26
autor: Petro
Pisarz osiedlowy
A jak coś takiego miałoby praktycznie wyglądać? :-) Każdy jeden Niemiec ma przeprosić? A może wybrać im reprezentanta? No cóż, był Willy Brandt, ale to chyba nam nie wystarczyło. Jedni poczuwają się do winy, inni nie, pozostali w ogóle nie uważają się za stronę - bo ich to nie dotyczy. A my mimo takiej mieszanki i tak lubimy uważać, że każdy Niemiec jest winny i na dodatek perfidny, bo nie chce się przyznać.
Jakoś nie przypominam sobie, by ktokolwiek, kiedykolwiek wyraził taką 100% skruchę, by druga strona była ukontentowana. Wiele narodów czyniło sobie wzajemnie krzywdy i albo to po prostu przemijało, albo stawało się kamieniem węgielnym wieczystej nienawiści. Można o tym pomyśleć od drugiej strony, jak na przykład mielibyśmy skutecznie przeprosić Czechów czy Litwinów? Sytuacja jest podobna (nie mówię o skali czynu, lecz o samym zjawisku), część Polaków nie widzi w sytuacji nic zdrożnego ("te ziemie należały nam się jak psu buda!"), inni odczuwają jakąś skruchę, jeszcze inni mają wyrąbane.
Mówiąc dosyć oschle, ale raczej (z doświadczeń historycznych wnioskując) prawdziwie, sprawa musi sama się "przeterminować". Aspekt emocjonalny zostanie ograniczony do marginesu, będzie można spokojniej rozmawiać o faktach. Gdy brakuje bezpośrednich świadków historii, to spory trochę się wyciszają.
[img]http://i72.photobucket.com/albums/i182/ThePetro/promobar_zps2b9a5402.png[/img]
(...) Dla Historii liczy się tylko wielki cel, przymyka oczy na środki, które doprowadziły do niego. Wywyższa zwycięzców, gardzi pokonanymi. - Zbigniew Nienacki.