46

Latest post of the previous page:

Zgadza się, nie ma co kopać leżącego, a poza tym nikt nie pomoże nikomu, kto tego nie chcę. Albo mówiąc, że wszystko jest źle. Komu ma to niby pomóc: samemu krytykantowi, by mógł sobie podbudować ego. Wierzę, że nawet w najgorszym gniocie są dobre momenty, na które krytyki powinien zwrócić uwagę :D

48
wydaje mi się że powinien dominować jednak przekaz pozytywny. Mocne nagłośnienie tego co dobre i wartościowe. Ktoś pisze dobrze - chwalić. By pochwała dobrego dominowała. To co złe można oczywiście zganić lub przemilczeć ale dominacja dobrego powinna być widoczna i bezdyskusyjna.

Także dla teog by zganiony lub pominięty pojął że znalazł się w czarnej d... czy "dlinie nicości" i niech teraz robi coś by się przyłączyć do tych których chwalą ze dobrze do pieca dali...

Polska fantastyka jako przykład:

Piszemy fajne książki.

Coś się dzieje - powstaje literatura nie tylko wartościowa jako forma rozrywki ale niosąca też przesłanie intelektualne.

Istnieje ruch społeczny (potężny i rosnący w siłę - na Pyrconie 30 tyś uczestników) będący dla wielu młodych ludzi miejscem pewnej formacji intelektualnej a zarazem nietoksycznym środowiskiem umożliwiającym nawiązywanie kontaktów.

Młody człowiek jeździ na konwenty. Jest na nich bezpieczny - nikt go nie zabije, nikt go nie pobije, nie gwałci się dziewczyn, nie ma większych problemów z alkoholem, nie słyszałem nigdy o problemach z narkotykami etc. (porównajcie z tym co się dziej u Owsiaka).

Poznaje ludzi ze swojego miasta z którymi można zrobić coś ciekawego. Poznaje ludzi z innych miast którzy robią coś ciekawego. Dowiaduje się kto robi najfajniejsze imprezy i gdzie warto następnym razem pojechać. Wymienia się meilami. Czasem wraca pociągiem z ludźmi ze swojego miasta których świeżo poznał. Dowiaduje się że istnieje klub czy odbywaja się spotkania na sesje RPG. A jeśli wcześniej słyszał że jest coś takiego ale nie wiedział co to to teraz dowiaduje się kto to robi, czy warto, czemu warto...

Wychodzi poza środowisko swojej szkoły, swojego podwórka, wąskiego kręgu znajomości "codziennych". Nagle dowiaduje się że wystarczy wsiąść w tramwaj i pojechać na drugi koniec miasta by w bibliotece czy domu kultury spotkać takich jak on.

Czasem nawet fajną dziewczynę można przy okazji poznać.

Osobnicy namolni, kłótliwi i agresywni są eliminowani. Nawet pisarz mający poważną listę dokonań nie dostaje carte blanche na buractwo i wieśniactwo - (np. A. Sapkowski czy K.T.Lewandowski którzy praktycznie wszędzie są dziś persona non grata).

Dobra atmosfera w naszym ruchu nie bierze się znikąd. To kwestia pewnych tradycji, etosu, także tego że jest sito na wstępie - na imprezach zbierają się ludzie którzy uczynili trud i poczytali trochę książek lub grali w RPG. Dla głupków czy dresiarzy na takiej imprezie nie ma nic ciekawego.

W tej sytuacji wskazane jest dalsze budowanie etosu. generowanie pozytywnego przesłania. Bez wzajemnych kłótni, podsrywania (pozdrowienia dla J.Iglota). Ważne jest by pogadać z fanami przy piwie czy bez piwa. Wyjaśnić wątpliwości. Dać wskazówki początkującym.

Pokazać że w popier... kraju są enklawy normalności, są ludzie którzy chcą coś robić, że nie wszystko jest szare i nudne.

49
Tak mi się przypomniało... uczestniczę w pewnym projekcie naukowym. W skrócie polega to na tym, że prowadzę rozmowy indywidualne w gimnazjum i liceum z uczniami, daję im różne techniki psychologiczne do wypełniania i wykonywania, nagrywam te rozmowy - ogólnie, tak to mniej więcej wygląda. Służy to temu, żeby ustalić, do czego są zdolne w temacie 13-latki i 16-latki, jaki jest postęp i w jakim kierunku. Dlatego zadania są takie same i od razu liczymy się z tym, że (szczególnie w gimnazjum) nasza badana młodzież nie będzie w stanie niektórych z nich wykonać.
No i pewnego dnia trafiła mi się dziewczynka, która po sesji ze mną wyglądała, jakby miała się rozpłakać, bo oczywiście nie umiała czegoś tam zrobić. No to zaczęłam ją pocieszać, że to są testy, które wykonują ludzie od niej starsi, że to nie jest na ocenę, że służy to do określenia, kto co w jakim wieku potrafi itp. Widać, że była to ambitna dziewczynka, której zależało na wynikach. Mimo to wyglądała na zgnębioną, toteż przy najbliższej okazji poradziłam się szefów projektu, jak mogę dalej interweniować. Odpowiedź szefowej (przypominam, psychologa ze stopniem doktora) brzmiała tak: - Przychodzi taki czas, że człowiek musi nauczyć się radzić sobie z tym, że nie zawsze mu wszystko wychodzi.
Dlatego sądzę, że krytyka jest dobra.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

50
Nie uwierzycie, ale po przeczytaniu posta Andrzeja, wpadł mi pomysł na hollywoodzki hicior. Młody chłopak, nielubiany w ogólniaku, gra w gry. Po wejściu na forum (wzorowane na Wery koniecznie, zrobimy kryptoreklamę) dowiaduje się o fandomie, Pyrkonach i w końcu brata się ze środowiskiem fantastycznym. Przebiera się za hobbita (sprzyjają temu warunki fizyczne - 160 wzrostu, 40 kilo masy) i poznaje na Pyrkonie laskę Elfkę. W końcu biorą ślub, płodzą dzieci i teraz ostatnie ujęcie: hobbit oraz elfka czytają dzieciom Tolkiena na dobranoc. Taki mały obrazek, niby nic szczególnego, ale cała siła tej sceny tkwi w subtelności: synek wreszcie mógł zasnąć, bo wyeliminowano Saurona, a oczy rodziców stały się szkliste. Łza hobbita, która rozbryzguje się o podłogę (koniecznie w slow-motion, żeby zwiększyć dramatyzm) jest symbolem szczęścia, jakie zapewnia fandom. Tylko pytanie czy Brat Pitt zgodzi się grać Hobbita?
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.

51
Andrzeju, zgadzam się, ale pomyślałem, że przy ASz'u trzeba rozgraniczyć dwie rzeczy: ludzi którzy wprost pisali mu że ten projekt będzie niewypałem i dlaczego tak się stanie. Czasem nie przebierając w słowach. Ostrzegali co się stanie, jeśli zdecyduje się wydać tę książkę.

I tych, którzy zwyczajnie szydzili, bo znaleźli sobie lolcontent. I oni właśnie czasem przekraczali granice dobrego smaku, pastwiąc się nad bezbronną ofiarą, robiąc niewybredne aluzje do osoby autora, życia rodzinnego itp.
Było do przewidzenia, że coś takiego się pojawi, ale fakt, lepiej samemu nie zaliczać się do tej drugiej grupy.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

52
Wszystko zależy od tego, czy wypowiedzi o książkach (czy to recenzje, czy mniej formalne) mają służyć autorowi, czy ewentualnym czytelnikom. Jeśli autorowi, to delikatność jest wskazana (np. przy pisaniu recenzji prac naukowych, które normalnie widzi tylko oko autora i redaktora warto się wysilić i wymyśleć jakiś pozytyw, nawet jeśli miałoby być to tylko stwierdzenie, że praca jest napisana bez błędów ortograficznych), ale jeśli potencjalnym czytelnikom, to im należy sie uczciwe ostrzeżenie, żeby za swoje cieżko zarobione pieniądze nie kupili bubla. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy blogi "literackie" często kapią od lukru, bo prowadzący je uznają, że jak dostali książkę za darmo, to nie wypada jej zjechać.

54
Nie do końca mogę zgodzić się z tym, że nie powinno się pisać negatywnych recenzji. Bez krytyki człowiek przestaje się rozwijać. Może uznać, że umie już wszystko, nie myli się i tworzy arcydzieła.

Mi przy pisaniu zawsze pomagały dużo bardziej negatywne recenzje. Pozwalały wymagać od siebie więcej, być bardziej krytycznym i kazały szukać nowych dróg i lepszych rozwiązań.

Miło jest poczytać coś dobrego na temat swojej twórczości, to może sprawić, że nie stracimy zapału, da kopa do pisania. Ale kopa do rozwoju może dać też wytknięcie błędów.
//generic funny punchline

55
Negatywne (albo pozytywne) recenzje są istotne tam, gdzie zachodzi formalna konieczność oceny kwalifikacji piszącego, np. w przypadku awansu akademickiego. Pobłażanie w tym zakresie byłoby szkodliwe. W przypadku literatury można po prostu pozwolić zniknąć w naturalny sposób słabszym pracom. Dobre i tak się przebiją.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

56
Niby tak, ale nie dajemy tym samym słabszym szansy na rozwój. Nie pokazuje im się błędów. Uwierzą, że są świetni, bo nikt nic złego o nich nie napisał przecież i zostają w tym punkcie, w którym byli.
//generic funny punchline

57
ZviR pisze:Niby tak, ale nie dajemy tym samym słabszym szansy na rozwój. Nie pokazuje im się błędów. Uwierzą, że są świetni, bo nikt nic złego o nich nie napisał przecież i zostają w tym punkcie, w którym byli.
To teraz pytanie: ilu internetowych krytyków jest w stanie przeanalizować tekst na tyle fachowo, że autor będzie mógł z tego skorzystać jako ze wskazówki umożliwiającej mu przejście na wyższy poziom?
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

58
Nie twierdzę, że każda negatywna recenzja w internecie jest/będzie/może być wartościowa.
Ale też nie zawsze musi to być aż profesjonalna analiza, rozłożenie wątków i bohaterów na czynniki pierwsze. Czasem może wystarczyć zdecydowanie mniej :)
//generic funny punchline

59
Tak czy owak, podstawowym czynnikiem jest fachowość/ wiedza/ wrażliwość literacka. Jednym słowem, krytyk musi być w czymś tam lepszy od autora. A teraz znowu: to ilu takich krytyków mamy?
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

60
Navajero pisze: To teraz pytanie: ilu internetowych krytyków jest w stanie przeanalizować tekst na tyle fachowo, że autor będzie mógł z tego skorzystać jako ze wskazówki umożliwiającej mu przejście na wyższy poziom?
w moim przypadku wskazówek przydatnych brak całkowicie.
Ok 1% uwag ma sens - tzn. faktycznie coś spartoliłem a czytelnik to wyłapał. :roll:

*

Z kryształami - moim zdaniem radosna praca krytyków poszła za daleko.

Kopnąć i zakopać - rozumiem.
ale kopać trupa i robić z tego ubaw - to już jednak przegięcie.

*

spora część netowej krytyki to po prostu hejt & trollowanie

*

jest paru takich co to lubią się na mnie po wyżywać - kompleksy chyba leczą.
szczególnie mnie fascynuje taki jeden szczur od michnika - jak się nie miał
czego czepić to się czepił mojego obuwia... :roll:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”