31

Latest post of the previous page:

Ja napiszę wprost - mam wobec pseudonimów odczucia ambiwalentne.

Z jednej strony - trafia mi do przekonania argumentacja Andrzeja, o której wspomniał przy innej okazji, a z drugiej nie rozumiem, dlaczego Autorzy starają się ukrywać swoje prawdziwe nazwisko, jakby się wstydzili nieco...Abstrahując oczywiście tutaj od sytuacji, o których wspomina Andrzej.

I tak jak ostatecznie jestem w stanie zaakceptować "polskie" pseudonimy, to już kompletnie nie rozumiem tych obco-brzmiących, bo to mi już trąci jakimś takim lansem na siłę...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

32
W zasadzie się zgadzam, ale powiem, że ja nie chciałbym publikować pod nazwiskiem. Choć na ukrywaniu się przed rodziną i przyjaciółmi również mi nie zależy, a w pracy mi nie zaszkodzi, bo to zbyt odległe pole.
Neil Gaiman w jednym z wywiadów opisywał, jak wyzwalające dla niego było rozpoczęcie pisania na komputerze. Nie czuł, że to co robi jest prawdziwe, więc mógł się nie ograniczać. Podobnego uczucia doświadczył, gdy dziesięć lat później przerzucił na pisanie w notatniku ;)
I chyba o coś podobnego mi chodzi. W momencie pisania chcę się psychicznie odgrodzić od konsekwencji idących za byciem kimś, kto tworzy dla innych?

Do tego mam cichą ambicję pisać również po angielsku. Niekoniecznie beletrystykę. Może tylko do internetu, na bloga, albo gdzieś.
A dopóki nie wychodzi to poza strefę marzeń, nie trzeba tego konfrontować z tempem pracy, terminami publikacji i śrubowaniem poziomu, to chcę próbować różnych rzeczy i patrzeć jak wychodzą (lub nie).

Nie wspominając już nawet o tym, że moje nazwisko jest nieco zbyt skomplikowane i wolę jego angielską wersję (jedynie pod względem prostoty zapisu). Poprawianie rodaków było nużące, a dla obcokrajowców jest to istne piekło. Przypuszczam, że coś o tym możesz wiedzieć ;)
I tak jak ostatecznie jestem w stanie zaakceptować "polskie" pseudonimy, to już kompletnie nie rozumiem tych obco-brzmiących, bo to mi już trąci jakimś takim lansem na siłę...
Pomimo tego, co napisałem wyżej, uważam, że masz rację. Mnie nawet irytowały nicki w sieci, które bezpośrednio nawiązywały do znanych, fikcyjnych postaci ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

33
Jason pisze:Przypuszczam, że coś o tym możesz wiedzieć
Nawet w języku polskim spotkałem się w swoim życiu z dziewięcioma wersjami mojego nazwiska, w języku angielskim wersji pewnie będzie tyle, ilu Anglików ;-)
Jason pisze:Mnie nawet irytowały nicki w sieci, które bezpośrednio nawiązywały do znanych, fikcyjnych postaci
O nickach w sieci wolałbym się w ogóle nie wypowiadać ;-)
Jason pisze:W zasadzie się zgadzam, ale powiem, że ja nie chciałbym publikować pod nazwiskiem.
Szanuję Twoje zdanie i Twoje prawo do tego rodzaju "anonimowości", o której wspominasz dalej, ale swojego też nie zmieniam ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

34
Znaczy prysnęły moje marzenia o wydaniu Harlequina pod pseudonimem Amanda Kwik... :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

35
Navajero pisze:Znaczy prysnęły moje marzenia o wydaniu Harlequina pod pseudonimem Amanda Kwik... :P
To jeszcze przejdzie. Gorzej, jakbyś wybrał Amanda Oink :P

MŚ pisze:Szanuję Twoje zdanie i Twoje prawo do tego rodzaju "anonimowości", o której wspominasz dalej, ale swojego też nie zmieniam
Nawet nie chciałem sugerować, że powinieneś! Po prostu od paru dni chodziło mi coś podobnego po głowie i szukało ujścia.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

36
Moja rodzina wie, że piszę; chodzi mi raczej o prostą rzecz. Pracuję naukowo. Kiedy ktokolwiek ma wpisać do przeglądarki moje prawdziwe nazwisko, mają mu wyskakiwać moje artykuły naukowe, a nie opowiadania. Ponadto wolałbym, by mój szef nie wiedział, dlaczego ostatnio moja habilitacja jakby się nieco opóźnia...
http://radomirdarmila.pl

37
Nasza pierwsza w tym roku premiera:

http://www.rw2010.pl/go.live.php/PL-H6/ ... 2ani%C4%85

Obrazek

Osobliwy świat, gdzie ruch gwiazd i planet nie podlega żadnym regułom. Potężne państwo-miasto, o władzę nad którym walczą dwa stronnictwa. Doskonały styl sprawia, że czytelnik wyrusza wraz z autorem w podróż niezwykłą, daleko i blisko jednocześnie. Bo choć tam, gdzie toczy się akcja, nic nie jest takie samo, to jednocześnie wszystko wygląda jakby znajomo... przynajmniej jeśli chodzi o ludzkie motywacje, pragnienia bohaterów i nieuniknioną logikę dziejów.

Powieść epicka i kameralna zarazem, fantastyczna i uniwersalna, gdzie w walce między ludźmi i ideami nic nie jest tak oczywiste, jak się wydaje stronom konfliktu, a racja jak zwykle leży gdzieś pośrodku, gdzieś wysoko ponad nimi... A może gdzieś nisko, tam, gdzie nie sięga nawet Otchłań?

Polityczne i religijne rozgrywki toczyły się poza Andremilem. Jak każdy potomek Starych Rodów ukończył Akademię wojskową, ale z tą starą tradycją nie łączyły się żadne obowiązki. Do armii garnęło się dość nuworyszy i zubożałych mieszczan, żeby synowie arystokratów mogli spokojnie zajmować się winem, niewolnicami i poezją. Andremil, któremu ojciec kupił patent oficerski, nigdy nie podejrzewał, że będzie musiał walczyć naprawdę! Aż tu nagle przyszedł rozkaz od doży wysyłający niedoświadczonego porucznika w pole. Co się kryło za tą zaskakującą decyzją? Młodzieńca poraził strach. Jeszcze wczoraj był na balu, a teraz czekała go walka, w której najpewniej zginie. Jak postąpi Andremil? Wykaże się odwagę i przebiegłością czy zapomni o honorze, byle uratować życie?

Za darmo do pobrania fragment, czyli Prolog:

http://www.rw2010.pl/go.live.php/PL-H6/ ... emna+rzeka

Prolog wprowadzający w świat opisany w powieści "Most nad otchłanią".

Opinie o tekście:

"Filozoficzny dyskurs nie jest tu tylko ozdobnikiem, a aluzje do europejskiej tradycji filozoficznej są czytelne, przynajmniej dla jako tako oczytanego odbiorcy. (...) Lewandowski to kpi sobie z religii w ogóle, to znów traktuje ją bardzo serio, wprowadzając – rzecz wyjątkowa w fantastyce – postać autentycznie świętego kapłana".
Tadeusz A. Olszański „Nowa Fantastyka” 12/1995

„To jedna z ważniejszych powieści 1995 roku w polskiej fantastyce".
Grzegorz Szczepaniak, „Magazyn Literacki” 1/1997
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

41
Palce potwornie mnie świerzbią ale nic nie napiszę
bo jeszcze nasz drogi-nieobecny-autor znowu uzna
że pod Nim ryję ;>

Życzę Wam powodzenia w tym projekcie.
Hartu ducha etc.

oj świerzbią... Zmykam zatem.

43
Andrzej Pilipiuk pisze:Palce potwornie mnie świerzbią ale nic nie napiszę
bo jeszcze nasz drogi-nieobecny-autor znowu uzna
że pod Nim ryję
Możesz napisać to w prywatnej wiadomości ;-)
padaPada pisze:A kazaliście TLK podpisać jakąś lojalkę, że nie będzie psuł waszej pracy swoimi wyskokami? ;)
Nie i wzajemnie - my też nie musieliśmy nic podpisywać :mrgreen:

A tak poważnie - abstrahując od osoby Autora i od tego, co robi w celach autokreacji - to czy ktoś z Was czytał "Most nad otchłanią"?

Wiem, że osoba KTL-a alias Przewodas budzi sporo emocji i jest to człowiek kontrowersyjny, ale pod względem pisarskim naprawdę nic nie mogę zarzucić tej książce. Lubie dobrze napisaną powieść, która w dodatku jest o czymś więcej, niż to wynika z samego tekstu, w której jest drugie, a czasami nawet i trzecie dno, i jakaś myśl głębsza niż "zabili go i uciekł"...

Więcej powiem - choć nie zawsze jestem w stanie zaakceptować sposób Jego komunikacji z otoczeniem, to w wielu kwestiach - zwłaszcza tych związanych z szeroko rozumianą kulturą, sposobami jej promocji i tak dalej - zgadzam się prawie w stu procentach...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

45
MaciejŚlużyński pisze: Możesz napisać to w prywatnej wiadomości ;-)
nie kuś mnie ty niedobry człowieku ;>
padaPada pisze:A kazaliście TLK podpisać jakąś lojalkę, że nie będzie psuł waszej pracy swoimi wyskokami? ;)
Nie i wzajemnie - my też nie musieliśmy nic podpisywać :mrgreen:
spox - jakbyście podpisali też by to nic nie dało... ;>
to czy ktoś z Was czytał "Most nad otchłanią"?
ja czytałem początek.
Wiem, że osoba KTL-a alias Przewodas budzi sporo emocji
on nie budzi - on próbuje w nas wzbudzić ;>
jak odchodzimy goni i dalej próbuje wzbudzić :?

czasem wzbudza skutecznie :roll:
abominacja też jest emocją... :?
i jest to człowiek kontrowersyjny, ale pod względem pisarskim naprawdę nic nie mogę zarzucić tej książce.
hmmm... eeee... ok. de gustibus ;)
Więcej powiem - choć nie zawsze jestem w stanie zaakceptować sposób Jego komunikacji z otoczeniem,
;>
to w wielu kwestiach - zwłaszcza tych związanych z szeroko rozumianą kulturą, sposobami jej promocji i tak dalej - zgadzam się prawie w stu procentach...
jego sposób autopromocji to zadyma.
Przez 30 lat nie wymyślił nic innego.

Z tego co wiem - nie sadzi drzewek, nie zbiera na chore dzieci, nie porządkuje grobów żołnierskich... Nie usiłuje się w żaden pozytywny sposób zalegitymizować w społeczeństwie - woli toczyć wojny zaczepne.

Tylko raz toczył ją w słusznej sprawie - gdy na psy zeszła nagroda im. Janusza A. Zajdla.
reszta jego wojen... khm... zmilczmy.

*

Ps. To nie jest donos który ma go zdyskredytować i uniemożliwić mu karierę w RW2010 :roll:

[ Dodano: Pią 06 Lut, 2015 ]
padaPada pisze:Jest masa autorów piszących równie dobrze lub lepiej, którzy dodatkowo nie są bucami. Wolę im dać zarobić. :)
dotykamy tu samego sedna problemów naszego drogiego-nieobecnego.

46
Konrad Lewandowski ma ciekawe i oryginalne pomysły metafizyczne. Możliwe nawet, że ma rację :) To jest dla mnie najbardziej interesujące :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

Wróć do „Wydawnictwa”