– Historia komplikowała losy wielu narodów – włączyła się ta starsza, pewnie w dobrej wierze, ale było mu w to graj. Szukał przecież rozpaczliwie lepszego przeciwnika niż prowincjonalny proboszcz.
– Frazes i eufemizm, droga pani – odpowiadał po polsku, spokojnie, bez jakiegokolwiek akcentu – Historia nie jest faktem. Bo ja wiem, czym jest? Zbiorową pamięcią? Dość stronniczą zresztą i selektywną. I pamięcią zwaną historią łatwo się manipuluje. Teraz tu jesteśmy biednymi bogatymi Niemcami, szukającymi grobu dziecka w zapadłej dziurze na skraju ziem odzyskanych. Tylko jednego grobu dziecka. Nie kilku tysięcy pomordowanych, kilku milionów pomordowanych.
– To są fakty przecież. Obozy, masowe groby… – wtrącała rozgorączkowana czarnowłosa.
– Zauważyła pani, że nie dodałem przymiotnika polskie, niemieckie, rosyjskie? Przymiotnik byłby selekcjonowaniem pamięci o zmarłych. Nie chcę tych liczonych w milionach, chcę grobu mojego brata. Ja dawno temu postanowiłem pamiętać o grobach moich bliskich, a nie historię. Wy spisujcie, jak was bawi księgi narodu i pielgrzymstwa. W jakim chcecie języku.
[...]
– Pan nie lubi Polaków? – obrażała się zaatakowana kobieta.
– Ja jestem Polakiem – zaśmiał się – Moja matka była Polką. Ojciec Niemcem. Więc jestem też Niemcem. Tak mi to tłumaczyła babcia, gdy byłem mały. Rozsądnie, prawda? Długo nie rozumiałem jej rozsądku.
to fragment
szukam argumentów, kontrargumentów w takiej dyskusji