Smoke pisze:utwierdziłem się w przekonaniu, że jednak moim głównym problemem jest pospolite lenistwo i pospolita prokrastynacja - masz może jakiś środek na to?
Niby mam, ale to tak trochę na zasadzie "wiódł ślepy kulawego", bo sama jestem prokrastynującym się leniuchem.

Otóż to jest tak:
Smoke pisze:to co jest w linkach, to oczywista oczywistość;
Dlatego właśnie napisałam, żebyś to potraktował jako inspirację, nie jako wskazówkę. Jeżeli zrobisz opis, kierując się tymi poradami, to będzie opis poprawny. A taki będzie dla Ciebie nudny i przyprawi Cię o niesmak, niechęć i nagłą konieczność zajęcia się czymś innym.

Dlatego to powinien być punkt wyjścia, a nie meta. Trzeba sobie samemu wbić haczyk - coś, co Cię kręci i sprawia, że chcesz do tekstu wrócić. Różne rzeczy są atrakcyjne dla autorów (i to wcale nie muszą być te same, które potem odbiera jako atrakcyjne czytelnik). Jedna znajoma pisała historię dziejącą się w zamku. I wracała do tekstu dlatego, że jej się strasznie w tym zamku podobało. Ktoś lubi bohatera (ta słynna więź z bohaterem omawiana w innym wątku) - lubi myśleć, czuć i doświadczać świata poprzez tę postać i dlatego do tekstu wraca. Ktoś uważa, że jakaś opowieść jest fascynująca i nie może przepaść w nicości, więc do niej wraca, żeby ją zachować, utrwalić. A np. Dorota Masłowska w jednym z wywiadów powiedziała, że ona, siadając do pisania, musi mieć jakieś wyzwanie formalne, bo inaczej zaśnie nad klawiaturą. Forma - to jest jej hak.
To dotyczy całości, ale może dotyczyć też poszczególnych elementów utworu. Jeżeli masz opis, to co możesz zrobić, żeby Cię nie nudziły prace budowlane przy jego powstawaniu? Co możesz zrobić, żeby Ci było z tym opisywaniem ciekawie? Możesz opisywać tak niesamowite rzeczy, że wystarczy poprawność, bo niezwykłość masz w świecie opisywanym. Możesz opisywać zwykłe rzeczy z niezwykłego punktu widzenia. Możesz opisywać zwykłe rzeczy niezwykłym językiem. Albo w niezwykłej formie. Co jeszcze możesz? Musisz znaleźć swój haczyk, coś, co sprawi, że jak to powiedziała Masłowska, nie zaśniesz nad klawiaturą.
Ja, chociaż to wszystko wiem, i tak czasem zasypiam. I wtedy rzucam tekst w cholerę, bo co się będę męczyć, świat sobie doskonale poradzi bez mojej wspaniałej twórczości.

A zdarza się niekiedy, że po jakimś czasie odkrywam w takim porzuconym, starym tekście nowy haczyk i wtedy do niego wracam. Większości moich haczyków odbiorcy potem w ogóle nie widzą. One są tylko dla mnie - to moje własne zagadki i zabawy klockami - bez nich nic bym nie napisała, bo by mi się nie chciało. I tak mi się rzadko chce.
