106

Latest post of the previous page:

Nie raz to słyszałam:
"Po co ci to? Nie warto! Ty wiesz jaka jest konkurencja? Wyrzucone pieniądze!"
Może i racja. Tylko że...ludzie wydają na różne rzeczy. na wakacje za granicą, na biżuterie, markowe ciuchy, drogie restauracje, sporty ekstremalne...Niektorzy grają też w kasynach lub na wyścigach. A ja zbieram grosz do grosza i wydaję swoje książki. Hobby takie. Nie robię nic złego, cieszy mnie to, część pieniędzy sie zwraca... więc czemu nie?
Nie mówię, żem jest geniusz, lecz i nie dupa
Też bym napisał "Dziady", gdybym się uparł..
.


K.I.Gałczyński

Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze. Bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację

Michaił Bułhakow

107
Navajero pisze:Narzekania na wydawnictwa typu POD, to temat - rzeka. Tylko po czorta w ogóle w to się pakować?
Na pewno jest w tym dużo racji, jeśli chodzi o prozę.

Chciałam jednak nadmienić, że w przypadku Autorów piszących wiersze, sprawa nie przestawia się w sposób tak oczywisty.

Poezja nigdy nie dochrapie się rangi bestsellera. Wydawnictwa inwestują w klasyków, ewentualnie w nazwiska sztandarowe. Ciężko jest przebić się debiutantowi w prozie (jak wnioskuję z przeczytanych tu dyskusji). Wymaga to pracy, wysiłku, szczęścia i uporu. Dla poety jest to co najmniej dziesięć razy trudniejsze.

Śmieszą mnie też propozycje typu startowanie do czasopism czy konkursów. Znam trochę środowisko i wiem doskonale, jaki to światek, jaka koteria, jak rączka rączkę myje. Jak jeden Autor drugiemu cztery litery liże na fb, bo wie, że będzie jurorem w następnym OKP.
W wydawnictwach, które teoretycznie są ukierunkowane na promocję debiutów poetyckich, siedzą po redakcjach te same osoby, które jurorują sobie nawzajem w konkursach, pitolą na fb o hemoroidach kota i wspólnie opijają pożal-się-Boże-sukcesy, wygenerowane na zasadzie ja-tobie-ty-mnie.

Poetą najlepiej być poza tym w Zadupiu Dolnym. Wystarczy wówczas umieć zrymować chałę z gałą i już miejscowe kolo gospodyń wiejskich będzie zachwycone, lokalne pisemko zapieje z zachwytu, a gmina wyda, przy współudziale nadleśnictwa albo miejscowego producenta wód mineralnych.
Zbiorki potwornych knotów idą potem w świat.

Gorzej w większych miastach. Tam już pies z kulawą nogą nie zainteresuje się takim poeciną-szufladowcem. Zero wsparcia, konkurencja ogromna, mniejsze szanse przebicia.

A i tak większość lansowanych Autorów pisze totalne badziewie. Na ewentualne zarzuty o zawiść twórczą odpowiem od razu, że nie mam na tym tle kompleksów.

Wracając jednak do meritum, w przypadku poezji, w ogóle uznawanej za raczej marginalny, elitarny, niszowy odłam literatury - wydawanie się własnym sumptem wygląda trochę inaczej.

Oczywiście, głównym celem jest połechtanie autorskiego ego. Tomik wierszy to nie hicior kasowy. Chociażby dlatego, że czytelników poezji jest - w skali globalnej - niewielu. Raczej pasjonaci. Czytane są ewentualnie jeszcze dzieła klasyków (nawyk szkolny) i czasem, wśród zainteresowanych i obytych - modne nazwiska.

Oczywiście, self-publishing to raczej zrobienie sobie dobrze, bez pokładania w inicjatywie większych nadziei. Kilka wieczorków autorskich dla znajomych, przyjemność trzymania przez chwilę w rękach pachnącego farbą drukarską egzemplarza. Zakładam, że niektórym o to chodzi.

Nie rozumiem uwagi o stygmatyzacji. W kontekście poezji, w każdym bądź razie. Dla mnie jedynym mankamentem jest brak skutecznej reklamy/dystrybucji, co raczej oczywiste, bo wydawcy za pieniądze nie zależy na sprzedaży nakładu. Cała reszta, to sprawa drugorzędna, ale to już zależy od przyjętych priorytetów. Poeta, jeśli chce zarabiać na swojej twórczości, musi przede wszystkim "bywać" i obcykać się z rozmaitymi guru. Nie musi wcale publikować, wystarczy, że wślizgnie się, gdzie trzeba.

Publikacja w systemie POD to także kwestia pokory. Można być świetnym w swojej dziedzinie, ale wiedzieć, że nie jest to materiał na podbicie świata. Jeśli ktoś ma tego świadomość i nie porywa się na niewiadomoco, a jedynie realizuje jakieś tam drobne marzenie - to niech się cieszy.

Droga do kariery to naturalnie nie jest. Ale trochę mnie drażni protekcjonalny ton KRÓLÓW ŻYCIA wobec osób publikujących w tym systemie. Ja, geniusz, o którego rozbijają się wydawnictwa, patrzę z uśmiechem na maluczkich...

Żeby nie było... Właściwie to przy tak dużej ilości chętnych, nawet wydawnictwa oferujące publikację za pieniądze, mogłyby wprowadzić selekcję. Nie sądzę, by straciły, rezygnując z wydania piramidalnych gniotów. A właśnie nie psułoby to reputacji takiej formule wydawniczej.

Dodam, że mówię przede wszystkim o poezji. Oczywiście można zawsze z wyżyn własnego sukcesu sypać radami w stylu - "jak jesteś dobry to się przebijesz" (w przypadku ars poetica - g...o prawda!), ewentualnie ironizować - "to się przerzuć z wierszoklectwa na coś, co ludzie zechcą czytać" (no comment).

Literatura (i kultura) to nie masówka. W ilości masowej tworzy się fototapety, sprzedawane setkami w marketach. Artysta malarz maluje jedno unikalne arcydzieło.
A o wartości utworu (prozatorskiego, poetyckiego) nie stanowi ilość wydanych i sprzedanych egzemplarzy. To świadczt najwyżej o poczytności i umiejętności utrafienia w przeciętny gust.
Ergo, ideałem byłoby, gdyby forma publikacji również nie stanowiła wyznacznika wartości dzieła, ani nie była czynnikiem etykietującym. Ale to już pewnie utopia. Bo każdy wydawca stawia na zysk. Jeden - czerpie go ze "stajni" już wypromowanych nazwisk. Inny - z chęci zaistnienia.
I w jednym i w drugim przypadku przestaje się liczyć idea. Ale to już temat na inną dyskusję.

Przepraszam za przydługi post i to zaraz na dzień dobry.

Pozdr.

108
Alkione pisze: Oczywiście można zawsze z wyżyn własnego sukcesu sypać radami w stylu - "jak jesteś dobry to się przebijesz" (w przypadku ars poetica - g...o prawda!)
Czemu tak twierdzisz?
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

109
O poezję pytasz?

Znam kilku utalentowanych Autorów, piszących oryginalnie i ciekawie, których szczerze podziwiam. I porównuję ich twórczość z tym, co jest promowane chociażby na konkursach poetyckich, co jest wydawane w czasopismach literackich, co lansują tzw. fachowi krytycy...

Nie jest tu miejsce na dywagacje, jakie choroby toczą ten światek.

Inna sprawa to taka, że w ogóle poezja jest mało czytana. Tutaj w ogóle zainteresowanie się kręci jedynie wokół: wierszy z kanonu lektur (bo wypada znać), ewentualnie Szymborska, Miłosz (nobliści), Herbert (wielkie nazwisko), ks. Twardowski (w kościółkowym społeczeństwie nie dziwi). To dla publiki. Bardziej obyci jarają się wypromowanym na siłę pseudotalentami (Dehnel, Tkaczyszyn-Dycki, Mirahina, kilku pomniejszych). Na OKP - stale te same nazwiska (zamieniają się tylko miejscami - w jednych jurorzy, w innych laureaci). A dalej - długo długo nic. I później cała pogardzana dolna półka wydających-się-za-kasę.

Pomijam tutaj moją własną pisaninę, bo byłabym nieobiektywna. Mówię w ogóle o moich spostrzeżeniach. A siedzę w temacie od jakiegoś czasu.

A.

111
Alkione, temat wydawania czegokolwiek za własne pieniądze jest tutaj wyjątkowo drażliwy :) Raczej trudno spodziewać się, że ktokolwiek aktywnego na wery zdoła się nakłonić do publicznej zmiany stanowiska w tej sprawie.

Elegancko układasz wyrazy w zdania :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

112
Alkione pisze:A o wartości utworu (prozatorskiego, poetyckiego) nie stanowi ilość wydanych i sprzedanych egzemplarzy. To świadczt najwyżej o poczytności i umiejętności utrafienia w przeciętny gust.
A później taki autor sprzedaje swoje arcydzieło za 6800 zł total, po czym wylewa żale na fb, pisząc: "Pier**lę pisanie". Jak to mówił Piłsudski w obliczu I wojny światowej: "Jedną dupą na dwóch stołkach nie usiedzisz". Jednych omawiają na lekcjach polskiego, inni dostają miliony.

Co do konkursów, w jury siedzą jakieś osobistości ze świata literatury, bo musi to być ktoś, kto się na tym zna. A że kolesiostwo w Polsce jest wszechobecne, to taki jest fekt. Jak to mówiła moja babcia:
"- Kumie, chwalą nas.
- Kto?
- Ty mnie, a ja was."
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

114
Dobre :) Ja bym to polecił jako lekturę obowiązkową dla wszystkich chcących wydawać z samofinansowaniem.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

115
Andrzej Pilipiuk, wężykiem! Piękne!
Wydrukować, powiesić!
Taśmą klejącą na monitorze!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

116
Rany! A widzieliście te rzeczone dziesięć stron kryminału? Cudo! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

119
W pociągu starał się rozwiązać zagadkę ale nie miał pamięci wzrokowej i jak nie widział miejsca zabójstwa, to nie umiał sobie poradzić, a pociąg nie przejeżdżał przez park Włoszczowski.
Zakochałem się w tym zdaniu.


edit

O nie, później są nawet lepsze!

Wróć do „Wydawnictwa”