16

Latest post of the previous page:

Rubia pisze: To jest ta sama kategoria, co Alchemia słowa Jana Parandowskiego. Bardzo ciekawe rozważania, ale nie dla kogoś, kto nie potrafi poradzić sobie z poprowadzeniem dwóch wątków w fabule, którą sam wymyślił.
Rubia, no wiesz co.... :)

Dwight V. Swann - bardzo konkretny, ale w stylu amerykańskim, wszysto to podane jakoś za szybko, bez żadnych dylematów.
Stephen King - rzeczywiście, nie jest o stricte poradnik dla rzemieślników.Raczej anegdoty dotyczące pisania, garść własnych przemyśleń...
Bondy - nie czytałem, ale kiedyś brałem udział w warsztacie literackim przez nią prowadzonym. Bardzo konkretna babka, więc wydaje mi się, że jej Maszyna do pisania - jest podobna.
Najlepszy poradnik to oczywiście - Galeria złamanych piór, oraz Galeria dla dorosłych, Kresa.
Na Kindlu mam jeszcze Umberta Eco - Wyznania młodego pisarza, ale na mnie największe wrażenie zrobiła jednak Alchemia słowa Parandowskiego. Budowana na kontrastach, te wszystkie przykłady, które uświadamiają nam, że do pisania można podejść zupełnie dowolnie, ważne, żeby w zgodzie ze sobą.
Myślę, że na początek Kres, Kres i jeszcze raz Kres. A później chwytać za pióro i tworzyć, tak żeby Sapkowskiego zostawić daleko w tyle :)

17
Wolha.Redna pisze:Dlaczego?
Tzn nie zadaję tego pytania złośliwie, tylko ciekawa jestem, jaki masz pogląd.
W moim subiektywnym odczuciu:

1) Sądzę, że moi ulubieni pisarze nigdy takich książek nie czytali, a mimo to stworzyli styl i historie, które rozpalają moją wyobraźnię.
2) Każdy poradnik został napisany przez kogoś, kto dzieli się swoimi doświadczeniami (mniej lub bardziej wartościowymi). Ja wolę zdobyć własne.
3) Sądzę, że poradniki przyczyniają się do unifikacji stylu, budowania fabuły i tworzenia rozwiązań. Oczywiście rady w nich zawarte są interpretowane indywidualnie, ale mają wpływ na kształtowanie sposobu myślenia o pisaniu. Efektem są szablony, którymi potem posługują się piszący.

Wygląda na to, że sam sobie kłody pod nogi rzucam wierząc w dodatku, że to uszlachetnia ;)

18
Jacek_L pisze:3) Sądzę, że poradniki przyczyniają się do unifikacji stylu, budowania fabuły i tworzenia rozwiązań. Oczywiście rady w nich zawarte są interpretowane indywidualnie, ale mają wpływ na kształtowanie sposobu myślenia o pisaniu. Efektem są szablony, którymi potem posługują się piszący.
Co do stylu - ten jest wrodzony. Oczywiście, można go w pewnym stopniu kształtować całkiem świadomie, można również starać się naśladować styl innych osób. Baza jednak jest własna, indywidualna i tego nic nie zmieni.

Co do szablonów - jeżeli ktoś ma skłonność do wykorzystywania pewnych gotowych rozwiązań, to i tak będzie to robił, z poradnikiem czy bez. Przykładem są fale naśladownictw książek bestsellerowych - te wszystkie romanse z wampirem czy rozmaite szkoły magów, które nigdy by nie zaistniały bez Zmierzchu albo Harry'ego Pottera. Na poziomie głębszym - szablonem stało się już np. wykorzystywanie postaci kobiecych w rolach tradycyjnie męskich - detektywa albo oficera policji prowadzącego śledztwa w sprawach brutalnych morderstw. I, oczywiście, bohaterka obsadzona w takiej roli obowiązkowo musi mieć jakąś skazę w życiorysie, gdyż pogodne dziewczyny, którym się wszystko w życiu udaje, nie zajmują się analizą pokawałkowanych nieboszczyków. Szablony powstają po części spontanicznie, a początkujący autorzy mają okazję, żeby je przejąć i powielać, właśnie poprzez lekturę ulubionych pisarzy, nie zaś poradnika.

Poradniki nikogo nie nauczą, jak napisać dobrą powieść, ale pozwalają uporządkować pewne kwestie, pokazują, że pisanie to nie jest proces całkowicie spontaniczny, że to, co powstaje w wyobraźni, wymaga potem jeszcze długiej obróbki, zanim przyjmie formę, która można przedstawić czytelnikowi.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

19
Wydaje mi się, że naśladownictwo stylu prędzej weźmie się z czytania dzieł danego autora niż z przyswajania poradników. Pamiętam, jak jakieś 10 lat temu udzielałam się na stronie www, gdzie, podobnie jak tutaj, ludzie coś pisali i dawali do oceny. I co drugi wtedy pisał Sapkowskim. A przynajmniej próbował. Samo im wychodziło.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

21
Jacek_L pisze: 1) Sądzę, że moi ulubieni pisarze nigdy takich książek nie czytali, a mimo to stworzyli styl i historie, które rozpalają moją wyobraźnię.
wymyśliłem ze bee pisarzem mając 11 lat.
dochodziłem do jakiegoś tam poziomu metoda prób i błędów.
zajęło mi to 10 lat.

Jaki rok po debiucie trafiłem na warsztaty klubu tfu!-rców gdzie pokazano mi co to jest obróbka redakcyjna tekstu i gdzie uzyskałem trochę wskazówek.

CHOLERNIE WAŻNE JEST UBRANIE W DEFINICJE.
wiele rzeczy robimy intuicyjnie. Zdefiniowanie pozwala nam przejście etap wyżej.
I daje możliwość świadomego udoskonalania stylu
2) Każdy poradnik został napisany przez kogoś, kto dzieli się swoimi doświadczeniami (mniej lub bardziej wartościowymi). Ja wolę zdobyć własne.
jeśli masz czas by przez 10 lat wymyślać koło...
3) Sądzę, że poradniki przyczyniają się do unifikacji stylu, budowania fabuły i tworzenia rozwiązań.
gdyby był jeden poradnik dla wszystkich pisarzy może wystąpiło by takie ryzyko...

[ Dodano: Śro 09 Wrz, 2015 ]
Jacek_L pisze:Dlatego też nie upieram się, że mam rację lub, że "moja racja jest mojsza" ;)
hmm...

w zasadzie gdybym ja się upierał że moja racja jest mojsza to mam na Was argument jak kij bejsbolowy - 50 opublikowanych książek

;>

22
Andrzej Pilipiuk pisze: wymyśliłem ze bee pisarzem mając 11 lat.
dochodziłem do jakiegoś tam poziomu metoda prób i błędów.
zajęło mi to 10 lat.
Sugerujesz Andrzeju, że z pomocą warsztatów lub poradnika mógłbyś go osiągnąć już w wieku, powiedzmy 13?

23
realnie oceniając moje zachowane młodzieńcze 'dzieła" przypuszczam że mając możliwość odbycia terminu u jakiegoś pisarza i mogąc liczyć na konkretne wskazówki redaktorskie byłbym gotów około 15-tego roku życia.

W okresie liceum pisałem "norweski dziennik" i "hotel pod łupieżcą" oraz rozważałem sobie w głowie fabuły które po latach zaowocowały opowiadaniami "atomowa ruletka" i "samolot von Ribbentropa". Chodziła mi też po głowie fabuła rozgrywająca się w Ameryce Południowej coś pomiędzy "Porwaniem Savoi" a "chłopcami z Brazylii".

Coś na początek by było.

Zakładam też że nie chodząc do liceum a siedząc po bibliotekach i czytając książki szybciej uzyskałbym zasób wiedzy niezbędny do pracy

24
Ja jakiś czas temu zacząłem czytać Invisible Ink Briana McDonalda - ogólnie o konstruowaniu opowieści wszelkich - mieliście okazję się z tym spotkać?
//generic funny punchline

25
realnie oceniając moje zachowane młodzieńcze 'dzieła" przypuszczam że mając możliwość odbycia terminu u jakiegoś pisarza i mogąc liczyć na konkretne wskazówki redaktorskie byłbym gotów około 15-tego roku życia.

Z drugiej strony, w wieku 15 lat można być technicznie bardzo dobrym, ale nie ma się jeszcze tylu przeżyć, doświadczeń, ogólnie nie jest się jeszcze dojrzałym. Wg mnie to widać, gdy pisarz wie, o czym pisze, a kiedy tylko wyobraża sobie, jak by to było.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

26
tu muszę się przynajmniej częściowo zgodzić.

z drugiej strony: opublikowałabym pierwsze teksty i dysponując jakąś tam gotówką miałbym szansę gdzieś pojechać i coś zobaczyć. Zebrać te doświadczenia...

27
Piszę w swoim tekście o osobie ociemniałej. Uznałam ostatnio, że zbyt mało wiem o tej grupie ludzi, więc zgłosiłam się na wolontariat do związku niewidomych, żeby trochę z nimi pobyć. Opłaciło się, mam parę cennych spostrzeżeń.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

28
ja przed pisaniem opowiadania kolejowego czytałem podręcznik kolejarski z lat 50-tych.
miałem potem sygnał że czytał to stary kolejarz i uznał że dobrze odrobiona lekcja.

pewne rzeczy wiemy bo ich doświadczyliśmy. Część wiemy bo o nich czytaliśmy.
trzeba i czytać i doświadczyć. Powłóczyć się po różnych miejscach. Popracować w dziwnych zawodach by poznać je od kuchni...

Czasem przydatne może być doświadczenie nabyte jako magazynier w tesco. Ja osadziłem fabułę "teatralnej opowieści" w Teatrze Wielkim w warszawie - bo tam pracowałem czas jakiś i nie raz pobłądziłem...

*

Czytaliście "Miasta pod skałą" Marka S. Huberatha? w drugiej części jest opisana walka prowadzona w wysokich górach. Skądinąd (tzn. od autora ;> ) wiem że bywał we włoskich Alpach na terenach gdzie toczyły się walki podczas I wojny św. Lodowce wędrują czasem odsłaniając ślady wojny sprzed stu lat.

http://www.telegraph.co.uk/history/worl ... diers.html

30
chyba właśnie Writers wydał pozycję "Sztuka Pisania" - leżało w latach 90-tych na taniej książce.

http://nobody-fun.blogspot.com/2011/03/ ... sania.html

Zbiór felietonów o pisaniu i porad napisanych przez kilkunasty amerykańskich pisarzy - od lat 20-tych XX wieku do gdzieś roku 1990-tego.

Dla miłośników prozy amerykańskiej - bezcenne.

Dla nas potrójnie bezwartościowe.

a) bo to inne realia publikacji

b) bo proza amerykańska różni się od naszej

c) bo porady z roku np. 1930-tego są ni przypiął w roku 2015-tym...

[ Dodano: Czw 17 Wrz, 2015 ]
swoją drogą rzućcie okiem:

http://www.uo.uw.edu.pl/kursy/czlowiek_ ... ka_pisania

Wszystko cool, nawet cena przystępna - tylko że wykładowczyni nic w życiu nie opublikowała... :?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron