106

Latest post of the previous page:

Nie wiem skąd taki pomysł, że ktoś Ci będzie grzebał w narracji, fabule, spójności etc... to jak napisanie danej powieści od nowa. IMHO tak to nie działa. Wydawnictwo pewnie może coś zasugerować (cięcie, zmianę sceny, dopisanie, skasowanie etc...) ale na 100% nie zrobi tego za autora :D

A klasyczna redakcja (taka, z jaką ja się spotkałam) polega na doprowadzeniu tekstu do stanu zgodnego z zasadami poprawnej polszczyzny, wyeliminowaniu powtórzeń, baboli itd...

Fajnie by było, gdyby ktoś z Fioletowych się wypowiedział - najlepiej na przykładach i obszernie. Widzę, że w tej kwestii funkcjonuje wiele mitów. Więc?
Ktoś chętny pomóc?

107
Piszecie o zjawisku, które się rozszerza. Pomijając kwestię stawek, o której niewiele mam do powiedzenia :) to jednak coraz częściej, także i w wydawnictwach, spotyka się coś, co ja prywatnie nazywam "rozszerzoną korektą". Czyli poprawki czysto językowe, bardzo rzadko merytoryczne. Wejście w świat tekstu, dyskusja z autorem - na to nie ma czasu, nikt za to nie zapłaci :)
Są wyjątki, jednak trend jest jasny - i nie tylko u nas, to samo mówią moi znajomi tłumacze o zjeździe jakości pracy redaktorskiej w świecie anglojęzycznym. Ot, znak czasów - pośpiech, bylejakość...

Inna sprawa, że śledzenie fabuły, wychwytywanie niuansów - to wyższa szkoła jazdy. Z oczywistych powodów nie mogę podawać nazwisk ani nazw wydawnictw, ale ja przy tych kilku wydawnictwach publikujących moje książki najwyżej w połowie przypadków trafiłem na osoby, które robiły redakcje, a nie korekty :)

Edit specjalnie dla Augusty: w pewnym zakresie ingerencja w fabułę ma sens. To jednak powinno się odbywać we współpracy z autorem i redaktor/redaktorka musi swoje racje umieć wyłożyć. Mnie się zdarzało słyszeć takie propozycje, ba!, zdarzyło mi się skorzystać - uważam, że to w porządku. Natomiast zdarzyło mi się też je z hukiem odrzucić, bo to już było pisanie innej książki moimi rękoma :)
Ostatnio zmieniony ndz 01 lut 2015, 13:04 przez Romecki, łącznie zmieniany 1 raz.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

108
Augusta pisze:Ktoś chętny pomóc?
Chętny :) Nie masz racji :P Redakcja to min. grzebanie w spójności fabuły i świata. Oczywiście redaktor niczego nie może autorowi narzucić siłą, ale autor byłby kretynem, gdyby nie poprawił wskazanych błędów. Eliminacja powtórzeń czy błędów językowych to oczywiście też redakcja, ale generalnie za te sprawy odpowiada bardziej korekta.

Edit. Prawda, że trudno o dobrego redaktora i często trzeba go/ ją rezerwować sobie z góry :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

109
A można coś więcej?
Obszerniej?
A nie dwa zdanka?
:)

Piszesz, że to autor poprawia wskazane przez redaktora błędy w spójności fabuły i uniwersum.
Napisz coś więcej, proszę. Mnie to też interesuje, bo właśnie jestem przed taką redakcją z wydawnictwa. Jak to wygląda w praktyce? Czy redaktor np. wskazuje dany fragment twierdząc, że coś jest nielogiczne? Bzdurne? Niepotrzebne?
Jak to wygląda w praktyce.

Wielu osobom z forum się to przyda.

[ Dodano: Nie 01 Lut, 2015 ]
Romek Pawlak pisze:To jednak powinno się odbywać we współpracy z autorem i redaktor/redaktorka musi swoje racje umieć wyłożyć. Mnie się zdarzało słyszeć takie propozycje, ba!, zdarzyło mi się skorzystać - uważam, że to w porządku. Natomiast zdarzyło mi się też je z hukiem odrzucić, bo to już było pisanie innej książki moimi rękoma
Ale technicznie rzecz ujmując:
a) redaktor zasugerował
b) to Ty wykonałeś (lub nie) stosowną redakcję - własnoręcznie poprawiając coś za jego radą/wskazówką/etc...

Czy też redaktor sam nanosi zmiany (sam własnoręcznie zmienia fabułę, uniwersum, postacie itd...)? Za Twoją zgodą oczywiście.

110
Augusta pisze:Nie wiem skąd taki pomysł, że ktoś Ci będzie grzebał w narracji, fabule, spójności etc... to jak napisanie danej powieści od nowa. IMHO tak to nie działa.
Nie zgodzę się z Tobą. Wskazanie autorowi np. że punkt kulminacyjny za mało jeszcze kopie czytelnika po, tu sobie wstawić kostki, kolana lub inne części, wraz z rzeczowym uzasadnieniem jest dla autora pomocą w celu uczynienia jego książki lepszej, a nie pisaniem czegoś od nowa. Przecież takie uwagi i tak ostatecznie akceptuje, bądź nie, autor.
W każdym razie, ja - jeśli kiedyś będzie mi dane - chciałabym spotkać na swoje drodze właśnie takiego redaktora, który wchodzi w tekst nieco głębiej, a nawet zapuszcza się w przestrzenie między słowami ;)
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

111
Augusta pisze:A można coś więcej?
Obszerniej?
A nie dwa zdanka?
:)
Nie za bardzo bo wchodzimy w obszar tajemnic alkowy :) Przecież nie mogę tu wymieniać nazwisk autorów których redaktor uratował przed literackim krachem :P Na poważnie: ingerencje redaktorskie nie mogą być zbyt głębokie, bo wtedy istotnie trzeba by napisać inną książkę, jednak mogą, a nawet powinny ( jeśli jest potrzeba) dotyczyć kwestii fabularnych czy związanych ze spójnością przedstawionego świata. Zaręczam ( z własnego doświadczenia) , że dobry redaktor potrafi dostrzec to, czego nie zauważył autor, ani nawet najbardziej wyrobieni literacko beta - testerzy. Z drugiej strony nie zawsze musi mieć rację ( bo jego wiedza nie jest absolutna). Ja np. od dawna współpracuję z tą samą redaktorką i nie wyobrażam sobie innej. Czasem się kłócimy ( po etapie poprawek "pisanych" przychodzi etap ostatecznego uzgadniania kwestii spornych na skype) co wygląda jak rozmowa dwójki niezupełnie trzeźwych podoficerów po koszarowej balandze, jako że nie przebieramy w słowach. Moja żona uwielbia się przysłuchiwać tym dyskusjom i pęka ze śmiechu kiedy wymieniamy co barwniejsze określenia :D Konkludując: odpowiednia redakcja "podkręca" dobrze napisaną książkę o kilkanaście procent, średniaka czasem o 20 - 30%...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

112
Ok, zgoda - ja miałam na myśli "grzebanie" w sensie: siedzi redaktor i bach: uśmierca naszego bohatera, bo uważa, że tak lepiej (zmiana w fabule), za chwilę bach po raz drugi i zamiast krasnoludków i elfów mam kosmitów i wampiry (zmiana w uniwersum). Po miesiącu redakcji dostaję powieść, którą czytam z zainteresowaniem - bo to NOWA powieść, której jeszcze nie czytałam ;)

Wychodzi na to, że moimi pierwszymi redaktorkami (np.tej ostatniej powieści) były głównie moje Beta czytelniczki :)
Bo zgodnie z ich uwagami wprowadziłam sporo zmian (w fabule chociażby).

[ Dodano: Nie 01 Lut, 2015 ]
Navajero pisze:Nie za bardzo bo wchodzimy w obszar tajemnic alkowy
Znów pytanie: po co wobec tego dział o wydawnictwach? Po co forum (z założenia pomagające osobom wchodzącym w świat pisarstwa)?
Navajero pisze:Przecież nie mogę tu wymieniać nazwisk autorów których redaktor uratował przed literackim krachem
Nikt nie prosił tu o jakiekolwiek nazwiska. A BTW - co by szkodziło podanie nazwisk redaktorów, bez wchodzenia w pikantne szczegóły komu uratowali tyłek.
Czy redaktor jest wymieniony z nazwiska w książce? Chyba tak. Wobec tego dosyć łatwo chyba dotrzeć do danych takiej osoby?
Navajero pisze:dobry redaktor potrafi dostrzec to, czego nie zauważył autor, ani nawet najbardziej wyrobieni literacko beta - testerzy
Na pewno. Jak myślisz? Czy to kwestia inteligencji takiej osoby, oczytania, doświadczenia?

Dzięki, że mimo wszystko dzielisz się z nami Swoją wiedzą :)
Dobra karma wraca.

113
Augusta pisze:Znów pytanie: po co wobec tego dział o wydawnictwach? Po co forum (z założenia pomagające osobom wchodzącym w świat pisarstwa)?
Przecież pomagam jak mogę :) Poza tym zawsze można odezwać się na priva.
Augusta pisze: Czy redaktor jest wymieniony z nazwiska w książce? Chyba tak. Wobec tego dosyć łatwo chyba dotrzeć do danych takiej osoby?
Do nazwiska jakiegokolwiek redaktora? Tak. Ale niekoniecznie dobrego.
Augusta pisze:
Navajero pisze:dobry redaktor potrafi dostrzec to, czego nie zauważył autor, ani nawet najbardziej wyrobieni literacko beta - testerzy
Na pewno. Jak myślisz? Czy to kwestia inteligencji takiej osoby, oczytania, doświadczenia?
Wszystkiego naraz, z przewagą doświadczenia. Dlatego ci najlepsi redaktorzy są rozrywani i pisarze "rezerwują" ich sobie na miesiąc czy dwa wcześniej.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

114
Navajero pisze:Przecież pomagam jak mogę :) Poza tym zawsze można odezwać się na priva.
Na priva to możemy się umówić na kawkę ;)
Żartuję, ale tak naprawdę o sile forum świadczą osoby wypowiadające się w wątkach dostępnych dla każdego.
Ale fakt: jako jeden z nielicznych Fioletowych (może jest Was pięcioro naprawdę aktywnych tutaj) pomagasz, piszesz i to jest SUPER i wielkie dzięki ze strony zielonych :)
Navajero pisze:Wszystkiego naraz, z przewagą doświadczenia. Dlatego ci najlepsi redaktorzy są rozrywani i pisarze "rezerwują" ich sobie na miesiąc czy dwa wcześniej.
Ale mówisz o redakcji PRZED wysłaniem powieści do wydawnictwa, czy już po podpisaniu umowy?

115
Augusta pisze:Ale mówisz o redakcji PRZED wysłaniem powieści do wydawnictwa, czy już po podpisaniu umowy?
Ja podpisuję umowę z góry. I jak wysyłam to wiadomo, że ona zostanie zredagowana i wyjdzie, pozostaje kwestia: kiedy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

116
Ale...
Pan żeś Szlachta, a my chudopachołki :D
Czyli jak wnioskuję, mówisz o "rezerwowaniu" Redaktora jeszcze przed wysłaniem powieści?
Oj, ciekawe czy kiedykolwiek doczekam się takiej pozycji na rynku ;)

117
Augusta pisze: Czyli jak wnioskuję, mówisz o "rezerwowaniu" Redaktora jeszcze przed wysłaniem powieści?
Tak, bo na nią czyha paru innych fabrycznych i sporo pozafabrycznych.
Augusta pisze: Oj, ciekawe czy kiedykolwiek doczekam się takiej pozycji na rynku ;)
Może lepszej? :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

118
Augusta pisze:Poza tym osoby zajmujące się tym profesjonalnie, robią to błyskawicznie.
Nie da się książki poprawiać mechanicznie, nawet w przypadku korekty stricte językowej, o redakcji już nie wspomnę. Język polski jest, niestety, pełen pułapek i nie zawsze wystarczy np. globalnie wywalić wszystkie przecinki przed spójnikami i lecieć dalej. Nie każdy też od razu wyłapie wszystko, dlatego właśnie w szanujących się wydawnictwach istnieje pojęcie drugiej korekty, najlepiej wykonywanej przez inną osobę.
Aktegev pisze:Trochę obok tematu, 220 pln za arkusz to i tak wydaje mi się mało. Serio, takie są stawki?
Uwierz, że to bardzo przyzwoita stawka. Generalnie tylko nieliczni pracują za takie pieniądze, reszta musi zadowolić się mniejszymi kwotami. O szczegółach nie wypada mi mówić publicznie ze względu na bezpośrednie zatrudnienie w branży ;)

P.S. Proszę moderację o przeniesienie wątku - rozmowa dobrych kilka postów temu przestała dotyczyć Fabryki Słów.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

119
Augusta pisze:Nie wiem skąd taki pomysł, że ktoś Ci będzie grzebał w narracji, fabule, spójności etc... to jak napisanie danej powieści od nowa. IMHO tak to nie działa.
Działa, działa. I daje dobre efekty :D Na różnych etapach. Ja po pierwszym betowaniu postanowiłem zamienić miejscami dwie pierwsze części nowej książki. Wyszło to bardzo dobrze, ale miałem przy tym sporo roboty.

Przy pierwszej redakcja po prostu pokazała - to słabo, to źle, to w ogóle wywal, takie zakończenie jest do dupy, nie ma o tym mowy. I na tych uwagach napisałem 1/3 tekstu.

To tak działa ;)

120
Natalia Szczepkowska pisze:Nie da się książki poprawiać mechanicznie, nawet w przypadku korekty stricte językowej, o redakcji już nie wspomnę.
Nie mówiłam, że mechanicznie - lecz błyskawicznie - a to IMHO zasadnicza różnica.

"Przy pierwszej redakcja po prostu pokazała - to słabo, to źle, to w ogóle wywal, takie zakończenie jest do dupy, nie ma o tym mowy. I na tych uwagach napisałem 1/3 tekstu."

HELOŁ tu ziemia.
Te zmiany SAM naniosłeś, nie redaktor.
On zasugerował, ale Ty wykonałeś pracę własnoręcznie.
O to mi chodziło.

Szczerze mówiąc, o ile byłabym skłonna wiele zmienić i poprawić po wstępnym czytaniu (załóżmy 10-12 osób z targetu, obce oczywiście - nie koleżanki) i tak robiłam - o tyle, gdyby ktoś kazał mi całkowicie przekopać zakończenie (mimo akceptacji i zachwytu licznej grupy Beta) - np. z happy endu na koszmarny finał w postaci śmierci głównej bohaterki, chyba bym nie przystała na to.

121
Augusta pisze:
Natalia Szczepkowska pisze:Nie da się książki poprawiać mechanicznie, nawet w przypadku korekty stricte językowej, o redakcji już nie wspomnę.
Nie mówiłam, że mechanicznie - lecz błyskawicznie - a to IMHO zasadnicza różnica.
Jeśli korektę ma się przeprowadzić błyskawicznie, to najpierw z zastosowaniem metod mechanicznych, czyli ctrl+c i nuże, szukamy wszystkich "ilości" zamiast "liczb", "których" pozbawionych przecinków, "w każdym bądź razie" czy "otwarł". Potem zaczyna się mozół, który wymaga myślenia i skupienia, jeśli robi się coś na szybko, to połowa baboli umyka. Rzadko zdarza się korekta/redakcja perfekcyjna, a jeśli już taka jest, to śmiem twierdzić, że ktoś przysiadł; odwrotnie też, jeśli ktoś zrobił to wszystko metodą błyskawiczną, to pozostanie cała masa błędów, a może i pojawią się nowe. Owszem, pewne sugestie można podrzucić błyskawicznie, tak, jak u nas weryfikacje pojawiają się czasem w pół godziny, ale nie jest to przekopanie się przez dziesięć arkuszy.

Z korektą i redakcją jest tak samo, jak z większością rzeczy: zazwyczaj obowiązuje zasada, że dysponujesz pulą możliwości "szybko, tanio, dobrze" i możesz wybrać dwie z nich.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

Wróć do „Wydawnictwa”

cron