16

Latest post of the previous page:

Wydaje mi się, że dyskusja o metodzie pisania (z planem czy bez) jest bezprzedmiotowa i czysto teoretyczna.

Ważny jest tutaj tekst. Bez zobaczenia całości tekstu trudno wyrokować, czy w tym konkretnym wypadku metoda "bezplanowa" przyniosła zadowalający efekt.

Wzajemne uszczypliwości nie rozwiążą tego problemu, podobnie jak powoływanie się na Kinga, bo On zapewne myśli powieściami i plan przy Jego wprawie niespecjalnie jest mu potrzebny. Ale... King ZAWSZE ma plan swoich powieści, choć czasami zawiera się on w jednym zdaniu ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

17
gieferg pisze:
Oddzielmy, proszę, pisanie scenariuszy od tworzenia literatury - tu nie ma żadnego przełożenia
A ja właśnie widzę, że jest przełożęnie, bo jedno i drugie piszę w podobny sposób. Stąd ten temat. Nie zgadzasz się, ok, ale w takim razie uzasadnij.
Nie mam czasu, ani ochoty kruszyć kopii, ale próbowałem jednego i drugiego. Znaczy za pieniądze, nie hobbystycznie. I widzę różnice. Pisanie scenariusza i tekstu literackiego to dwie różne sprawy, choć oczywiście są i pewne podobieństwa. Generalnie rzecz biorąc scenariusz jest dużo bardziej "prymitywny", bo przedstawiamy w nim tylko to co widać. Prowadzona kamerą narracja jest mniej skomplikowana niż ta literacka. Z drugiej strony w scenariuszu trudniej zawrzeć np. portret psychologiczny postaci. I zarówno w tekście literackim jak i scenariuszu, potrzebny jest plan. Choćby ogólny. Inaczej pogubimy wątki i nikt nie kupi ani naszego tekstu, ani scenariusza. Różnica jakościowa miedzy tekstem pisanym według nawet bardzo ogólnego planu, a takim, gdzie idziemy całkiem na żywioł, jest znacząca. Sam także zaczynałem od pisania bezplanowego i nawet nieźle mi to wychodziło, tyle, że po pewnym czasie przestało wystarczać: poprzeczka stawiana debiutantowi jest sporo niższa niż ta, jaką musi przeskoczyć zawodowiec. Najlepiej po prostu spróbować. Piszesz bezplanowo? Spróbuj zrobić to z planem. A dopiero potem oceniaj co lepsze.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

18
gieferg pisze:
Więc bardzo współczuję
A serio - czego i dlaczego współczujesz, bo nie rozumiem.
Stary, przecież sam napisałeś w temacie "skrzywienie". Mnie chodzi bardziej o bagaż kulturowy, który niesiemy. Dlatego uważam, że przenoszenie przyzwyczajeń nabytych podczas pisania scenariuszy gier fabularnych do książek nie da dobrego efektu. Jest np dużo książek opartych na grach/filmach - czy znasz przynajmniej jednego z ich twórców, który wyszedł poza niszę fanów danego universum? Ja nie, chociaż szczerze, nie interesowałem się tym zbytnio.
gieferg pisze: Nie wiem też dlaczego miałbym się odzwyczajać od czegoś z czym jest mi dobrze.
Ponieważ chcąc pisać książki, musisz nabrać nowych. To co masz, będzie Cię ograniczać - w literaturze musisz przedstawić historię, nie opisać. I znów zapytam: znasz jakąś dobrą, wartościową książkę na podstawie gry RPG?
I żeby daleko nie szukać analogii: C.Harasimowicz napisał dużo świetnych scenariuszy (300 mil do nieba, Bandyta), natomiast jego książka (Victoria) wypadła, delikatnie mówiąc, nieszczególnie.
gieferg pisze:
Oddzielmy, proszę, pisanie scenariuszy od tworzenia literatury - tu nie ma żadnego przełożenia
A ja właśnie widzę, że jest przełożęnie, bo jedno i drugie piszę w podobny sposób. Stąd ten temat. Nie zgadzasz się, ok, ale w takim razie uzasadnij.
Nie pisze się podobnie, tylko zupełnie inaczej. I czy na pewno mówimy o scenariuszu?. Mnie to bardziej pasuje do scenopisu, co z literaturą ma również niewiele wspólnego. Zwróć uwagę, że podobnie wypowiadają się autor, wydawca i ja - amator.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

19
Jest np dużo książek opartych na grach/filmach - czy znasz przynajmniej jednego z ich twórców, który wyszedł poza niszę fanów danego universum?
Bez związku z tematem.
To co masz, będzie Cię ograniczać - w literaturze musisz przedstawić historię, nie opisać. I znów zapytam: znasz jakąś dobrą, wartościową książkę na podstawie gry RPG?
j/w.

Co ma wspólnego pisanie "na podstawie gry", czy tam dla fanów jakiegoś uniwersum (skoro piszę w swoim własnym o którym nikt poza mną nigdy nie słyszał) z pisaniem bez uprzedniego opracowania całego planu wydarzeń od początku do końca, co jest właśnie rzeczą typową dla przygotowania kolejnych scenariuszy pod trwające powiedzmy piętnaście sesji kampanię RPG (no chyba że mamy do czynienia z MG prowadzącym liniowo jak po sznurku bez względu na to, co by bohaterowie-gracze zrobili).
Mnie to bardziej pasuje do scenopisu, co z literaturą ma również niewiele wspólnego.
W środowiskach RPGowych funkcjonuje pojęcie scenariusz.
Ile ma wspólnego z literaturą jest w tym momencie mało istotne.
Nie pisze się podobnie, tylko zupełnie inaczej.

Oczywiście, że pisze się INACZEJ kapitanie Oczywista Oczywistość.

Wskazałem na JEDNO podobieństwo, mianowicie - prowadzę kampanię RPG na 15 sesji to nie planuję 15 sesji, tylko ze dwie, trzy mając jakieś tam pomysły a przyszłość, ale żeby sprawdzić co będzie na sesji nr 4 i 5, muszę się najpierw przekonać jak się skończyła sesja nr 3 i może się okazać, że sesja nr 4 to będzie całkowicie coś innego niż mi się wydawało po rozegraniu sesji nr 1 i 2.
Przenieś sobie to teraz na sposób pisania kolejnych rozdziałów w książce.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/

20
To ja znowu wrócę do Kinga i tego co powiedział. Pisanie książki i scenariusza filmowego to kompletnie dwie różne bajki. King sobie z tym w ogóle nie poradził i stwierdził to otwarcie. Co więcej facet powiedział, że scenariusze filmowe piszę się schematami i jeśli się już wypracuje ta formę, to może to stworzyć człowiek, którzy nie potrafi dobrze sklecić zdania.

22
gieferg pisze:Wskazałem na JEDNO podobieństwo, mianowicie - prowadzę kampanię RPG na 15 sesji to nie planuję 15 sesji, tylko ze dwie, trzy mając jakieś tam pomysły a przyszłość, ale żeby sprawdzić co będzie na sesji nr 4 i 5, muszę się najpierw przekonać jak się skończyła sesja nr 3 i może się okazać, że sesja nr 4 to będzie całkowicie coś innego niż mi się wydawało po rozegraniu sesji nr 1 i 2.
Przenieś sobie to teraz na sposób pisania kolejnych rozdziałów w książce.
Właściwe tu pokazałeś jedna z największych różnic pomiędzy budowaniem kolejnych scenariuszy do kampanii RPG a pisaniem książki. W książce wszystko zależy od ciebie i to ty powinieneś wiedzieć co chcesz napisać i dlaczego. Nie musisz mieć rozpisanej sceny po scenie ale plan ogólny głównych punktów i zwrotów akcji. Przystępując do pisania powinieneś wiedzieć jak się skończy twoja książka i dlaczego właśnie tak.
Z planu ogólnego możesz potem budować plany szczegółowe poszczególnych scen i wydarzeń. I najważniejsze przystępując do pisania z planem nie oznacza, że nie możesz w czasie pisania zmienić zdania i zakończyć książki inaczej.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

24
tak bardzo przypominasz mi mojego brata
Niemożliwe. Jestem jedyny w swoim rodzaju ;)
A w czym, jeśli można spytać?
Gieferg pisze:Przystępując do pisania powinieneś wiedzieć jak się skończy twoja książka i dlaczego właśnie tak.
Nie widzę takiej konieczności. Ba, ja nie chcę wiedzieć jak się skończy zaczynając pisać.

Przystępując do pisania, miałem kilka głównych postaci i wiedziałem o czym będzie pierwszy rozdział, oraz że później pojawią się dwa konkretne wątki, a całe pisanie szło na tej samej zasadzie co pisanie kampanii RPG. W ogóle nie wyobrażam sobie, że mógłbym to robić inaczej. Nawet gdybym przygotował na początku plan całości, podejrzewam że a końcu nie miał by on ostatecznie za wiele wspólnego z efektem końcowym. Więc po co?

Co do planów rozdziałów - dopiero przy szóstym (nad którym obecnie siedzę) pojawiła się potrzeba spisania scen, które się mają pojawić, żeby je poukładać w sensownej kolejności (dużo postaci robi różne rzeczy w mniej więcej tym samym czasie, na przestrzeni kilku dni i bez tego mogłoby się pomieszać).
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/

25
gieferg pisze:Nie widzę ku temu powodów.

Przystępując do pisania, miałem kilka głównych postaci i wiedziałem o czym będzie pierwszy rozdział, oraz że później pojawią się dwa konkretne wątki, a całe pisanie szło na tej samej zasadzie co pisanie kampanii RPG. W ogóle nie wyobrażam sobie, że mógłbym to robić inaczej. Nawet gdybym przygotował na początku plan całości, podejrzewam że a końcu nie miał by on ostatecznie za wiele wspólnego z efektem końcowym. Więc po co?
Jeżeli nie wiesz co chcesz w książce przedstawić to dlaczego sądzisz, że ja to będę chciał czytać? Książki to nie są RPG-i. Tutaj w zależności co chcesz napisać dobierasz odpowiednie środki stylistyczne i inne konkretne środki językowe.

W sumie rozumiem już twoje pytanie o śmierć bohatera. U ciebie bohaterowie płyną sobie przez "książkę" w książce bohaterowie i ich zachowania i zdarzenia z nimi związane są skorelowane z tym co chcesz w książce przedstawić.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

26
Jeżeli nie wiesz co chcesz w książce przedstawić to dlaczego sądzisz, że ja to będę chciał czytać?
Dlaczego sądzisz, że ja sądzę, że akurat ty będziesz chciał to czytać?
w książce bohaterowie i ich zachowania i zdarzenia z nimi związane są skorelowane z tym co chcesz w książce przedstawić.
To jedno z dziesięciu przykazań? Prawd wiary?

Jak ktoś kręci kilkusezonowy serial przez kilka lat (nie mówię tu o ekranizacjach i rzeczach typowo epizodycznych) to też twoim zdaniem musi mieć od początku zaplanowane zakończenie?
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/

27
gieferg pisze:Jak ktoś kręci kilkusezonowy serial przez kilka lat (nie mówię tu o ekranizacjach i rzeczach typowo epizodycznych) to też twoim zdaniem musi mieć od początku zaplanowane zakończenie?
A wiesz dlaczego "Babilon 5" jest tak dobrym serialem?
gieferg pisze:To jedno z dziesięciu przykazań? Prawd wiary?
Wrzuciłeś tutaj tekst, pomijam że opisy walki jednoznacznie przedstawiają cię jako RPG-owca, to powiedz mi dlaczego go napisałeś?
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

28
A wiesz dlaczego "Babilon 5" jest tak dobrym serialem?
Nie wiem. Nie znam. Choć zważywszy na kontekst wypowiedzi trudno się nie domyślać.

Jeszcze pozostając przy filmie/telewizji:
George Lucas dopiero po New Hope ustalił kim jest Vader, a dopiero po TESB ustalił kim jest Leia. Całość mu nawet nieźle wyszła ;)
Wrzuciłeś tutaj tekst, pomijam że opisy walki jednoznacznie przedstawiają cię jako RPG-owca, to powiedz mi dlaczego go napisałeś?
O, to ktoś doczytał nawet do opisów walki :)

Pięcioletni tekst z czasów gdy się tym jeszcze zajmowałem (choć już tylko internetowo), co do opisów walki - oczywiście, widzę to teraz jak na dłoni, szczególnie że w tym tekście jest tego trochę za dużo. Dlaczego go napisałem - był to jeden z trzech pierwszych rozdziałów czegoś co miało być powieścią, którego zadaniem było przedstawienie jednej z głównych postaci, oraz nawiązanie do sytuacji w kraju, w którym toczyć się miała akcja. Skończyłem pięć rozdziałów i miałem nawet jakiś tam plan dotyczący zakończenia, ale po drodze stwierdziłem, że nie chce mi się spisywać dalej tego co sobie zaplanowałem.

Co w związku z tym?
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/

29
gieferg pisze:Jeszcze pozostając przy filmie/telewizji:
George Lucas dopiero po New Hope ustalił kim jest Vader, a dopiero po TESB ustalił kim jest Leia. Całość mu nawet nieźle wyszła ;)
Dlatego SW cierpią na chroniczny problem z ciągłością zdarzeń. Co nie znaczy, że Lucas pisząc scenariusz do SW nie wiedział co chce pokazać.
gieferg pisze:Pięcioletni tekst z czasów gdy się tym jeszcze zajmowałem (choć już tylko internetowo), co do opisów walki - oczywiście, widzę to teraz jak na dłoni, szczególnie że w tym tekście jest tego trochę za dużo. Dlaczego go napisałem - był to jeden z trzech pierwszych rozdziałów czegoś co miało być powieścią, którego zadaniem było przedstawienie jednej z głównych postaci, oraz nawiązanie do sytuacji w kraju, w którym toczyć się miała akcja. Skończyłem pięć rozdziałów i miałem nawet jakiś tam plan dotyczący zakończenia, ale po drodze stwierdziłem, że nie chce mi się spisywać dalej tego co sobie zaplanowałem.


Po pierwsze wrzucanie czegoś sprzed 5 lat nie jest dobrym pomysłem na naukę. Dwa bo to jest scena, miałeś w głowie kilka kolejnych scen a potem kolejne sceny nie chciały się już układać. Sceny w książce są podporządkowane głównemu przesłaniu. To są właśnie momenty gdzie pokazujesz dlaczego w finale bohater podejmuje taka a nie inna decyzję.

[ Dodano: Pon 12 Maj, 2014 ]
gieferg pisze:O, to ktoś doczytał nawet do opisów walki :)
Nie, przewijając tekst wyłapuje automatycznie takie sceny.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

30
Po pierwsze wrzucanie czegoś sprzed 5 lat nie jest dobrym pomysłem na naukę.
Jest.
Pewne problemy, które tam wskazano nadal występują, bo przez te pięć lat jednak za mało było praktyki. Poza tym poza starymi tekstami mam tylko to co piszę teraz, a czego póki co nie zamierzam nigdzie wrzucać (bo najpierw chcę skończyć i zrobić jakąkolwiek korektę).
Dwa bo to jest scena, miałeś w głowie kilka kolejnych scen a potem kolejne sceny nie chciały się już układać.
Nie w tym rzecz. Po prostu zająłem się innymi rzeczami (w tym wypadku były to filmowe fanedity) i odechciało mi się pisać (nie tylko tego, czegokolwiek), potem się okazało że po dłuższej przerwie tym bardziej nie mam ochoty tego kontynuować.
Sceny w książce są podporządkowane głównemu przesłaniu. To są właśnie momenty gdzie pokazujesz dlaczego w finale bohater podejmuje taka a nie inna decyzję.
Nie skupiam się tak bardzo na jednej postaci, by związane z nią przesłanie miało robić za motyw przewodni całości.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”