17
Jacek_L pisze:Popraw tekst.
Daj go do przeczytania i zaopiniowania kilku niezależnym osobom.
Przeanalizuj sugestie i wprowadź poprawki.
Popraw raz jeszcze, napisz konspekt i dopiero wtedy wyślij do wydawnictw.
Jeśli tekst będzie dobry to nie będzie miało żadnego znaczenia czy "świat" o Tobie słyszał, czy nie.
Powodzenia :)
Ja bym się wstrzymała z poprawkami i pokazała najpierw tekst paru osobom, które uczciwie powiedzą, co jest dobrze, a co źle. Bo poprawianie tekstu, jesli nie wie się, co tam tak naprawdę jest do poprawki, może się okazać stratą czasu i wcale nie zrobić temu tekstowi lepiej :)
Ostatnio zmieniony pn 05 paź 2015, 13:42 przez Zoee, łącznie zmieniany 1 raz.
Mali powstańcy: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... ERIA-4.pdf
Zapach kamienia: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... ERIA-V.pdf
Zegar śmierci: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... a%20VI.pdf
FB: https://www.facebook.com/AgnieszkaZoeKwiatkowska

18
D. Wiktorski pisze:Obawiam się, że takie połączenie jak wymienione i noir rodem z Sin City to przepis na drogę donikąd.
Czy mogę prosić o sprecyzowanie? I jakie historie w powieściach sf są w takim razie najbardziej chwytliwe? Mam rozumieć, że te klimaty w powieściach są średnio popularne na rynku? Wspomniałam o Sin City bo klimat miasta z fragmentu mojego tekstu z tym właśnie skojarzył się uczestnikom kursu, w którym brałam udział. Nie mam tam jednak wątków brutalnych morderstw, gwałtów, napadów itp. Jedyny wspólny mianownik jaki tam widzę to nocne miasto, krótka scena w klubie i pościg. Tak poza tym większość akcji toczy się w ciągu dnia i jest skupiona na głównym wątku bohatera.

19
Składniki składnikami - problem w tym, że z opisu wyłania się coś, co mogłoby aspirować do miana powieści młodzieżowej, i po prostu z definicji wydaje mi się, że łączenie tego z dość ciężkim klimatem Sin City da efekt karykaturalny. Porównując innymi słowy, dla mnie jest to próba dosłownego przeniesienia przygód Kubusia Puchatka we wspomniane wyżej dzieło.

A jeśli całość "klimatu" zawiera się w ponurym mieście, to... porównywanie do Sin jest mocno na wyrost. ;>

20
D. Wiktorski pisze:Składniki składnikami - problem w tym, że z opisu wyłania się coś, co mogłoby aspirować do miana powieści młodzieżowej, i po prostu z definicji wydaje mi się, że łączenie tego z dość ciężkim klimatem Sin City da efekt karykaturalny. Porównując innymi słowy, dla mnie jest to próba dosłownego przeniesienia przygód Kubusia Puchatka we wspomniane wyżej dzieło.

A jeśli całość "klimatu" zawiera się w ponurym mieście, to... porównywanie do Sin jest mocno na wyrost. ;>
Dziękuję. To daje wiele do myślenia. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Czy wątki morderstw lub sceny przemocy w młodzieżowych powieściach zawsze są odbierane przez czytelników jako komiczne i nie pasujące do całości? Powieść młodzieżowa kojarzy mi się z walką dobra ze złem więc kryształowym, bohaterem głównym i przesłodzonym wątkiem miłosnym w tle. Ale czy taka jest reguła? Ja nie korzystam z takiego schematu.

21
Aktegev pisze:
D. Wiktorski pisze:Obawiam się, że takie połączenie jak wymienione i noir rodem z Sin City to przepis na drogę donikąd.
Składniki, jak każde, liczy się efekt końcowy ;)
Akademia magów, chłopak, niezbyt mądry, wywołuje potwora, chcąc zaimponować rywalowi z tej samej akademii. Oczywiście klimat fantasy: czary, zamiany różnych rzeczy w różne rzeczy. Nie pamiętam, czy występuje w akademii dziewczyna, do której obaj uderzają w konkury, chyba nie :) ale ogólnie to rzecz o dorastaniu do odpowiedzialności.

Nie, to nie tandetne Young Adult. To krótki wypis elementów podstawowych "Czarnoksiężnika z Archipelagu" :) niejakiej Ursuli Le Guin :)

W ogółe bym nie sądził po elementach, tylko oceniał stop - np. fragment :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

26
noemi4 pisze:Jest to historia o chłopaku, który odkrywa w bardzo młodym wieku, że posiada zdolność przenoszenia się w czasie. Nie potrafi kontrolować swojej mocy ale wkrótce pojawia się ktoś kto mógłby mu pomóc. Pewne tragiczne wydarzenia krzyżują jednak plany bohatera a on odkrywa, że tajemnicza grupa ludzi za wszelką cenę chce mu uniemożliwić poznanie prawdy.
Nieśmiało zwrócę uwagę, że wydawca ocenia nie tylko styl i sprawność warsztatową, ale również pomysł na powieść. Pomysły wtórne są raczej odrzucane, a to, co piszesz - to skrót powieści Stevena Goulda "Jumper" (młodzież pewnie lepiej zna film pod tym samym tytułem), z tym że podróże w czasie u Goulda były teleportacjami ;-)

Może ktoś tych podobieństw w wydawnictwie nie zauważy, może uzna je za nieistotne, albo wręcz - za nieistniejące, ale ciężko będzie na to liczyć ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

27
MaciejŚlużyński pisze:
noemi4 pisze:Jest to historia o chłopaku, który odkrywa w bardzo młodym wieku, że posiada zdolność przenoszenia się w czasie. Nie potrafi kontrolować swojej mocy ale wkrótce pojawia się ktoś kto mógłby mu pomóc. Pewne tragiczne wydarzenia krzyżują jednak plany bohatera a on odkrywa, że tajemnicza grupa ludzi za wszelką cenę chce mu uniemożliwić poznanie prawdy.
Nieśmiało zwrócę uwagę, że wydawca ocenia nie tylko styl i sprawność warsztatową, ale również pomysł na powieść. Pomysły wtórne są raczej odrzucane, a to, co piszesz - to skrót powieści Stevena Goulda "Jumper" (młodzież pewnie lepiej zna film pod tym samym tytułem), z tym że podróże w czasie u Goulda były teleportacjami ;-)

Może ktoś tych podobieństw w wydawnictwie nie zauważy, może uzna je za nieistotne, albo wręcz - za nieistniejące, ale ciężko będzie na to liczyć ;-)

Czyli rozumiem, że najlepiej dać sobie spokój z wysyłaniem tego do wydawnictw bo każdy to uzna za klon Jumpera?

28
powiem tak - dotykamy tu problemu wtórności pomysłów i skończonej liczby prostych fabuł.

Oraz ogromnej produkcji SF & fantasy w krajach anglosaskich (oraz powrotu pisarzy rosyjskojęzycznych do gry o polski rynek) o Czechach też nie zapominajmy - vide Żamboch.

Ergo: nie wiem ile jest książek fantastycznych które powstały w strefie anglojęzycznej - może pół miliona powieści? Wiele jest już zapomnianych. Ale jak znam życie wystarczy opublikować i znajda się tacy którzy je pamiętają z detalami. (np. pierwsze opowiadanie o wiedźminie Sapkowskiego przyniosło taką "przygodę" - ktoś kiedyś czytał coś bardzo podobnego po angielsku i machnął list do redakcji fantastyki).

Jest ciężko. Czasem da się starą historię opowiedzieć na nowo i w innych dekoracjach - ale każdy europejczyk który obejrzy "Tron we krwi" Kurosawy będzie wiedział że "to już było na drugim końcu świata" tylko bez samurajów. Sapkowski w pierwszych tekstach też czerpał garściami z legend europy zachodniej.

*

Doradzałbym oparcie się na własnych pomysłach - całkowicie oryginalnych - jak np. moje "2586 kroków", "miód umarłych", "szewc z lichtenrade" czy "aparatus".

Ale conieco byłem w stanie wycisnąć z pomysłów cudzych - np. opowieść o osiołkach lipardyjskich, strugana tępym kozikiem z nieszczęsnego "Pinokia".

Mam jednak w dorobku udane opowiadania oparte na egzotycznym dla Polaków folklorze rosyjskim "Dzwon wolności" podaniach starowierców -"ostatni biskup" czy na. folklorze ukraińskim "wieczorne dzwony". Mało kto w Polsce to dziś zna...

Są wariacje na tematy historyczne np. "Griszka"- to nowe ujęcie starego tematu,

Albo oparte na zabobonach grupy zawodowej - "Wujaszek Igor"

Ale już:

"za kordonem: Lwów" - to wariacja dość zgranego schematu: "wykraść cudowny wynalazek & uratować ludzkość jednocześnie plując komuchom do zupy"... (chyba 2/3 "Bondów" się na tym opiera). Zgrany schemat - ale wlałem w niego polską treść.

podobnie jak "w okularze stereoskopu' - to sympatyczne i nostalgiczne opowiadanko nr.
5389 z cyklu "stary przedmiot jest bramą w czasie i przestrzeni".

29
Andrzej Pilipiuk pisze:Ergo: nie wiem ile jest książek fantastycznych które powstały w strefie anglojęzycznej - może pół miliona powieści? Wiele jest już zapomnianych.
Przeszedł mnie dreszcz. Nagle zobaczyłam to gigantyczne cmentarzysko zapomnianych powieści.

Przecież może się zdarzyć, że w końcu dotrę do jakiegoś wydawcy. I co wtedy? :?

30
I wtedy się dowiesz, że w Simpsonach to już było.

Generalnie - myślę, że nie ma się co przejmować pomysłem, który już był. Bo w pewnym sensie było już tyle rzeczy, że trudno wymyślić coś oryginalnego.
//generic funny punchline
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”