Latest post of the previous page:
Wtrącę swoje trzy grosze, jako że właśnie kończę studia ze specjalnością krytyczną (wprawdzie nie literacką). Nie żebym miała zamiar się tym parać, żeby było jasne
Augusto, mam wrażenie, że operujesz nieco dziwną definicją krytyka:
"Rubia napisał/a:
a on sięgnął i też go wciągnęła ta lektura
Wówczas nie byłby krytykiem, a zwykłym-niezwykłym (bo dla mnie Czytelnicy są niezwykle ważni) Czytelnikiem. "
Z tego wnioskuję, że według ciebie krytyk to ktoś, kto czyta z przymusu i absolutnie nie może mieć emocjonalnego stosunku do lektury. Jak ma, to przestaje być krytykiem. Nieprawda! Że zacytuję jednego z moich profesorów - najważniejszym narzędziem krytyka (w tym akurat wypadku teatralnego) są plecy. Jak ma dreszcze, to znaczy, że ogląda coś naprawdę niesamowitego.
Z drugiej strony, krytyk powinien dobrze znać zasady rzemiosła literackiego, aby umieć wskazać błędy. I nie, nie chodzi tu o bezrefleksyjne trzymanie się skostniałych wyznaczników "bo jak nie będzie przecinka i budowy trójaktowej, to tekst do kosza". Dobry krytyk jest trochę jak pisarz - on po prostu czuje, w którym miejscu tekst nie gra, kuleje, gdzie coś zgrzyta. I umie ten zgrzyt nazwać. Ja sama na przykład, gdy czytam swoje stare teksty, które kiedyś wydawały mi się dobre, rozumiem nagle że gdzieś wprowadziłam niepotrzebnego bohatera, który niczego nie wnosi do akcji, albo konstrukcja tekstu się sypie. Dobry krytyk potrafi wskazać takie rzeczy... Ale i opisać wrażenia, często emocjonalne, które towarzysza lekturze. Wbrew obiegowej opinii trzeba być wrażliwym i rzetelnym, żeby parać się tą robotą.
No dobrze, mógłby ktoś powiedzieć, ale to jest stan idealny. Takich krytyków nie ma. Odpowiadam: są. Może jest ich mało, ale są. Zresztą nie ma nawet czegoś takiego jak jeden właściwy wzór krytyka. Są, że tak powiem, różne szkoły. W ciągu dwóch ostatnich semestrów miałam zajęcia z dwoma kompletnie różnymi krytykami teatralnymi. Jeden obraził się na teatr współczesny i kpi ze wszystkiego, co nie przypomina teatru ubiegłego wieku, drugi we wszystkim stara się znaleźć światełko, zrozumieć autora, drąży. Obaj są profesjonalistami z ogromną wiedzą teoretyczną i znajomością zasad rzemiosła.
Czy krytykom zdarzają się pomyłki? Niesprawiedliwe oceny? Oczywiście! A komu się nie zdarzają?