Latest post of the previous page:
W sumie zastanawiałam się, co zrobić, kiedy rozdziały wychodzą za krótkie. Może więcej narracji, skojarzeń, porównań?17
Znaczy, lania wody?Może więcej narracji, skojarzeń, porównań?
Ja bym się zastanowiła, dlaczego właściwie wychodzą za krótkie. Bo jeżeli taki podział tekstu ma jakiś konkretny cel, to niech sobie będą te rozdziały, jakie chcą. Ale może da się zmienić podział bez straty dla kompozycji, zamiast zmieniać sam tekst?

18
Dziękuję za zainteresowanie. Przeanalizowałam. Nie da się zmienić kompozycji. Chyba czegoś im brakuje. Chyba za mało się dzieje.Cerro pisze:Znaczy, lania wody?Może więcej narracji, skojarzeń, porównań?
Ja bym się zastanowiła, dlaczego właściwie wychodzą za krótkie. Bo jeżeli taki podział tekstu ma jakiś konkretny cel, to niech sobie będą te rozdziały, jakie chcą. Ale może da się zmienić podział bez straty dla kompozycji, zamiast zmieniać sam tekst?
19
A zastanawiał się ktoś, czy można bez rozdziałów?
Twierdzę, że ważniejsze jest to, co się chce powiedzieć, przekazać, wyrazić. Ważniejsza jest radość pisania. Forma, długość rozdziału w szczególności, powinna być sprawą drugorzędną.
Nie widzę niczego złego w tym, że jeden rozdział jest krótki, a następny bardzo długi. W dzieleniu tekstu na rozdziały dostrzegam możliwość podkreślenia kwestii dla autora ważnych. Jeżeli bardzo krótki fragment zamkniesz w osobnym rozdziale, czytelnik chcąc nie chcąc, niekiedy podświadomie, odbierze to, co napisałeś jako słowa, którym twórca zdecydował się poświęcić nieco więcej serca i wysiłku.
Twierdzę, że ważniejsze jest to, co się chce powiedzieć, przekazać, wyrazić. Ważniejsza jest radość pisania. Forma, długość rozdziału w szczególności, powinna być sprawą drugorzędną.
Nie widzę niczego złego w tym, że jeden rozdział jest krótki, a następny bardzo długi. W dzieleniu tekstu na rozdziały dostrzegam możliwość podkreślenia kwestii dla autora ważnych. Jeżeli bardzo krótki fragment zamkniesz w osobnym rozdziale, czytelnik chcąc nie chcąc, niekiedy podświadomie, odbierze to, co napisałeś jako słowa, którym twórca zdecydował się poświęcić nieco więcej serca i wysiłku.
Bo tam w ogóle przyjemny ordnung panuje. Nie tylko pod względem długości rozdziału.mnml pisze:... tekst jest gęsto podzielony, wzorowa pod tym względem jest np. Lalka. Panuje tam taki przyjemny ordnung. ;D
21
Ok, czyli konkluzja jest taka, że mniejsza o rozdziały, byle się dobrze czytało? To utwierdźcie mnie proszę w mojej decyzji zostawienia jednego sporo krótszego.
Sytuacja jest taka: piszę sobie powieść, dla niezbyt wymagającego czytelnika, lekkie rozdziały, wychodzą jak od linijki 12,5 k każdy, na koniec w serialowym stylu suspens, żeby zachęcić do dalszej lektury. I nagle: bum! Jeden rozdział wyszedł mi 8,5 k znaków, z obowiązkową niespodzianką na koniec. Niby mogłabym przenieść 4 k z początku następnego na koniec tego, ale wtedy dramatyzm ostatniej sceny sporo się zmniejszy. Jakieś tam zawieszenie będzie, ale nie takiej wagi, jak zaplanowałam. Co myślicie? Zostawić czy przenosić? Od razu dodam, że o wodolejstwie w środku w celu wydłużenia nie ma mowy, bo... nie. Bo się zmniejszy tempo akcji. Bo się czytelnik znudzi. Nie.
Sytuacja jest taka: piszę sobie powieść, dla niezbyt wymagającego czytelnika, lekkie rozdziały, wychodzą jak od linijki 12,5 k każdy, na koniec w serialowym stylu suspens, żeby zachęcić do dalszej lektury. I nagle: bum! Jeden rozdział wyszedł mi 8,5 k znaków, z obowiązkową niespodzianką na koniec. Niby mogłabym przenieść 4 k z początku następnego na koniec tego, ale wtedy dramatyzm ostatniej sceny sporo się zmniejszy. Jakieś tam zawieszenie będzie, ale nie takiej wagi, jak zaplanowałam. Co myślicie? Zostawić czy przenosić? Od razu dodam, że o wodolejstwie w środku w celu wydłużenia nie ma mowy, bo... nie. Bo się zmniejszy tempo akcji. Bo się czytelnik znudzi. Nie.
And the world began when I was born
And the world is mine to win.
And the world is mine to win.
23
Carewna, nawet się nie zastanawiaj. Zostaw, a czas, który straciłabyś zastanawiając się i bezproduktywnie dręcząc Swą duszę Artystki, przeznacz na ponowne przeczytanie rozdziału, poprzedzającego ten krótszy, ten z niespodzianką na końcu. Może trzeba będzie dopisać jeszcze kilka akapitów?
PS.
Starałem się pisać pół-żartrem, pół-serio, jednak rada jest szczera, od serca, a wynika z własnych doświadczeń.
PS.
Starałem się pisać pół-żartrem, pół-serio, jednak rada jest szczera, od serca, a wynika z własnych doświadczeń.
25
Chyba że nową myślą będzie zamordowanie głównego bohatera. Ja tam z szacunku dla wytworu mojej wyobraźni uhonorował bym jego śmierć poświęcając temu rozdział :cool:eris234 pisze:zaczynanie nowego rozdziału, gdy pojawia się nowa myśl jest bezpodstawne, bo do uwypuklenia nowej myśli używa się akapitu.
Moim zdaniem rozdziały są nie tyle po to aby zespoić tekst, ale żeby czytelnikowi po prostu się dobrze czytało. A jako że czytanie polega na odkładaniu i wracaniu do książki fajnie jeżeli autor mądrze serwuje nam miejsca w których możemy ją odłożyć. Tak, jako człowiek odbywający 30minutową podróż na uczelnie cenie sobie gwiazdy. Takie "podrozdziałki".
Te na niebie też lubię.
"Rozdział, w którym..." - taki zabieg bardzo lubię. Nie wiem czemu... taki fetysz. Widziałem to u Sapkowskiego i Gaimana. Pewnie jeszcze się z tym zetknę, ale ja mało czytam.
Bo mam lenia.
26
Ostatnie co napisałem miało mieć 12 rozdziałów, gdy było w fazie planowania. W trakcie pisania rozdziały wychodziły w rozmiarze 20-45 stron, okazało się po drodze że potrzebuję dwóch dodatkowych rozdziałów na wątki, które z początku miały być wplecione w inne rozdziały, po czym, pod koniec, gdy się okazało, że dwa ostatnie rozdziały wychodzą mi w rozmiarze 70 i 60 stron, a posiadają w środku odpowiednie momenty, mogące służyć za zakończenia rozdziałów, podzieliłem obydwa, w sumie uzyskując rozdziałów 16.
Inna sprawa, że mam też całą masę "gwiazdek" tj podrozdziałów, więc zawsze jest gdzie przerwać.
Inna sprawa, że mam też całą masę "gwiazdek" tj podrozdziałów, więc zawsze jest gdzie przerwać.
Mnie to wkurza, jak widzę, to zwykle pomijam."Rozdział, w którym..." - taki zabieg bardzo lubię.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.
http://narreweid.blogspot.com/
http://narreweid.blogspot.com/
27
Dlatego zazwyczaj kończę rozdziały malutkimi bądź dużymi cliffhangerami albo przynajmniej momentem, który w kinie użyłby diafragmy irysowej.Symfaxim pisze:Moim zdaniem rozdziały są nie tyle po to aby zespoić tekst, ale żeby czytelnikowi po prostu się dobrze czytało. A jako że czytanie polega na odkładaniu i wracaniu do książki fajnie jeżeli autor mądrze serwuje nam miejsca w których możemy ją odłożyć.
Odnoszę wrażenie, że statystyczna większość uzna taki zabieg za pretensjonalny, chyba, że w parodii/pastiszu, bajce lub przy innej specyficznej konwencji. "Rozdział, w którym Mały Jasio dowiaduje się o sile przyjaźni" w opowiastce dla dzieci - OK. Opowiastki burzą czwartą ścianę. Typowe fabuły epickie raczej tego nie robią - "Rozdział, w którym Jon Snow nie będzie wiedział niczego"? :wink:Symfaxim pisze: "Rozdział, w którym..."
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis
28
Spotykałem się nieraz z utworami w których niektóre rozdziały były obszerne na ponad 30 stron, inne zaś zajmowały ledwie 2 strony. Myślę, że to kwestia subiektywnego podejścia autora. Uważam, że długość konkretnych rozdziałów nie ma znaczenia, ważne jest, aby nie przytłoczyć czytelnika zbyt dużą ilością informacji niemal jednocześnie.
To co jedni nazywają koszmarnym snem, dla innych jest po prostu kluczem do bram ich wyobraźni
29
Albo: "Rozdział w którym Jon Snow nie wiedząc niczego, nie dowiaduje się niczego nowego, pozostając bez wiedzy". Przyznaję, nie pasuje to do większość wytworów literackich, jednak w odpowiedniej dawce, ujęciu i co najważniejsze - pomysłowości buduje to milusią atmosferę.Immo pisze:Typowe fabuły epickie raczej tego nie robią - "Rozdział, w którym Jon Snow nie będzie wiedział niczego"?
31
W moim wypadku wychodzi średnia 23845 na rozdział (nie przekraczając 30000 znaków w najdłuższym). Znormalizowanych stron wypada z tego średnio 12 (w zakresie: 8-16).
Staram się aby każdy rozdział zaczynał się i kończył w logicznym miejscu "dając oddech". Cliffhangery wykorzystuję ostrożnie by, jak Cerro zauważyła, nie zaczęły nużyć. Na aktualne 20 rozdziałów tylko kilka kończy się mocniejszym lub słabszym zawieszeniem.
Patrząc na Wasze wpisy odnoszę wrażenie, że oscyluję wokoło średniej statystycznej
Staram się aby każdy rozdział zaczynał się i kończył w logicznym miejscu "dając oddech". Cliffhangery wykorzystuję ostrożnie by, jak Cerro zauważyła, nie zaczęły nużyć. Na aktualne 20 rozdziałów tylko kilka kończy się mocniejszym lub słabszym zawieszeniem.
Patrząc na Wasze wpisy odnoszę wrażenie, że oscyluję wokoło średniej statystycznej
