Latest post of the previous page:
Ja myślę, że traktujesz literaturę jak formę sztuki popularnej, zamiast wyższej.sylwia pisze:Co Wy o tym myślicie?
A mi się wydawało, że w pierwszej kolejności autorzy sprzedają książkę wydawcy nie czytelnikom. Twój koń może być silny i wytrzymały, co z tego, skoro gdy chcesz go sprzedać, wygląda jakby właśnie przebył ucho igielne bez kropli wody?sylwia pisze:Pisząc ten tekst, pewnie narażę się na ostrą krytykę, ale co mi tam. Padają pytania o interpunkcję, narrację i szyk wyrazów w zdaniu. Ja się pytam kogo to obchodzi? Czy nie po to w wydawnictwach siedzą odpowiedni ludzie, żeby korygować nasz tekst? Jako czytelnika, interesuje mnie fabuła. Książka ma mnie wciągnąć bez reszty. Chcę przeżyć coś fajnego. Identyfikować się z bohaterem. Wzruszać, bać, a czasami być zmuszoną do przemyśleń. Nie chcę rozkładać zdania na czynniki pierwsze, żeby go zrozumieć, bo autor cierpi na swoisty przerost formy nad treścią. Może ze mnie prosta baba. Może.
Co Wy o tym myślicie?
Widzisz, to jest tak: żeby umieć biegać i osiągać dobre wyniki na zawodach sportowych, to najpierw trzeba nauczyć się chodzić, do czego pierwszym etapem jest tzw "raczkowanie" w baaardzo młodym wieku. A Ty chcesz zająć się tylko bieganiem i to pewnie na olimpiadzie, lekceważąc tak prozaiczną czynność jak chodzenie. Bo to dobre dla plebsu.sylwia pisze: Padają pytania o interpunkcję, narrację i szyk wyrazów w zdaniu. Ja się pytam kogo to obchodzi? Czy nie po to w wydawnictwach siedzą odpowiedni ludzie, żeby korygować nasz tekst? Jako czytelnika, interesuje mnie fabuła. Książka ma mnie wciągnąć bez reszty. Chcę przeżyć coś fajnego. Identyfikować się z bohaterem. Wzruszać, bać, a czasami być zmuszoną do przemyśleń. Nie chcę rozkładać zdania na czynniki pierwsze, żeby go zrozumieć, bo autor cierpi na swoisty przerost formy nad treścią.
Co Wy o tym myślicie?
Jednak nawet bardzo utalentowany pisarz musi przestrzegać zasad, bo bez nich zapis będzie kulawy. Znaczy będzie szwankował na najbardziej podstawowym poziomie, poziomie komunikacji. Mnie brak znajomości tych zasad ( a raczej problemy z ich stosowaniem) kosztował przynajmniej dziesięć lat pauzowania ( byłem dysgrafo, dysorto i czort wie co tam jeszcze, bo w tamtych czasach nie diagnozowano tego).sylwia pisze:To oczywiste. Do tego właśnie zmierzam. Bycia poczytnym pisarzem nie da się nauczyć, ale bardzo poprawnie piszącym pismakiem i owszem. Tylko nie o taki efekt, chyba na wszystkim chodzi...
Wyciągnęłaś absurdalny wniosek, w żadnej mierze nie zawarty w mojej wypowiedzi.sylwia pisze:Z tego co napisałeś, nikt, kto nie jest co najmniej filologiem nie powinien zabierać się za pisanie.