31

Latest post of the previous page:

Ja nie wierzę w poradniki. Włącznie z tym przedstawionym tutaj. Nie da się nauczyć pisać powieści na schematach typu B + E (S/T + S)E -- L(kwadrat)*E+R = BESTSELLER.

Pewnie, że można uzyskać wskazówki, porady, pomoc od osób bardziej doświadczonych, ale od razu cały poradnik? Nie sądzę. Jak ktoś nie umie pisać, to nic mu nie pomoże. Jeśli ktoś ma potencjał, to rozwinie go dzięki pracy, a nie e-bookowi.

34
Smutne jest jedynie to, że ktoś chce po prostu napisać coś, co może się komuś przydać czy do szkoły czy do dokumentów (chociażby układ strony) czy do codziennego pisania (pisownia), a inni zamiast po prostu wykorzystać, jeśli tego potrzebują, lub olać -hejtują:)

35
Kolejny offtopowy lub prowokujący post zostane nagrodzony czerwoną wstęgą.
"Laugh and the world laughs with you, weep and you weep alone." Ella Wheeler Wilcox

37
Smutny jest syndrom bojownika, a radosne bywają awarie prądu, które niekiedy powstrzymują człowieka od impulsywnego komentowania.


Najlepszym poradnikiem są książki, które nam się podobają, i które są godne polecenia. Nawet z sagi "Zmierzchu" można wyłowić wskazówki, jak napisać dobrze sprzedającego się gniotka.

Pozwolę sobie zacytować W. Łysiaka:
...pisząc „Ostatnią kohortę”, nosiłem już w sobie cały starożytny Rzym ;pisząc „Szachistę” czy „Empirowy pasjans” - całą dobę Napoleońską; pisząc „Kolebkę” czy „Milczące psy” - całą martyrologię Lechistanu.

I to jest moim zdaniem jedna z najcenniejszych wskazówek. Nie da się daleko ujechać na optymistycznym mam pomysł - zabieram się do pisania! A później okazuje się, że tego pomysła starczyło ledwie na dwie strony i nie wiadomo co dalej. W mrokach i wilgoci ludzkiego ciała, oraz umysłu, najlepiej wzrasta cierpliwie pielęgnowane ziarenko boskiej iskry twórczej (maktokochano, jakież to wzniosłe zdanie popełniłam...).

Kolejna wskazówka jaką wyłowiłam, to umiejętne dawkowanie, czyli akcja - chwila oddechu - akcja - chwila oddechu... i tak aż do happy end'u. O wiele lepiej się to czyta, niż książki, gdzie autor dowala co chwilę nowych bohaterów, bez przerwy jedni uciekają, a drudzy ich gonią, gdzieś coś wybuchło, ktoś kogoś zgwałcił, aż ostatecznie już nie wiadomo, co do czego i z kim. Raz spróbowałam napisać opowiadanie, gdzie akcja była spisana "jednym tchem" i przyznam, że bardzo łatwo jest wtedy potknąć się i zaryć twarzą w ścianę płaczu własnej twórczości.

Często gubiony klucz otwierający serca odbiorców, czyli aurea mediocritas tyczące się opisów. Są na tym świecie geniusze, którzy potrafią zaciekawić masy ludzkie opisem listka spadającego z drzewa, melancholijnie pochylonego nad lazurową taflą wody... Ale to nie znaczy, że w ich szaleństwie znajduje się metoda odpowiednia dla każdego pisarza. Oczywiście zwięzłe, treściwe opisy wymagają cierpliwej praktyki, bo niekiedy palce same pędzą po klawiaturze w szale natchnienia i okazuje się, że opisy stanowią większą część całości i wszystko się nam rozwodniło.
Po dziś dzień pamiętam opis klasztoru z "Imienia róży" i butelka wódki mi świadkiem, że nie chcę nigdy do niego wracać. To była lekcja na całe życie, od tamtej pory wszystko staram się okrajać tak, aby przedstawiało to, co chcę przekazać, nie zabierając wyobraźni pola do popisu.

Takie oto są moje przemyślenia na ten temat.

39
Szkoda, że niektórzy ludzie jeśli uważają, że takie coś im się nie przyda, po prostu nie ominą tego, tylko negatywnie komentują bez podstaw
to nie kwestia braku przydatności, tylko raczej to, co wkleiłaś w pierwszym poście jest po prostu szkodliwe i bez sensu. Próbuje się twórcze pisanie włożyć w jakieś schemaciki liczbowe i wymogi formalne, jak gdyby był to raport z posiedzenia partii, a nie coś twórczego...

Przypomina mi się Szkoła Umarłych Poetów...


Fabuła (wydarzenia przyczynowo-skutkowe)zawiera:
⦁ chociaż 2 bohaterów
tym sposobem film z Tomem Hanksem, w którym on siedział sam na bezludnej wyspie nie ma w ogóle fabuły, bo bohater był tylko jeden.
⦁ antagonistę
a więc jeśli coś nie ma antagonisty, bo to np. słodka powieść miłosna, to nie ma tam fabuły?
⦁ narratora
A więc przedstawienia teatralne nie mają fabuły, bo nie mają (nie muszą mieć) narratora.

Generalnie więc - nic nie ma fabuły, co nie spełnia unijnych wymogów bycia fabułą.

Ponadto autorka tego poradnika brała informacje z języka angielskiego chyba, bez przełożenia na polskie realia:
⦁ DS -liczba długich słów (więcej niż 3 sylaby)
to w angielskim się mówi, że 3 sylaby to już "długie słowo", ponieważ w angielskim słowa są krótsze - dużo w angielskim słów jest 1-2 sylabowych. W polskim słowa zwykle są dłuższe, zwykle 2-4 sylabowe.
Czy słowo "zwierzęta" albo "pisarze" to są długie słowa?
Bohater musi wiedzieć czego chce!
Nie musi. Hamlet nie wiedział.
Stereotypowe cechy mogą mieć tylko osoby trzecioplanowe!
taa.... to czemu Voldemort ma stereotypowe cechy antybohatera, a Gandalf ma stereotypowe cechy czarodzieja? To nie były postacie trzecioplanowe.
Tworzymy postacie oryginalne, wyraziste!
podążając tymi wskazówkami, smiem przypuszczać, że stworzymy prędzej postacie papierowe, schematyczne.

Chociaż sam się dopiero uczę pisać dłuższe formy, to mam wrażenie, że gdyby podążył tym poradnikiem, to wróciłbym do etapu podstawówki i wypracowań szkolnych pisanych "pod panią" (chociaż i tak nigdy tak nie pisałem, btw). Dlatego więc krytyka tego poradniczka jest jak najbardziej wskazana, po to, żeby inni uniknęli błędu traktowania tych tez, jako prawdy objawionej.

[ Dodano: Pon 20 Sty, 2014 ]
edit: dobra, nie doczytałem. Tam jest napisane więcej niż 3 sylaby. Czyli co najmniej 4. Mój błąd akurat.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

40
Tak między nami amatorami to mam wrażenie Loony, że twoja dość radykalna ocena tego tzw. poradnika wynika z niezrozumienia pewnych kwestii. Sam poradnik nie jest z pewnością nadzwyczajny, ale nie jest też "szkodliwy i bez sensu".
Z radami jest tak, że można ich posłuchać albo nie. I jedno i drugie ma swoje konsekwencje. A w końcu nikt tu nie namawia do mordowania czy innych występków więc może darujmy sobie święte oburzenie.
Dość często zdarza się na tym forum, że jak ktoś wrzuci coś na temat formy, to zaraz pojawia się ktoś oburzony, że pisanie to nie schematy, że nie można pisać "pod linijkę", że pisanie to proces twórczy. Elementy formalne to też tylko narzędzie. Trzeba je umieć dobrze wykorzystać. Ale ignorowanie ich zupełnie raczej nie przynosi korzyści.
Wspomniany pośrednio Shakespeare akurat formą posługiwał się doskonale więc lepiej ostrożnie z podpieraniem się jego twórczością.
Fabuła właśnie na tym się opiera, że jest konflikt w dążeniach. Protagonista dąży, antagonista staje mu na przeszkodzie. W filmie z Tomem Hanksem występuje, tylko nie jest człowiekiem. Podobnie jak w opowiadaniu "Stary człowiek i morze" i filmie "Szczęki".
W słodkiej powieści miłosnej (i tych kwaśnych też) antagonista też się spokojnie znajdzie. Niezależnie od gatunku może być słabo rozegrany, ale bez niego konflikt nie istnieje.
Skoro już został przywołany Voldemort to nie wiem ile osób ostatecznie pracowało nad fabułami w poszczególnych Potterach ale już od pierwszej książki konstrukcja fabuły stoi na bardzo wysokim poziomie.
Nie wystarczy oczywiście zastosować parę punktów, żeby napisać dobre opowiadanie czy książkę. Ale to nie znaczy, że nie warto zapoznać się z takimi poradami i zasadami w ogóle. Łamanie zasad konstrukcyjnych jest mniej ryzykowne niż łamanie zasad ortografii i interpunkcji, ale raczej nie pomaga. Tak jak zastosowanie zasad nie gwarantuje sukcesu, tak nie gwarantuje go również ich złamanie. To tylko tworzywo, a nie recepta na sukces.
No i komu teraz mamy zaufać? Autorce amatorce, która zrobiła sobie kolekcję porad wyszukanych w Internecie i się nimi z nami podzieliła czy krytykowi tych porad, który (przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie) nie do końca rozumie o czym pisze.
Mayer się trzyma formy, Rowling się trzyma formy, Brown się trzyma formy, Sienkiewicz się trzyma formy, Shakespear, Collins...
Jak się teraz nad tym zastanawiam to nikt im nie wytyka, że piszą "pod linijkę". Nawet chyba każde z nich doczekało się ekranizacji przynajmniej dwóch ze swoich dzieł.
Poza tym wydaje mi się, że nawet kiepska porad mądrze zastosowana potrafi przynieść korzyść.

42
Dość często zdarza się na tym forum, że jak ktoś wrzuci coś na temat formy, to zaraz pojawia się ktoś oburzony, że pisanie to nie schematy, że nie można pisać "pod linijkę",
pisanie o formie też powinno mieć swoją formę. A wrzucony przez Keri fragment poradnika sprawia wrażenie pisanych na kolanie notatek z liceum/wykładu. Da się może wykuć to na pamięć, ale korzyść merytoryczna z tego żadna. Poradnik powinien tłumaczyć dlaczego tak, a nie inaczej, pokazywać coś na przykładach, omawiać poszczególne podejścia, a nie być tylko pisanymi "z ambony" wytycznymi.

A tak mnie naszło - że być może to co wkleiła Keri, wcale nie jest fragmentem (oryginalnym) poradnika, a jedynie spisanymi na kolanie notatkami z tego poradnika. W rezultacie wyszedł "groch z kapustą", jak ktoś stwierdził.

Z drugiej strony - nie widzę najmniejszego sensu, żeby w poradniku na temat pisarstwa omawiać różnicę między "łącznikiem narracyjnym" a "wtrąceniem narracyjnym" albo omawiać różnice między nowelą a opowiadaniem. Mam wrażenie jakbym czytał Vademecum Maturzysty
Język Polski 2014, a nie porady praktyczne na temat pisania.

Wspomniany pośrednio Shakespeare akurat formą posługiwał się doskonale więc lepiej ostrożnie z podpieraniem się jego twórczością.
a co ma piernik do wiatraka?
Skoro już został przywołany Voldemort to nie wiem ile osób ostatecznie pracowało nad fabułami w poszczególnych Potterach ale już od pierwszej książki konstrukcja fabuły stoi na bardzo wysokim poziomie.
czyli przyznajesz mi rację - HP jest napisany w ten sposób, że przeczy rzekomej zasadzie z "poradnika", a dalej ma fabułę na wysokim poziomie.
Łamanie zasad konstrukcyjnych jest mniej ryzykowne niż łamanie zasad ortografii i interpunkcji, ale raczej nie pomaga.
jakie to zasady konstrukcyjne? Przecież większość z wklejonego tekstu, to albo baaaaardzo subiektywne metody pracy z tekstem (np. porady, żeby tworząc bohatera rozrysować sobie tabelkę), albo baaaaaaardzo umowne z kolei sposoby podziału tekstów (opowiadanie-nowela-powieść) czy metody podziału narracji. Tylko, że dla osoby, która zdawała maturę z polskiego (na poziomie podstawowym chociażby) to żadna nowość bo te wszystkie "superporady" są w programie liceum. Tylko, że nic z tego nie wynika, program polskiego w szkołach jest zacofany o co najmniej 60-100 lat w porównaniu do akademickiej teorii literatury.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

43
Loony, widać, że masz wiedzę, więc napisz swój poradnik, wklej w nowym temacie i po sprawie :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

45
Problem, czy metapisarz (czyli osoba pisząca o pisaniu) również jest pisarzem, przypomina nieco ten, czy metafizyk również jest naukowcem :D
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

46
Marcin, bez pytań retorycznych ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

Wróć do „Jak pisać?”