31

Latest post of the previous page:

O! Przypomniała mi się dobra ilustracja tego, o co mi chodzi, tylko w drugą stronę. :)

Bridget Jones pewnego razu umówiła się z jakimś młodziakiem, żeby zadać szyku na imprezie. No i na imprezie było wszystko pięknie, ale potem w taksówce (chyba to było w taksówce?) młodziak się do niej tuli, dotyka jej brzucha i mówi: Mmmm, jesteś tu taka mięciutka!

Chodzi o takie słowa, które załamią faceta podobnie, jak ten niefortunny komplement załamał Bridget.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

32
Coś jak:
Kochanie, Twój brat jest gorszy w łóżku. Całuski.
Czy jakoś tak...
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

33
Tak, ale na poważnie. Czytelnik nie ma się z bohatera śmiać, tylko ma poczuć ten cios i zarazem deprecjację tego bólu, że to niby przecież nic takiego i nie powinno boleć.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

34
Skoro ma być niechcący - to niech ona opowiada anegdotkę, w jej mniemaniu (i obiektywnie też) śmieszną, w gronie rodziny czy bliskich przyjaciół, która przedstawia zachowanie tego jej partnera, jakąś zabawnąsytuację, a nie wie, że jest to coś na punkcie czego ma kompleksy. cośz czym czuje się niepewnie.

[ Dodano: Pon 16 Cze, 2014 ]
i czytelnik musi wiedzieć, że to akurat dla niego śmieszne nie jest - bo może dobrze się skończyło, ale kosztowało go sporo wysiłku itp. czyli czytelnik widzi, że oni mogąsięśmiać, ale zna ciemnąstronę i widzi, że bohaterowi z tym źle.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

35
Ja bym proponowała taką sytuację. Facet, który ogólnie nie gotuje, chce przygotować kolacje dla swojej kobiety. Przegląda przepisy, robi zakupy, gotuje, coś mu nie wychodzi, ale się nie poddaje, próbuje jeszcze raz. W końcu ma wszystko przygotowane i jest z siebie dumny. Laska wraca do domu. Facet chce jej zrobic niespodziankę proponując, że przygotuje jej coś do jedzenia, ale ona mówi, że miała ciężki dzień, jadła na mieście i teraz idzie prosto spać.
Everything happens for a reason

36
imadoki,
pomyśli, że baby są głupie
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

38
Gdy facet jest zadeklarowanym heterykiem i na dodatek homofobem: jesteś taki przystojny! z kimś mi się kojarzysz... już wiem, jesteś bardzo podobny do tego aktora który grał w Ptakach ciernistych krzewów! Jak on się nazywa??? (tu można wstawić nazwisko jakiegokolwiek faceta który pasuje do koncepcji)

:P
to jest wariant złośliwy i humorystyczny

Najbardziej w facetów uderzają porównania - jak to już było wspominane w tym wątku.
Zwłaszcza te w odniesieniu do eks-partnerów.
Np.:
Mój pierwszy mąż był idiotą, ale jedno mu trzeba przyznać - tańczył świetnie... ( w odniesieniu do obecnego faceta, który nie ma pojęcia jak śmigać po parkiecie)

no i jeszcze takie (w odniesieniu do faceta strugającego samca Alfa)
Kochanie, ja wiem, że ty byś w życiu muchy nie skrzywdził, mój ty pyszczku kochany, a takie masz miłe te pucusie (tu głaskamy i tarmosimy policzki)...

Wszystko (metoda) zależy od tego jaki to facet ma zostać sponiewierany :D
Inaczej traktuje się romantyka, buraka, dresa, prawiczka, lowelasa, biznesmena etc...

Uwaga :)
Komentarz ma charakter wyłącznie humorystyczny (nie miałam zamiaru nikogo urazić :P)

39
Tak naprawdę każde luźne hasło może sprawić przykrość, niestety. :evil:
To wszystko zależy od mężczyzny, jak bardzo jest wrażliwy i czy bierze do siebie to, co mówią inni. Ważne jest też kto ( czy ważna osoba dla niego) je wypowiada.


Miałam taką sytuację:
Wracam do domu, zmęczona, podirytowana, a w domu dziwny, niezidentyfikowany zapach.
- Co tak śmierdzi?
Mąż kleił model, taki papierowy samolot, na stole w salonie. Dla mnie okej, tak, to jego hobby. Otworzyłam okna i zajęłam się czymśtam innym.

Rok, podkreślam rok później w luźnej rozmowie o zainteresowaniach powiedziałam coś takiego:
- Kiedyś tak lubiłeś kleić papierowe modele, a już długi czas nie widziałam żebyś to robił. Znudziło ci się czy może brak czasu?

I wiecie, co on powiedział? :evil:

Że nie klei modeli, bo mi to śmierdzi!


Taka niewinna uwaga, wypowiedziana w podirytowaniu miała wpływ na cały rok jego zycia i hobby! Było mi przykro, że nie powiedział, nie zapytał tylko sam podjął bezsensowną decyzję, tak naprawdę nie wiem po co? Żebym, nie wiem bardziej go lubiła/kochała? :cry: Po prostu moja luźna opinia go dotknęła, a ja nie miałam nic złego na myśli. Nawet przez sekundę mi na myśl nie przyszło, że takie zapytanie sprawi mu przykrość.

Och, mężowie. ;D

40
Przypomniał mi się wątek z forum wizaż - o najgorszym komplemencie - ileż tam jest inspiracji...
Większość oczywiście w odniesieniu do kobiet - ale wiele z nich można bez problemów odwrócić :)

Jak słusznie zauważyła ancepa - wszystko zależy od stopnia wrażliwości mężczyzny i od tego kto wsadza szpilę.

Re: Co najgorszego może powiedzieć mężczyźnie kobieta?

41
Thana pisze:Podajcie mi, proszę, przykłady (ale takie nieoczywiste) zdań, które może powiedzieć kobieta mężczyźnie, żeby mu zrobić źle - podkopać mu pewność siebie, podłamać, wbić w glebę. Idealnie by było, gdyby ona sobie nie zdawała sprawy z tego, że rani, ale żeby jemu to zostało w pamięci. Muszę zgnębić psychicznie bohatera, ale tak, żeby to wyszło trochę niechcący, niewinnie, a nie że kobita to wredna żmija i z premedytacją go poniża. ;)
Hmm, posłużę się frazesem: "story of my life";). Jak chcesz, to napiszę później. Jutro egzamin, więc obecnie zakuwam:).

PS. jak widać;).

42
imadoki pisze:Ja bym proponowała taką sytuację. Facet, który ogólnie nie gotuje, chce przygotować kolacje dla swojej kobiety. Przegląda przepisy, robi zakupy, gotuje, coś mu nie wychodzi, ale się nie poddaje, próbuje jeszcze raz. W końcu ma wszystko przygotowane i jest z siebie dumny. Laska wraca do domu. Facet chce jej zrobic niespodziankę proponując, że przygotuje jej coś do jedzenia, ale ona mówi, że miała ciężki dzień, jadła na mieście i teraz idzie prosto spać.
Wtedy chłop pomyśli, że szkoda i że przykro. Gorzej, jak ona powie coś w stylu "co to za obrzydlistwo, nie wiem, skąd to zamówiłeś, ale to musi być najpodlejsza buda w mieście" :P
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

43
Thana płakała jak czytała

jeśli chodzi o fizyczność, to najprościej będzie wziąć najprostsze sprawy;
- topową sprawą jest łysienie, pojawia się ono wcześnie i dotyczy niemal każdego faceta, Bill Gates ubolewa, że globalnie na walkę z męskim łysieniem wydaje się wielokrotnie więcej niż na walkę z chorobami takimi jak malaria, to miliardowy biznes i dla wielu sprawa śmiertelnie poważna, więc: niech bohater od fryzjerki usłyszy: tu zostawiamy więcej, by zakryć zakola?
i po powrocie do domu to odkrycie wbije go w ziemię samo przez się (bo to koniec pewnej epoki), ale po jakimś czasie ochłonie i będzie szukał rozwiązania i stosował misterne zaczeski, rozpaczliwie zagospodarowywując to, co jeszcze zostało. (łysienie androgeniczne może zaczynać się w dowolnym wieku, nawet u nastolatków) więc niech sobie zaczesuje w niepewności: widzą to, czy nie widzą, czy Ona to widzi. A ona niech lubi pudelka i niech trafi akurat na artykuł i Ibiszu czy Majdanie, co sobie włosy przeszczepił i niech skomentuje głośno: co za patałach, ty się tym nie przejmujesz i za to cię podziwiamy z psiapsiółkami.
Albo w ogóle, niech go oświeci (nieświadomie) w tym momencie (bez fryzjerki i całej reszty)- będzie przylutowany do podłoża, będzie przyspawany do dna, będzie zdruzgothany

druga opcja- masa; dla odmiany zacznijmy od komplementu; komplementem najwyższej klasy jest: o! przybrałeś tu ostatnio (i wskazanie na biceps).
bonus track: jeśli twój facet coś ćwiczy, spontanicznie powiedz mu tak, a nie będzie ci przez to jadł z ręki, ale ze stóp.
każdy nastolatek chce być mężczyzną, chce stać się mężczyzną, a najwidoczniejszym tego przejawem jest właśnie masa (bo i za nią stoi siła, a więc awans w hierarchii itd., ale to już zupełnie inna kwestia).
więc aby przylutować bohatera, musisz uderzyć w ten deseń; np. niech on ogląda mecz, ona w tym czasie dzwoni do przyjaciółki i nadaje godzinę w drugim pokoju, niech on przechodząc po piwo do kuchni, usłyszy przypadkiem: mój na pewno nie koksuje, bo łazi na tę siłkę i dalej wygląda jak ałszwic.
zdruzgothany

są oczywiście tacy co nie łysieją i tacy, co są drobni i nic sobie z tego nie robią, ale w 92% to działa, więc śmiało możesz tego użyć,
oczywiście ilość kompleksów jest nieograniczona, ale mechanizm będzie zawsze ten sam, możesz wybierać i przebierać i skoro kreujesz niepewnego siebie bohatera, to wszystko będzie miało wystarczającą siłę, by go zglebować

44
Napiszę po prostu to, co mnie się ostatnio powiedziało:
Ja: Stań prosto.
On staje prosto pod drzwiami.
Ja: Mógłbyś być wyższy o jakieś 15 centymetrów.
On: Po co?
Ja: Byłbyś ładniejszy.
Nie chciałam powiedzieć, że jest mało przystojny, po prostu uważam, że dwumetrowce są najprzystojniejsi. Ot, wszystko, a jednak facet się dziwnie poczuł.

45
Smoke pisze:a najwidoczniejszym tego przejawem jest właśnie masa
No to ja jestem alfą stada zdecydowanie, ze swoim basiorem. Hue.

Smoke, ilekroć piszesz jakiegoś posta, muszę go czytać co najmniej kilka razy, żeby zrozumieć przesłanie. To żaden osobisty pojazd, może to tylko ja, ale nie dałoby się jakoś tego zredagować przed wysłaniem?
Smoke pisze:bo i za nią stoi siła, a więc awans w hierarchii itd.
Uderzałbym raczej w inne kategorie, bo siła fizyczna przestała być wyznacznikiem hierarchii poza środowiskami ulicznymi. A bohater jakoś nie wydaje mi się być Ultrasem.

Podsumowując to, co udało mi się tu znaleźć wartościowego, mężczyznę można dobić (niechcący) następującymi atakami:

Na sprawy od niego niezależne:
- Łysieje.
- Jest kruchej postury i nie jest w stanie przypakować.
- Ma małego (sic!, "W życiu nikt mi tak nie dogodził, udowodniłeś mi, że rozmiar się nie liczy" to jak czyste złoto i diamenty w formie sztyletu wbitego w żebro).
- Nie jest szczególnie bystry literacko ("Nie rozumiem, jak można nie umieć zinterpretować literatury Joyce'a", facet zerka do Ulissesa i polega na pierwszych stronach).

Na sprawy, nad którymi się napracował:
- Kuchnia ("Gdzieżeś te wymiociny zamówił" jako komentarz do rocznicowego obiadu, który przygotował).
- Hobby ("Wszędzie tylko ten klej i te modele, nie ma gdzie usiąść nawet.")
- Związek ("W ogóle nigdzie nie wychodzimy" po tygodniu ciężkiej harówki przy remoncie domu teściowej, gdy tydzień temu usłyszał "W ogóle mojej mamie nie pomagasz, nie lubisz jej, co ci zrobiła?" po tym, gdy zeźlił się na mamusię, bo cisnęła żeby pomóc jej przy domu wtedy, gdy on miał zarezerwowany stolik na kolację przy recitalu jej ukochanej, niszowej śpiewaczki.)

Na matkowanie, poprawianie i uszczypliwości:
- Kuchnia ("Świetnie że zrobiłeś obiad w rocznicę, ale ciemne grzyby do kurczaka zupełnie nie pasują.")
- Przy znajomych ("Kotku, aleś się uświńtuszył na buzi" i biere, i ślini tę chustkę, i mordę przemywa. A koledzy patrzą.)
- Przy znajomych 2 ("On i dobre wino? A gdzie, on najbardziej ucieszyłby się z whisky marki Tesco.")
- Podważając jego wiedzę ("Kotku jesteś pewny, że to pasek klinowy? Zadzwoń do Mirka i zapytaj czy przyjdzie rzucić okiem, dobrze?")

Może także zaatakować sam siebie:
- Na domysły (W knajpie z dziewczyną i koleżankami. Wychodzi do kibelka. One zaczynają sobie opowiadać obrzydliwe dowcipy, a kiedy on wraca, śmieją się do rozpuku. "Na pewno ze mnie, sniff".)
- Na męski pęd do rywalizacji (Ona ma lepsze zarobki. Albo lepszy samochód. Albo wyższy level w WoWie.)
- Nie bez powodu ("Znowu tak robisz! Rozmawialiśmy o tym, nie chcę takich zachowań", a on z bezsilnej wściekłości - bo chciałby walczyć, ale ona ma rację - w rozpacz.)



Ale najważniejsze jest to, że należy mu w ten sposób coś uzmysłowić - coś prawdziwego, coś z czym nie wygra. Jego cechę, naturę lub fakt prawdziwy, przynajmniej w jego mniemaniu. Faceci to bestie wredne jak ratlery i dopóki mogą, będą szczekać i kąsać po kostkach. Dopóki mogą. A jeżeli zrozumieją, że kobieta ma racje, zostaną dotknięci i upadną na duchu. Bo facet nie błądzi, nie myli się i wie dobrze.

[ Dodano: Śro 18 Cze, 2014 ]
Nie chciałam powiedzieć, że jest mało przystojny, po prostu uważam, że dwumetrowce są najprzystojniejsi. Ot, wszystko, a jednak facet się dziwnie poczuł.
Otóż to. Chciałaś :) i mężczyźni i kobiety mają to do siebie, że słyszą to, co chcą. Jeżeli nie są zupełnie pewni siebie, odbiorą to jako potwarz.

Zwłaszcza, że kiedy się jest w związku, to nawet jeśli dwumetrowce są najprzystojniejsi, partner powinien być w naszych oczach jeszcze przystojniejszy. A jeżeli nie w oczach, to na naszych ustach.

46
Ancepa, z tymi modelami bingo! To jest dokładnie to! Dziękuję ogromnie!
uncle.kat pisze: i mężczyźni i kobiety mają to do siebie, że słyszą to, co chcą. Jeżeli nie są zupełnie pewni siebie, odbiorą to jako potwarz.
Właśnie! Chodzi mi o to, żeby to było coś niewinnego, a resztę (której ona wcale nie miała na myśli) on sam sobie dopowie. Zakładam, że kochająca i jako tako empatyczna kobieta nie będzie się czepiała łysienia czy drobnej postury albo wypominała błędów w nieskończoność, bo wie, że to może sprawić przykrość. Ale niech ona niechcący kilka razy chlapnie coś, co w nim zostanie na długo (albo i na zawsze). Właśnie takie sytuacje jak lepiej poczekajmy z tym na mojego brata informatyka albo opowieść Ancepy o modelach i śmierdzącym kleju idealnie pasują.

Przypomniałam sobie jeszcze przy okazji własną historyjkę: kupiliśmy dodatkowy regał na książki, bo się nie mieściły i stosy zaczęły rosnąć na podłodze. I ja się napaliłam na układanie tych książek (to dla mnie dość miła czynność) aż tu nagle widzę, że mąż zaczął układać. No to mówię: Zostaw, ja chcę to sama zrobić. A on zrobił dziwną minę, pomilczał chwilę, po czym zapytał: A co ja mógłbym przy tym układaniu zrobić źle? Oczywiście nic. Czy on by poukładał, czy ja - byłoby dobrze. Ja w ogóle nie myślałam o efekcie, tylko o czynności - chciałam mieć uciechę z układania. I już miałam powiedzieć: A cóż tu niby można zrobić źle? Ale się ugryzłam w jęzor, bo nagle sobie uświadomiłam, z jaką myślą on zostanie, jeżeli ja tego nie wyjaśnię do końca. Jemu by zostało w głowie: Ona myśli, że ja zrobię źle nawet to, czego się nie da zrobić źle. A tak naprawdę, to ja w ogóle nie myślałam o dobrze/źle, tylko o tym, że mi zabiera zabawki, którymi ja akurat miałam chęć się pobawić. ;)

I tu widzę zaletę bezpośredniej komunikacji i gry w otwarte karty. On miał odwagę zapytać, przyjąć ewentualną krytykę (gdybym ja rzeczywiście uważała, że zrobi to źle) i dzięki temu ja mogłam wyjaśnić, że to nie tak. Gdyby nic nie powiedział, to ja bym nigdy nie wpadła na to, że on może tak pomyśleć.

Gdyby mąż Ancepy zapytał, czy ona chce, żeby przestał sklejać modele, to ona mogłaby powiedzieć: W żadnym wypadku, model rzecz święta, pośmierdzi i przestanie, jakoś to przeżyję, sklejaj! Ale on nic nie powiedział, tylko przestał. Bo faceci nie mówią, tylko robią. To jest męskie. I zazwyczaj OK. Ale czasem nie. On bez sensu spędził rok bez swojego hobby, a ona tego w ogóle nie zauważyła (więc mógł się jeszcze na dodatek poczuć niedoceniony: takie poświęcenie i zero reakcji!). A jej chodziło o wywietrzenie, a nie o zaprzestanie sklejania.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”