Bez tytułu

1
Jeszcze nie ma tytułu. Co powiecie?

„Muszelka, rozgwiazda, muszelka, kamyk”, szepce jakąś swoją wyliczankę Basia, wręczając mi prezent. Kocha babcię szczerą miłością sześcioletniej wnuczki.
- Gdzie postawić? – pyta rzeczowo Jacek. Mój największy sukces, zdrowy syn. Nie było łatwo, po wojnie długo chorowałam.
Oglądam. „Świeca zapachowa kwadrat”, rękodzieło artystyczne. Żółta sześcienna kostka dobrze leży w ręku, jeszcze lepiej będzie na półeczce w łazience. Komplecik z mydelniczką pełną zatopionych roślin i muszelek.
Patrzę z podziwem. Ktoś wpadł na pomysł, ktoś zrobił. Pamiątka z wakacji nad morzem, pamiętali, czuję wzruszenie.
Muszelka, rozgwiazda, muszelka, kamyk... Pocieram palcami wyblakłe numery na przedramieniu.
Muszelka, rozgwiazda, muszelka, kamyk. Małe trupki rozjaśnią nam życie.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Re: Bez tytułu

2
Brzmi to tak, jakby w tych czterech słowach mówionych przez wnuczkę była zaklęta jakaś zagadka. Ale nie udało mi się jej rozwiązać. Jeśli potwierdzisz, że ma to drugie dno, to jeszcze pomyślę.

Oj, naprawdę nie mam zaplecza, by oceniać pisarza! Tym bardziej, że stylistycznie jest bardzo dobrze, a w tak krótkim urywku zostało zawarte dużo z życia i przeszłości starszej kobiety. I lubię ją, chociaż nie znam imienia.
Mój największy sukces, zdrowy syn. Nie było łatwo, po wojnie długo chorowałam.
Do takiego tonu automatycznie pasuje mi "nie było łatwo go spłodzić", nie urodzić :D. Bardzo ojcowskie podejście. Czy kobieta nazwałaby syna "sukcesem"? Raczej odniosłaby się do miłości, ukochany syn, jedyny, wyczekany.
pamiętali, czuję wzruszenie.
Nie jestem pewna, czy taki opis własnej emocji pasuje, czy lepiej pokazać to bardziej bezpośrednio. Ale tu się nie upieram.

Zastanawia mnie przesłanie. Chodzi o jej zmarłe w czasie wojny dzieci? Czy o to, co przeszła w obozie?

Ciekawy tekst.

3
To jest bardzo mocny tekst. Jak skończyłam czytać - zamknęłam oczy. Dociera do mnie gdzieś poza słowami. Nic wiecej nie umiem napisać. Zwłaszcza mądrego.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

4
Przepraszam, Romek, że tak:

SB:

Natasza :[/b] Galla, zwróciłaś uwagę na konteksty wyliczanek?
Przyjmuję, że Romek całkowicie panuje nad kazdnym słowem

Galla:
Myślę o kontekście, mam różne skojarzenia, muszelki-rozgwiazdy-kamyki najpierw leżą na plaży, potem są zatopione w świeczce... czy to (również) te trupki, które oświetlają? Ale numer na ramieniu kojarzy mi się tylko z obozem i nie potrafię powiązać całości.
Galla : chyba, że babcia była w obozie Stutthof, blisko plaży, gdzie rodzina jeździ teraz na wakacje :/

Natasza : więc - najpierw cytat, mowa niezależna - mała Basia (motyw dziecka) bawi się swoją wyliczanką - Basia szepcze --- wręczając (szepce do babci? to ich tajna mowa). Bohaterka mówi o sobie w trzeciej osobie - jakby patrzyła na siebie sponad siebie. rozwidla mnie "jakaś swoją" - gubi? :/
Tu jest ekspozycja: pojawia się ONA (dorosłe dziecko z kacetu)

Galla : hmm

Natasza : kolejne: potem mam: wielokropek, urwanie wyliczanki ... (znika, pojawia się numer wyblakły numer-stygmat przerwanego dzieciństwa
Muszelka, rozgwiazda, muszelka, kamyk... jak selekcja - muszelki nie wygrały w wyliczance o życie. Rozgwiazdy i kamyki miały szczęście
potem jest
Muszelka, rozgwiazda, muszelka, kamyk. Z kropką. Z kropka jest ważna.
I pojawia się kompletnie niezrozumiała(pozornie), turpistyczna puenta

Galla : Powinnaś przenieść to do komentarza. A ja lepiej potrafię grzebać w ziemi, niż w tekstach :) Ale czemu akurat muszelki nie wygrały? Teraz wszystkie są zatopione w świeczce.

Natasza : To jest samotność niewyobrażalnego przeżycia babci - jej doknięta koszmarem pamięć
Galla, - odliczali tak bo dzieci nie umiały liczyć

Galla : Dla mnie ta puenta jest właśnie w pewien sposób zrozumiała - "trupki" rozgwiazd i muszel zatopione w palącej się świeczce, życie babci, w której pamięci są te straszne wspomnienia

Natasza : kiedy były "muszelkami" szły do gazu

Galla : a, teraz rozumiem, co masz na myśli

Natasza : tak - tak podobnie to widzę .. sens świeczki i jej symbolikę

Galla : ale zastanawiam się też, czy słowa "Mój największy sukces, zdrowy syn. Nie było łatwo, po wojnie długo chorowałam" nie świadczą o tym, że babcia była już dorosła w obozie i to jej inne dzieci tam nie zginęły

Natasza :[/b] "- Gdzie postawić? – pyta rzeczowo Jacek. Mój największy sukces, zdrowy syn. Nie było łatwo, po wojnie długo chorowałam. " - tu jest kiks. nie podoba mi się :(
dlatego Romek nie ma tytułu - Brak tytułu nie jest dobrym znakiem (znaczy - będę redakcje)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Natasza ma rację. Ten kawałek o Jacku dziwnie odstaje i nie wpasowuje się w klimat.
Poza tym świetne, przenika głęboko, bardzo głęboko.

6
Romek, nie jestem złośliwa - ale za to bardzo ciekawa: Co autor miał na mysli pisząc ten kawałek?
Nie będe rozgadywać sie w "rozmowach o tekstach" = nie o dyskusje tu chodzi lecz o rozwidnienie mojego skołatanego tym tekstem mózgu. :roll:
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

8
Romek Pawlak pisze:Ktoś wpadł na pomysł, ktoś zrobił.
i
Romek Pawlak pisze:Małe trupki rozjaśnią nam życie.
można by to interpretować jako odniesienie do przemysłowego wykorzystywania ciał;
tłuszczem z dużych trupków się umyjemy (choć mydło to słabo pieniło się),
na wypchanych warkoczami materacach wyśpimy się,

i tak jak wpleciono trupki w parafinę, tak wcześniej opracowano sytem logistyczny, w którym ofiara służy również po śmierci

9
Myślę, że nazwę tego drabelka "Mydelniczka". Tytuł nie musi być wcale oczywisty w pierwszym skojarzeniu :)

Poprawiony tekst:

„Muszelka, rozgwiazda, muszelka, kamyk”, szepce swoją wyliczankę Basia, wręczając mi prezent, pamiątkę z wakacji. Kocha babcię szczerą miłością sześcioletniej wnuczki.
- Gdzie postawić? – pyta rzeczowo Jacek, mój największy sukces, zdrowy syn. Nie było łatwo go urodzić, po wojnie długo chorowałam. Wychuchany, ale nie mięczak.
„Świeca zapachowa kwadrat”, rękodzieło artystyczne. Żółta sześcienna kostka pełną zatopionych rozgwiazd i muszelek dobrze leży w ręku. Jeszcze lepiej będzie się prezentować na półeczce w łazience, komplet z mydelniczką. Odkładam na miejsce.
Muszelka, rozgwiazda, muszelka, kamyk... Pocieram palcami wyblakłe numery na przedramieniu, powracają wspomnienia, ale udaję radość.
Muszelka, rozgwiazda, muszelka, kamyk. Małe trupki rozjaśnią nam życie.

Natomiast co autor miał na myśli? Ano, dlaczego nie, od czasu do czasu można to odsłonić, zatem odautorska wykładnia brzmi tak:

Narratorka to stara osoba, jako dziecko była w obozie koncentracyjnym (stąd numer). I mydło, luźne co prawda skojarzenie (mydelniczka jest pusta - ale jest pusta w tej chwili. W której ona jest już bezpieczna, a życie jakoś udane.
Ten syn jest sukcesem, bo obozowe dziewczynki, na których robiono czasem różne rzeczy, miały problem z zajściem w ciążę, urodzeniem zdrowego dziecka. Ona ma tego świadomość, a w tym chłodnym stwierdzeniu zawiera się też dramat, że musiała zapewne dużo przejść. Pobrzmiewa, przynajmniej w założeniu, jakieś echo trudnych rozmów, może lekarza? Może poronień?
Wyliczanka nawiązuje do wyliczanek, kto do gazu, kto żyje, ale jest liczeniem nie Niemców, tylko dzieci, raczej liczących z nadzieją, że na nie nie trafi, stąd prostsza forma. W drugiej warstwie jest też skojarzeniem z pewną grą: nożyczki, papier, kamień. Dlaczego nie trzy elementy, a cztery? Bo taki typ wyliczanki mi pasował, chociaż zastanawiałem się nad trójelementową.
Wreszcie: jak się to ma do współczesności. Tak, kiedy przynoszą jej w formie zbanalizowanego prezentu coś, co jest dowodem śmierci, uruchamia się cały łańcuch skojarzeń. Dla niej to nie banalny prezent: ona wie, jak wyglądało obozowe życie i po prostu mrozi ją każdy przejaw przemysłu śmierci, logistyczne podejście, etykiety... Produkcja po prostu. Jak w obozie. Maszyna działa. Nieżywy małż czy rozgwiazda stają się elementami do wykorzystania, przetworzenia.
Skądinąd, ona wpada w różne rejestry. To wynik powstrzymywanych emocji, bo cóż syn i wnuczka winne, że takie miała przeżycia w młodości. Dlatego dodałem jedno zdanie wyjaśnienia na końcu.

Totalnie dziwny drabelek mi przyszedł do głowy. Ale w związku z obejrzeniem takiej właśnie świeczki, muszę przyznać. Życie...
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

10
Bingo. Ja tak mniej więcej rozumiałam.
I chyba się uprę, że
Romek Pawlak pisze:- Gdzie postawić? – pyta rzeczowo Jacek, mój największy sukces, zdrowy syn. Nie było łatwo go urodzić, po wojnie długo chorowałam. Wychuchany, ale nie mięczak.

to jest innej bajki - nie jest kobiece, jest MĘSKOOSOBOWE.

Aha - mięczak mnie rozwalił. (pasuje do muszelki i rozgwiazdy)

[ Dodano: Czw 27 Lut, 2014 ] gdzie mam wątpliwości - pokazałam. I wyliczanka - rewelacyjny motyw
o! czy czułeś, ze dramaturgia jest w... znakach interpunkcyjnych? Że tam się naprawdę WSZYSTKO dzieje? Słowa prowadzą do sensu kropki, wielokropka, cudzysłowu?
(ale nie ma tej "magii" w partii o synu)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
Dla mnie kropki, wielokropki, przecinki i reszta zwierzyńca także stanowią środek ekspresji. Tak, to było świadome.

Aha, ważna uwaga. Wiesz, moja babcia siedziała w obozie, trochę relacji znam z pierwszej ręki. Między innymi tę twardość w pewnych sytuacjach, zamiast stereotypicznej kobiecej miękkości. Zresztą o tym też mówi literatura obozowa. Więc i masz rację, i nie masz, moim zdaniem :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

12
Chylę czoła przed Nataszą, że zgadła o co chodzi z wyliczanką.
I przed twórcą stu słów, w których zawarty został... ogrom życia, a nawet wielu żyć. Co za sztuka! :)

Nie wpadłabym na właściwe znaczenie wyliczanki, przyznaję się bez bicia :D. Może dlatego, że wątpiłam, czy każdemu ze słów (także wspomnianej mydelniczce) można nadać aż tak głębokie znaczenie. Teraz tytuł delikatnie naprowadza na właściwą drogę. Ale pewnie bez wspomagania znowu bym całości nie złapała.

Wiele się tu można nauczyć :)

13
Drabelek jest świetną szkołą lapidarnego pisania. Myślę, że to, czego się tu nauczę, wykorzystam w dłuższych formach.

A propos, Gallo, ja wcale nie wiem, czy te moje założenia są czytelne, obawiam się właśnie, że autor sobie powymyślał, nakombinował, a czytelnik pyta: Ale o co chodzi? :)
Z tego względu jest to dla mnie bardzo pouczające. Bo przy drabelku mniej się dyskutuje o poprawności języka, w stu słowach ciężko zrobić kilkanaście błędów językowych, za to proporcjonalnie dużo więcej dyskutuje się o realizacji idei, przesłania - i sposobach jej wprowadzenia w życie.
A że do dyspozycji jest tylko sto słów, tym zabawa ciekawsza :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

14
Trochę mnie choroba przygniotła i mam problemy z dotarciem do klawiatury: ale ja wywołałam autora do tablicy, więc krótko. Nie mogłam załapać z tą wyliczanką = jakoś mi z nią sens uciekał. Jednak teraz po wyjaśnieniach rozumiem.
Co do syna jest on jak najbardziej we własciwym miejscu - nawiązuje do numeru i do nowego życia.
Jednak to okreslenie:
Wychuchany, ale nie mięczak.
zgrzyta.
Ja mam swoją osobistą interpretacje - ale zachowam ją dla siebie. :idea: Dzieki Romku.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

15
szortal.com/node/4541

czujemy się jak rodzice chrzestni :)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”