Jak nie-pisać?

1
Temat działu brzmi "jak pisać". To pytanie dręczy niemal wszystkich początkujących pisarzy. Temu pytaniu podporządkowana jest większość tutejszych tematów, a amerykańscy wydawcy dwoją się i troją w wydawaniu coraz to nowszych poradników pod szyldem "jak pisać?". Jak pisać, by było dobrze? Jak pisać, by się podobało? Co zrobić, by osiągnąć sukces? Czy wreszcie: jak pisać, by opływać w pieniądzach i w chwale? Niektórzy na te pytania próbują odpowiedzieć, odkryć tajemnicę dobropisania i zawartych w nim złotych monet. Ja wolę jednak zapytać, jak pisać, by było źle? Co zrobić, by wyszło nam najgorsze dzieło w historii wszechświata? Co sprawia, że dzieło jest okropne? Dlaczego jakaś książka jest zła, a dlaczego inna wydaje się być całkiem znośna? Jakie błędy są kardynalne? Co muszę zrobić, by każdy sensowny człowiek wyrzucił mój utwór na śmietnik? JAK NIE-PISAĆ? Czyli inaczej: podejście od zadu.
Dzwoń po posiłki!

2
Tak-nie-pisania chcesz przykłady? Czy porady?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
I przykłady, i porady. Żeby było niefajnie, źle i okropnie. I żeby nikt nie chciał czytać. Co zrobić, żeby nikt nawet kijem nie ruszył?
Dzwoń po posiłki!

4
Ale po co komu takie porady? Czy na zasadzie zastosowania ich a rebours w praktyce?

Fatalnie napisanych książek wydanych drukiem, przeważnie za pieniądze Autora, jest obecnie na rynku tyle, że każdy myślący człowiek potrafi na ich podstawie zrobić syntetyczne ujęcie tematu i sam stwierdzić "jak nie pisać". Nie rozumiem, czemu więc trzeba o tym pisać?
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

5
najprościej, to wystarczy oczytać się fantastyki wszelkiego kalibru, a potem już immanentnie następuje błysk: "ja też! ja też!" i licznik stron w edytorze bije jak w lewej taksówce.
potem przyłazi taki na forum literackie...
:D
:twisted:

6
MaciejŚlużyński, nie zgodzę się.
Wiele osób (zwłaszcza początkujących) nie widzi tego. Większość "dzieu" jest tak rozpowszechniona, że niewyrobieni jeszcze młodzieniaszkowie uznają je za standard i powielają ich fatalne schematy. Po kilku jednak sesjach z taką - zdeterminowaną, chcącą pisać - osobą, można im wiele uświadomić, przez co zaczynają oni myśleć bardziej krytycznie oraz wyrabiając sobie pogląd, jak tekst wyglądać powinien. A przynajmniej właśnie jak wyglądać nie powinien.

Dlatego zapraszam do poczytania poradnika (naturalnie z przymrużeniem oka ;) ):

*

Przede wszystkim zapomnij o planowaniu i logice: Idź na żywioł! Szalej! Wypisuj. co Ci tylko ślina na język przyniesie.

Na początku pisz tylko akcję! Nie daj czytelnikowi poznać bohaterów oraz ich świata, nie daj mu się z nimi związać emocjonalnie. Po cóż ma, biedny, współczuć, kochać lub (co gorsza!) odczuwać nienawiść do jakieś jednostki w Twojej opowieści...? Jeszcze by się zmęczył. :roll:
W środku pisz same opisy. Najlepiej przyrody albo pogody, bo przecież to takie istotne dla sprawy! O ile potrafisz, nadal unikaj przedstawiania bohaterów, chyba że decydujesz się na pokazanie ich "przeżyć wewnętrznych" w postaci płaczliwych i rozwlekłych emo-monologów na dziesięć stron.
Pod koniec znów przypomnij sobie o akcji i zasyp czytelnika wydarzeniami tak szczelnie, by kompletnie nie wiedział, co właściwie się dzieje. Nie zapomnij o zakończeniu - najlepiej otwartym, by jeszcze bardziej namieszać skołowanemu czytelnikowi w głowie; a jeśli nie, to koniecznie zrób idealne: "żyli długo i szczęśliwie".

Jak ognia wystrzegaj się sensu, morałów, chwytliwych zdań i bystrych sformułowań. (Pamiętaj!, nie męcz czytelnika!)

Przechodząc do strony typowo technicznej:

Nie przejmuj się narracją i czasami - najlepiej zmieniaj je co akapit lub kilka zdań. Gatunki też możesz. :cool: Byłoby świetnie, gdyby udało Ci się zmienić styl pisania co pół rozdziału... Pomyśl, jakie to byłoby oryginalne: Przez kilka akapitów szarżować patosem, a przez kilka kolejnych lecieć z banałami. Na pewno czytelnik doceni takie urozmaicenie, uznając, że pisało to kilka dzieciaków na spółkę... :roll:

Wchodząc jeszcze bardziej w szczegóły: Zapomnij o zasadach ortografii, gramatyki, interpunkcji... i co Ci tam jeszcze przyjdzie do głowy. Przecinki wstawiaj na chybił-trafił (babole gwarantowane!), a polskie znaki na klawiaturze - wyłącz! Albo wyrwij prawego "alta" (wersja dla mniej zaawansowanych w komputerach). Wyłącz słownik. Po cóż masz się denerwować, że nie trafiasz sobie w klawisze? A jak by ktoś chciał zrobić Ci korektę, to broń się rękami i nogami! Przecież to Twój styl i nikomu nic do niego. - Nie podoba się?, to niech nie czyta. A co!

Poziom "HARD", dla bardzo zdeterminowanych:

Jeśli wykorzystasz wszystkie porady z powyższego tekstu, ale wciąż będzie to dla Ciebie za mało, proponuję dodatek dla zaawansowanych:

1. Polityka zdrobnień:
Nafaszeruj swój tekst zdrobnieniami. Najlepiej wciskaj je w proporcjach 1:1 w stosunku do słów niezdrobnionych. Gwarantuję, że po przeczytaniu kilku stron, czytelnik będzie miał ich dość. :wink:

2. Stosuj przemoc w dużych ilościach i to z jak najdokładniejszymi opisami. Nie obawiaj się opisywać naturalistycznych scen seksu (rozdział bez gwałtu, to rozdział stracony!). Tym z pewnością powalisz czytelnika na kolana! :lol: To nic, że nie napisałeś niczego w tej tematyce we wcześniejszych latach: Nie powinno Cię to hamować przed rzuceniem się z motyką na słońce. Pamiętaj, wierzę w Ciebie - na pewno się Ci uda!

3. Buduj zawiłe zdania, od pierwszego wypełniając je powtórzeniami, a najlepiej powtórzeniami zaimków.

4.Stosuj nagminnie określenia typu: "blondyn" (zwłaszcza gdy w scenie bierze udział kilku blondynów), "błękitnooki" lub wzoruj się na fryzurze, nadając swojemu bohaterowi ksywkę od niej, np.: "Dred", "Warkoczyk" albo "Irokez". Prawda, że oryginalnie...? I jak elegancko! :lol:

5. W każdym zdaniu użyj przynajmniej jednego "i" lub "że". Staraj się je umieszczać jak najbliżej siebie, tworząc nafaszerowane nimi akapity.


Powyższe porady możesz łączyć ze sobą. Mnie osobiście odrzuca najbardziej połączenie 1. i 2. punktu... :? Jeśli jednak weźmiesz sobie pozostałe punkty do serca, to z pewnością uda Ci się stworzyć coś tak bardzo niestrawnego, że nie będę w stanie przeczytać więcej niż kilku stron, a z pewnością nie kupię takiej książki. :cool:

*

Gratuluję wytrwania do końca tego poradnika. :lol: Oczywiście są to rady wyssane z palca podczas czytania wielu blogowych "koszmarków" :roll: , które ostatecznie porzuciłam, nie potrafiąc znieść kolejnych "perełek". Jeżeli będzie zależeć komuś na przykładach takich opowiadań, to mogę wysłać kilka linków w odpowiedzi na PW. Trzymam je dla siebie na pamiątkę oraz na pocieszenie, że jednak potrafię zaprezentować nieco wyższy poziom wypowiedzi. Ale ostrzegam - przy niektórych może się zrobić naprawdę mdło... :shock:

Pozdrawiam i życzę miłego dnia. :)
𝓡𝓲

7
Smoke pisze:najprościej, to wystarczy oczytać się fantastyki wszelkiego kalibru, a potem już immanentnie następuje błysk: "ja też! ja też!" i licznik stron w edytorze bije jak w lewej taksówce.
potem przyłazi taki na forum literackie...
:D
:twisted:
Wiesz, gdy ktoś chce naśladować Poego, Bułhakowa, Lema, czy Tolkiena, a nie włoży przynajmniej kilku lat w zdobycie podstawowej dla zawodu wiedzy, to rezultat nie może być inny ;)

I to chyba najlepsza rada, jak pisać źle: nie uczyć się pisać, ale tworzyć z serca.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

8
A.A. Raven - dzięki za wyjaśnienia poparte przykładem.

Jeśli zaś tak się sprawy mają, to i ja dodam coś od siebie do Twojego "poradnika":

6. Pamiętaj o zaimkach - to sól ziemi i języka ojczystego! W każdym zdaniu przynajmniej dwa zaimki być muszą! Zdanie: "Położył dłonie na jej ramionach popraw koniecznie na "Położył swoje dłonie na jej ramionach".

7. Używaj wyrazów pochodzenia obcego w ilościach wystarczających do tego, aby lektura bez słownika języków obcych była niemożliwa. Przy czym znaczeniem tychże się nie przejmuj - i tak przecież nikt nie będzie sprawdzał ich znaczenia, a tu chodzi o wykazanie się własną elokwencją i udowodnienie czytelnikowi, że jest ćwokiem, gburem i ćwierć-inteligentem.

8. Kreatywna frazeologia to podstawa pisania. Nie przejmuj się stałymi bądź łączliwymi związkami frazeologicznymi, tylko bądź kreatywny. Leśmian mógł, Białoszewski mógł - ty też możesz i musisz! Twórz! Niszcz i buduj! Kreuj i zmyślaj, przekręcaj bądź myl pojęcia - czytelnik będzie zachwycony twoją pomysłowością.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

9
MaciejŚlużyński pisze:8. Kreatywna frazeologia to podstawa pisania. Nie przejmuj się stałymi bądź łączliwymi związkami frazeologicznymi, tylko bądź kreatywny. Leśmian mógł, Białoszewski mógł - ty też możesz i musisz! Twórz! Niszcz i buduj! Kreuj i zmyślaj, przekręcaj bądź myl pojęcia - czytelnik będzie zachwycony twoją pomysłowością.
ja będę. Jak ja lubię tak! Serio!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

10
MaciejŚlużyński pisze:Kreatywna frazeologia to podstawa pisania. Nie przejmuj się stałymi bądź łączliwymi związkami frazeologicznymi, tylko bądź kreatywny. Leśmian mógł, Białoszewski mógł - ty też możesz i musisz! Twórz! Niszcz i buduj! Kreuj i zmyślaj, przekręcaj bądź myl pojęcia - czytelnik będzie zachwycony twoją pomysłowością.
taa, idąc tym tropem, już na wieki ugrzęźniemy w zwrotach: ...jak zarzynane prosię, ...niewolnica na targu, ...powolny jak żółw itd. itp., ale za to będziemy mieć klapę, zamiast burty.

psim obowiązkiem początkującego pisarza jest dać coś od siebie, a nie jechać po schematach zdartych, jak gardło jarmarcznego zapiewajły
(oczywiście bezbłędnie umiejscawiając efekty kreatywności, a nie strzelając popisówki w co drugim zdaniu)
Jason pisze:I to chyba najlepsza rada, jak pisać źle: nie uczyć się pisać, ale tworzyć z serca.
niekoniecznie, po stokroć gorsze jest przeświadczenie o własnej nieomylności i wszelka odporność na konstruktywną krytykę. Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale rozwiązują wiele problemów, ja mówię, że dokładnie tak samo jest z samoświadomością - w tym przypadku literacką; jeśli ktoś jej nie ma, to lipa.

Re: Jak nie-pisać?

11
Chii pisze: Co muszę zrobić, by każdy sensowny człowiek wyrzucił mój utwór na śmietnik?
pomyliłaś fora ;>

*

no dobra chyba zrozumiałem o co pytasz.

co dyskwalifikuje książkę?

a) głupota autora i nieznajomość realiów opisanego miejsca i czasu (np. "Hannibal:po drugiej stronie maski" francuski arystokrata wydobywa od ręki kuzyna z sowieckiego sierocińca, kryminalista z sowieckiej litwy w czasach tuż po wojnie dzwoni do wspólnika we Francji etc.).

b) nadmiar wątków i bohaterów - ja oglądając "grę o tron" co chwila się gubiłem kto jest kto, zapamiętałem blondyneczkę, grubasa i wysokiego inaczej, a w książce podobno jest tego jeszcze więcej.

c) brak czytelnej fabuły - gdy bohaterowie generalnie "nie wiedzą dokąd idą".

d) nadmiernie wydumany cel - gdy bohaterowie wiedzą dokąd idą ale czytelnik by tam za cholerę nie poszedł i nawet nie chce mu się czytać jak inni tam idą.

e) język, wulgaryzmy, ideologia etc - konfekcja.

[ Dodano: Czw 04 Wrz, 2014 ]
A. A. Raven pisze: 2. Stosuj przemoc w dużych ilościach i to z jak najdokładniejszymi opisami. Nie obawiaj się opisywać naturalistycznych scen seksu (rozdział bez gwałtu, to rozdział stracony!).
to o mnie, to o mnie! :mrgreen:

*

swoją drogą - pamiętam do dziś uroczą scenę erotyczną napisaną ewidentnie przez dziewicę...

znaczy się teges: piszcie o tym na czym się znacie.
No przynajmniej trochę znacie. Albo macie kogo zapytać.

I raczej nie czerpcie wiedzy z pornosów.

Re: Jak nie-pisać?

12
a) głupota autora i nieznajomość realiów opisanego miejsca i czasu (np. "Hannibal:po drugiej stronie maski" francuski arystokrata wydobywa od ręki kuzyna z sowieckiego sierocińca, kryminalista z sowieckiej litwy w czasach tuż po wojnie dzwoni do wspólnika we Francji etc.).
+
b) nadmiar wątków i bohaterów - ja oglądając "grę o tron" co chwila się gubiłem kto jest kto, zapamiętałem blondyneczkę, grubasa i wysokiego inaczej, a w książce podobno jest tego jeszcze więcej.
Daendrys, Hodor i Tyrion - ten hajtł się z siostrą Sansy, takiej rudej fajnej, kojarzysz?
Nie oglądałam serialu - w książkach jest więcej opisów opisów opisów.
c) brak czytelnej fabuły - gdy bohaterowie generalnie "nie wiedzą dokąd idą".
W ilu wiedzą?
d) nadmiernie wydumany cel - gdy bohaterowie wiedzą dokąd idą ale czytelnik by tam za cholerę nie poszedł i nawet nie chce mu się czytać jak inni tam idą.
Eeee, 90% pornoromansów takich jest.
e) język, wulgaryzmy, ideologia etc - konfekcja.
+++
[/quote]
tl;dr

Kawa moim bogiem.

13
Smoke pisze:niekoniecznie, po stokroć gorsze jest przeświadczenie o własnej nieomylności i wszelka odporność na konstruktywną krytykę. Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale rozwiązują wiele problemów, ja mówię, że dokładnie tak samo jest z samoświadomością - w tym przypadku literacką; jeśli ktoś jej nie ma, to lipa.
Jak dla mnie, jesli ktos tylko bedzie sie uczyl pisania, to moze i zostac zadufanym w sobie megalomanem. Malo takich pisarzy? :P
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Re: Jak nie-pisać?

14
Majorette pisze: W ilu wiedzą?
w większości
być może we wszystkich dobrych?

np hobbity wiedzą że trzeba kółko wrzucić do wulkanu.

czasem bohaterowie mogą nie wiedzieć co ich spotka, ale jeśli autor to wie - od razu to w książce widać...

15
A dialogi? Jakie dialogi są okropne? Jakie myśli bohaterów przytaczane przez narratora są nie do zniesienia? Czy to bardziej zależy od konstrukcji zdań wypowiadanych/"wymyślanych", czy od samej zawartości? A może pisarz powinien się na coś silić, by źle wyszło? Czy raczej powinien płynąć na fali beztroskiego "flow"?
Dzwoń po posiłki!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”