dzienniki anonima [miniatura]

1
Uwaga na wulgaryzmy. Życzę miłej lektury.

...Przez wtłaczanie nam rzeczy, na które nie mamy ochoty, nigdy nas nie interesowały i na które nigdy nie będziemy mieli czasu doszedł do wniosku, że przestaję odczuwać cokolwiek. Zauważył u siebie stępienie wszystkich zmysłów. Przestał wsłuchiwać się w muzykę, zwracać uwagę na szczegóły, przestał smakować jedzenie.
Potrafił ugotować sobie obiad. Wiedział, że wszystkie składniki i przyprawy dają finalnie orkiestrę smaków, poruszają kubki smakowe. Wpływają na nas...ale tak na prawdę gówno tam czuł. Zmęczyło go to wszystko.
Ta cała walka o samego siebie, kiedy wszyscy dookoła próbują przeciągnąć Cię na swoją stronę. Kiedy męczy Cię nie samo oglądanie, ale unikanie telewizji. To kłamliwie pouczanie coraz większej grupy osób. Dawanie rad, aby wylogować się do życia, nie spędzać tyle czasu przed facebookiem i wszystkim innym, bo w realnym życiu wszystko się może zdarzyć. „...Jasne kurwa, że wszystko się może zdarzyć”. To jest oczywiste, ktoś z IQ pomidora może mieć wątpliwości ale wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Ale mówi nam to osoba, która w swoich przekonaniach i poglądach jest jeszcze bardziej szara niż my. A poglądy? Zaczynają się ograniczać do dwóch. To ślepe wybieranie między prawicą a lewicą. Wielu ludzi nie zastanawiało się najwidoczniej nad tym, czy może się nam opłacić własne filtrowanie tego wszystkiego. Jeżeli ktoś powie nam kilka razy prawdę, nie oznacza to, że wszystko to, co powie dalej również jest prawdą. Wydaje się proste co nie? Tak na prawdę jest to cholernie trudne do przyswojenia.
Nikomu już nie zależy. Wszyscy czerpiemy tylko z zewnątrz. Jeśli chcemy coś ze sobą zrobić, trafiamy późnym wieczorem na zmontowany przez kogoś filmik próbujący nas zmotywować do życia. Jak to kurwa brzmi. Jeśli obejrzymy dobry film, to interpretujemy go w oparciu o opcję podane przez autora recenzji, do której sięgamy po seansie.
Wszystko nas niby omija. Pozornie mamy wszystko w dupie. A tak na prawdę wszystko to, co ma do nas dotrzeć, dociera i to tak, że aż wycieka to nam uszami i nosem. Problem w tym, że nie znamy ludzi którzy wybierają co ma do nas trafiać. Jakby oni posiadali na nas monopol. Zajrzyjmy wgłąb siebie, posiedźmy chwilę w spokoju, cokolwiek. Myśli zawsze przychodzą.
Jeśli chcemy coś zmienić, a efekt ma być solidny i długotrwały, należy zacząć od zera. Dlatego musimy zacząć od siebie.
~Doe
Ostatnio zmieniony wt 13 maja 2014, 19:35 przez Doe, łącznie zmieniany 1 raz.

4
Miniatura to też UTWÓR literacki.
A to jest notatka z dziennika-bloga. Jak to taktować?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Natasza, Traktuj to jak chcesz. Zależałoby mi bardziej na ocenie tego krótkiego tekstu niż poświęcaniu się takiej dyskusji.

6
ale pod jakim kątem? Języka? Poglądów?
Jako osobistą notatkę?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
Wybrałeś złą formę.
Dzienniki pisze się w pierwszej osobie liczby pojedynczej. U Ciebie zagadkowy narrator najpierw wypowiada się w liczbie mnogiej, a potem rozprawia o kimś trzecim, potem znowu wraca do "my"... Jak chcesz gadać z czytelnikiem, to odsłoń narratora (wyznanie, opowiedzenie o sobie), daj do zrozumienia, do kogo narrator przemawia i dopiero wtedy zacznij nadawać jakimś tam trzecim. Nie musisz sięgać po formę dziennika.
"...Przez wtłaczanie nam rzeczy, na które nie mamy ochoty, nigdy nas nie interesowały i na które nigdy nie będziemy mieli czasu doszedł do wniosku, że przestaję odczuwać cokolwiek.
Anonim nie wie, czy występuje w liczbie mnogiej czy pojedynczej. Całe zdanie jest koślawe, chcesz powiedzieć, że coś się stało przez wtłaczanie enigmatycznego czegoś i to coś na dodatek było sprzeczne z naszymi zainteresowaniami (czyt. rzeczy, które nas nie interesowały) i są rozbieżne z naszym chciejstwem (czyt. rzeczy, na które nie mamy ochoty). Chciałeś strasznie dużo powiedzieć, ale gramatycznie i składniowo nie wyszło.
Wiedział, że wszystkie składniki i przyprawy dają finalnie orkiestrę smaków, poruszają kubki smakowe. Wpływają na nas...ale tak na prawdę gówno tam czuł.
Narracja sucha jak pieprz, ciąg czasowników i rzeczowników przeplatany zaimkami czy łącznikami zdań. Poza tym albo się w kontekście zmysłów albo się wie i czuje, albo nie wie i nie czuje. Opcja pośrednia nie istnieje... Synonim kupy na chwilę ożywia tekst, ale ewidentnie w charakterze miernego środka reanimacyjnego.
Jeśli obejrzymy dobry film, to interpretujemy go w oparciu o opcję podane przez autora recenzji, do której sięgamy po seansie.
Logicznie porąbane. Jeśli dopiero po seansie sięgamy do recenzji, to nie oceniamy w oparciu o słowa recenzenta. Nasze opinie są co najwyżej przypadkowo zbieżne z sądami zawartymi w recenzji.

Z interpunkcją też nie tęgo.
ie znamy ludzi, którzy wybierają, co ma do
Np. w powyższym zdaniu przecinków brakuje w dwóch miejscach.
wątpliwości, ale wszyscy
Tu brakuje w jednym miejscu.

W puencie jest zawarty jakiś dowcip, coś w stylu: "mamy zacząć od siebie, bo jesteśmy zerami". Ale wykonanie kiepskie, wręcz irytujące. Nie podobało się.

8
Humanozerca, Nie spodziewałem się pozytywnych opinii. Zresztą widać, że jestem ledwie co początkującym. Zastanawiałem się czy dodawać takie początkowe wypociny, ale opłacało się chociażby dla samej krytyki. Chciałem coś wyrazić, lecz nie było to odpowiednio spójne i mogło się nie podobać. Zapamiętam powyższe wskazówki. Pozdrawiam
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”