Latest post of the previous page:
"Planeta śmierci" Harry'ego Harrisona.Tam nawet trawa i kamienie zabijają, a ludzie, którzy nauczyli się jak tam przetrwać to groźne sukinsyny. Mają nawet specjalne giwery w kaburach na ramionach, które same wrzucają się do ręki na metalowych wysięgnikach, kiedy choć pomyślisz o strzelaniu.
Warto przeczytać. Może to mniej industrial a bardziej survival, ale warto.
Harrison to kawalarz, więc raczej dużo pesymizmu tam nie uświadczysz, ale to bardzo dobry przykład wrednej planety.
Industrialna wizja skolonizowanego Marsa jest zbyt wyeksploatowana (np. "Przypomnimy to panu hurtowo" Philipa K. Dicka, znane jako "Total Recall", a w polsce jako "Pamięć Absolutna" ze Shwarzeneggerem w roli głównej), ale jeśli przedstawisz to jakoś oryginalnie..?
Poza tym - pamiętajcie, żeby czerpać z tego, co dzieje się dziś w nauce. A teraz sporo mówi się o zarodkach hybrydowych. Najprostszy pomysł: Powiedzmy, że gdzieś, jakiś eksperyment wymknie się spod kontroli... I mamy upadłą Europę, zamieszkaną przez szczepy porąbanych ludzi-zwierząt, jak na "Wyspie Doktora Moreau" - gangi zwierzoludzi z uzi i dzidami polujące na siebie na zrujnowanych ulicach Paryża...
Byłbym zapomniał - świetna wizja planety z koszmaru została pokazana w komiksie "Szczury Blasku". Warto dopaść i obejrzeć.
Nine EDIT: Dyskusję o tym, czy warto w ogóle pisać Fantasy przeniosłem do Hyde Parku. Zapraszam do rozmowy.