31

Latest post of the previous page:

oj staaaaary wątek odgrzano... No to jedziemy:

1) Nazywam się Andrzej Pilipiuk jestem pisarzem, żyję z pisania utrzymuję rodzinę, spłacam mieszkanie, bywam czasem za granicą, a w zeszłym roku to nawet dwie noce w zagranicznym hotelu z żoną spędziłem - takie ze mnie dziane panisko - a co! ;>

2) problem w tym że mam na rynki 28 książek i wypracowane przez 18 lat grono fanów... Zatem mój przypadek jest niemiarodajny. Jest kompletnie ni przypiął ni przyłatał dla kogoś kto wydał 3 książki.

3) Tendencja jest spadkowa - rynek książki przeżywa ostry kryzys - 7 lat temu gdy poprzednio pisałem w tym wątku można było być znacznie większym optymistą.

4) legalne e-booki to nadal towar niszowy. Idea że da się na tym cokolwiek zarobić to kompletne nieporozumienie. ja mam z tego obecnie kilka stówek miesięcznie - ale znowu weźcie poprawkę że jestem znany i że jest tego ponad 20 tytułów w ofercie.

33
Nie masz racji. Bez problemu wymieniłbym co najmniej kilkadziesiąt osób, które utrzymują się z pisania, a robiąc różne, jak je nazwałeś, chałturki, po prostu zwiększają swoje dochody. A znam niewielki wycinek środowiska literackiego.
Inna sprawa, że pojęcie "żyć z pisania" dosyć myląco rozdziela proces stukania w klawiaturę od reszty czynności, których nie mógłbyś wykonywać, nie mając owego książkowego dorobku, vide spotkania autorskie czy wykłady na uniwersytetach albo wręcz bycie profesorem literatury środkowoeuropejskiej gdzieś w USA :-) W moim pojęciu cała gama czynności okołoliterackich wchodzi w "życie z pisania".
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

34
Romek Pawlak pisze:Inna sprawa, że pojęcie "żyć z pisania" dosyć myląco rozdziela proces stukania w klawiaturę od reszty czynności
Oraz dosyć myląco rozdziela kwestię "życia z" od "koszenia hajsu na". Jak to Andrzej ujął - żyć się da. Auto spłacać, jeście kupić i pojechać do Pragi na weekend. Ale faktycznie - mieszkanie na Karaibach i prajwyt dżet to dość odległa perspektywa.

I na nic tłumaczenie, że "z czytelnictwem ciężko", moim zdaniem. Jasne, że ciężko. Ale jak się miast pisać podpytuje, czy da się z tego wyżyć - to się szuka szybkiego zarobku. A szybki zarobek to można mieć jako słup w praniu pieniędzy. Przepraszam, jako "Asystent dr jennifer Happiness w nowopowstałej kliniki farmaceutycznej. do pracy 8 godzin w tygodniu max, zarobki podstawa 5000 euro, musi mieć podstawową umiejętność korzystania z Internetu oraz bankowości elektronicznej".

35
Ale to jest całkiem osobna kwestia, skrzyżowanie kompleksów z nałykaniem się bzdurnych stereotypów. Bo zwykle o koszeniu hajsu myślą ci, którzy nie wiedzą, jak to wygląda w innych krajach. Ilu tam fajnych pisarzy, którzy zarabiają w Stanach rocznie 20-30 tysięcy dolarów, co jak na USA jest porażką, poniżej średniej płacy. Ilu pisarzy tzw. niezależnych (Amazon i reszta wirtualu) zarobiło na swoim pisaniu 500 lub mniej dolarów rocznie.
Po prostu pisanie bardzo rzadko prowadzi do zarobienia kokosów, niezależnie od miejsca na globusie, w którym się tę sałatę uprawia :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

36
Romek Pawlak pisze:20-30 tysięcy dolarów, co jak na USA jest porażką, poniżej średniej płacy
20-30 tysięcy lekko można uznać za próg ubóstwa, a nie poniżej średniej.
Romek Pawlak pisze:Po prostu pisanie bardzo rzadko prowadzi do zarobienia kokosów, niezależnie od miejsca na globusie, w którym się tę sałatę uprawia
Bo oprócz pisania trzeba robić SHOW :P jak muzycy. Powinny powstać literackie bojsbendy, BTV (Books TeleVision) z programami typu Odpicuj Moją Okładkę oraz youbook!

37
uncle.kat pisze:
Romek Pawlak pisze:20-30 tysięcy dolarów, co jak na USA jest porażką, poniżej średniej płacy
20-30 tysięcy lekko można uznać za próg ubóstwa, a nie poniżej średniej.
Robimy dryf, ale sorki, pociągnę go, bo nie siejmy jednak dezinformacji (to a propos stereotypów :D ). To są słabe zarobki. Jednak próg ubóstwa w USA to, o ile dobrze pamiętam, ciut poniżej 20 tysięcy. Czyli zarabiając 20-30, też możesz powiedzieć "żyć się da, ale kokosów nima", a nie "jestem biedny jak mysz kościelna", czy jakoś tak.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

39
uncle.kat pisze:Bo oprócz pisania trzeba robić SHOW jak muzycy.
Moim zdaniem, to jest tak idealny konglomerat zawodowy, że lepszego nie ma :mrgreen: . Muzyk + pisarz :roll: .

40
Powiedzmy tak: Jestem w miarę zadowolony. Mieszkanie, 5-6 tyś książek, bodaj 7 letni samochód, wakacje dla dzieci zaklepane, rachunki popłacone, moja wiarygodność kredytowa też jest niezagrożona.

ale gdy na allegro licytowano list z Wojsławic wysłany w 1834 roku prawdopodobnie przez lekarza którego nazwisko mi się parę razy przewinęło odpadłem na 420 zł. Choć przydałby mi się jak cholera... A przynajmniej jego treść warto by poznać.

Ech i ten cudny krzyż harcerski z Wołynia, grawerska robota podwójny wieniec z liści dębu z zaznaczonymi żołędziami (nakład kilkadziesiąt sztuk) co to pół roku temu poszedł za 4800... Też chciałbym go mieć. Nawet od biedy tyle bym zeskrobał - ale... No właśnie to "ale" które odróżnia wariata i idiotę :roll:

Jestem wariatem. Ale muszę pamiętać o bezpieczeństwie rodziny. Zwłaszcza bezpieczeństwie finansowym.

Ergo: Żyję mniej więcej na poziomie na którym żyje sobie szwedzki drwal. I w lepszym klimacie. Trociny nie lecą do oczu. I mniejsze ryzyko że drzewo mnie przygniecie.

Jednak widzę wśród znajomych masę ludzi dla których mój poziom życia to niedościgniony ideał - walczą z rzeczywistością ale nie dogonią. Są to ludzie często lepiej ode mnie wykształceni, funkcjonujący na wyższym poziomie percepcji kultury. więcej oglądają filmów, więcej słuchają muzyki, więcej czytają książek etc.

Czyli coś w tym kraju jest nie tak... (co jest nie tak opisuję na mim blogu - tu może nie śmiećmy polityką).

Zasadniczo jestem życzliwy ludziom. Chciałbym żeby każdy w tym kraju zarabiał jak szwedzki drwal. I nawet nie muszę mieć więcej niż inni. No może troszkę ;>

Czy da się zarobić na pisaniu? Tzn. czy np. kupię sobie kiedyś dom nad morzem by jeździć tam na wakacje. Albo kampera by zjeździć Europę? Zapewne tak. W każdym razie w to wierzę - bo już raz tak było.

Debiutowałem za rządów SLD - 20% bezrobocia i te sprawy. Zmieniła się władza pojawiła się koniunktura i nakłady oraz zarobki wystrzeliły do góry świecą. Ergo: sporo osób mnie czytało a mając pieniądze pognali do księgarni by postawić lubiane książki na półkach.

Jeśli zmieni się koniunktura to wróci. Bo i dziś czyta mnie masa ludzi - po książkach które dostaję do podpisania widać że przeszły przez wiele rąk. Książki które podpisuję dla bibliotek też są solidnie zużyte. Do tego dochodzą dziesiątki tysięcy piratów - może niektórych przetrzeźwi na tyle że kupią "legalki".

Ergo: praca wykonana teraz czekam na koniec kryzysu by pojechać znowu winą do nieba... tzn. podnieść zarobki do poziomu właściciela szwedzkiego tartaku. Nawet wierzę że to się samo tak zrobi ;)

Cykle koniunktury są podobno siedmioletnie. Ergo: powinno zacząć się poprawiać w 2015-tym. Wzrost koniunktury oznacza też większe szanse dla debiutantów na pierwszą publikację. Zatem pióra w dłoń - macie powiedzmy rok czasu. Do 2022-iego jest Wasz czas. Potem kolejny kryzys.

[ Dodano: Wto 24 Cze, 2014 ]
Nomada pisze: Moim zdaniem, to jest tak idealny konglomerat zawodowy, że lepszego nie ma :mrgreen: . Muzyk + pisarz :roll: .
a można kolektywnie? No moja Żona jest muzykiem... ;>

42
Dziękuję ;>

*

Ok: Rada dla Was wszystkich.
Nie ma co czekać na koniunkturę. Może przyjdzie może nie przyjdzie.
Ja liczę ze przyjdzie.

Czas by debiutować dziś jest bardzo zły.

Nie poradzimy na to dużo. Nawet genialny debiut i tak będzie miał dziś sukces na pół gwizdka. Ale to się może zmienić.

Jak przyjdzie koniunktura - ja jestem gotowy.
A Wy?

No właśnie...

Zatem: do roboty. Zanim przyjdzie - zgromadźcie amunicję by tego zwierza odstrzelić.
3 maszynopisy robaczki drogie - każdy po 500 tyś znaków napisane wyszlifowane, zredagowane i zamknięte bezpiecznie w szufladzie.

To jest Wasze zadanie na nadchodzący rok.

Świat czeka byście go podbili, złupili i wychędożyli.

*

A jak nie będzie koniunktury?

Upijemy się razem z rozpaczy i będę Wam współczuł.
I nawet z mojej drwalskiej pensji piwo Wam postawię.

*

Jak pisałem - jestem życzliwy ludziom.
Chciałbym żeby Wam się udało tak jak mi.
Żebyście osiągnęli choć te szwedzkie drwalskie zarobki.
Żebyście kupili mieszkania, jachty i kampery. Żebyśmy mogli się spotkać w Waszych domkach nad morzem przy kominku. Albo kamperami - burta w burtę na campingu w Visby. Albo...

Co najwyżej chciałbym żebym ja był odrobinę od Was lepszy ;>
Ale naprawdę wystarczy mi tak tyci tyci ;>

[ Dodano: Wto 24 Cze, 2014 ]
Do moderatora - można w tytule wątku słowo Polska dać z wielkiej litery?

43
Andrzej Pilipiuk, dałbym like'a, ale na szczęście to nie fejsbuk. Trzy maszynopisy, rok czasu...challenge accepted :wink: . A tak na poważnie, to będę szczęśliwy mając i jeden.

44
Andrzej Pilipiuk pisze:tu może nie śmiećmy polityką
Chyba szubienicami i szafotami :P
Andrzej Pilipiuk pisze:bodaj 7 letni samochód
E, to jesteś tylko o 50% lepszy ode mnie w tej kwestii. A myślałem, że czternastoletni samochód to złom.
Andrzej Pilipiuk pisze:Do tego dochodzą dziesiątki tysięcy piratów - może niektórych przetrzeźwi na tyle że kupią "legalki".
Mówią, że piraci piracą, bo są piratami - a jakby piracić się nie dało, to i tak nie kupią. Jakiś tam procent na pewno traktuje to jako alternatywne księgarnie, a części po prostu nie stać. Albo rodzice nie chcą im kupić. Mawia się - jak się chce, to się sposób znajdzie. Ale pasta mi świadkiem - swego czasu widziałem przesmutne kuriozum. W tamte wakacje, w Realu, jakaś dwunastoletnia dziewczynka chciała sobie kupić pisemko dla nastolatków, ale nie Bravo Girl, a jakieś bliżej nauki. Victor, Cogito, coś w ten deseń. Reakcja rodziców? "W wakacje chcesz się uczyć? No chyba cię poje..." (sic)
Andrzej Pilipiuk pisze:czekam na koniec kryzysu
A kto nie czeka? Może poza stołkarzami.

Andrzej Pilipiuk pisze:Upijemy się razem z rozpaczy i będę Wam współczuł.
Za rok ten magiczny 2015. Jak nie będzie koniunktury, możemy rozpaczać na zamkowym festiwalu.

45
W każdym razie walczmy.

[ Dodano: Wto 24 Cze, 2014 ]
Zastanawiam się nad życiem pracą i jej prawidłowościami.

Wydaj mi się że istnieją dwa rodzaje pracy - w pierwszym jest określony pułap umiejętności zawodowych.

Kasjer z biedronki po 3 latach pracy będzie po prostu kasował towary dwa razy szybciej niż początkujący. Koleś wykładający towar na półki też będzie robił to lepiej, mądrzej, szybciej.
Ale de facto w ich pracy nie zmieni się wiele. sprzedawcę z rocznym stażem odróżnisz od takiego z trzyletnim. Ale sprzedawcy z dziesięcioletnim od takie z trzyletnim - trudno.

Ergo: Biedronka nie jest wyzwaniem. Pracujesz, doskonalisz się, awansujesz nak kierownika działu, potem na kierownika sklepu (trzeba znać nie tylko towar ale i umieć zapanować nad fakturami etc.. Amen.

Bycie belfrem wymaga doszkalania i reagowania na zmiany środowiska społecznego. Tu jest więcej stopni awansu a sukcesy mierzy się liczbą doskonałych znanych absolwentów szkoły.

Wreszcie są zawody których górny pułap pozostaje niedookreślony. Gdzie da się skoczyć bardzo wysoko.

W biedronce sieć stale się rozwija - jednak szanse zostania kierownikiem sklepu nie są znacząco duże.

Podobnie jest z literaturą - masa ludzi pisze i będzie pisać. I zawsze będzie więcej ludzi którzy napiszą kilka książek i znikną zapomniani, niż takich którzy drapią się na parnas i stamtąd będą wrzeszczeć ze nadupcyli całemu światu.

46
Chciałabym nadupcyć całemu światu. Ech, marzenia...
Muszę jednak brać to, co świat raczy mi dać i być wdzięczna, że aż tyle. Na Parnas nie wlizę, bo mam lęk wysokość, a zresztą - bądźmy szczerzy przynajmniej wobec siebie: nawet gdy osioł jakoś się wciśnie na Parnas, Pegazem nie zostanie. Lubię pisać i będę to robić, póki coś mi puka w czaszkę i domaga się "Wpuść mnie." Bedę wydawać, póki uda mi się utrzymać płynnośc finansową, choćbym musiała w tym celu zasuwać we wspomnianej Biedronce. Dlaczego? Ludzie mają różne hobby, można mieć i takie. Za to jeszcze nikogo nie wsadzają, choć czasem linczują (vide niejaki pan Pollak).
Chwilami myślę, że jestem opisanym przez Gałczyńskiego "jednoskrzydłym aniołem". Czuje się lepszy niż otaczający go ludzie, ale na jednym skrzydle nie wzleci.
Oczywiście to żart. Lepsza się nie czuję. Może tylko trochę głupsza :)
Nie mówię, żem jest geniusz, lecz i nie dupa
Też bym napisał "Dziady", gdybym się uparł..
.


K.I.Gałczyński

Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze. Bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację

Michaił Bułhakow

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”