Uleganie oczekiwaniom czytelników

1
Jak w temacie. Jak to wygląda i jak powinno wyglądać?
Wiadomo, piszemy dla czytelników, chcemy, żeby nas czytali. Czy i jak daleko ulegać ich sugestiom, np. co do dalszych losów bohatera czy świata przedstawionego?
Podam przykład: piszę powieść, stworzyłam czarny charakter, chyba niezły, bo mi już trzy recenzujące osoby powiedziały, że (tu cytat) "nienawidzą tej baby", no i dobrze, tak miało być. No ale dalej zaczynają się schody, bo ja planuję dla mojego czarnego charakteru życie w sumie długie i szczęśliwe, a ci, którzy już czytali to, co udało mi się stworzyć, jednym głosem domagają się, żeby mój czarny charakter ukarać, nawet nie śmiercią, tylko śmiercią w wielkich mękach.
I co ja mam dalej zrobić?
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

3
Cóż, ciężko tu zastosować dobór losowy i stworzyć reprezentatywną próbę ;)
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

5
Nie, ja właśnie piszę, że nie jesteś w stanie stworzyć takiej próby w ogóle, bo obecność i ingerencja obserwatora wpływa na wyniki z definicji :)

To nie powoduje, że należy zrezygnować z bet, a jedynie, że należy wziąć poprawkę na ich opinie - de facto opisujesz problem "na ile ulegać opiniom bet", a nie "czytelników" :) choć oczywiście każda beta jest czytelnikiem. ale nie w sensie niezakłóconego kontaktu z Twoim tekstem :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

6
Ogólnie, chciałam postawić problem trochę szerzej, mając na myśli nie tylko pisarzy in spe (jak, mam nadzieję, ja), ale pisarzy już wydanych.
Ponadto, rozgraniczenie między "betami" a "czytelnikami" nie jest moim zdaniem tak wyraziste. Dziś, w dobie forów internetowych, stron autorskich, można wypowiadać się o utworze na bieżąco i w jakiś sposób wpływać na losy swoich bohaterów (tu mi się przypomina Musierowicz i to, jak na życzenie czytelniczek "dorobiła" jednej z bohaterek trzecie dziecko w kolejnym tomie "Jeżycjady").
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

7
Wolha.Redna, pisz tak, żebyś Ty była zadowolona. Bety czy czytelnicy nie siedzą w Twojej głowie i to nie oni wymyślili tę historię.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

8
Z jednej strony, tak. Z drugiej - dobro jakoś bywa wynagradzane, a zło ukarane, czy nie tak? I czytelnicy mają pełne prawo tego oczekiwać.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

9
Wolha.Redna,
ja chyba nie umiem "słuchać" pomysłów bet i jak tam nazwać laboratoryjnych czytelników. Mogę słuchać uwag warsztatowych (i lubię), ale kreacja np. bohaterów to jak z dziećmi - są takie, jakie uradziłam i takie kocham.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

10
Autor który pisze pod czytelników, przeważnie przegrywa. Bo sam stawia sobie bariery. Tymczasem pisanie jest procesem który zachodzi w umyśle autora, a nie czytelników. Wszelkie zakłócenia tego procesu powodują spadek jakości. Jedynym wyjątkiem jest poprawianie błędów których pisarz nie dostrzegł. Do tego właśnie są potrzebni beta testerzy. Ich aplauz czy dezaprobata względem opowiedzianej historii nie mają wielkiego znaczenia i nijak nie przekładają się na sukces wydawniczy. Zakładając rzecz jasna, że z warsztatem jest wszystko ok.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

11
Czyli morał z tego taki - nie zabijać ;)
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

12
Wolha.Redna pisze:I czytelnicy mają pełne prawo tego oczekiwać.
Czytelnicy mają prawo kupić książkę i uznać, ze to była dobra lub zła inwestycja.

Można się z nimi bawić, pytać o rzeczy nieistotne, nawet wsadzać do powieści w ramach konkursu, ale to ty opowiadasz historię i nikomu nic do tego.

Chyba, że ciśniesz komercyjny projekt na miarę typowe "nowego Zmierzchu" i zależy ci na najbardziej dopasowanym modelu biznesowym.

13
Ja się kiedyś nieźle przejechałam po tym, jak uległam czytelniczce i zabiłam bohatera na jej prośbę. Potem mnie zjechano na blogowej ocenialni, że śmierć tej postaci była nierealistyczna. Skończyło się na tym, że rzuciłam ten tekst w kąt i zaczęłam go pisać od nowa, ignorując sugestie czytelników i ostatecznie wyszłam na prosto. A to opowiadanie (powieść?) nigdy nie udało mi się skończyć. Zabrakło mi pomysłów.
Zwykle piszę pod własne gusta i upodobania, nie zamierzam liczyć się z potencjalnymi czytelnikami. Autor najpierw pisze dla siebie, a potem dopiero dla czytelnika. Powstały tekst jest wizją autora, powstawała w jego głowie i czytelnik nie powinien w nią żaden sposób ingerować. Może tylko kupić książkę i po lekturze stwierdzić, czy mu się podobało czy też nie.

14
bo dobry pisarz służy czytelnikom ale się im nie wysługuje :twisted:

*

Zabijać swoich bohaterów na rozkaz czytelników - aberracja :roll:

*

Ja to widzę tak: Piszę jak mi w duszy gra. Tak żeby mi się podobało. Poruszam tematykę która mnie "kręci". czytelnicy są widocznie jakoś do mnie podobni...

15
Zabijanie to jeszcze nic... Wskrzeszenie się zdarzyło. Sherlocka Holmesa na przykład. Wszyscy tu mówicie o wolności twórczej, a z historii widać, że jednak kompromisy jakieś być muszą.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”