Mam ostatno wielki deficyt czasu, ale wielkie szczęście mnie ogarnia, więc postanowiłam się nim podzielić. Dawno, dawno temu, w styczniu, przed Wery, wysłałam swoja książkę do wydawnictwa. Pierwszych kilka stron i streszczenie. Po kilku tygodniach poprosili o resztę.
Wczoraj otrzymałam maila, że książka sprawiła recenzentom wielki problem. (huurrra, ciesze sioę, bo to obojętność zabija, a nie problemy

) Napisali że pisze z niesamowita lekkośćia, że powieść wciąga od pierwszego akapitu, główna bohaterka jest dobrze skonstruowana i wiarygodna. Że drzemie we mnie niesamowity potencjał. Na chwilę obecną powieść wymaga zbyt wielu poprawek (o czym doskonale wiem) ale chcieliby zobaczyć wersję bardziej dopracowaną, bo to, że teraz mówią "nie" nie oznacza, że tak będzie po poprawkach. Tak więc jestem mega zmotywowana do pracy.
Od miesiąca mam dwa Jelonki, które czytaja i wnoszą cenne uwagi do tego, co już poprawiłam. Wczoraj ustaliliśmy kolegialnie, że przydałaby się jakaś karczemna awantura, bo Alex i Uriel jeszcze nie dali sobie po mordzie, a chyba powinni. Także, do pracy, ima, do pracy

Dzięki, Wery
