61

Latest post of the previous page:

Panie Andrzeju, czy rzeczywiście jest aż tak ciężko? Polska rzeczywistość bywa trudna, nie tylko dla pisarzy, ale ogólnie, dla Polaków... taki mamy klimat.

Faktycznie, debiutanci lekko nie mają, jednak Pański dorobek pisarski jest już jednak tak bogaty, że narzekanie nieco mnie dziwi.

Być może powinien Pan coś zmienić? Negocjować stawkę z wydawcą albo zmusić do lepszej promocji książek?

Być może warto postawić na angielskie tłumaczenia?

Nie chcę się wymądrzać, ale trochę dziwi mnie postawa "smerfa marudy".

62
Dreamcatcher pisze: Nie chcę się wymądrzać, ale trochę dziwi mnie postawa "smerfa marudy".
Pewne rzeczy trudno przeskoczyć. U nas nie ma marketingu porównywalnego z zachodnim ( i nie będzie, rynek jest za płytki), a tłumaczenia niewiele dadzą: na Zachodzie z założenia nie czyta się autorów spoza sfery angielskojęzycznej. No, chyba, że dostaną Nobla :) Nie chce mi się rozpisywać, ale przykład pierwszy z brzegu: proza Sapkowskiego bijąca na głowę większość podobnych produkcji zachodnich, stała się umiarkowanie popularna dopiero w ślad za popularnością gry "Wiedźmin". Załatwienie czegokolwiek z wydawnictwem jest trudne, a bywa, że niemożliwe, bo przeważnie ma się do czynienia z panienkami których iloraz inteligencji jest odwrotnie proporcjonalny do obwodu w biuście... Do tego dochodzi mnóstwo innych problemów o których nie ma nawet sensu wspominać, bo wyszłaby z tego lista dłuższa niż broda świętego Mikołaja. Dodaj do tego paru nieprzyjaźnie nastawionych krytyków wkurzonych potężnie faktem, że mimo iż cię zgnoili, i tak się przebiłeś, zostawionych w tyle konkurentów którzy startowali równo z tobą, tylko im nie wyszło, garść zwykłych hejterów i zawistnych pisarzy zatroskanych czy po twojej następnej książce doliczą się wszystkich piór w ogonie... No, a teraz spróbuj trochę potryskać optymizmem :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

63
Oczywiście, w pełni rozumiem te argumenty, tym bardziej, że potwierdzają je wyniki sprzedaży książek. Debiutanci mają pod górkę... jednak, jeżeli pisarz z niemal dwudziestoletnim stażem boryka się z podobnymi problemami, to już jest to bardzo zły znak.

Książka jest produktem jak każdy inny - wymaga promocji. Warto więc przemyśleć:
- Czy wydawnictwo w odpowiednim stopniu promuje książkę?
- Czy dzień po premierze piraci nie udostępniają tej książki za darmo?

Być może właśnie to są przyczyny niesatysfakcjonujących wyników finansowych? Rzecz jasna, mowa tutaj o zawodowych pisarzach, a nie o literackim planktonie / debiutantach.

Co do kosztów promocji, to reklama kontekstowa w nie jest aż tak droga, a wydawnictwa najczęściej polecają kilka książek jednocześnie, co dodatkowo obniża koszt.

64
W USA niecałe 5% wydawanych książek udaje się sprzedać w liczbie większej niż 5000 egz. Wydanie w Stanach jest bardzo trudne, ale osiągnięcie znaczącego zarobku jest dla autora nieporównywalnie trudniejsze.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

65
Dreamcatcher pisze:Panie Andrzeju, czy rzeczywiście jest aż tak ciężko?
jeszcze nie jest bardzo źle - ale widzę co się dzieje i dedukuję jak sytuacja (w tym moja sytuacja) może wyglądać za pół roku.

wprawdzie mówi się ze nim gruby schudnie to chudy zdechnie - ale szczerze powiedziawszy wolę siedzieć u szczytu stołu, a nie czerpać zadowolenie że jestem ostatnim żywym na cmentarzu...
Polska rzeczywistość bywa trudna, nie tylko dla pisarzy, ale ogólnie, dla Polaków...
wiem ilu moich znajomych jest na bezrobociu albo cienko przędzie.


taki mamy klimat.
globalne ocieplenie - słonko Peru nas przypala... :roll:
Faktycznie, debiutanci lekko nie mają,
ech - najgorsze jest to że pamiętam rok 2002 - wiem jakie szanse mieli debiutanci wtedy...

wszystko się wiąże. To nie jest wojna debiutantów i starych wyjadaczy tylko struktura cechowa. Jeden element nie może istnieć bez innego.

Debiutanci są potrzebni - język się zmienia - myślenie się zmienia. Obecność młodych sprawia że trzeba szukać nowych rozwiązań fabularnych. Zmusza do biegu. Współzawodnictwa. Udane debiuty wymuszają na starych wyjadaczach szlifowanie jakości żeby przestać czuć oddech pogoni na karku.

I patrząc szerzej - nikt nie jest wieczny. To co się buduje za jakiś czas trzeba będzie oddać w ręce następców. O ile tacy będą.

jednak Pański dorobek pisarski jest już jednak tak bogaty, że narzekanie nieco mnie dziwi.
upadek z wysokiego konia trwa dłużej ale na końcu zaboli podobnie lub bardziej...
Być może powinien Pan coś zmienić? Negocjować stawkę z wydawcą albo zmusić do lepszej promocji książek?
negocjować mogę z rządem:
a) obniżkę ZUS by księgarnie przestały plajtować.
b) sprzedaż lokali księgarniom - by nie było potrzeby doliczania do ceny końcowej horrendalnych czynszów.
c) zniesienie podatku vat - by wyeliminować choć część biurokracji
d) podniesienie przeciętnych płac przynajmniej do poziomu greckich zasiłków dla bezrobotnych...

o i jeszcze ucinanie łap piratom komputerowym.

tzn. ja jestem gotów do negocjacji tylko z rządu nikt nie przyszedł...

Od strony wydawców, drukarzy, hurtowni, księgarzy obcięto wszystkie koszta jakie się dało. Mam odpukać dość wysokie nakłady to pozwala na negocjacje warunków druku, promocji etc.
Być może warto postawić na angielskie tłumaczenia?
cool - znajdź mi wydawcę w krajach anglosaskich a odpalę Ci 1/3 tego co wydrzemy.

A już poważniej - były próby. Efekt zerowy.
Nie chcę się wymądrzać, ale trochę dziwi mnie postawa "smerfa marudy".
Pomyliłeś się...
to jest postawa Smerfa Pracusia który przez 18 lat nie wypuszczał narzędzi z dłoni, a teraz bezsilnie patrzy jak płonie wioska podpalona przez Gargamela... :roll:

[ Dodano: Śro 23 Lip, 2014 ]
Co do reklamy:

Jeśli spadają nakłady to możliwości są trzy:

a) pisarz się skiepścił i już go nie kochają.

b) naród nadal kocha ale ludziom brak kasy

c) inne.

stawiam na "b"

66
Stawiam, Andrzeju, na:
b) brak kasy
c) inne

Ale od siebie dorzucę uwagę jako wraży okupant barykady, próbujący szukać czytelników po jej obu stronach - mam wrażenie, że fantastyka jest w odwrocie, widać to po nakładach i czytelniczych wyborach. Nawet na fantastycznych forach, w wątkach lekturowych, widać przesunięcie w proporcjach fantastyka/inne.
Z tego powodu ciekaw jestem, jak się będą sprzedawać wznowienia Twoich książek z okładkami targetowanymi pod maistream czytelniczy.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

67
Parokrotnie słyszałam w jakichś audycjach ekonomicznych, że po wzroście akcyzy na alkohol, sprzedać trunków spada coraz bardziej. Ekonomiści są zdziwieni... zdziwieniem rządu całą sytuacją :roll:

Nie wiem, po co te wszystkie akcje i bawienie się w promowanie czytelnictwa, skoro książki są zwyczajnie za drogie :| Co mi przypomina jakiś reportaż TVN, gdy dziennikarz chciał pochwycić rodziców na tym, że źle karmią swoje dzieci. Ale dzieci go zażyły, bo zamiast mówić - jak przewidywał - że wolą batoniki i chipsy, dzieci powiedziały: "Owoce są zbyt drogie. Naszego taty nie stać".

:|

Zgadzam się więc z Romkiem - główne przyczyny to brak pieniędzy i inne, przy czym brak pieniędzy jest zdecydowanie przeważającym czynnikiem.

A tak apropos artystycznej działalności, ZAIKS kupił sobie pałac: http://wdolnymslasku.pl/wydarzenia/831- ... -pieniadze
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

69
Swego czasu Zulus Czaka posiadał bardzo skuteczną armie, która bywało dawała łupnia i Angolom - mimo przewagi technicznej tychże. Facet osiągnął to w bardzo prosty sposób: aby zaprzyjaźnić się bliżej z jakąś dziewuszką, zuluski młodzieniec musiał zabić dla swojego władcy przynajmniej jednego wroga. Stąd armia Czaki rwała się do boju niczym stado chartów. A gdyby tak wprowadzić limit: jedna książka, jedna dziewuszka/ chłopak? :) IMO czytelnictwo dramatycznie skoczyłoby w górę :P Co nie znaczy, że ludzie nie zarabiają poniżej minimum przyzwoitości.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

70
Romek Pawlak pisze: Ja uważam, że ludzie za mało zarabiają i stąd czytanie jest w Polsce drogą rozrywką.
Dokładnie o to mi chodzi - są za drogie w stosunku do przeciętnych zarobków.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

71
Romek Pawlak pisze:Ja uważam, że ludzie za mało zarabiają i stąd czytanie jest w Polsce drogą rozrywką.
kultura rozwija się w dobrobycie, muszą zostać zaspokojone potrzeby podstawowe, zeby ludzie mogli pozwolic sobie na intelektualne(kino, teratr, literatura, muzea, etc.).
a tu bida z nędza, no, ale co się dziwic, skoro srednią krajowa wyliczaja nam na podstawie zarobków 200 pracowników biedronki i członka zarzadu.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

72
Problem malejącej siły nabywczej społeczeństwa rozumiem - dlatego zbędne książki przekazuję znajomym albo bibliotekom zamiast wywalać na makulaturę jak to czynił jeden kultowy autor (nazwisko zmilczę), albo palić w ognisku na warsztatach literackich jak to robił inny też kultowy (też nazwisko zmilczę...).

*

kłopot w tym że podwyżka zarobków nawet nie majaczy na horyzoncie.
wzrost koniunktury teoretycznie powinien nastąpić w 2015-tym - ale choć czekam na to - liczę się z ryzykiem że on nie nastąpi. Albo nastąpi na zachodzie a u nas nie.

*

Ludzie w ogóle nie należy czekać aż zarobki wzrosną tylko walczyć żeby jeśli nie będzie podwyżki "dla wsjech" przynajmniej nam wzrosły. Albo żeby nie spadły gdy wszystkim spadną.

*

Chwilowo jest czarna dziura (acz za SLD było chyba jeszcze gorzej...). A że wszystko dramatycznie drożeje (szczególnie żywność). Kasy na też drożejące książki będzie jeszcze mniej.

Wydaje mi się że jest szansa ratunku jeśli będę pisał więcej i lepiej. Jak u Orwela - mniej jeść i więcej pracować...

*

Co do średniej płacy - to horrendalna bzdura - bo liczy się ją tylko od zarobków w firmach zatrudniających powyżej 10 pracowników.

To jakby średnie zarobki pisarzy liczyć tylko tym którzy wydali np 15 książek...

Podawać powinni raczej medianę.

*

Nie wiem czy zainteresowanie fantastyką spada - wzrost liczby uczestników konwentów raczej temu przeczy. Być może następują przewartościowania - więcej ludków gra w rpg a mniej czyta?

Na Dni Jakuba Wędrowycza przyjechało ok 250 uczestników a na moje spotkanie przyszło ok 40-50 osób. :P

*

Natomiast głębokość tego rynku nie jest niezmierzona - nawet jeśli czyta tę literaturę pół miliona ludków to nie każdemu podchodzi np. moja proza - nie można liczyć ze każdy fan sobie kupi moją książkę nawet gdyby miał kasę.

Głębokość rynku pokazują nakłady największych bestselerów naszego podgatunku. Wierzę ze moja granica to 100 tyś egzemplarzy. I do tego będę dążył. Ale wiecej raczej nikt z tego środowiska nie wyciśnie.

*

Dlatego próby by trochę wyjść poza target podstawowy. Mam sygnały ze czytają mnie ludzie którzy fantastyki nie tkną nawet końcem pogrzebacza. Byli i tacy którzy zaczęli czytać naszą fantastykę od moich "dzieł".

*

Myślę że przydało by się jeszcze paru takich jak ja - pogranicznych łowców niewolników. ;>

73
Trudno się nie zgodzić z faktem, że zarobki Polaków mają decydujący wpływ na sprzedaż książek.

Warto jednak pamiętać, że olbrzymi wpływ na wyniki finansowe wydawnictw i autorów ma piractwo. Książka, która jest dostępna za darmo, nie będzie się sprzedawać. Kto kupi książkę tyko po to, by wspierać rynek wydawniczy?

Kolejny, równie istotnym problemem, są kosmiczne marże dystrybutorów.

Dlaczego więc piszemy? Oczywiście dla wiecznej chwały i nieśmiertelnej pamięci przyszłych pokoleń czytelników, bo na pewno nie dla pieniędzy* ;)


* Pod warunkiem, że jakiś wydawca zechce wydać Twoje dzieło. W przeciwnym wypadku zostaniesz kolejnym "wielkim grafomanem", jak ja :)

74
Warto jednak pamiętać, że olbrzymi wpływ na wyniki finansowe wydawnictw i autorów ma piractwo. Książka, która jest dostępna za darmo, nie będzie się sprzedawać. Kto kupi książkę tyko po to, by wspierać rynek wydawniczy?
Kurczę, rynek gier komputerowych ma znacznie większy problem z piractwem. A jednak przędzie prężnie i potężnie. Piractwo wpływ na sprzedaż książek pewnie ma, tylko czy naprawdę taki olbrzymi? Nie byłabym taka pewna.
jestem zabawna i mam pieski

75
Jestem pod wielkim wrażeniem ostatnich wypowiedzi Romka, Andrzeja i Navajero.

Macie rację i świetnie ujęliście to w słowa.

Jeśli chodzi o wypowiedź Andrzeja, że
wzrost koniunktury teoretycznie powinien nastąpić w 2015-tym
, też o tym słyszałam i też mam pewne obawy :/

Z przyjemnością mi się Was czyta i nie widzę w tym ani krztyny narzekania, tylko prawdę i jeszcze raz prawę, a przy tym na pewno nie poddawanie się kolejom losu.

Super!

[ Dodano: Pią 25 Lip, 2014 ]
Co do piractwa, to mnie się wydaje, że ma akurat pozytywny wpływ na zarobki autora, zwłaszcza książek i muzyki.

Wiem, że to teza niepopularna. Już wyjaśniam, dlaczego tak myślę.

Mam na myśli sytuację, gdy czytelnik (słuchacz) ściągnie sobie ksiażkę, która mu się spodoba, stwierdzi, że styl autora do niego przemawia i uzna go za tak fajnego gościa, że następnym razem kupi legalną książkę, żeby mu w ten sposób podziękować.

Nie mówiąc już o tym, że zareklamuje książkę wśród czytających znajomych, z których ktoś na pewno kupi ją w wersji leganlej. Piractwo to tak naprawdę popularyzacja, IMHO.

76
Tine pisze:Co do piractwa, to mnie się wydaje, że ma akurat pozytywny wpływ na zarobki autora, zwłaszcza książek i muzyki.

Wiem, że to teza niepopularna. Już wyjaśniam, dlaczego tak myślę.

Mam na myśli sytuację, gdy czytelnik (słuchacz) ściągnie sobie ksiażkę, która mu się spodoba, stwierdzi, że styl autora do niego przemawia i uzna go za tak fajnego gościa, że następnym razem kupi legalną książkę, żeby mu w ten sposób podziękować.

Nie mówiąc już o tym, że zareklamuje książkę wśród czytających znajomych, z których ktoś na pewno kupi ją w wersji leganlej. Piractwo to tak naprawdę popularyzacja, IMHO.
skoro to takie cudne, moze przestańmy kupowac ksiązki i popularyzujmy czytelnictwo sciągając powieści z netu - założe się, ze autorzy beda wniebowzięci - raz dwa staną się celebrytami i bedziemy mogli zobaczyć nava i spółkę na sciance i dowiedzieć się z pudelka i gali z kim spali lub co kupili :-P
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”