MaciejŚlużyński, nie zgodzę się.
Wiele osób (zwłaszcza początkujących) nie widzi tego. Większość "dzieu" jest tak rozpowszechniona, że niewyrobieni jeszcze młodzieniaszkowie uznają je za standard i powielają ich fatalne schematy. Po kilku jednak sesjach z taką - zdeterminowaną, chcącą pisać - osobą, można im wiele uświadomić, przez co zaczynają oni myśleć bardziej krytycznie oraz wyrabiając sobie pogląd, jak tekst wyglądać powinien. A przynajmniej właśnie
jak wyglądać nie powinien.
Dlatego zapraszam do poczytania
poradnika (naturalnie z przymrużeniem oka

):
*
Przede wszystkim
zapomnij o planowaniu i logice: Idź na żywioł! Szalej! Wypisuj. co Ci tylko ślina na język przyniesie.
Na początku pisz tylko akcję! Nie daj czytelnikowi poznać bohaterów oraz ich świata, nie daj mu się z nimi związać emocjonalnie. Po cóż ma, biedny, współczuć, kochać lub (co gorsza!) odczuwać nienawiść do jakieś jednostki w Twojej opowieści...? Jeszcze by się zmęczył.
W środku pisz same opisy. Najlepiej przyrody albo pogody, bo przecież to takie istotne dla sprawy! O ile potrafisz, nadal unikaj przedstawiania bohaterów, chyba że decydujesz się na pokazanie ich "przeżyć wewnętrznych" w postaci płaczliwych i rozwlekłych
emo-monologów na dziesięć stron.
Pod koniec znów przypomnij sobie o akcji i zasyp czytelnika wydarzeniami tak szczelnie, by kompletnie nie wiedział, co właściwie się dzieje. Nie zapomnij o zakończeniu - najlepiej
otwartym, by jeszcze bardziej namieszać skołowanemu czytelnikowi w głowie; a jeśli nie, to koniecznie
zrób idealne: "żyli długo i szczęśliwie".
Jak ognia
wystrzegaj się sensu, morałów, chwytliwych zdań i bystrych sformułowań. (Pamiętaj!, nie męcz czytelnika!)
Przechodząc do strony typowo technicznej:
Nie przejmuj się narracją i czasami - najlepiej zmieniaj je co akapit lub kilka zdań. Gatunki też możesz. :cool: Byłoby świetnie, gdyby udało Ci się zmienić styl pisania co pół rozdziału... Pomyśl, jakie to byłoby oryginalne: Przez kilka akapitów szarżować patosem, a przez kilka kolejnych lecieć z banałami. Na pewno czytelnik doceni takie urozmaicenie, uznając, że pisało to kilka dzieciaków na spółkę...
Wchodząc jeszcze bardziej w szczegóły:
Zapomnij o zasadach ortografii, gramatyki, interpunkcji... i co Ci tam jeszcze przyjdzie do głowy. Przecinki wstawiaj na chybił-trafił (babole gwarantowane!), a polskie znaki na klawiaturze - wyłącz! Albo wyrwij prawego "alta" (wersja dla mniej zaawansowanych w komputerach). Wyłącz słownik. Po cóż masz się denerwować, że nie trafiasz sobie w klawisze? A jak by ktoś chciał zrobić Ci korektę, to broń się rękami i nogami! Przecież to
Twój styl i nikomu nic do niego. - Nie podoba się?, to niech nie czyta. A co!
Poziom "HARD", dla bardzo zdeterminowanych:
Jeśli wykorzystasz wszystkie porady z powyższego tekstu, ale wciąż będzie to dla Ciebie za mało, proponuję dodatek dla zaawansowanych:
1. Polityka zdrobnień:
Nafaszeruj swój tekst zdrobnieniami. Najlepiej wciskaj je w proporcjach 1:1 w stosunku do słów niezdrobnionych. Gwarantuję, że po przeczytaniu kilku stron, czytelnik będzie miał ich dość. :wink:
2.
Stosuj przemoc w dużych ilościach i to z jak najdokładniejszymi opisami. Nie obawiaj się opisywać naturalistycznych scen seksu (
rozdział bez gwałtu, to rozdział stracony!). Tym z pewnością powalisz czytelnika na kolana!

To nic, że nie napisałeś niczego w tej tematyce we wcześniejszych latach: Nie powinno Cię to hamować przed rzuceniem się z motyką na słońce. Pamiętaj, wierzę w Ciebie - na pewno się Ci uda!
3.
Buduj zawiłe zdania, od pierwszego
wypełniając je powtórzeniami, a najlepiej powtórzeniami zaimków.
4.Stosuj
nagminnie określenia typu: "blondyn" (zwłaszcza gdy w scenie bierze udział kilku blondynów), "błękitnooki" lub wzoruj się na fryzurze,
nadając swojemu bohaterowi ksywkę od niej, np.: "Dred", "Warkoczyk" albo "Irokez". Prawda, że oryginalnie...? I jak elegancko!
5.
W każdym zdaniu użyj przynajmniej jednego "i" lub "że". Staraj się je umieszczać jak najbliżej siebie, tworząc nafaszerowane nimi akapity.
Powyższe porady możesz łączyć ze sobą. Mnie osobiście odrzuca najbardziej połączenie 1. i 2. punktu...

Jeśli jednak weźmiesz sobie pozostałe punkty do serca, to z pewnością uda Ci się stworzyć coś tak bardzo niestrawnego, że nie będę w stanie przeczytać więcej niż kilku stron, a z pewnością nie kupię takiej książki. :cool:
*
Gratuluję wytrwania do końca tego
poradnika.

Oczywiście są to rady wyssane z palca podczas czytania wielu blogowych "koszmarków"

, które ostatecznie porzuciłam, nie potrafiąc znieść kolejnych "perełek". Jeżeli będzie zależeć komuś na przykładach takich opowiadań, to mogę wysłać kilka linków w odpowiedzi na PW. Trzymam je dla siebie na pamiątkę oraz na pocieszenie, że jednak potrafię zaprezentować nieco wyższy poziom wypowiedzi. Ale ostrzegam - przy niektórych może się zrobić naprawdę mdło...
Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
