Mama miała dwa. W domu właściwie nie było zabawek, tylko w pokoju dzielonym z bratem zdezelowany blaszany fiat z napisem MILICJA z zepsutym napędem sprężynowym i kilka plastikowych żołnierzyków. 
Do Lego i matchboxów na witrynach Pewexów można się było co najwyżej bezradnie poślinić. 
Pozostawała jeszcze gra w kapsle na podwórku z kolegami. I lisy. Srebrno - szare, puchate, przyczepione do kołnierzy długich płaszczy w pachnącej lekko naftaliną szafie. 
W prawej dłoni jedna głowa lisa, w lewej druga. Jak w teatrzyku kukiełkowym. Naciskanie klamerek wewnątrz pyszczków imitowało rozmowę. 
Szklane czarne oczy ozyżywały w tych dialogach. 
Dziś już nikt nie chodzi w lisach.
					
															
																				
					
					
																													2
Bardzo przyjemna, zgrabnie napisana i świetnie skomponowana, nostalgiczna miniaturka. No i chyba lepiej dla lisów, że się w nich już nie chodzi.
Teoretycznie bez spacji wokół dywizu.
					
															
																				
					
					
																																																			
					Srebrno - szare, puchate, przyczepione do kołnierzy długich płaszczy w pachnącej lekko naftaliną szafie.
Teoretycznie bez spacji wokół dywizu.
„ożywały”Szklane czarne oczy ozyżywały w tych dialogach.

 Ale jak napiszesz "srebrnoszare", to też będzie poprawnie.
   Ale jak napiszesz "srebrnoszare", to też będzie poprawnie. 
 