Zima 1987 należała do najsroższych.
Święta byłyby jak zwykle skromne, lecz w tym roku mama z ciocią kupiły świnię.
Dobranocka w czarno-białym telewizorze nie przyciągała nas tak, jak obecność przy rozbieraniu tuszy w kuchni.
Siedzieliśmy zatem z kuzynostwem pod ścianą, przyglądając się przedsięwzięciu. Ja, Marek, Darek, Michał i ich pies. Terrier Kaukaski.
Nero. Zdyscyplinowany, posłuszny, lubił bawić się z dziećmi.
Cierpliwie czekał na odkrawane kawałki świeżonki. Rzucane, łapał w powietrzu i łapczywie zjadał.
Przy oprawianiu głowizny ciocia wyciągnęła oko. Ogromne, wielkości piłki tenisowej. Jak wcześniejsze kawałki podrzuciła Nerowi. Złapał i po trzech kłapnięciach połknął.
Nigdy już nie pogłaskałem Nera.
Oko
12A czy bohater jadł to mięso? Bo czepia się psa. Ja sama nie przepadam za jedzeniem mięsa, sam wyraz mnie brzydzi. Ale jeśli bohater jadł później tę nieszczęsną świnię, to trąci to hipokryzją. Tym bardziej, że zamiast się bawić, wolał patrzeć, co się dzieje w kuchni. Miniaturka dobrze skonstruowana i jak widać, rodzi różne refleksje i przemyslenia. Dość barwnie sobie wyobraziłam scenę - plus dla autora, ale cieszę się, że nie jem schaboszczaków
I co w zasadzie jest to pointą? Nie jest napisane, że bohater został wegetarianinem. Nie wzbudza więc mojej sympatii.

I co w zasadzie jest to pointą? Nie jest napisane, że bohater został wegetarianinem. Nie wzbudza więc mojej sympatii.
Oko
13Nie skusiłem się jeszcze na świnskie oczy, może dlatego że mało w nich mięsa:)) ehh durny ruin durny psa się czepił:/katamorion pisze: A czy bohater jadł to mięso? Bo czepia się psa.
to nie przepadasz, czy nie jesz?katamorion pisze: Ja sama nie przepadam za jedzeniem mięsa, sam wyraz mnie brzydzi.
Nie wzbudzam sympati bo nie jestem wegetarianinem, czy dlatego że nie rozbudowałem pointy i jej nie widzisz?katamorion pisze: I co w zasadzie jest to pointą? Nie jest napisane, że bohater został wegetarianinem. Nie wzbudza więc mojej sympatii.