupić, ale nie byłem przekonany, czy da sobie radę w zimie w pomieszczeniu z centralnym ogrzewaniem. Chyba są dosyć wrażliwe na suche powietrze?
Moje, zimą stoją w najchłodniejszym, można powiedzieć, pomieszczeniu. Kaloryfer nie jest pod oknem a na przeciwległej ścianie. Rosną więc sobie na parapecie i są całkiem zdrowe. Siostra też trzyma dwa drzewka na parapecie , z tym że w jej przypadku to zły pomysł, bo przez ciepłe powietrze z kaloryfera, liscie obsychają a kalamandryny nie chca rodzić. Jak już ktoś chce mieć takie drzewko, to zimą raczej powinien wybrać dla niego miejsce z dala od kaloryfera, ale w miarę nasłonecznione.
chilipouder pisze:Koktajlowe, w przeciwieństwie do klasycznych potrafią rosnąć w nawet mało przyjaznych warunkach. Nie zdziwiłbym się, gdyby na wiosnę odbiły. Są bardzo wytrzymałe.
Ja nie miałam koktajlowych, tylko normalne, duże pomidory. Jeden krzak potrafił wydać do 25 sztuk takich pomidorów. (A jakie dobre :D, nie to co te sklepowe)

10
Mandragora pisze:]Moje, zimą stoją w najchłodniejszym, można powiedzieć, pomieszczeniu. Kaloryfer nie jest pod oknem a na przeciwległej ścianie. Rosną więc sobie na parapecie i są całkiem zdrowe. Siostra też trzyma dwa drzewka na parapecie , z tym że w jej przypadku to zły pomysł, bo przez ciepłe powietrze z kaloryfera, liscie obsychają a kalamandryny nie chca rodzić. Jak już ktoś chce mieć takie drzewko, to zimą raczej powinien wybrać dla niego miejsce z dala od kaloryfera, ale w miarę nasłonecznione.
Tak też myślałem, a ja mam parapet nad kaloryferem, dlatego codziennie ganiam ze spryskiwaczem i staram się podnosić wilgotność, ale w przypadku cytrusów to się zazwyczaj na zbyt wiele nie zdaje.

Mandragora pisze:Ja nie miałam koktajlowych, tylko normalne, duże pomidory. Jeden krzak potrafił wydać do 25 sztuk takich pomidorów. (A jakie dobre :D , nie to co te sklepowe)
No to jestem pod wrażeniem. Robiłaś jakieś opryski przed szkodnikami i chorobami? Raz jeden hodowałem pomidory gruntowe, nawet zaczęły owocować, ale były bardzo podatne na wszelkiego typu zarazy i co mogłem mieć to na nich miałem, dlatego trochę się zniechęciłem i zostałem przy koktajlowych.

11
chilipouder pisze:No to jestem pod wrażeniem. Robiłaś jakieś opryski przed szkodnikami i chorobami? Raz jeden hodowałem pomidory gruntowe, nawet zaczęły owocować, ale były bardzo podatne na wszelkiego typu zarazy i co mogłem mieć to na nich miałem, dlatego trochę się zniechęciłem i zostałem przy koktajlowych.
W tym roku miałam 11 krzaczków. Zero pryskania, nawożenia itp. Jak zaczęły kwitnąć, podciełam tylko dolne gałązki, tak aby trzy, góra dwie jeszcze pod tą z kwiatami zostały. od tamtego czasu już sobie rosły jak chciały :). Zero podcinania, środków chemicznych i tylko codzienne wieczorne podlewanie :).

14
Avenger pisze:Witaj i rozgość się. :)
Cześć, dzięki. :)

Natalia Szczepkowska pisze:Witaj, sąsiedzie.
A dzień dobry, sąsiadko! :) Widzę, że Poznań ma całkiem silną reprezentację na Weryfikatorium.

Natalia Szczepkowska pisze:Więc pewnie odwiedzasz Chatkę Babuni na Wrocławskiej? ;) Możesz polecić jakieś inne dobre pierogarnie w naszym pięknym mieście? Z chęcią spróbuję czegoś nowego.
Tak chadzam, chociaż z tzw. bólem dupy. ;) Trochę mnie irytuje tamtejsza obsługa. Wpadasz na pierogi, a czekania, jakby co najmniej mieli podać przepiórkę, którą trzeba jeszcze wcześniej ustrzelić. Jestem w stanie zrozumieć, że czekasz, gdy lokal jest pełny, ale ja zazwyczaj pojawiam się z rana, kiedy ludzi jest mało. Na kartę 20 minut, napoje kolejne 10, pierogi czasami i ze 30, a gdy zamawiam przystawkę to nie dziwię się, jak jej w ogóle nie dostanę, bo się komuś przypomniało po iluśtam minutach, że nie ma. Jestem wyrozumiały, bo sam pracowałem w gastronomii, ale no bez przesady.
W Poznaniu niestety ciężko o dobre pierogi, dlatego lepię sam. Prócz Chatki nie mamy pierogarni z prawdziwego zdarzenia, dlatego na razie z niej nie zrezygnuje, a polecić z lekką rezerwą mogę pierogi z baru "Tylko u nas". Bez udziwnień, bardzo domowe, jak u mamy, a cena przystępna. No i jest jeszcze "Pierogarka" na Garncarskiej. Całkiem smacznie, ale skąpią, więc porcje są małe.
Jeśli będziesz miała namiary na jakieś dobre pierogi to będę wdzięczny za info. :)

Tak na marginesie, nie zawsze działają mi powiadomienia o nowych wpisach. W przypadku dwóch ostatnich wpisów tutaj nie zadziałały. Tylko ja tak mam?

15
chilipouder pisze:W Poznaniu niestety ciężko o dobre pierogi, dlatego lepię sam. Prócz Chatki nie mamy pierogarni z prawdziwego zdarzenia, dlatego na razie z niej nie zrezygnuje, a polecić z lekką rezerwą mogę pierogi z baru "Tylko u nas". Bez udziwnień, bardzo domowe, jak u mamy, a cena przystępna.
Dzięki, zajrzę przy najbliższej okazji. Mi się samej lepić nie chce, więc jeśli nie mam czasu i funduszy na Chatkę Babuni to idę do... Piotra i Pawła. W lodówkach leży wybór produktów marki "Kuchnia Polki", pierogi mają świetne, różne nadzienia, jeszcze się nie zawiodłam :)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”

cron