Pisanie w innym języku versus tłumaczenie z ojczystego

1
ithi edit: dyskusja wydzielona z wątku: http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=17121

Cześć!

Odważna decyzja z tym angielskim. Nie chcę Cię, broń Boże, demotywować czy zniechęcać, ale napisanie tekstu literackiego po angielsku kiedy nie jest się native speakerem, do tego w wieku, nie obraź się, dość młodzieńczym to naprawdę ciężka rzecz. Myślisz po polsku, znasz polskie konstrukcje zdaniowe. Napisałem niedawno "służbowo" opowiadanie w języku angielskim i znajomy pisarz oraz lektor angielskiego z perfekcyjnie niemal wypracowanym językiem Shakespeare'a (łącznie z akcentem) powiedział, że choć językowo jest bez większych problemów, są w nim właśnie owe niezrozumiałe dla anglosaskiego odbiorcy konstrukcje - innymi słowy, "Anglik czy Amerykanin tak by nie pomyślał/nie powiedział/nie napisał".

Mając to w pamięci, nie podjąłbym się chyba nawet napisania prywatnego tekstu literackiego po polsku i późniejszego go tłumaczenia, a co dopiero tworzenie go od podstaw w języku obcym... Ale życzę Ci powodzenia!
I miłego pobytu na Wery.
Ostatnio zmieniony pt 16 sty 2015, 22:24 przez Immo, łącznie zmieniany 1 raz.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

2
Cześć :)
Immo pisze:Odważna decyzja z tym angielskim. Nie chcę Cię, broń Boże, demotywować czy zniechęcać, ale napisanie tekstu literackiego po angielsku kiedy nie jest się native speakerem, do tego w wieku, nie obraź się, dość młodzieńczym to naprawdę ciężka rzecz. Myślisz po polsku, znasz polskie konstrukcje zdaniowe. Napisałem niedawno "służbowo" opowiadanie w języku angielskim i znajomy pisarz oraz lektor angielskiego z perfekcyjnie niemal wypracowanym językiem Shakespeare'a (łącznie z akcentem) powiedział, że choć językowo jest bez większych problemów, są w nim właśnie owe niezrozumiałe dla anglosaskiego odbiorcy konstrukcje - innymi słowy, "Anglik czy Amerykanin tak by nie pomyślał/nie powiedział/nie napisał".
Po pierwszym opowiadaniu to zazwyczaj tak jest, a skoro językowo nie masz problemów, to jest dobry start :).

Dodam jeszcze od siebie, że po angielsku da się, ale trzeba dużo pracy i powinnaś się liczyć z tym, że pierwszych kilka powieści będzie do niczego. A potem już trochę lepiej :).
Ja z angielskim mam kontakt od dziecka (szkoła, studia, gry) i od 7 lat mieszkam w Dublinie, gdzie zarówno w pracy, jak i w domu używam głównie angielskiego. I co? I wciąż potrzebuję native speakera, żeby wyłapał pewne rzeczy. Ale z drugiej strony: moja pierwsza powieść po angielsku była bardziej niż koślawa (to, o czym wspomniał Immo - polskie konstrukcje gramatyczne, może i poprawne w angielskim, ale nienaturalne), a druga i trzecia już o wiele lepsze. Czyli po napisaniu około 200 tys. słów samej prozy (nie licząc ciągłego kontaktu z językiem) można było mówić o postępie ;) (licząc w znakach to będzie ponad milion).
augustinech008 pisze:część zagranicznych użytkowników go czyta więc chyba nie jest źle :)
Blog to nie to samo, co tekst literacki. Na blogu się wiele wybacza - wiem z doświadczenia, bo wybaczają i mi. ;)
O pisaniu i innych nałogach

3
W moim wypadku cała praca jest po angielsku, piszę całą masę tekstów, wymyślam słowa, układam dialogi. Uczę się angielskiego od 6. roku życia, w gry gram raczej po angielsku, filmy wolę z napisami, jestem stałym bywalcem dwóch czy trzech anglojęzycznych forów internetowych, przy czym zajmują się zarówno specjalistycznymi zagadnieniami (gitara basowa), jak i gadką o wszystkim.
A mimo to czuję się za słaby w pisaniu literacko po angielsku, choć wspomniane przeze mnie opowiadanie nie było pierwszym tekstem w tym języku.

Mimo wszystko radzę - pisz najpierw po polsku, potem to tłumacz - raz, że masz wtedy "dwa teksty na dwa rynki", dwa, że łatwiej ogólnie znaleźć kogoś, kto sprawdzi, czy wszystko trzyma się kupy. I trzecie, najważniejsze - szlifujesz warsztat, a łatwiej to robić w mowie ojczystej :)
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

4
A mimo to czuję się za słaby w pisaniu literacko po angielsku, choć wspomniane przeze mnie opowiadanie nie było pierwszym tekstem w tym języku.
Ja też się nie czułam wystarczająco mocna, gdy pisałam pierwszą powieść :) I ta pierwsza powieść nie jest dobrze napisana - ale gdy się spojrzy na jej początek i koniec to od razu widać olbrzymią różnicę w stylu - i postęp. A po drugiej powieści napisałam opowiadanie, które przyjął magazyn anglojęzyczny.
Mam wrażenie, że jedyne, co tak naprawdę powstrzymuje Cię przed pisaniem po angielsku to własne przekonanie, że jesteś za słaby ;). Z drugiej strony - nie ma obowiązku pisania po angielsku i też prawda, że bez sensu się zmuszać, jeśli nie masz wystarczająco silnej motywacji.
Immo pisze:Mimo wszystko radzę - pisz najpierw po polsku, potem to tłumacz - raz, że masz wtedy "dwa teksty na dwa rynki", dwa, że łatwiej ogólnie znaleźć kogoś, kto sprawdzi, czy wszystko trzyma się kupy. I trzecie, najważniejsze - szlifujesz warsztat, a łatwiej to robić w mowie ojczystej :)
Nie zgodzę się. Tekst przetłumaczony nigdy nie będzie tak naturalny, jak napisany w języku (chyba, że masz native speakera z doświadczeniem w tłumaczeniach). Jeśli chcesz pisać dwujęzycznie, augustinech008, to pisz po angielsku, a tłumacz na polski - po polsku pewnie łatwiej będzie wyłapać niezręczności i kalki językowe. :)
O pisaniu i innych nałogach

5
Melfka pisze:Mam wrażenie, że jedyne, co tak naprawdę powstrzymuje Cię przed pisaniem po angielsku to własne przekonanie, że jesteś za słaby ;). Z drugiej strony - nie ma obowiązku pisania po angielsku i też prawda, że bez sensu się zmuszać, jeśli nie masz wystarczająco silnej motywacji.
Nic mnie nie powstrzymuje, bo robię to codziennie. Mówiąc, że "czuję się słaby" myślę raczej o pisaniu "dla siebie" kilkutomowego tekstu literackiego z myślą o wydaniu od razu gdzieś za granicą. Służbowo - to inna rzecz.
Prędzej czy później język się wyrobi, ale Ty masz jednak tę przewagę, że anglojęzyczni dookoła mówią naturalnie, a nie "I are learned English good." :wink: Mi pozostaje praca z lektorem i obcowanie z językiem w grach, filmach etc.
Melfka pisze:
Immo pisze:Mimo wszystko radzę - pisz najpierw po polsku, potem to tłumacz - raz, że masz wtedy "dwa teksty na dwa rynki", dwa, że łatwiej ogólnie znaleźć kogoś, kto sprawdzi, czy wszystko trzyma się kupy. I trzecie, najważniejsze - szlifujesz warsztat, a łatwiej to robić w mowie ojczystej :)
Nie zgodzę się. Tekst przetłumaczony nigdy nie będzie tak naturalny, jak napisany w języku (chyba, że masz native speakera z doświadczeniem w tłumaczeniach). Jeśli chcesz pisać dwujęzycznie, augustinech008, to pisz po angielsku, a tłumacz na polski - po polsku pewnie łatwiej będzie wyłapać niezręczności i kalki językowe. :)
Może i masz rację. Chyba, że autor pisze po angielsku, myśląc o wszystkim po polsku i tłumacząc w momencie zapisu - wtedy wraca problem, o którym pisałem wcześniej. Wszystko w sumie zależy od tego, na jakim poziomie augustinech008 pisze w każdym języku, więc strzępimy tylko języki, nie znając jej możliwości :)
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

6
Immo pisze:Nic mnie nie powstrzymuje, bo robię to codziennie. Mówiąc, że "czuję się słaby" myślę raczej o pisaniu kilkutomowego tekstu literackiego. Prędzej czy później język się wyrobi, ale Ty masz jednak tę przewagę, że anglojęzyczni dookoła mówią naturalnie, a nie "I are learned English good." :wink: Mi pozostaje praca z lektorem i obcowanie z językiem w grach, filmach etc.
Wiesz, na tej zasadzie ktoś zawsze będzie miał przewagę :). Nade mną mają native speakerzy, którzy przyswajają język od dziecka. Ja też, jeszcze w latach 90tych, uczyłam się angielskiego głównie z gier. ;)
I pozwól, że doprecyzuję :P Mam wrażenie, że jedyne, co tak naprawdę powstrzymuje Cię przed pisaniem powieści po angielsku to własne przekonanie, że jesteś za słaby. Przypomnij sobie swoje pierwsze teksty po polsku - prawdopodobnie ich jakość jest podobna to pierwszych, które napiszesz po angielsku :).
Immo pisze:Chyba, że autor pisze po angielsku, myśląc o wszystkim po polsku i tłumacząc w momencie zapisu - wtedy wraca problem, o którym pisałem wcześniej.
Ja tego nie postrzegam jako pisanie po angielsku. To jest tłumaczenie - tyle, że na poziomie myśli, a nie papieru. Żeby pisać po angielsku trzeba myśleć o tym, co chce się napisać i się pisze - po angielsku. Napisałam kiedyś kilka tekstów o pisaniu w obcym języku i to była najważniejsza rada ode mnie: "nie tłumacz".
Immo pisze:Wszystko w sumie zależy od tego, na jakim poziomie augustinech008 pisze w każdym języku, więc strzępimy tylko języki, nie znając jej możliwości :)
I tak i nie :). W gruncie rzeczy poziom języka to jedynie wskaźnik, ile czasu będzie musiała "przepracować", zanim jej teksty w języku obcym będą coś warte :). Powinno raczej paść pytanie nie o poziom, ale o silną wolę, samozaparcie i wytrwałość.

Ale masz rację, my tu sobie gadu-gadu, a to wątek powitalny augustinech008, która gdzieś zniknęła :). Mam nadzieję, że jej nie przepłoszyliśmy!
O pisaniu i innych nałogach

7
Melfka pisze: Ja tego nie postrzegam jako pisanie po angielsku. To jest tłumaczenie - tyle, że na poziomie myśli, a nie papieru. Żeby pisać po angielsku trzeba myśleć o tym, co chce się napisać i się pisze - po angielsku. Napisałam kiedyś kilka tekstów o pisaniu w obcym języku i to była najważniejsza rada ode mnie: "nie tłumacz".
Jeśli chce się pisać na jak najwyższym poziomie (a ktoś przed debiutem nie może sobie na inny pozwolić), to to jest świetna rada.
Sam czasem tworzę sobie w głowie scenki czy opisy osadzone w naszym języku lub w angielskim i widzę, że po przetłumaczeniu część magii ucieka. Sens jest, ale traci się którąś z warstw znaczeniowych. Ale nie jest tak źle, bo czasem przy tłumaczeniu da się jakiś element dodać. Jedna to trzeba doskonale wiedzieć "co autor miał na myśli" ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

8
Melfka pisze:Mam wrażenie, że jedyne, co tak naprawdę powstrzymuje Cię przed pisaniem powieści po angielsku to własne przekonanie, że jesteś za słaby.
Raczej brak potrzeby i przekonanie, że wolę wykorzystać 100% swoich możliwości w języku ojczystym niż w obcym - to nie to samo, zresztą tekst nad którym pracuję (milion+ znaków jest zaczęty prawie 11 lat temu) :)
Melfka pisze:Ja tego nie postrzegam jako pisanie po angielsku. To jest tłumaczenie - tyle, że na poziomie myśli, a nie papieru. Żeby pisać po angielsku trzeba myśleć o tym, co chce się napisać i się pisze - po angielsku. Napisałam kiedyś kilka tekstów o pisaniu w obcym języku i to była najważniejsza rada ode mnie: "nie tłumacz".
(...) augustinech008, która gdzieś zniknęła
No i właśnie o to chodzi - nie wiemy nic o jej zdolnościach i czy jest w stanie myśleć od razu po angielsku (przepraszam zainteresowaną, jeśli odczuła, że jestem protekcjonalny, no hard feelings). :wink:
Tyle ode mnie w tym temacie, chyba że jakiś dobry moderator wydzieli osobny wątek, bo w sumie dyskusja o tym jest dość interesująca :)
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

9
Jason pisze:Sam czasem tworzę sobie w głowie scenki czy opisy osadzone w naszym języku lub w angielskim i widzę, że po przetłumaczeniu część magii ucieka. Sens jest, ale traci się którąś z warstw znaczeniowych. Ale nie jest tak źle, bo czasem przy tłumaczeniu da się jakiś element dodać. Jedna to trzeba doskonale wiedzieć "co autor miał na myśli"
Ale nam chodziło o samą techniczną stronę pisania. Kiedy tłumaczysz na obcy język istnieje większa szansa, że użyjesz konstrukcji gramatycznych które są poprawne tym języku, ale nie brzmią naturalnie.
Immo pisze:Raczej brak potrzeby i przekonanie, że wolę wykorzystać 100% swoich możliwości w języku ojczystym niż w obcym - to nie to samo, zresztą tekst nad którym pracuję (milion+ znaków jest zaczęty prawie 11 lat temu) :)
Też fakt. Jak mówiłam, żeby w ogóle się za to zabierać, trzeba mieć naprawdę dobrą motywację (bo "sława i pieniądze" nie wystarczą ;) ). Jeśli jej nie ma, to rzeczywiście lepiej zostać przy języku ojczystym. Zwłaszcza przy takiej liczbie gotowych do poprawek znaków ;).
Immo pisze:No i właśnie o to chodzi - nie wiemy nic o jej zdolnościach i czy jest w stanie myśleć od razu po angielsku
Ale i nie musi od razu myśleć, jeśli nie oczekuje, że jej pierwsza powieść będzie perfekcyjna i wskoczy na listy bestsellerów. ;) Myślenie w obcym języku można wyćwiczyć - tylko właśnie ćwiczenie zabiera czas.
Tyle ode mnie w tym temacie, chyba że jakiś dobry moderator wydzieli osobny wątek, bo w sumie dyskusja o tym jest dość interesująca :)
Przychylam się do prośby o wydzielenie wątku.
Szczerze mówiąc chętnie też zobaczyłabym wypowiedzi osób, które próbują albo próbowały pisać w obcym języku i mają nieco inne podejście do tematu niż dominujące "nie da się" i "nigdy nie będzie tak dobre jak w ojczystym". (Nie piję tu do Ciebie, tylko do ogólnego trendu "niedasiowania" :mrgreen: )
O pisaniu i innych nałogach

10
Melfka pisze:Ale nam chodziło o samą techniczną stronę pisania. Kiedy tłumaczysz na obcy język istnieje większa szansa, że użyjesz konstrukcji gramatycznych które są poprawne tym języku, ale nie brzmią naturalnie.
W takim razie ja chyba inaczej zabieram się za tłumaczenie. Zamiast zdanie po zadaniu, albo fraza po frazie, biorę akapit, który czytam, a potem przepisuję po angielsku. Dlatego nie potrafię komuś przetłumaczyć, na przykład, połówki zdania bez znajomości reszty (nie tak, bym był z tego zadowolony).

Jestem jak najbardziej za wydzieleniem tematu. Immo już kiedyś pisał dokładniej o swoim zawodzie, a tutaj szykuje się kolejna ciekawa dyskusja z udziałem specjalistki :)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

11
Melfka pisze:Szczerze mówiąc chętnie też zobaczyłabym wypowiedzi osób, które próbują albo próbowały pisać w obcym języku i mają nieco inne podejście do tematu niż dominujące "nie da się" i "nigdy nie będzie tak dobre jak w ojczystym". (Nie piję tu do Ciebie, tylko do ogólnego trendu "niedasiowania" :mrgreen: )
Bo i ja nie mówię, że nie da się, tylko że jak już coś robić, to z przytupem i dobrze :D
A pisząc w pracy i pisząc w domu mam ograniczoną cerebralną zdolność pisania i chcę ją spożytkować jak najlepiej. I oczywiście, jak każdy tutaj, marzę, że moje dzieła "wyjdą" kiedyś po angielsku, żeby jakiś producent zakupił prawa i zrobił filmową adaptację, z której wywalą najfajniejsze wątki, dobiorą drętwych aktorów i może dodadzą seksu lub przynajmniej mocno zaakcentowany romans. :wink:
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

12
Hej wszystkim :D
Bardzo dziękuję za powitania :)
Melfka pisze:Ale masz rację, my tu sobie gadu-gadu, a to wątek powitalny augustinech008, która gdzieś zniknęła :) . Mam nadzieję, że jej nie przepłoszyliśmy!
Spokojnie nikt mnie nie przepłoszył, ostatnio musiałam załatwiać dużo spraw w szkole bo, przygotowuję się do wyjazdu za granice i aby nie nadrobić sobie większych zaległości prawie wszystkie prace na następny tydzień musiałam oddać wcześniej :x
Jeżeli nie potrafisz dojść prostą drogą do tego, by nie być pospolitym, to krzywą drogą na pewno do tego nie dojdziesz.

13
Z posługiwaniem się językiem obcym jest podobnie jak z obliczeniami na podstawie równania Schrödingera, w znacznej większości przypadków nie można go rozwiązać dokładnie (czyli pisać na poziomie nativa), ale można to zrobić z zadaną dokładnością. Warto wyznaczyć sobie poziom znajomości języka, który jest możliwy do osiągnięcia :)

W kwestii wydawania tekstów po angielsku: należy dostarczyć anglojęzycznemu wydawcy cały tekst, na tyle dobry, aby zechciał nad nim dalej popracować.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

14
Aby wydać tekst po angielsku najlepiej najpierw zaleźć sobie agenta, a on potem znajdzie wydawcę (o ile wcześniej nawiążę z tobą współpracę).

Z reguły trzeba najpierw sporo poczytać w stylu czy dana agencja życzy sobie tekstu w pliku Word czy Pdf jakie mają być spacje itd. (na stronie jednej z takich agencji czytałam, że chcą aby odstępy wynosiły ok. 1.5 spacji i ponumerowane str.)

Może być też tak, że agencja chce tylko formę tekstu wysłanego przez email i do tego skierowanego do odpowiedniego agenta np. John Smith bierze pod uwagę tylko teksty o tematyce przygodowej, to nie należy kierować do niego powieści kryminalnej czy romansu.

Na odpowiedź z reguły czeka się od 6 do 8 tygodni, zależy gdzie się zgłosiło tekst. Jeżeli nie wydałeś im się interesujący to przeważnie nie odpowiadają.

Informację takie dostałam od angielskiej pisarki, z którą utrzymuję kontakt i to ona opisała mi proces jaki przechodziła wydając swoją książkę. Za kilka dni ma premierę drugiej części ze swojej serii.
Jeżeli nie potrafisz dojść prostą drogą do tego, by nie być pospolitym, to krzywą drogą na pewno do tego nie dojdziesz.

15
O agenta można postarać się w USA oraz w UK, chociaż i w tych państwach jest wiele wydawnictw przyjmujących teksty bezpośrednio od autorów.
Agenci działają przede wszystkim dla wygody wydawców, nie autorów, spełniając rolę "pierwszego sita" - grzebią w stosach tekstów. Gdy piszących osób było mniej, przesyłali teksty bezpośrednio do wydawców.

Dobry agent to taki, któremu udaje się "sprzedać" połowę przyjętych tekstów, trudno zatem takiego zdobyć, a słaby agent może być bardziej przeszkodą niż pomocą. Z agentem podpisuje się umowę o reprezentację, a zatem otrzymuje się coś bardzo słabo określonego, zaledwie obietnicę, że będzie się on starał o doprowadzenie do podpisania umowy z wydawcą.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron