Podpisuję się pod Immo (normalnie nadajemy na tych samych falach, bo to już któryś raz się zgadzamy - no i peszek, dyskusji nie będzie, bo nie ma o czym

).
Ja tam z bohaterami nie mam żadnych problemów. Nikt mi nie zarzucił (jeszcze) płaskości, więc czekam z napięciem

(i pewnie zaraz przylezą rzucać pomidory, już widzę te tłumy xD). Tylko że myślę, iż tutaj co niektórzy wychodzą poza pojęcie "płaskości" do "studium psychologicznego". Nie trzeba wcale nie wiadomo czego, żeby stworzyć pełnokrwistą postać. Nie znaczy to jednak, że będzie ona wymuskana, że mucha nie siada. Gdybym ja, jako autor, chciała się w to bawić, to zostałabym psychiatrą. I uważam, że przeciętnemu autorowi również to niepotrzebne. Nie wiem, jak robią inni, ale wydaje mi się, że to, co się pisze, trzeba czuć - a więc zastanawiać się, jak postąpiłby dany bohater w danej sytuacji; jak my byśmy postąpili, a jak na przykład ktoś z określony zestawem cech; co może sprawić, że bohater zmieni się na lepsze lub na gorsze; jaką ma przeszłość, co go ukształtowało, jakich ma znajomych, przyjaciół, zainteresowania, a nawet jakie mogą wyjść sytuacje fabularne, gdyby postąpił w pewien określony sposób. W skrócie: myśleć o bohaterze jak o prawdziwej osobie. Uważam, że wtedy cechy same przyklejają się do bohatera i nie trzeba siedzieć i mruczeć: o, to ten będzie zabawny, buntowniczy i hm... waleczny, a tamten natomiast taki i owaki.